10 Kwietnia 2010

Katastrofa samolotu Prezydenta RP - okazja do fundamentalnych przemyśleń

10 kwietnia 2010 roku. Od kilku miesięcy wyczekiwałem tego dnia z utęsknieniem. Miał być to dzień, w którym zostanę pobłogosławiony do posługi ceremoniarza parafialnego. Niestety, wydarzenie to przyćmiła mi tragedia w Smoleńsku.

 

Od godzin rannych tego dnia byłem w Kalwarii Zebrzydowskiej, w tamtejszej bazylice oo. bernardynów, gdzie o godzinie 10.00 miały rozpocząć się uroczystości związane z błogosławieństwem nowych animatorów Oazy Dzieci Bożych i ceremoniarzy parafialnych. Z radością i uśmiechem na twarzy witaliśmy się po kilku tygodniach nie widzenia się z sobą. Okres przygotowania do tej posługi, trwający półtora roku, wspólne wyjazdy do Bystrej Podhalańskiej, na oazy wakacyjne, spowodował zawiązanie się wielu więzi koleżeńskich i przyjaźni.

Spotykam Patryka, Krzyśka, za chwilę dostrzegam Michała, Justynę, Melisę, rozmawiam ze Sławkiem, żartujemy, dokuczamy sobie po przyjacielsku, uzgadniamy szczegóły uroczystości. Krótkie słowo ks. Mariusza. Nagle około 9.40 podchodzi do mnie Karol i mówi do mnie: „Słyszałeś, że prezydent nie żyje?”, na co odpowiedziałem: „Coś ty! Żartujesz sobie?”. Karol stwierdził, że ma tę wiadomość od Janka. Janek potwierdził. W bazylice byli moi Rodzice, podszedłem do nich i powiedziałem im o tym. Tato wyszedł z bazyliki i zadzwonił do znajomych z zapytaniem, czy to prawda. Okazało się, że tak... Za chwilę potwierdził mi tę wiadomość...

Zawiązała się między mną a kolegami specyficzna wspólnota, w której widać było smutek, żałobę i zatroskanie o naszą Ojczyznę. Każdy, kto tylko dostał jakąś wiadomość SMS, dzielił się nią z innymi.

Za chwilę podszedł do nas ks. Mariusz i przypomniał, że za chwilę zaczyna się jutrznia. Weszliśmy i usiedliśmy w ławkach w prezbiterium. Rozpoczął się śpiew jutrzni. W przewidzianym czytaniu padły słowa św. Pawła z Listu do Rzymian (Rz 14,7-9): „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie: jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana”... Na słowa te w kontekście wiadomości dotyczących śmierci śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i towarzyszących mu osób zwróciłem szczególną uwagę. Słowa te wpisały się niejako w to wydarzenie. Prowadzący Liturgię Godzin ks. Wojciech poinformował wtedy zebranych w bazylice o tragicznej śmierci przedstawicieli polskiej elity politycznej.

Myślami byłem zarówno przy słowach homilii ks. Wojciecha, który w sposób bardzo obrazowy i przykładowy mówił o ewangelizacji, którą my także mamy prowadzić, jak i modlitwą i myślą przy zmarłym tragicznie Prezydencie.

Tak bardzo atakowany przez media od samego początku sprawowania urzędu Prezydenta RP. Tak strasznie opluwany, wyzywany, wyśmiewany, będący obiektem wielu plotek i insynuacji. Atakowali go zarówno przeciwnicy polityczni, dziennikarze, ludzie biznesu jak i proste osoby, zmanipulowane przez media. Pod wiadomościami dotyczącymi jego osoby, znajdującymi się na informacyjnych portalach internetowych, setki osób wprost życzyło mu śmierci. To ich „życzenie” dzisiaj się spełniło.

Uroczystości w bazylice trwają dalej. Po skończonej jutrzni głos zabiera moderator diecezjalny Ruchu Światło-Życie ks. Jerzy. W swoim krótkim wystąpieniu poruszył ten tragiczny dla nas, Polaków, temat dzisiejszej tragedii.

Dalej usłyszeliśmy komunikaty dotyczące działalności naszego Ruchu, o 11.50 zabrzmiała modlitwa Regina Coeli i o 12.00 procesyjnie udaliśmy się do ołtarza. Mszy św. przewodniczył JE ks. bp Jan Szkodoń w asyście kilkunastu przybyłych księży. Idąc w kierunku ołtarza śpiewaliśmy pieśń do Ducha Świętego „Duchu Ogniu, Duchu Żarze”. Przy słowach: „Naszą nicość odbudujesz w najpiękniejsze znów struktury” my, kandydaci na ceremoniarzy, popatrzyliśmy znacząco na siebie.

Rozpoczęła się Ofiara Eucharystyczna. I znów rozbiegane myśli, zbieram je i moją uwagę kieruję w kierunku ołtarza. Ale z trudem to przychodzi. Znów myślę o Prezydencie Kaczyńskim, o jego prezydenturze, o dostrzeżeniu i propagowaniu wartości patriotycznych, o zwróceniu wielkiej uwagi na wydarzenia historyczne naszej Ojczyzny.

Z uwagą słuchałem homilii księdza biskupa. Znalazły się w niej odniesienia do śmierci Prezydenta i osób mu towarzyszących. Zaraz po homilii nastąpił obrzęd błogosławieństwa nowych animatorów ODB i ceremoniarzy parafialnych. Podchodziliśmy czwórkami i przy słowach: „Przyjmij ten krzyż, znak twojej wiary, a Chrystus niech będzie zawsze Twoim Mistrzem i Panem. Amen” otrzymywaliśmy krzyże symbolizujące naszą posługę.

W bazylice trwała dalej Msza święta. I znów myśli biegły do wydarzeń poranka. Myślałem o tych, którzy zginęli razem z Prezydentem. Wiedziałem wtedy, że zginęło dwóch biskupów, nie wiedziałem którzy. Domyślałem się, że jednym z nich może być Biskup Polowy Wojska Polskiego ks. Tadeusz Płoski. Miałem informacje, że zginęli także posłowie Zbigniew Wasserman i Przemysław Gosiewski.

Po zakończonej Mszy świętej na stopniach prowadzących do bazyliki zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Kilka rozmów ze znajomymi, przyjęcie kilku życzeń i powrót do Krakowa.

Niech Duch Święty, który „nicość odbudowuje w najpiękniejsze znów struktury”, natchnie Polaków, by te trudne chwile nie osłabiły Ojczyzny, ale ją wzmocniły. „Moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12,9). Niech ofiara zarówno pomordowanej w Katyniu siedemdziesiąt lat temu polskiej inteligencji, jak i tych, którzy zginęli w tragicznym wypadku, przyniesie obfite owoce w postaci wzrostu polskiego ducha. Niech nie wisi nad nami widmo niezgody, ale wspólnego zatroskania o dobro Polski.

„Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Ojczyznę wolną pobłogosław Panie”. Amen.

Kajetan Rajski

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama