W obronie profesora Chazana

Jakie są fakty: czy prof. Chazan naruszył prawo, czy raczej stał się ofiarą źle ustanowionego, sprzecznego wewnętrznie prawa, starając się w tej sytuacji zachować jak najbardziej etycznie, dbając o dobro pacjenta?

Czy profesor rzeczywiście naruszył prawo, skrzywdził pacjentkę, zachował się bezdusznie, czy może przeciwnie, skorzystał z przysługujących mu uprawnień, otoczył swoich pacjentów (matkę i jej nienarodzone dziecko) troskliwą opieką i zachował się tak, jakbyśmy tego od niego, jako pacjenci, oczekiwali?

Pól konfliktu chrześcijańskiego sumienia z uchwalanym prawodawstwem wciąż przybywa

 W ostatnich tygodniach jesteśmy świadkami bezprecedensowej kampanii oszczerstw i medialnej nagonki na lekarzy i innych pracowników służby zdrowia, którzy ośmielili się podpisać tzw. Deklarację wiary. Wydaje się, że to publiczne zamanifestowanie przywiązania do wartości chrześcijańskich i zobowiązanie do kierowania się chrześcijańskim sumieniem w leczeniu chorych powinno być przyjęte, szczególnie przez pacjentów, z satysfakcją i przyczynić się do wzrostu zaufania i szacunku dla środowiska medycznego. Tymczasem stało się inaczej — akt ten został odczytany jako wymierzony w „prawa pacjenta”, a jego sygnatariuszy przewrotnie określa się „ludźmi bez sumienia”. Wskazano też „kozła ofiarnego” — stał się nim dyrektor zasłużonej warszawskiej kliniki położniczej im. Świętej Rodziny prof. Bogdan Chazan. Ten darzony powszechnym szacunkiem lekarz został przez dyżurne autorytety okrzyknięty „okrutnikiem” i „wrogiem kobiet”, a kierowanemu przez niego szpitalowi wymierzono wysoką grzywnę, prokuratura prowadzi w jego sprawie dochodzenie. Natomiast postępowanie profesora zgodnym chórem potępili rządzący, z ministrem zdrowia i premierem na czele. A wszystko dlatego, że powołując się na klauzulę sumienia, odmówił wykonania aborcji (czytaj: zabicia) chorego dziecka, mimo że w tym przypadku polskie prawo ją dopuszcza. Dlaczego tak wielu ludzi uległo nachalnej propagandzie i, jak podaje CBOS, w większości odmawia lekarzom prawa do klauzuli sumienia? Jak groźne mogą być tego konsekwencje?

Czy profesor naruszył prawo

Czy można profesorowi, a wraz z nim tysiącom innych lekarzy, zarzucać, że podpisali Deklarację wiary? Działali przecież zgodnie z art. 53 Konstytucji Rzeczypospolitej, który stanowi: „Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii (...) oraz uzewnętrzniania (jej) indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie...”. Podobny zapis znajduje się w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ, gdzie w art. 18 czytamy: „Każdy człowiek ma prawo wolności myśli, sumienia i wyznania; prawo to obejmuje (...) swobodę głoszenia swego wyznania...”. Natomiast art. 39 Ustawy o zawodzie lekarza, na który powołują się atakujący profesora, mówi: „Lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, (...) z tym, że ma obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej”. Profesorowi zarzuca się niespełnienie obowiązku wskazania pacjentce miejsca, gdzie mogłaby dokonać aborcji. Jednak należy tu zaznaczyć, że zapis ten nie od dziś budzi uzasadnione wątpliwości i nie jest akceptowany przez środowisko lekarskie. Naczelna Izba Lekarska skierowała do Trybunału Konstytucyjnego skargę na ten zapis, wnioskując o orzeczenie jego niezgodności z polską konstytucją (Postanowienia nr 3/14/VI NRL). Zdaniem specjalistów z zakresu prawa konstytucyjnego, m.in. prof. Andrzeja Zolla, byłego rzecznika praw obywatelskich oraz prezesa Trybunału Konstytucyjnego, „omawiane zobowiązanie nałożone na lekarzy posiadać może bezprawny charakter, związany z przymuszaniem danej osoby do współudziału w czynnościach nieakceptowanych przez jego sumienie”. Odnosząc się z kolei do opisanego w materiałach prasowych, rzekomo biernego oraz okrutnego traktowania pacjentki, należy podkreślić, że jak przyznała sama pacjentka, brak zgody na przeprowadzenie aborcji powiązany był z natychmiastową propozycją objęcia profesjonalną opieką medyczną zarówno matki, jak i jej nienarodzonego dziecka. Tym samym działania prof. Chazana były nie tylko wyrazem troski o pacjentów znajdujących się pod jego opieką, ale w pełni wpisywały się w treść przepisów wyrażonych zarówno w polskim prawodawstwie, jak i dokumentach międzynarodowych. Nie można bowiem zapomnieć, że w polskiej ustawie zasadniczej, w sposób wyraźny wskazano, iż szczególną opieką otoczone winny być nie tylko kobiety w ciąży, ale również osoby niepełnosprawne, a przecież do tej kategorii należał drugi pacjent profesora, czyli nienarodzone jeszcze dziecko. Natomiast tekst preambuły do Konwencji o Prawach Dziecka bezpośrednio podkreśla, że „dziecko, z uwagi na swoją niedojrzałość fizyczną oraz umysłową, wymaga szczególnej opieki i troski, w tym właściwej ochrony prawnej, zarówno przed, jak i po urodzeniu”. Także polskie przepisy ustawowe w sposób jednoznaczny wskazują, że „dzieckiem jest każda istota ludzka od momentu poczęcia...”. Postępowanie profesora w pełni też odpowiada zapisom Kodeksu Etyki Lekarskiej, w którym zaznaczono, że „podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży, lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka. Dlatego obowiązkiem lekarza są starania o zachowanie zdrowia i życia dziecka również przed jego urodzeniem” (art. 39 Kodeksu Etyki Lekarskiej). Konkludując, należy stwierdzić, że aktywna postawa lekarska, dążąca do przekazania pełnej opieki zarówno kobiecie ciężarnej, jak i jej nienarodzonemu dziecku, winna być ukazywana raczej jako przykład do naśladowania, a nie być przedmiotem niewybrednych ataków.

Wolność sumienia czy totalitaryzm władzy

Sprawa prof. Bogdana Chazana dotyczy nas wszystkich, bo tak naprawdę nie o osobę profesora tu chodzi, ale o model funkcjonowania państwa — w najbliższym czasie rozstrzygnie się, czy będziemy żyli w społeczeństwie obywatelskim, w którym szanowana jest wolność sumienia, czy w państwie totalitarnym, w którym lekarze, a potem inne grupy zawodowe będą bezwolnymi wykonawcami rozporządzeń władzy. A pól konfliktu chrześcijańskiego sumienia z uchwalanym prawodawstwem wciąż przybywa. W niektórych krajach Europy legalna jest eutanazja, dyskusja na ten temat rozpoczęła się też w Polsce. A co z nieetycznymi procedurami medycznymi, takimi jak in vitro, „zmiana płci” na życzenie itp.? Czy lekarze będą zmuszani do ich przeprowadzania? A co z personelem pomocniczym, pielęgniarkami i położnymi, które już teraz przymuszane są do asystowania przy zabiegach aborcji? A farmaceuci, którzy nie chcą handlować środkami antykoncepcyjnymi i wczesnoporonnymi, dlaczego zmuszani są do uczestniczenia w „przemyśle śmierci”? Następną zagrożoną grupą zawodową są nauczyciele. Przymus prowadzenia deprawujących zajęć — już dla najmłodszych — zwanych „seksualną edukacją” istnieje w wielu europejskich krajach. Zagrożeni są w końcu także rodzice, którym chce się odmówić prawa do nieposyłania dzieci na takie zajęcia — w Niemczech już teraz takich rodziców karze się więzieniem i ogranicza się prawa rodzicielskie. W tym kontekście musi niepokoić, że znaczna część społeczeństwa uległa rozpętanej przez media histerii i opowiada się przeciwko klauzuli sumienia. Wielu nie zdaje sobie sprawy, że alternatywą jest totalitarne państwo, w którym obywatele będą zmuszeni respektować narzucony przez władzę, sprzeczny z wartościami chrześcijańskimi, światopogląd. Stawka jest zbyt wysoka, abyśmy mogli pozwolić sobie na bezczynność. Dlatego apeluję o stanięcie po stronie lekarzy walczących o prawo do klauzuli sumienia. Brońmy wolności sumienia lekarzy, brońmy wolności naszych sumień!

 

List do ministra zdrowia w obronie prof. Chazana można podpisać na www.glosdlazycia.pl.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama