Tragedia ludności na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy wciąż słabo przebija się w powszechnej świadomości. Są jednak tacy, którzy próbują to zmienić
Tragedia ludności na ziemiach polskich wcielonych do III Rzeszy wciąż słabo przebija się w powszechnej świadomości. Są jednak tacy, którzy próbują to zmienić.
Do Lasów Zakrzewskich przybył z mamą, by podobnie jak inni uczestnicy akcji oddać hołd pomordowanym tu Polakom. – Tegoroczny finał zmotywował nas do tego, aby wreszcie tu przyjechać – mówi o VIII edycji akcji „Zapal znicz pamięci” Łukasz Mańczak z Dopiewa.
Już od pierwszych miesięcy II wojny światowej odbywały się w tym miejscu masowe egzekucje. Szacuje się, że w tym podpoznańskim lesie zginęło przynajmniej 4,5 tys. osób. Część z nich to była społeczna elita, duchowieństwo i studenci. Takich punktów na mapie ziem polskich bezpośrednio wcielonych do III Rzeszy jest jednak więcej. Ich przypomnieniu, a przede wszystkim upamiętnieniu ofiar, które w nich zginęły, ma służyć organizowane przez regionalne rozgłośnie Polskiego Radia i Instytut Pamięci Narodowej zapalenie znicza pamięci. – Zwykle takim akcjom chcemy nadać twarze konkretnych ludzi. W tym roku jednak skupiliśmy się na miejscach egzekucji niejawnych, których ofiary są raczej nieznane. I pewnie już ich nie poznamy, bo ślady tych zbrodni zostały zatarte. Kiedy wojna się kończyła, Niemcy wiedzieli, że ją przegrają i że za zbrodnie zostaną rozliczeni. Ciała ofiar wykopano i spalono. Zniszczono rzeczy osobiste, które ułatwiałyby identyfikację ofiar – mówi dr Agnieszka Łuczak z poznańskiego oddziału IPN. Miejsca upamiętniane w ramach VIII edycji akcji to m.in. okolice Gdańska, Bydgoszczy, Łodzi, Katowic czy właśnie Lasy Zakrzewskie.
– Ludzie, którzy mieszkają w Zakrzewie od pokoleń, zapewne dobrze to miejsce znają i o nim pamiętają. Obecnie pojawia się jednak bardzo dużo nowych mieszkańców, którzy nie mają tej świadomości. Chodząc na spacery, nie wiedzą, że dokonano tam takiej zbrodni – tłumaczy wybór tego miejsca na finał tegorocznej akcji dr Agnieszka Łuczak. Rzeczywiście, nie każdy, kto odwiedza leśne tereny leżące nieopodal podpoznańskiej gminy Dopiewo, musi wiedzieć, że między drzewami kryją się Pomnik Studentów, Mogiła Księży czy główna kwatera Siedmiu Grobów. Jak informuje tablica przy tej ostatniej, jest to: „Miejsce uświęcone męczeńską krwią Polaków pomordowanych przez hitlerowców czasach okupacji 1939–1945”. – Jestem z Bydgoszczy, w Dopiewie mieszkam od pół roku. Szczerze mówiąc, nie znam historii tego miejsca. Przyjechaliśmy tutaj, bo żona stąd pochodzi i chciała przyjść – mówi Radek Scholl, który pojawił się na miejscu z żoną i z dzieckiem. Czy zatem pierwsza wizyta będzie okazją do częstszych odwiedzin? – Trudno powiedzieć. Pewnie co roku przy okazji 1 listopada będziemy przychodzić – odpowiada. Czasowa zbieżność akcji z uroczystością Wszystkich Świętych ma inną przyczynę. – W dniach 20, 21 i 23 października 1939 r. Niemcy w czternastu miejscowościach Wielkopolski dokonywali publicznych egzekucji Polaków. Dlatego nasza akcja odbywa się zwykle w okolicach tych dat – wyjaśnia dr Łuczak.
W przedostatnią niedzielę października w Lasach Zakrzewskich pojawili się jednak i tacy, którzy w okolicy mieszkają już od dawna, wiedzą, co się w tym miejscu wydarzyło, ale dotąd nie odwiedzili mogił pomordowanych. Teraz, kiedy finał akcji odbywał się na terenie ich gminy, poczuli się w jakiś sposób zobowiązani, aby się tu pojawić. – Mieszkamy w Dopiewie, ale bardziej uczęszczane są przez nas tereny od strony Stęszewa. Tutaj jesteśmy po raz pierwszy – mówi wspomniany już wcześniej Łukasz Mańczak. – Wszyscy powinniśmy czuć więź z pomordowanymi, tym bardziej że nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tego horroru i terroru, który miał miejsce – zaznacza. Na co dzień pracuje w dopiewskim Centrum Kultury, które zajmuje się nie tylko inicjatywami dla miejscowej młodzieży, ale także dla seniorów. – Rozmawiamy o tym, co się tu stało – mówi Genowefa Mańczak, matka Łukasza, reprezentująca klub seniora „Promyk”. – Wiem o tych wydarzeniach, tym bardziej że moja kuzynka zajmowała się porządkowaniem tych grobów w okresie Wszystkich Świętych – dodaje.
Nie jest niczym niezwykłym, że na upamiętnienie pomordowanych Polaków zdecydowali się przedstawiciele kilku pokoleń w ramach jednej rodziny. – Jestem tutaj z mamą, córką i wnuczką – mówi Elżbieta Nowicka, która podobnie jak kilka innych osób dotarła na miejsce nie bez małych kłopotów. Wszystko przez to, że w pewnym momencie można w lesie nieco się pogubić. – Trzeba wysunąć postulat do władz gminy o lepsze oznakowanie – podkreśla. Zwykle odwiedzała jedno z kilku miejsc pamięci, ale położone bliżej głównej, leśnej drogi. Sama historia, która się tu rozegrała jest więc jej znana. – Przychodziliśmy albo we Wszystkich Świętych, albo w Święto Niepodległości. Teraz jednak wejdzie to już w naszą tradycję i będziemy rozpoczynali właśnie od Siedmiu Grobów – zapowiada. Decyzja o przyjściu w to miejsce, akurat przy okazji akcji, zapadła dość spontanicznie. – Dzień wcześniej usłyszałam o tym w radiu i postanowiliśmy przyjechać – mówi.
Oddanie hołdu pomordowanym rodakom można było połączyć nie tylko z rodzinnym spacerem po lesie, ale także rowerową przejażdżką. Na finale akcji pojawiła się silna reprezentacja rowerzystów. – Przyjechali gimnazjaliści z Dopiewa, z Dąbrówki i Skórzewa, a także mieszkańcy Gołusek i Dopiewa – mówi jeden z rowerzystów Marcin Napierała. Jako pracownik Gminnego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Dopiewie stara się zrobić wiele, by to miejsce kaźni zaistniało w szerszej świadomości. – Musimy to zmienić, bo jest ono naprawdę ważne na mapie naszej martyrologii i historii. Dwa lata temu wytyczyliśmy Szlak Pamięci. Staramy się tu prowadzić różnego rodzaju rajdy turystyczne. Pokazujemy ludziom z różnych części Wielkopolski, że takie miejsce tu jest, a ci, którzy tu przychodzą, są zaskoczeni – mówi. Zwraca też uwagę na nowych mieszkańców okolicy. – Edukacja jest prowadzone przez nas czy przez uczniów w szkołach. To często uczniowie przyprowadzają w te miejsca rodziców – dodaje.
Instytut Pamięci Narodowej przypomina, że terror i egzekucje były dla mieszkańców ziem polskich bezpośrednio wcielonych do III Rzeszy codziennością. Sytuacja mieszkańców Wielkopolski, Kujaw, Pomorza, Śląska, ziemi łódzkiej czy północnego Mazowsza była niezwykle trudna. Szacuje się, że tylko do końca 1939 r. Niemcy zabili na Kresach Zachodnich II RP około 40 tys. osób. Do tego dochodzą także inne formy represji czy przesiedlenia ludności.
W powszechnej świadomości na niemiecką okupację patrzy się jednak przede wszystkim przez pryzmat Generalnego Gubernatorstwa, w tym także powstania warszawskiego. Akcje takie jak „Zapal znicz pamięci” mają więc na celu przede wszystkim uchronić od zapomnienia męczeństwo Polaków na Zachodzie. – Po 1989 r., kiedy można było już mówić o zbrodniach sowieckich, powstała pewna luka w świadomości, dotycząca zbrodni na terenach, które obejmowały jedną czwartą przedwojennej Polski. Te zbrodnie przetrwały w pamięci rodziny czy w tych miejscowościach, gdzie do nich doszło, ale nie w powszechnej świadomości. Wydawało się, że ta pamięć przetrwa sama z siebie, ale musi być jednak pielęgnowana – mówi dr Agnieszka Łuczak z IPN.
opr. ac/ac