Ostatnia deska ratunku

Teologicznym imieniem współodczuwania jest miłosierdzie, czyli czynna miłość...

Teologicznym imieniem współodczuwania jest miłosierdzie, czyli czynna miłość.
Święto Miłosierdzia Bożego, obchodzone w drugą Niedzielę Wielkanocną, jest ostatnią deską ratunku dla największych nawet grzeszników. Tak głosi przesłanie, które Bóg przekazał światu za pośrednictwem Świętej Siostry Faustyny.

W ostatnich latach nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia należy do najbardziej dynamicznie rozwijających się kultów. W niezliczonej liczbie kościołów można znaleźć obrazy miłosiernego Chrystusa, przed którym systematycznie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Siostra Faustyna jest jedną z najbardziej znanych polskich świętych, a książki poświęcone jej życiu i dziełu są w wielu polskich domach. W tej sytuacji niezbędna jest pogłębiona refleksja nad tajemnicą Miłosierdzia Bożego oraz duchową formacją Jego czcicieli.

Za szczytową - po Eucharystii - formę pobożności katolickiej uznawane jest nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Taką też rangę ma...

kult Miłosierdzia Bożego

Stanowi on interioryzację - to znaczy uwewnętrznienie – czci Serca Jezusowego. Świadczą o tym słowa Jana Pawła II, zawarte na kartach encykliki „Dives in Misericordia”: „W sposób szczególny zdaje się Kościół wyznawać Miłosierdzie Boga i oddawać Mu cześć, zwracając się do Chrystusowego Serca; właśnie bowiem zbliżenie do Chrystusa w tajemnicy Jego Serca pozwala nam zatrzymać się w tym niejako centralnym, a zarazem po ludzku najbardziej dostępnym punkcie objawienia miłościwej miłości Ojca, które stanowiło centralną treść mesjańskiego posłannictwa Syna Człowieczego" (DiM 13).

Oba te nabożeństwa odnoszą się do wyroczni Pana, zawartej na kartach starotestamentalnej Księgi proroka Zachariasza: „Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleje Ducha pobożności. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym” (Za 12,10). Wyrocznia urzeczywistniła się na Golgocie, a świadkiem tego co się wówczas stało, był św. Jan Apostoł, który widział, jak z przebitego włócznią Serca Jezusa wypłynęły Krew i Woda.

O wyjątkowej wartości nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego świadczy wymownie...

niezwykła obietnica

Jest ona przypisana do święta ku czci Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus oznajmił siostrze Faustynie: „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar..." (Dz - 699).

Warunkiem skorzystania z tej wielkiej łaski – porównywalnej ze skutkami, jakie przynosi chrzest – jest stan łaski uświęcającej oraz całkowita ufność w Miłosierdzie Boże, której musi towarzyszyć czynna miłość bliźniego oraz synowska bojaźń Boża.

Na przestrzeni dziejów tajemnica Miłosierdzia Bożego odsłaniała się nam stopniowo. Dzięki temu ludzkość uczestniczy w procesie zgłębiania jej, wnikając coraz bardziej do jej rdzenia. Fundamentem tej tajemnicy jest oczywiście biblijne przesłanie o Miłosierdziu Bożym, które dopełnia...

łańcuch objawień prywatnych

Każde z nich jest o tyle wiarygodne, o ile pozostaje w zgodzie z przesłaniem biblijnym. Kościół od wieków oddaje cześć Sercu Jezusowemu, a szczególnie po objawieniach, które przeżyła w XVII w. św. Małgorzata Maria Alacoque.

Ich rozwinięciem były doświadczenia mistyczne zakonnic: Marii Marty Chambon, której zawdzięczamy kult Ran Zbawiciela, a także orędzia miłosierdzia, przekazane za pośrednictwem Benigny Konsolaty Ferrero oraz Józefy Menendez. Nie bez powodu już w XIX w. podjęte zostały starania o wprowadzenie terminu „Miłosierne Serce Zbawiciela”, ale Stolica Apostolska stanęła wówczas w obronie tradycyjnej nazwy.

