Kryzys gazowy - Rosja szantażuje inne państwa, jak co roku
Dwóch rzeczy można być pewnym, budząc się w noworoczny poranek. Pierwszą z nich jest koncert filharmoników wiedeńskich, drugą - gazowy szantaż Moskwy w stosunku do któregoś z ościennych państw.
Tym razem padło na Ukrainę; nie po raz pierwszy zresztą. Z początkiem stycznia Rosja całkowicie wstrzymała dostawy gazu do swojego zachodniego sąsiada, argumentując tę drastyczną decyzję długami Kijowa oraz otwartą kwestią cen tego surowca na 2009 rok. Biuro prasowe rosyjskiego koncernu gazowego Gazprom podało, że dostawy obniżono o 90 mln m sześciennych na dobę, co stanowi 100 proc. zapotrzebowania Ukrainy na ten surowiec. Jednocześnie zapewniono, że nadal dostarczany będzie gaz dla Unii Europejskiej w pełnej objętości 300 mln m sześciennych na dobę. Gazprom oświadczył także, że jest gotów negocjować z Ukrainą w sprawie „będącej do przyjęcia dla konsumentów” ceny dostaw gazu, ale pod warunkiem spłacenia przez Kijów zaległych należności w kwocie ponad 2 mld dolarów.
Jak podaje strona ukraińska, Rosja zaproponowała w grudniu ub. r. 30-procentową podwyżkę ceny gazu - z dotychczasowych 179,5 do 250 dolarów za tysiąc metrów sześciennych — i to bez podniesienia taryf tranzytowych, jakie pobiera Kijów. Ukraina uznała te warunki za nie do zaakceptowania. W tej sytuacji rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow zapowiedział, że koncern zwiększy dostawy gazu dla Europy z pominięciem Ukrainy, która „odmówiła zapewnienia tranzytu niezbędnych ilości tego paliwa”.
Ukraińska państwowa spółka paliwowa Naftohaz natychmiast zdementowała tę informację, jednocześnie zaprzeczając, jakoby nie spłaciła długów za dostarczony Ukrainie gaz oraz nielegalnie pobierała paliwo przeznaczone dla odbiorców w państwach Unii Europejskiej.
„Odcięcie dostaw rosyjskiego gazu dla Ukrainy nie wpłynie ani na tranzyt tego paliwa do państw Europy Zachodniej, ani na jego spożycie na rynku wewnętrznym” - oświadczył z kolei ukraiński prezydent Wiktor Juszczenko. Ale jego uspokajające słowa, podobnie jak identyczne deklaracje ze strony przedstawicieli Gazpromu, nie odpowiadają do końca prawdzie. Bo np. rumuński operator gazowy Transgaz poinformował, że dostawy rosyjskiego gazu ziemnego dla Rumunii zmalały z dnia na dzień o 30-40 procent.
Póki co jednak żadnego problemu ze znikającym gazem nie widzą przewodniczący w tym półroczu Unii Europejskiej Czesi. Praga uznaje bowiem, że spór między Rosją a Ukrainą o dostawy gazu jest problemem dwustronnym i UE nie będzie się do niego mieszać, dopóki nie ucierpią na nim dostawy do państw Unii...
Od autora: 45-50 mln metrów sześciennych — tyle mniej więcej gazu zużywa się dziennie w Polsce i to przy założeniu, że mróz nie przekracza kilku stopni. Zdaniem ekspertów, zapasy, jakimi dysponuje w tej chwili nasz kraj, wystarczą więc mniej więcej na 26-27 dni samodzielnej gazowej egzystencji. Na pozór nie jest to wcale mało, ale już gdy uświadomimy sobie, że alternatywnych źródeł dostaw na razie brak, przestaje być tak kolorowo. Zwłaszcza że budowa gazoportu w Świnoujściu, który mógłby przyjąć gaz innego pochodzenia niż rosyjski, potrwa jeszcze dobre kilka lat.
Wypada więc znów liczyć na to, że sytuacja sama się za chwilę unormuje - Rosja postraszy, postraszy, trochę podbije cenę i gaz ponownie popłynie przez terytorium Ukrainy. Tylko ile można funkcjonować w takiej niepewności?
Trzeba wszak przyznać, że Gazprom — czyli tak naprawdę Kreml — jak zwykle świetnie wybrał moment na swój gazowy szantażyk — w trakcie noworocznego przesilenia oraz zmiany unijnej prezydencji. A ma to niebagatelne znaczenie w sytuacji, gdy aż jedna czwarta unijnego gazu pochodzi właśnie z Rosji. I tak się jakoś przypadkowo składa, że na czele UE stoją dziś Czechy, których prezydent jest powszechnie znany ze swojego nieskrywanego prorosyjskiego nastawienia.
Oczywiście Moskwa nie jest przy tym na tyle nierozważna, by utrzymywać obecny gazowy spór zbyt długo. Bo przy takiej polityce szybko straciłaby większość swoich gazowych odbiorców. Robi jednak dokładnie tyle, ile jest potrzebne do zmiękczenia jej politycznych przeciwników, partnerów, sojuszników i wasali.
opr. mg/mg