Z roku na rok przybywa pracodawców, którzy nie wypłacają wynagrodzeń, opóźniają wypłaty lub zaniżają zarobki pracownikom
Z roku na rok przybywa pracodawców, którzy nie wypłacają wynagrodzeń, opóźniają wypłaty lub zaniżają zarobki pracownikom - wynika ze statystyk Państwowej Inspekcji Pracy. Oznacza to, że tysiące osób pracują za darmo lub połowę pensji, kredytując tym samym swojego szefa.
Gdy zaczynają się poślizgi w wypłatach, zmienia się całe życie. - Jadę na lekach uspokajających, w nocy nie mogę spać, bo myślę, jak to wszystko ogarnąć, skąd wziąć pieniądze na ratę kredytu, na czym jeszcze mogę zaoszczędzić, co powiem dziecku, kiedy poprosi o pieniądze na wycieczkę, za co kupię mu buty na zimę. Jakiś czas temu przeczytałam w gazecie o tzw. pracujących ubogich, czyli ludziach, którzy choć otrzymują pensję, nie są w stanie się z niej utrzymać. Miałam wrażenie, że czytam o sobie. Tylko ja mam jeszcze dodatkowy kłopot: dostaję wynagrodzenie z opóźnieniem bądź w ratach. Zdarzyło się, iż na pensję czekałam dwa miesiące - opowiada Marzena, która pracuje na zmiany w sklepie spożywczym.
Na początku szef płacił sumiennie. Kiedy zaczęły się jego problemy i spadek sprzedaży, odbiło się to na wynagrodzeniach dla pracowników. - Gdy nie dostałam pieniędzy po raz pierwszy, poszłam do właściciela, ale tłumaczył się, że ma pewne zaległości i wkrótce ureguluje wszystko, więc nie naciskałam, bo wiadomo, że każdemu może się noga powinąć. Czekałam cierpliwie - wspomina. Po miesiącu, kiedy nadszedł czas na kolejną wypłatę, szef sklepu poinformował swoich pracowników, że i tym razem nie będzie pensji w terminie. - Zaczęłam się dopominać o to, co mi się należy. Dostałam 200 zł, w następnym tygodniu 100 zł. Tak jest do dzisiaj. Szef zwodzi nas na zasadzie: masz tu teraz stówę, a jutro dam ci resztę. Biorę, co dają i milczę, bo gdzie znajdę pracę? Jednak jestem na skraju wyczerpania - dodaje.
Przypadek Marzeny jest jednym z wielu. Od stycznia do czerwca urzędnicy Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie skontrolowali ponad 6 tys. pracodawców. - Efektem jest 946 decyzji o wypłatę zaległych wynagrodzeń i innych świadczeń związanych ze stosunkiem o pracę na kwotę 19 mln zł dla ponad 9,3 tys. zatrudnionych - informuje rzecznik OIP w Warszawie Maria Kacprzak-Rawa, dodając, iż nieprawidłowości dotyczące wypłaty pensji stwierdzono u 1,5 tys. przedsiębiorców, czyli u co czwartego. - Należy jednak dodać, że nie wszystkie kontrole obejmowały swoim zakresem wynagrodzenia, co może wskazywać na jeszcze większy odsetek pracodawców łamiących przepisy - podkreśla M. Kacprzak-Rawa.
Zdaniem Pawła Śmigielskiego z wydziału prawno-interwencyjnego Ogólnopolskiego Porozumienie Związków Zawodowych oszustów płacowych przybywa z każdym rokiem. - Do OPZZ i naszych organizacji członkowskich stale zgłaszają się osoby szukające pomocy w sprawie wypłacenia przez pracodawcę należnego świadczenia za pracę. Chodzi tu o zaległe pensje zasadnicze, ale również o inne składniki pensji, w szczególności wynagrodzenia za nadgodziny. Dla większości pracowników wypłata w terminie to sprawa decydująca o być albo nie być. Nawet jeśli szef spóźnia się o kilka dni, a takich przypadków jest bardzo wiele, to dla kogoś, kto żyje od pierwszego do pierwszego, stanowi to duży problem - zaznacza P. Śmigielski.
Jakie branże najczęściej nie płacą pensji? - Nie ma jednoznacznego „faworyta” - ocenia ekspert OPZZ. - Naganne zachowania pracodawców w tej kwestii zdarzają się praktycznie wszędzie. Jedno jest natomiast pewne - według przeprowadzonych badań - przypadki niewypłacania wynagrodzenia zdarzają się o wiele częściej w zakładach pracy, w których nie działają związki zawodowe - zauważa P. Śmigielski.
Na Mazowszu największe zaległości w wypłacaniu pensji odnotowano w przetwórstwie przemysłowym, gdzie pracodawcy są winni pracownikom w sumie 6,1 mln zł. - Na drugim miejscu jest edukacja z kwotą 4,7 mln zł, a na trzecim budownictwo, gdzie wykazano prawie 2 mln zł zaległości - wymienia rzecznik warszawskiego OIP.
Powody niepłacenia pensji w terminie są różne. Jedni twierdzą, że zawinił bank, bo przetrzymał przelew, drudzy tłumaczą się zapominalską księgową. Inni kryzysem, kiepskim zbytem produktów, trudną sytuacją materialną. - Nie jest to jednak weryfikowane przez inspektorów pracy, gdyż nie posiadają uprawnień do oceny stanu finansowego podmiotów. Zdarza się jednak, że przedsiębiorcy tłumaczą się brakiem pieniędzy, a gdy zaczynamy kontrolę, nagle środki cudownie się znajdują, np. w wyniku 351 ustnych poleceń wydanych w trakcie inspekcji jeszcze przed jej zakończeniem wypłacono zaległe pensje na kwotę 2,2 mln zł - opowiada M. Kacprzak-Rawa, dodając, że zdarzają się też przedsiębiorcy, którzy fakt niepłacenia pensji tłumaczą niewiedzą. - Jest to możliwe szczególnie w przypadku zatrudniających niewielką liczbę ludzi małych firm, gdzie najczęściej brakuje wykwalifikowanych w zakresie prawa pracy osób - wyjaśnia OIP.
Etycy biznesu zwracają jednak uwagę, że często właśnie małe przedsiębiorstwa, w których właściciel jest jednocześnie głównym szefem i głównym kasjerem naciskającym klawisz „zapłać”, w sytuacjach kryzysowych wyznają tzw. wartości mocne. Ich definicja, sklasyfikowana przez niemieckiego filozofa Nicolai Hartmanna, sprowadza się w uproszczeniu do potocznego pojęcia „prawa dżungli” i hasła „ratuj firmę, czyli siebie, za wszelką cenę, także za cenę zewnętrznych zobowiązań”.
Bywa też, że niektórzy nie płacą dlatego, iż tak postępują inni; że zjawisko to stało się bardzo powszechne, trudne do zwalczenia, więc można w łatwy sposób zaoszczędzić na ludziach i sprawić, by swoją pracą kredytowali właściciela.
Jednak nie można uogólniać. Są bowiem i tacy, którzy zalegają z wypłatą nie z własnej winy - przynajmniej nie bezpośrednio, bo np. nie potrafili przewidzieć ryzyka związanego z kiepską zdolnością płatniczą odbiorców swoich produktów. To powoduje zatory płatnicze: jeśli ktoś nie przekazał pieniędzy podwykonawcy, ten nie wypłaca ich pracownikom.
Zdaniem sercanina ks. Grzegorza Piątka, krajowego koordynatora Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent”, nie może to być jednak wytłumaczeniem dla niepłacenia pensji. - Pracodawca jest odpowiedzialny nie tylko za siebie, ale też za swoich pracowników i ich rodziny. Wyraża się to m.in. w dbałości o przestrzeganie umów dotyczących pracy, ale też odpowiednich stawek płacowych. Zapłata za pracę to nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim zasada poszanowania godności i sprawiedliwości człowieka. Stąd podstawowymi narzędziami pracy chrześcijańskiego pracodawcy są dwa kalkulatory: ekonomiczny i sumienia. Jeden bez drugiego nie da rady. Rachunek musi uwzględniać sumienie, a sumienie rachunek - zastrzega ks. G. Piątek.
Koordynator „Talentu” zwraca jednak uwagę, iż niektórzy przedsiębiorcy inne wartości wyznają w życiu osobistym, a inne w biznesie. - Bywa, że siedzą w kościele w pierwszej ławce, są hołubieni przez miejscowe władze, bo sponsorują przeróżne inicjatywy, podczas gdy płacą pracownikom głodowe pensje, zatrudniają na „czarno” lub nie wywiązują się z innych obowiązków pracodawcy - mówi sercanin, przypominając, że o rozdźwięku między wiarą a życiem doczesnym mówi m.in. dokument Papieskiej Rady „Iustitia et Pax” pt. „Powołanie lidera biznesu”: „Oddzielanie wymogów wiary od pracy w biznesie jest podstawowym błędem, który powoduje znaczną część szkód czynionych przez przedsiębiorstwa w dzisiejszym świecie. Skutkiem tego może być m.in. przywiązanie do władzy, nadużywanie siły gospodarczej w celu maksymalizacji zysków. Ostatecznie okazuje się, że człowiek przestaje służyć Bogu, a jego bożkiem staje się pieniądz”.
A jeśli kogoś nie przekonuje katolicki punkt widzenia, warto przypomnieć sobie wprowadzoną przez średniowiecznych prawników zasadę pacta sunt servanda, czyli umów należy dotrzymywać. Tak po prostu.
JKD
MOIM ZDANIEM
Gdy pracodawca narusza przepisy dotyczące wypłaty wynagrodzeń - nie wypłaca lub zaniża kwotę wynagrodzenia, nie płaci w terminie, wypłaca pensję w ratach - pracownik może złożyć skargę do państwowej inspekcji pracy lub pozew do sądu pracy. W przypadku potwierdzenia się zarzutów wobec pracodawcy inspektorzy nakładają środki prawne przewidziane ustawą o inspekcji pracy: wydają decyzję administracyjną, polecenie ustne lub kierują wniosek do pracodawcy o wypłatę należnego świadczenia. Sąd pracy wydaje w tym zakresie stosowny wyrok. Organy państwowej inspekcji pracy nie posiadają uprawnień do niejako „siłowego” egzekwowania niewypłaconych kwot, takich jak np. zablokowanie konta bankowego przedsiębiorcy czy egzekucji z majątku pracodawcy. Nie mogą również regulować kwestii odsetek od niewypłaconych kwot. Uprawnienia takie posiada jedynie sąd pracy, wydając prawomocny wyrok, na bazie którego pracownik może skierować sprawę na drogę egzekucji komorniczej.
opr. ab/ab