Wiatyk - komunia na drogę do wieczności

Dlaczego komunia udzielana osobie umierającej nosi nazwę "wiatyk"? Jaki jest jej głęboki sens?

Wprowadzenie teologiczno-pastoralne do „Obrzędów Sakramentów Chorych” w numerze 26 stwierdza: „Przy przejściu z tego świata do wieczności człowiek wierzący zostaje umocniony wiatykiem Ciała i Krwi Chrystusa i otrzymuje zadatek zmartwychwstania.

Polskie słowo „wiatyk” pochodzi od łacińskiego zwrotu „in viam”, który można przetłumaczyć: „na drogę”. Stąd Komunię świętą udzielaną człowiekowi tuż przed śmiercią nazywano niekiedy komunią „nadrożną”. Wiatyk chociaż w swej istocie nie różni się od zwykłej Komunii świętej udzielanej wszystkim wiernym, posiada szczególne znaczenie i wymowę. Decyduje o tym moment jego udzielania oraz wyjątkowa sytuacja osoby przyjmującej. Komunii świętej w formie wiatyku udziela się osobie konającej, czyli będącej u kresu ziemskiego życia i oczekującej na wejście w rzeczywistość życia wiecznego. Wiatyk, czyli ostatnia Komunia święta jest dalszym ciągiem i logicznym następstwem pierwszej Komunii świętej. W pouczeniu wygłoszonym do wiernych zebranych przy konającym kapłan mówi: „W godzinie naszego przejścia z tego życia do Boga otrzymujemy Ciało i Krew Chrystusa jako pokarm na drogę i zadatek zmartwychwstania”. Słowa te wyraźnie nawiązują do słów Chrystusa: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 54). Wiatyk jest zatem gwarancją bezpiecznego i pełnego pokoju przejścia do wieczności — tak mówią modlitwy po udzieleniu ostatniej Komunii świętej.       

Średniowieczne źródła historyczne podają, że umierający na polu bitwy rycerze, pozbawieni pomocy kapłana, wkładali do ust źdźbło słomy lub trawy. Miało to symbolicznie oznaczać, że przed śmiercią pragnęli przyjąć Komunię świętą w formie wiatyku. Chrześcijanie od początku odczuwali potrzebę przyjęcia Komunii świętej tuż przed śmiercią. Kościół zawsze nauczał, że Komunia święta udzielana w formie wiatyku jest właściwym sakramentem ludzi umierających. Sobór w Nicei w roku 325 przypomniał wszystkim, że przyjęcie Eucharystii w formie wiatyku jest obowiązkiem każdego umierającego chrześcijanina. Potwierdziły to także nieco późniejsze synody w Kartaginie (398 r.) i w Orange (441 r.). Przyjęcie wiatyku było gwarancją dobrej śmierci. Pierwotnie przepisy o wiatyku traktowano bardzo dosłownie, ponieważ usiłowano położyć Komunię świętą na język umierającego w chwili agonii. Kiedy agonia trwała dłużej, umierający otrzymywał wiatyk nawet kilka razy w ciągu jednego dnia czy nocy.

Troska o przyjęcie wiatyku tuż przed śmiercią uwidoczniona była także w praktyce zabierania Najświętszego Sakramentu w podróże, które w starożytności i w wiekach późniejszych nie należały do bezpiecznych. Komunię świętą noszono wtedy w tak zwanym „filakterionie”, czyli niewielkim naczyniu, które zawieszano na sznurze szyi. Niekiedy filakterion ukrywano w skrzyniach podróżnych, chcąc uchronić Eucharystię przez profanacją. W filakterionach bardzo często umieszczano także fragmenty Pisma świętego. Zabierany w podróż Najświętszy Sakrament służył jako wiatyk na wypadek śmierci oraz jako obrona na czas podróży.

Naturalnym miejscem przyjmowania wiatyku było zawsze łóżko umierającego, ale znane są w przeszłości przypadki przynoszenia umierających do kościoła i umieszczania ich przy ołtarzu, aby tam mogli przyjąć ostatnią Komunię świętą. Dotyczyło to zwłaszcza biskupów, opatów oraz zakonników. Chociaż ten sposób przyjmowania wiatyku próbowano przenieść także na osoby świeckie, Kościół zakazał tej praktyki, obawiając się, że ktoś może umrzeć bez Komunii przed dojściem do kościoła.

Od najdawniejszych czasów kapłanowi udającemu się do umierającego z Komunią świętą towarzyszył ministrant z zapaloną świecą lub inna formą światła. W niektórych regionach Europy, w średniowieczu kapłanowi towarzyszyła procesja, w której niesiono krzyż, relikwie, kandelabry, kadzielnicę, wodę święconą oraz dzwonki. Kapłan ubrany w szaty liturgiczne niósł wiatyk w kielichu lub w małym naczyniu zwanym „pyxis”. Wszyscy wierni widząc taką procesję powinni przyklęknąć, zejść z konia, uderzać się w piersi, pochylić głowę lub wznieść rozłożone ręce w kierunku nieba.

Dziś, niestety, wiele z dawniejszych zwyczajów zaginęło i mało kto klęka na ulicy widząc księdza idącego z „Panem Jezusem” do chorego. Nadal jednak obowiązuję strój liturgiczny dla celebransa udzielającego wiatyku. Tym strojem jest sutanna, komża i stuła. Natomiast Komunię świętą należy nieść na piersi w tzw. „bursie”. W domu chorego należy przygotować stół przykryty białym obrusem, dwie świece oraz krzyż oraz wodę święconą.

Wiatyk można przyjąć zarówno w domu jak i w kościele. Biskup diecezjalny może udzielić zezwolenia na celebrowanie Mszy świętej i przyjęcie wiatyku w domu osoby konającej. Wiatyku można udzielać także poza Mszą świętą w domu chorego zgodnie z przepisanymi w księdze liturgicznej obrzędami.

Wiatyku zwykle udzielał kapłan, ponieważ jego przyjęcie łączyło się z posługą sakramentu pokuty. Znane są jednak przykłady, że wiatyk był zanoszony do chorych przez diakonów, akolitów, a nawet osoby świeckie. Zdarzało się także, że wierni sami spożywali Komunię świętą, którą przechowywali we własnych domach. W starożytności chrześcijańskiej konieczność udzielania Komunii świętej w formie wiatyku była jedyną racją przechowywania Najświętszego Sakramentu.

Obecnie zwyczajnymi szafarzami wiatyku są proboszcz i jego współpracownicy, kapelan szpitala i przełożony zakonny wspólnoty kleryckiej. W nagłej potrzebie każdy kapłan może udzielić wiatyku za domniemaną zgodą właściwego szafarza. Jeżeli brakuje kapłana wiatyk może zanieść umierającemu człowiekowi diakon, akolita lub ustanowiony nadzwyczajny szafarz Komunii świętej. 

Do przyjęcia wiatyku zobowiązani są wszyscy ochrzczeni, którzy mogą przyjąć Eucharystię. W niebezpieczeństwie śmierci, niezależnie od przyczyny, z której ono wynika, obowiązuje wszystkich wiernych przykazanie przyjęcia Komunii świętej. Zachęca się także wszystkich duszpasterzy, aby udzielali ostatniej Komunii świętej, kiedy wierni są jeszcze tego w pełni świadomi. Należy także zadbać, aby konający w odpowiednim czasie skorzystał z sakramentu pokuty i pojednania.

W obecnych czasach, w których człowiek nie chce słyszeć o cierpieniu i umieraniu trudno jest mówić także o wiatyku. W pracy duszpasterskiej i w katechizacji trzeba stworzyć nowy klimat wobec śmierci, aby można było przeżywać ją godnie oraz z wiarą i nadzieją. Właściwe rozumienie wiatyku na pewno w tym może bardzo pomóc. 

Tekst pochodzi z książki ks. prof. Dariusza Kwiatkowskiego, Zaczerpnąć ze źródła wody życia. W świecie liturgicznych znaków, Kalisz 2007

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama