Mołdawia: między Wschodem a Zachodem

Najbiedniejszym krajem na naszym kontynencie jest ... Mołdawia

Najbiedniejszym krajem na naszym kontynencie jest Mołdawia. Obok Ukrainy, balansującej między opcją wschodnią a kierunkiem zachodnim, jest ona jedynym państwem europejskim znajdującym się w szarej strefie między dwoma blokami politycznymi i militarnymi.

Republika Mołdawii istnieje od roku 1991. Powstała w wyniku rozpadu imperium sowieckiego z jednej z szesnastu republik związkowych. Obejmuje ona przede wszystkim ziemie Besarabii, które od XIV do początku XIX wieku należały do Hospodarstwa Mołdawskiego. Było ono lennem najpierw Węgier, okresowo Polski, a później Turcji. Kiedy w drugiej połowie XIX stulecia z połączonych ziem Wołoszczyzny i zachodniej Mołdawii powstało państwo rumuńskie - Besarabia znalazła się poza jego terytorium. Od 1812 roku wchodziła ona bowiem w skład Rosji, co stało się główną przyczyną odrębności kulturowej Mołdawian zamieszkujących Besarabię. Po I wojnie światowej rumuńskojęzyczna większość tej prowincji opowiedziała się jednak za przyłączeniem do Rumunii, co nastąpiło w 1918 roku. W 1940 roku, na skutek paktu Ribbentrop-Molotow, ziemie besarabskie zostały odebrane Rumunom i wcielone do Związku Sowieckiego, który utworzył z nich republikę mołdawską. W skład owej republiki, oprócz Besarabii - położonej na prawym brzegu Dniestru i zamieszkałej w większości przez ludność rumuńską - wszedł również wąski pas lewobrzeżnego Naddniestrza, gdzie dominowała z kolei ludność ukraińska i rosyjska.

W kierunku Rumunii

Kiedy w 1991 roku Mołdawia proklamowała niepodległość, wiele sił politycznych skłaniało się ku powrotowi do macierzy, czyli ku zjednoczeniu z Rumunią. Zaprotestowała przeciwko temu jednak zdecydowanie rosyjskojęzyczna mniejszość. Wybuchła nawet wojna domowa, a na terenie Naddniestrza powstała separatystyczna republika ze stolicą w Tyraspolu, nieuznająca zwierzchności Kiszyniowa. Kres walkom położyła stacjonująca na tym terenie 14. Armia Rosyjska, którą dowodził wówczas generał Aleksander Liebiedź. Pomoc rosyjskiego wojska, które do dziś koszaruje w Naddniestrzu, pomogła okrzepnąć samozwańczemu niby-państwu. Obecnie Republika Naddniestrzańska, nieuznawana oficjalnie przez żadne państwo na świecie, uchodzi za jedno z głównych źródeł niestabilności i jeden z największych mateczników zorganizowanej przestępczości w tej części kontynentu. Znana jest jako centrum handlu bronią, narkotykami i żywym towarem.

 

Mołdawia - państwo o powierzchni 33.700 km kw., zamieszkałe przez ok. 4,3 min mieszkańców (w tym Rumuni - 64,5 proc., Ukraińcy- 13,8 proc., Rosjanie -13 proc, Gagauzi - 3,5 proc., Żydzi - 2 proc., Bułgarzy- 1,5 proc.). Około 60 proc. mieszkańców wyznaje prawosławie. Największe miasta to: stolica - Kiszyniów (660 tyś.), Tyraspol (185 tyś.), Bielce (156tys.), Bendery (128 tyś.).

 

Wiele krajów europejskich traktowało Mołdawię na początku jak państwo sezonowe. Niemcy podpisali z nią traktat regulujący dwustronne stosunki dopiero w 1995 roku, a więc cztery lata po proklamowaniu niepodległości. Mołdawia wydawała się bowiem miejscem wyjątkowo niestabilnym - z jednej strony rozdzierał ją konflikt wewnętrzny między ludnością rosyjsko- i rumuńskojęzyczną, z drugiej spór o granice z Ukrainą, z trzeciej separatyzm naddniestrzański oraz gagauski (w 1990 roku Gagauzi, czyli prawosławni Turcy mieszkający na południu Besarabii proklamowali swoją autonomiczną republikę). Sytuację zmieniło dopiero referendum z marca 1994 roku, w którym większość mieszkańców Mołdawii opowiedziała się za niezawisłością, a przeciw zjednoczeniu z Rumunią. Miesiąc później parlament w Kiszyniowie ratyfikował układ o przystąpieniu do Wspólnoty Niepodległych Państw.

Dlaczego tak się stało? Po pierwsze - dziesięciolecia rusyfikacji i sowietyzacji sprawiły, że rumuńskojęzyczną większość w dużym stopniu zatraciła świadomość swej rumuńskiej tożsamości. Po drugie - reżim Nicolae Ceaucescu doprowadził Rumunię do takiej nędzy, że nie była ona zbyt atrakcyjnym partnerem dla Mołdawii -w czasach ZSRR jednej z najzamożniejszych republik sowieckich. Po trzecie - lokalna nomenklatura komunistyczna, nawet ta rumuńskojęzyczna, dostrzegła w niepodległości wielką szansę dla siebie. Lepiej bowiem być szefem państwa w Kiszyniowie niż zarządcą prowincji podporządkowanej Bukaresztowi.

Może by tak do Unii?

Od rozpadu ZSRS wiele się jednak zmieniło. Przede wszystkim Mołdawii zerwały się dotychczasowe powiązania ekonomiczne na obszarze postsowieckim. Zamknęły się przed nią również tamtejsze rynki. Sprzedaż za granicę głównego towaru eksportowego kraju - czyli win - przestała być opłacalna ze względu na wysokie cła. W kraju od lat panuje dramatyczny kryzys gospodarczy. PKB na głowę mieszkańca wynosi 450 dolarów i jest najniższy w Europie. W 1998 roku Mołdawia sklasyfikowana została na 108. miejscu na świecie pod względem stopnia rozwoju cywilizacyjnego.

Trudna sytuacja ekonomiczna, a zwłaszcza szalejące bezrobocie, powoduje, że niemal co trzeci zdolny do pracy mieszkaniec Mołdawii wyjeżdża „za chlebem" za granicę. Oblicza się, że co roku wszyscy oni przekazują do kraju ponad 200 milionów dolarów, czyli wartość jednej trzeciej całego mołdawskiego eksportu.

O ile Mołdawia w ciągu ostatnich kilkunastu lat przeżywa gospodarczy regres, o tyle sąsiednia Rumunia notuje ekonomiczny wzrost. W dodatku przed Bukaresztem rysują się znacznie lepsze perspektywy na przyszłość -Rumuni znaleźli się już w NATO, a w 2007 roku planowane jest ich przyjęcie do Unii Europejskiej. Mołdawia na taki akces na pewno nie może liczyć w najbliższej przyszłości. Nic więc dziwnego, że część bukareszteńskich elit uznaje to za poważny atut w rozmowach o zjednoczeniu z Mołdawią. Niedawno prezydent Rumunii Ion Iliescu powiedział wprost, że po przystąpieniu jego kraju do UE ludność Mołdawii sama z pewnością zapragnie takiego połączenia. Iliescu dodał, że wzór dla idei połączenia Rumunii i Mołdawii stanowi niemiecki model zjednoczenia.

W samej Mołdawii natomiast zazwyczaj jest tak, że jeśli do władzy dochodzi ekipa rumuńskojęzyczna, to w większym stopniu orientuje się ona na Unię Europejską, jeśli zaś rosyjsko-języczna, to na Wspólnotę Niepodległych Państw. Jako pierwszy o zamiarze przystąpienia Mołdawii do UE wypowiedział się publicznie w 1996 roku rumuńskojęzyczny prezydent Petru Lucinsci. Z kolei Partia Komunistów Mołdawii, popierana głównie przez ludność rosyjskojęzyczną, wygrała wybory w 2001 roku, głosząc hasła przystąpienia do Związku Białorusi i Rosji. Wiele razy w ostatnich latach mołdawskie rządy zapowiadały, że wystąpią z WNP, a następnie to odwoływały. Albo zapowiadały, że zaczną rozmowy akcesyjne z UE, a potem ich nie kontynuowały.

Rosja nie odpuszcza

Moskwa ma większe niż Bukareszt czy Bruksela możliwości nacisku na Kiszyniów nie tylko z powodu istniejących jeszcze od czasów sowieckich środków wpływu, w tym rozbudowanej agentury. Ma również tak niebagatelny instrument nacisku, jakim jest niemal całkowite energetyczne uzależnienie od siebie państwa mołdawskiego. Rosja dostarcza Mołdawii surowce po bardzo wysokich cenach, ale nie dopomina się za nie natychmiastowej należności. Doprowadza to do zadłużania się mołdawskiego państwa, a następnie przejmowania przez Rosjan państwowych przedsiębiorstw w zamian za umorzenie długów. W ten sposób Moskwa poszerza swoją strefę wpływów nad Dniestrem.

Dyplomaci w Brukseli wątpią, by w dającej się przewidzieć przyszłości Mołdawia mogła się stać członkiem Unii Europejskiej. Muszą jednak zwiększyć swoją aktywność w stosunkach z Kiszyniowem, gdyż wszystko wskazuje na to, że w 2007 roku UE graniczyć będzie z Mołdawią. Jeden z brukselskich ekspertów radzi już dziś krajom członkowskim Unii znieść cła na mołdawskie wina, gdyż lepiej importować dobry alkohol niż przestępczość i niestabilność.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama