Lewica ma na sztandarach hasła nowoczesności, jednak uważniejsza lektura programu SLD nie pozostawia cienia wątpliwości: wraca stare
Lewica od zawsze miała w życiu publicznym hasła nowoczesności na sztandarach. Uważna lektura programu SLD nie pozostawia jednak cienia wątpliwości: nie tylko nie ma w nim mowy o nowoczesności, ale paradoksalnie — zionie tam myśleniem sprzed dziesięcioleci
Ateizm — obok wiary czy agnostycyzmu — należy do naturalnych stanów, które, jako konsekwencja ludzkich wyborów, cechują ludzi od zarania ich dziejów. Od pewnego jednak czasu pojawił się tzw. wojujący ateizm, który nie znosi chrześcijaństwa. Jego kolebką była kiedyś porewolucyjna Francja z ideologicznym zapleczem oświecenia, a dziś najgroźniejszych ciosów możemy się spodziewać z Hiszpanii, w którą polscy socjaldemokraci wpatrują się ostatnio jak w bożka.
Premier José Luis Rodríguez Zapatero nie od dziś jest wojowniczo nastawiony do Kościoła katolickiego. Dowodem na to są ustawy o tzw. małżeństwie między osobami tej samej płci, o rozwodzie ekspresowym czy też reforma ustawy o aborcji, uznanej za prawo. Na szczęście przywódca opozycyjnej Partii Ludowej — Mariano Rajoy obiecał, że w przypadku wygrania wyborów parlamentarnych anuluje ustawodawstwo aborcyjne, wprowadzone przez obecny, socjalistyczny rząd premiera Zapatero. Wybory odbędą się jednak dopiero w przyszłym roku. Wprawdzie ustawodawstwo aborcyjne istniało tu od 1985 r., jednak w lipcu 2010 r. weszła w życie jego liberalizacja. Choć do parlamentu trafiło ponad milion podpisów przeciwko „jakiejkolwiek ustawie o aborcji”, politycy zgodzili się na aborcję na życzenie do 14. tygodnia ciąży, a także na dokonywanie jej nawet przez 16-, 17-latki bez zgody rodziców. Aborcja jest tam możliwa nawet do 22. tygodnia, jeśli 2 lekarzy potwierdzi, że istnieje poważne zagrożenie zdrowia matki lub deformacji dziecka. Po 22. tygodniu też można jej dokonać, o ile lekarz stwierdzi, że zdeformowane dziecko nie jest w stanie żyć albo że cierpi na poważną lub nieuleczalną chorobę.
Warto też przyjrzeć się hiszpańskim lekcjom wychowania obywatelskiego. Celem tej inicjatywy edukacyjnej jest nauczenie dzieci „krytycznej oceny podziałów społecznych i płciowych”, dotyczących na przykład homofobicznych uprzedzeń w społeczeństwie oraz modelu zachowań seksualnych. Według organizacji prorodzinnych i Kościoła, w praktyce jest to indoktrynacja uczniów m.in. na temat ideologii homoseksualnej lub dopuszczalności aborcji, sprzeczna ze światopoglądem chrześcijańskim. W 2009 r. Sąd Najwyższy orzekł, że rodzice nie mają prawa odmawiać posyłania swoich dzieci na lekcje wychowania obywatelskiego.
Liderzy polskiej sceny politycznej wielokrotnie wzorowali się na rządzie premiera Zapatero. Do prymusów należy tu szef SLD Grzegorz Napieralski. Jak zatem ma wyglądać nowoczesność według Sojuszu? Zacznijmy od służby zdrowia. Jak wynika z uchwały IV Kongresu SLD, refundowane mają być środki antykoncepcyjne oraz zapłodnienie in vitro, a aborcja byłaby wykonywana praktycznie na żądanie. W ewentualnej dyskusji na ten temat pojawia się trudność, bo nie sposób przekonać w tym względzie ludzi wyznających odmienne wartości. Problem jednak polega na tym, że w kwestii ochrony życia należałoby się spodziewać tych samych poglądów, bo uznanie życia za wartość wcale nie wypływa z objawienia, a jest wartością powszechną. A zatem — pod każdą szerokością geograficzną i w każdym czasie ludzie zawsze wiedzieli, że życie należy chronić. „Nowoczesna” lewica jest oczywiście innego zdania.
Jeśli zaś chodzi o refundacje, aż trudno uwierzyć, by w biednym kraju, jakim jest Polska, mogło to przyjść komuś do głowy. Jak można sobie wyobrazić refundowanie środków antykoncepcyjnych oraz zabiegu in vitro, skoro brakuje pieniędzy na podstawową opiekę medyczną? Ludzie umierają na raka, bo nie stać nas na odpowiednie terapie, a komuś przychodzi do głowy podobny pomysł! Nawet gdyby założyć pluralizm społeczeństwa i nie domagać się zakazu in vitro (co, oczywiście, przy założeniu szacunku do życia, jest nie do pomyślenia), jak można wpaść na pomysł takiego dodatkowego obciążania ZUS-u? Pieniądze na dofinansowanie nie biorą się przecież znikąd. Czym kierują się lewicowi politycy i gdzie się podziała ich lewicowa wrażliwość na biedę?
Tożsamość lewicy uległa deformacji i w jej hasłach nie można dostrzec najmniejszych nawet oznak dawnej „troski” o potrzebujących. O gospodarce mówi ona dokładnie tym samym językiem, co liberałowie. Czym więc lewica miałaby się różnić np. od Platformy Obywatelskiej? Jaką retoryką ma się posłużyć, by zagospodarować niszę wyborczą? Niestety, oberwać się musi ludziom wierzącym. Religia — zdaniem niektórych ideologów — nadal jest opium dla ludu. Skąd bowiem pomysł usunięcia symboli religijnych z budynków publicznych i ceremoniału? Skąd pomysł wyrzucenia katechezy ze szkoły?
Panowie, opanujcie się! Wolność religijna polega na możliwości manifestowania swoich przekonań. Tam więc, gdzie żyją i pracują katolicy, mają oni prawo powiesić krzyż na ścianie, jeśli sobie tego akurat życzą. Czy się to komuś podoba, czy nie — na tym właśnie polega wolność. Tam, gdzie żyją i pracują żydzi czy muzułmanie — mają prawo powiesić na ścianie znaki odnoszące się do ich tożsamości, bo na tym polega ich wolność. Państwo nie jest niczyją własnością, więc nie stwarzajcie pozoru, że wasze postulaty uwalniają je od dominacji czyjejkolwiek opcji. Czy nie rozumiecie, że gdyby przyjąć waszą koncepcję, to byłaby to hegemonia lewicy? Wy chcecie zakazać wieszania krzyży, a my tylko chcemy, aby nam na to pozwolono. Jeśli w szpitalu nie ma katolików, to nie domagamy się, by obowiązkowo wieszano w takiej instytucji krzyż. Wy natomiast chcecie narzucać swoje prawa innym. Nie na tym jednak polega wolność i tolerancja.
Jeśli się komuś wydaje, że istnieje państwo światopoglądowo neutralne, to się myli. Albo państwo jest pluralistyczne, albo lewicowe, którego przeciwieństwem byłoby państwo wyznaniowe. Problem polega jednak na tym, że my proponujemy takie państwo, w którym ze swojej wolności korzystają zarówno katolicy, jak i ludzie niewierzący. Jakim więc prawem domagacie się wyeliminowania księży z pogrzebów państwowych? Nikt wam przecież nie broni zapraszać na pogrzeb świeckiego ceremoniarza, jeśli chowacie któregoś ze swoich przedstawicieli. Pozwólcie więc i nam na korzystanie z naszej wolności.
Polska tradycja nie wywodzi się z tego samego pnia, co inne państwa i narody. Obecność chrześcijaństwa w rytuale państwowym jest u nas obecna od ponad tysiąca lat. Próba sprzeniewierzenia się tej tradycji jest co najmniej sztuczna, a na pewno niezgodna z historyczną prawdą, i szkodliwa.
opr. mg/mg