Mężczyzna chodzący po parku z wózkiem, robiący zakupy z dzieckiem w nosidełku, bawiący się ze swoją pociechą w piaskownicy - to model współczesnego ojcostwa.
Mężczyzna chodzący po parku z wózkiem, robiący zakupy z dzieckiem w nosidełku, bawiący się ze swoją pociechą w piaskownicy - to model współczesnego ojcostwa. Dzisiejszy ojciec z radością uczestniczy w życiu małego człowieka. Jest dumny, gdy na ulicy szepczą za nim: „Zobacz, jaki fajny tata...”.
Jeszcze kilka lat temu przeciętny ojciec poświęcał swoim dzieciom zaledwie 10 minut dziennie! Zgodnie z tradycyjnym modelem rodziny mężczyzna zarabiał na utrzymanie domu, a kobieta wychowywała dzieci. Nie wchodzili sobie w paradę. Tata, rzadko poza wakacjami i niedzielami, wychodził z dziećmi do kina czy na lody. Zresztą żona wcale tego nie oczekiwała. I choć nieraz narzekała, że mąż jej nie pomaga i wszystko jest na jej głowie, to wolała, by dorabiał po godzinach, niż budował z synem zamki z piasku. Tak było kiedyś. Ale czasy się zmieniły. A wraz z nimi podejście mężczyzn do rodzicielstwa.
Wzrosła przede wszystkim świadomość obowiązków. Współczesny ojciec chce aktywnie uczestniczyć w wychowywaniu małego człowieka. Zamierza być tatą nie tylko od święta. Mało tego, jest gotowy zrezygnować z kariery zawodowej, by zająć miejsce dotychczas zarezerwowane dla kobiety. „Chodzi w ciąży” wraz ze swoją żoną. Towarzyszy jej przy porodzie. Przewija. Karmi.
- Pierwsze słowo, jakie wypowiedział mój synek, brzmiało: tata - mówi z dumą Paweł, tata 1,5-rocznego Franka. - Wiadomo, mama jest ważniejsza. Ale to ja wożę małego do żłobka, chodzę na spacerki - dodaje Paweł, który należy do nowej, szybko rosnącej, grupy mężczyzn. Mężczyzn, którzy odkrywają uroki macierzyństwa, a właściwie tacierzyństwa.
Według badań TNS OBOP przeprowadzonych w 2004 r. na użytek kampanii „Tata i ja”, 58% ojców ocenia, że angażuje się tak samo w wychowanie dzieci, jak matka. Zaczynają od zajęć w szkole rodzenia, potem uczestniczą w porodzie rodzinnym, a w domu pielęgnują maleństwo. I, co najważniejsze, wraz z wiekiem dziecka nic się nie zmienia! Współczesny tata wyszedł z cienia matki, świetnie radzi sobie z pociechą i wcale nie robi tego z miną cierpiętnika.
Modę na rodzinność i bycie ojcem widać również w życiu gwiazd. „Dzieci tak wiele dla mnie znaczą, że gotów jestem dojeżdżać z każdego miejsca na świecie, byle spędzić w domu godzinę czy dwie” - pisze w swojej biografii David Beckham. Johnny Depp w jednym z wywiadów oświadcza: „Dzień narodzin córki dał mi życie. Wszystko, co zrobiłem przedtem, było tylko złudzeniem, bezsensowną egzystencją. Człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy, jak wielką miłość wniosą w jego życie dzieci”.
Nie trzeba być gwiazdą, by tak uważać. - Ojcostwo zmienia podejście do tego, co istotne. Wolny czas z dnia na dzień przestaje istnieć na dobrych kilkanaście miesięcy. Przychodzisz do domu, myśląc, że czeka cię spokojny wieczór. I przez trzy godziny nie masz nawet czasu usiąść, bo Franka trzeba przebrać, nakarmić, napoić, przewinąć, wykąpać, zadbać, by się nie nudził, poczytać bajeczkę, a kiedy wreszcie zaśnie, ty padasz. Kiedy możesz zrobić coś dla siebie, masz wyrzuty sumienia, że nie jesteś z synkiem - mówi Paweł. - Później nagle przychodzi ta chwila, że dziecko stanie pierwszy raz, zrobi pierwszy niby-kroczek, uśmiechnie się do mnie i cały ten trud i zmęczenie się nie liczą - wyjaśnia.
- Im więcej czasu mężczyzna spędza z dzieckiem, tym jest lepszym ojcem - tłumaczy psycholog Monika Dreger. Dodaje, że można wyliczyć wiele zalet uczestnictwa ojca w wychowaniu. - Takie dzieci są bardziej samodzielne i niezależne. Są bardziej ciekawe świata, często wybierają zawody, w których mogą się rozwijać, są twórcze - podkreśla.
Zwolennicy równości płci stanowią aż 97% polskiego społeczeństwa (badania CBOS, 2006 r.). Ilu wśród nich jest panów, którzy chcieliby zostać w domu na „tacierzyńskim”? Na to danych nie ma. Ale badacze rynku zauważają taki trend. - Dziś młody tata, który przynosi do kadr podanie o urlop, by opiekować się dzieckiem, już nie wywołuje szoku - mówi Artur Majchrzak, pracownik warszawskiego wydawnictwa. - Ale daleki byłbym od stwierdzenia, że panowie zaczną to robić masowo. Nawet jeśli mieliby ochotę, wciąż boją się reakcji pracodawców i kolegów. Myślą, że stracą w oczach przełożonych, że nie będą mieli do czego wracać. Na szczęście dotyczy to mniejszych firm. W wielkich koncernach, szczególnie tych z zachodnim kapitałem, to żadna nowość. Decyzja pójścia na „tacierzyński” to wręcz potwierdzenie dla firmy, że ma odpowiedzialnego pracownika.
Czy kobiecie nie przeszkadza fakt, że mężczyzna zostaje w domu, zamiast - jak przystało na prawdziwego macho - zarabiać na rodzinę? Z badań przeprowadzonych przez Pentor (2007 r.) wynika, że kobiety w swoich mężczyznach najbardziej cenią czułość i wsparcie. A panowie rwą się do rodzicielstwa silniej niż one! Chcą mieć dzieci i zajmować się nimi. Demografowie wcale nie cieszą się faktem, że to głównie panom zależy na rodzicielstwie. Według nich za 30 lat może m.in. przez to... zabraknąć matek. Prognoza na lata 2008-2035, przygotowana przez GUS, nie jest optymistyczna. Liczba Polaków może się zmniejszyć pod koniec tego okresu o ponad 2 mln.
Kobiety cieszą się z tego, że mężczyźni aktywnie włączyli się w opiekę nad dziećmi. Ale, paradoksalnie, ten nowy model rodziny jest jedną z przyczyn kryzysu urodzeń, będącego m.in. skutkiem zmian obyczajowych i ekonomicznych - podkreślają demografowie. Współczesne Polki chcą robić karierę. Natomiast decyzję o powiększeniu rodziny zostawiają na później, z czasem rezygnując z tego pomysłu zupełnie. Tak jak ich rówieśniczki np. z Anglii czy Francji uważają, że dwoje ludzi może być szczęśliwych nawet wtedy, jeśli nie mają dzieci. Tak więc panowie, którzy marzą o potomstwie, coraz częściej muszą pokonać dodatkową barierę: przekonać do tego pomysłu swoje partnerki.
O tym, że tata jest na topie, można się przekonać, wrzucając do wyszukiwarki internetowej hasło „tata”. Natychmiast wyskoczy mnóstwo porad w stylu: „Jak być superatą”, „Jak być tatą-kumplem”, „101 porad wspaniałego taty”...
- Przeżywamy taki boom na ojcostwo, jak Ameryka kilkanaście lat temu - nie ma wątpliwości Artur Majchrzak. Sam jest tatą 2-letniej Marysi. Był przy jej narodzinach, przecinał pępowinę. Nie organizował dla kolegów pępkowego - niemal cały czas spędził z żoną, wziął urlop i troszczył się, jak mógł, o swoje „dziewczyny”.
- Słyszałem kiedyś niemieckie przysłowie: „Nie jest sztuką ojcem zostać. Ojcem być - temu trudno sprostać”. Okazuje się, że wciąż jest ono bardzo aktualne, bycie dzisiaj tatą dla wielu jest równie olbrzymim wyzwaniem, jak bycie mamą. Może nawet większym, bo my, mężczyźni, sami musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy być ojcem - podkreśla Artur.
Zdaniem psychologa i socjologa Ericha Fromma, ojciec i matka to dla dziecka dwa zupełnie inne światy. Ojciec to prawo, dyscyplina, obowiązki, ale i przygody, podróże, zabawa. Tymczasem matka to dom, który jest dla nas bazą, ale z którego prędzej czy później wychodzimy...
opr. aś/aś