Dopiero uniwersalne orędzie Miłosierdzia Bożego, które poznaliśmy dzięki św. Faustynie, wskazuje ostatecznie na dalsze pogłębienie przedmiotu czci. O ile bowiem początkowo koncentrowano się na Sercu Jezusa, jako siedlisku Jego Miłości, o tyle teraz kult skupia się na Krwi i Wodzie, które wypłynęły z Jego Serca, czyli na samym Źródle Miłosierdzia. Wskazuje to na stałą gotowość - czyli wolę Pana Jezusa - do współczucia, które oznacza...

współodczuwanie z człowiekiem cierpiącym

Na gruncie filozofii i psychologii rozróżnia się współodczuwanie typu poznawczego i emocjonalnego, z czego wynika, że można np. rozumieć czyjeś cierpienie, ale z nim nie współcierpieć. Co więcej, jak uczy doświadczenie, można współcierpieć z człowiekiem, który cierpi i na tym poprzestać, nie podejmując żadnego działania, aby przynieść mu ulgę.

Współodczuwanie bywa nazywane empatią, syntonią albo sympatią. Max Scheler, niemiecki filozof - etyk, w dziele „Istota i formy sympatii” pisał, że można pozostawać obojętnym wobec tego, kto cierpi, bo przeżywanie cudzego przeżycia – czucie cudzego czucia – nie musi implikować uczestnictwa w nim. Z czego wynika, że autentyczne współodczuwanie zachodzi dopiero wtedy, gdy „cierpię, bo ty cierpisz” albo „cieszę się, bo ty się cieszysz”. Większą wartość przyznawał fenomenowi współradości niż współcierpienia, ponieważ współodczuwanie z radością innej osoby wymaga pokonania w sobie skłonności do zazdrości. Uważał również, że wartość współodczuwania istnieje sama w sobie, nawet jeśli nie prowadzi do aktów pomocy drugiemu człowiekowi. Podjęcie działań pomocnych jest jednak oznaką prawdziwości współodczucia, a zwłaszcza współcierpienia.

Myśl Schelera rozwijali później m.in. Dietrich von Hildebrand i Karol Wojtyła, który w 1953 r. przedstawił na KUL-u rozprawę habilitacyjną na temat: „Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu Maksa Schelera”. Możemy jedynie domyślać się, z jakich powodów przyszłego papieża zainteresował dorobek filozoficzny tego niemieckiego fenomenologa.

Teologicznym imieniem współodczuwania jest miłosierdzie, czyli czynna miłość. Tym, co różnicuje oba te fenomeny, jest motyw: chrześcijanin ma być miłosierny...

bo miłosierny jest Bóg

Miłosierdzie Boże jest więc powodem do zawierzenia Stwórcy oraz imperatywem do miłosierdzia wobec bliźnich. Jest to bowiem przymiot, który najpełniej określa, jaki Bóg naprawdę jest. Świadczą o tym dzieje zbawienia, od chwili stworzenia, przez historię Jonasza oraz mieszkańców Niniwy, kolejne przymierza zawierane z Narodem Wybranym, aż po nauczanie, cuda, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.

Bóg jest miłosierny, to znaczy, że pochyla się z miłością nad człowiekiem, uzupełniając jego braki. Biblijną ilustracją Jego Miłosierdzia jest przypowieść o synu marnotrawnym, któremu Ojciec wybiega na spotkanie, radując się z jego powrotu do domu. I dlatego tak często nazywa się ją przypowieścią o miłosiernym Ojcu.

Świadomość, że Bóg jest miłosierny, wymaga od każdego z nas osobistej odpowiedzi. Miłosierdziu wobec bliźnich musi towarzyszyć...

ufność i bojaźń Boża

Ufność - czyli całkowite zawierzenie we wszystkim Bogu – to wiara wsparta o nadzieję, która prowadzi do wzrostu miłości i wiąże się z cnotami moralnymi. Z tego powodu ufność nazywana jest fundamentem łączącym cnoty teologiczne - Wiarę, Nadzieję i Miłość - z cnotami moralnymi, czyli trwałymi dyspozycjami do czynienia dobra i doskonalenia się. Najważniejsze cnoty moralne, nazywane kardynalnymi, to: sprawiedliwość, męstwo, roztropność i umiarkowanie; wszystkie inne cnoty są ich pochodnymi.

Natomiast bojaźń Boża jest nie tyle dzikim strachem, ile najgłębszym szacunkiem wobec Niego. Bo fakt, że Bóg jest miłosierny, nie powinien przesłaniać nam świadomości, że On jest Stwórcą, a my stworzeniami. Jak bezgraniczna ufność chroni nas przed pokusą poddawania się rozpaczy, tak synowska bojaźń Boża – przed grzechem zuchwałości. Zarówno bowiem rozpacz, jak i zuchwałość są poważnym nadużywaniem Miłosierdzia Bożego.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama