Duchowni należą do tych, którzy najbardziej stracili na znaczeniu w ciągu ostatnich trzydziestu lat.
Duchowni należą do tych, którzy najbardziej stracili na znaczeniu w ciągu ostatnich trzydziestu lat.
Księża znaleźli na samym końcu w ostatnim badaniu prestiżu zawodów CEBOS. Zyskali tylko 51 proc. uznania. Gorzej oceniani są tylko posłowie na sejm i działacze partii politycznych. Wśród zawodów otaczanych największym szacunkiem prym wiodą strażacy (88 proc), za nimi górnicy, pielęgniarki (81 proc) i robotnicy budowlani (80 proc.).
Duchowni należą do tych, którzy najbardziej stracili na znaczeniu w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Jeszcze w 1987 r. w analogicznym badaniu 69 proc. respondentów wskazywało na kapłaństwo jako „zawód prestiżowy”. Dzisiaj księża są daleko nawet za dziennikarzami (64 proc), których rzetelność często przecież bywa kwestionowana. Więcej od księży stracili w tym czasie tylko ministrowie, pozycjonowani jednak przed duchownymi.
Codzienne doświadczenie potwierdza te wyniki. Coraz mniej pojawia się chętnych do seminariów duchownych i zakonów. Coraz więcej osób porzuca swoje powołanie, traktując święcenia i śluby zakonne jako terminowy kontrakt. Można by to tłumaczyć przemianami mentalnymi, niedojrzałością kandydatów do podejmowania nieodwołalnych decyzji, rozerotyzowaniem życia czy negatywnym klimatem społecznym tworzonym wokół duchownych.
Ale codzienne doświadczenie to również brak szacunku dla świeckich katechetów i dla lekcji religii w szkole, które traktowane są często jak piąte koło u wozu. Rodzice z łatwością wypisują swoje dzieci z religii. Katecheci zaś w pokojach nauczycielskich nie zawsze bywają traktowani jako pełnoprawni członkowie rad pedagogicznych – czasem z własnej winy. Coraz więcej katechetów stara się zdobyć uprawnienia do nauczania innych przedmiotów. Chcą uczyć czegoś innego, za te same pieniądze, ale mieć większy szacunek.
Żyjemy w czasach, w których prawie wszystko ocenia się pod kątem pragmatyki. Język angielski zyskał na ważności, bo w dobie internetu, otwartych granic, możliwości podróży i pracy za granicą stał się potrzebny. Podobnie ważne są informatyka, matematyka, fizyka, biologia czy chemia, ponieważ otwierają możliwość zdobycia dobrze płatnego zawodu. Ważne są także lekcje języka polskiego, rytmiki i wychowania fizycznego, trzeba się jakoś wysławiać, poruszać i wyglądać. A religia? Do czego jest dzisiaj człowiekowi potrzebna? Do kultywowania zwyczajów zwanych Pierwszą Komunią, bierzmowaniem czy ślubem? Od tych praktyk coraz częściej ludzie odchodzą.
W sprawach doczesnych ludzkość nauczyła się radzić sobie bez Boga i religii. Medycyna, technika i informatyka poczyniły tak wielkie postępy, że to w nich, a nie w modlitwie ludzie szukają ratunku. Nawet w obliczu koronawirusa z Chin spoglądamy z nadzieją raczej na laboratoria, które pracują nad szczepionką, niż padamy na kolana, by śpiewać suplikacje. Do czego zatem dzisiaj potrzebny jest nam Bóg, gdy w nowoczesnych klinikach dokonuje się więcej „cudów” przywracania ludziom zdrowia i życia niż w Lourdes? Ludzie nie chcą w tym widzieć działania Boga, bo wszystko przypisują sobie.
Trzeba wrócić do wskazań św. Pawła: „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich godni politowania” (1Kor 15,19.) Istotą chrześcijaństwa jest orędzie o Chrystusowym i naszym zmartwychwstaniu. Tak było od początku i nic nowego nie wymyślimy. Tylko w tym, co dotyczy życia wiecznego Chrystus, Jego Ewangelia i Kościół nie ma dla siebie żadnej konkurencji. Wiedział o tym św. Piotr, który, chociaż nie pojmował wiele z Chrystusowego nauczania, to na pytanie, czy chce odejść, wyznał: „Panie, do kogo pójdziemy, Ty masz słowa życia wiecznego”. (J 6,68). Wie o tym również George Soros, który twierdzi, że ludziom w doczesności prawda jest nie tylko niepotrzebna, ale może nawet przeszkadzać. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy człowiek staje wobec pytania o sprawy ostateczne. Dlatego budując świat bez prawdy, Soros każe swoim wyznawcom robić wszystko, by temat śmierci i wieczności z ludzkiej świadomości usunąć. Wtedy Bóg stanie się nieważny.
Chrystus i Jego Ewangelia jest odpowiedzią na pytania dotyczące nie tego świata, ale na pytania najważniejsze. Tylko jak skłonić człowieka, żeby się z nimi zmierzył? Z pewnością nie przez straszenie ludzi śmiercią. Raczej przypominając im o ich godności, która zasługuje na odkupienie i wieczność. Trzeba przywrócić ważność pytaniu o sens i cel życia oraz o godność człowieka. Religia i Kościół są bowiem dla człowieka tak ważne, jak ważne są pytania, na które odpowiadają.
"Idziemy" nr 6/2020
opr. ac/ac