Dolce i Gabbana spowodowali oburzenie świata mediów i celebrytów, wypowiadając się przeciw adopcji przez pary homoseksualne. To oburzenie jest bardziej wymowne niż same słowa projektantów mowy
Świat byłby prostszy, gdyby wszystko było czarno-białe. Gdyby w szybkim teście oddzielić można było dobrych od złych, prawdę od kłamstwa, uczciwość od podłości, byłoby nam łatwiej.
Ale świat pełen jest kolorów, biel i czerń mają swoje odcienie szarości, ludzkie emocje i motywacje pozostają często w ukryciu, a sam Jezus mówił: pozwólcie im rosnąć aż do żniwa, wtedy nie wy, ale Ja będę sądzić i oddzielać.
Domenico Dolce, rocznik 1958, Sycylijczyk z urodzenia, syn krawca, uczący się fachu w rodzinnej fabryce. W pogoni ze swoimi marzeniami wyjechał do Mediolanu. Tam spotkał kilka lat młodszego Stefano Gabbanę, który studiował projektowanie graficzne i planował zajmować się reklamą. Wspólnie założyli jeden z najsłynniejszych w świecie domów mody. Ich pierwszą kolekcję świat zobaczył w 1985 r. W 2000 r. Stefano Gabbana przyznał, że jest homoseksualistą, od lat w związku z Domenico Dolce. Pięć lat później ogłosili separację, nie przerywając jednak zawodowej współpracy.
Dolce i Gabbana szokowali nie tylko swoim życiem prywatnym. W lutym 2007 r. na europejskich ulicach pojawiła się reklama kolekcji, ukazująca grupę mężczyzn przyglądających się, jak jeden z nich pochyla się nad leżącą kobietą, przytrzymując ją za nadgarstki. Po skargach reklama została uznana za upokarzającą dla kobiet i gloryfikującą gwałt. Zakazano jej rozpowszechniania, zdążyła jednak przejść do historii jako jedna z najbardziej kontrowersyjnych w świecie mody.
Kolekcja włoskiego duetu projektantów na sezon jesienno-zimowy 2013/2014 również mogła być trudna do przyjęcia dla wielu katolików. Motywem wykorzystanym jako nadruk na tkaninach w tej inspirowanej sztuką bizantyjską kolekcji były mozaiki z katedry Santa Maria Nuova w sycylijskim Monreale. Modelki — a za nimi również ci wszyscy, których stać na zakup luksusowych ubrań — paradowali w sukienkach zdobionych twarzami Jezusa Chrystusa, Maryi czy aniołów: z wybiegów Mediolanu prosto do nocnych klubów. Kampania reklamowa tejże kolekcji również mogła być odbierana dwuznacznie, ze względu na modelki z wielkimi, złotymi różańcami na dekoltach czy wpatrujących się w nie namiętnym wzrokiem modeli w sutannach.
Stereotyp to sytuacja, kiedy leniwy ludzki umysł upraszcza rzeczywistość. Np. blondynki są głupie, a geje to wrogowie Kościoła, żyjący w świecie bez wartości. Wydawało się, że włoski duet projektantów dokładnie się w stereotyp wpisuje. Ale panowie Dolce i Gabbana zaszokowali po raz kolejny. 18 marca w wywiadzie dla włoskiej „Panoramy” Domenico Dolce oświadczył: „Jestem gejem. Nie mogę mieć dziecka. Sądzę, że nie można mieć w życiu wszystkiego. Jeśli nie mogę, to nie powinienem mieć. To też piękne zrezygnować z czegoś. Życie posiada swój naturalny bieg i są w nim sprawy, których nie powinno się zmieniać. Jedną z nich jest rodzina”. „Rodzina nie jest fanaberią. Ważne jest w niej silne poczucie przynależności” — dodał Stefano Gabbana. A Domenico Dolce poszedł jeszcze dalej: „Rodzisz się. Masz ojca i matkę. Przynajmniej tak powinno być. Dlatego nie przekonują mnie, jak to nazywam, dzieci syntetyczne, łona do wynajęcia. (...) Prokreacja powinna być aktem miłości”.
W zasadzie wypowiedź ta nie powinna być zaskakująca. Projektanci nie kryli się wcześniej ze swoimi poglądami na rodzinę. Już w 2006 r. w wywiadzie dla „Daily Mail” Stefano Gabbana mówił, że jest przeciwny temu, aby dzieci były wychowywane przez dwie osoby o skłonnościach homoseksualnych. Tym razem jednak rozpętała się prawdziwa burza.
Elton John, żyjący w legalnym w Wielkiej Brytanii homoseksualnym „małżeństwie” z producentem i reżyserem Davidem Furnishem i wspólnie z nim wychowujący dwóch synów Davida, urodzonych przez surogatkę dzięki metodzie in vitro napisał: „Jak śmiecie nazywać moje piękne dzieci <syntetycznymi>. Wstydźcie się za wasze opinie na temat in vitro — cudu, który pozwolił legionom kochających ludzi, zarówno hetero jak i homo, spełnić marzenia o posiadaniu dzieci! Wasze archaiczne myślenie nie pasuje do obecnych czasów, tak samo jak wasza moda. Już nigdy nie będę nosić Dolce&Gabbana”.
Wprawdzie już następnego dnia widziano Eltona Johna z papierową torbą z logo Dolce&Gabbana, jednak jego rzecznik tłumaczył, że w środku nie było ubrań projektantów, tylko zabrany do studia lunch, a do ogłoszonego przez piosenkarza bojkotu zaczęli przyłączać się kolejni oburzeni. Courtney Love zapowiedziała, że spali wszystkie swoje sukienki panów Dolce&Gabbana. Protestowała Josephine Skriver, modelka, chodząca w pokazach Dolce&Gabbana, która urodziła się dzięki in vitro i była wychowywana przez ojca geja i matkę lesbijkę; głos zabierali Victoria Beckham, Ricky Martin, Martina Navratilova. Nawet polska premier Ewa Kopacz uznała za stosowne dołączyć do grona artystów i celebrytów: „Jestem oburzona tą wypowiedzią”.
Odezwali się również obrońcy projektantów. Włoski senator Roberto Formigoni porównał Eltona Johna i jego nawoływanie do bojkotu do akcji islamskich fanatyków i twierdził, że używa on dokładnie takich samych metod. Dolce i Gabbana powtarzali, że wierzą w demokrację i zasadę wolności wypowiedzi, a Elton John jest hipokrytą, jeśli uważa, że wolność słowa działa tylko w jedną stronę.
Niezwykle ważny w całej dyskusji jest również list, jaki wystosowało do projektantów pięć osób, wychowanych przez pary jednopłciowe, a dziś wychowujących dzieci w związkach heteroseksualnych. Proszą one, by Dolce i Gabbana nie ulegli presji homoseksualnego lobby i nie przepraszali za swoje słowa. „Dziękujemy, że staliście się wyrazicielami tego, co my znamy z własnego doświadczenia: każdy człowiek ma matkę i ojca, a wyeliminowanie jednego z nich z życia dziecka to pozbawienie go godności, człowieczeństwa i równouprawnienia. (...) Wspierajcie raczej ideę, że każde dziecko powinno wzrastać w otoczeniu własnego ojca i matki. Jest to prawo człowieka”.
Czy projektanci zdołali nie ulec presji? Trudno powiedzieć. „Kochamy pary gejowskie, kochamy adopcje przez gejów, wszystko kochamy. Domenico po prostu wyraził swój punkt widzenia” — tłumaczyli się kilka dni po ogłoszeniu bojkotu. „To mój prywatny punkt widzenia. Jestem Sycylijczykiem, wychowałem się w rodzinie, moja firma to biznes rodzinny, wierzę w tradycje rodziny. To moja kultura, niemożliwe, bym zmienił swoją kulturę, to część mnie” — wyjaśniał Dolce.
Niezależnie od tego, jak skończy się cała sprawa, stereotyp został zachwiany. Oto ktoś, kto miał być gejem żyjącym wbrew wartościom — co przez jednych uznawane jest za wadę, a przez innych za cnotę — okazał się gejem broniącym wartości tradycyjnych, przynajmniej niektórych. Oto gej mówi, że to tradycyjna rodzina jest wartością i wcale przez to nie zmienia swojej orientacji. „Nowocześni” oburzają się, bo jeden z nich okazuje się być nowoczesny nieco mniej. „Tradycyjni” mają problem, bo trudno gejów na piedestały świętości wynosić: wszak poza obroną wartości są przecież i skandale, i sformułowania o „syntetycznych” dzieciach, które trudno przyjąć. I paradoksalnie jest to sytuacja najzdrowsza z możliwych: kiedy człowiek wymyka się stereotypom, można już tylko stereotyp porzucić i zacząć szukać prawdy. I właśnie prawdzie dwaj homoseksualni projektanci oddali niezwykłą przysługę. Kiedy już nie można w prosty sposób podzielić się na białych i czarnych, na tych po prawej i po lewej, trzeba zacząć myśleć samodzielnie — po obu stronach barykady...
opr. mg/mg