Adwent określany jest w dokumentach Kościoła jako czas "pobożnego i radosnego oczekiwania"
Adwent określany jest w dokumentach Kościoła jako czas „pobożnego i radosnego oczekiwania”. I dobrze, bo pobożnie i z radością powinniśmy wyglądać zarówno Chrystusa, który obiecał swój tryumfalny powrót na końcu czasów, jak i radość powinna towarzyszyć przygotowaniom do liturgicznej pamiątki narodzenia Zbawiciela w Betlejem. Zapewne jednak pamiętamy, że jeszcze nie tak dawno Adwent należał do tzw. czasów zakazanych, w których „zabaw i wesel hucznych nie należy urządzać” — jak pouczało przykazanie kościelne. Jak to więc jest?
Wstępniak to zbyt krótka forma, aby szeroko rozwinąć tę kwestię, ale mam wrażenie, że duszpastersko przeakcentowaliśmy i rozmienili na drobne głęboki wymiar „radosnego oczekiwania” i w efekcie wśród wiernych, zwłaszcza u młodzieży, obserwujemy coraz większą adwentową wesołkowatość, która z oczekiwaniem i prawdziwą radością nie ma nic wspólnego.
Dobrze by było uświadomić sobie na nowo, że nie ma żadnej sprzeczności pomiędzy oczekiwaniem z radością, a podejmowaniem w tym czasie pewnych wyrzeczeń, zdobywaniem się na nawrócenie czy pokutę. W takim patrzeniu pomaga nam nawet hasło rozpoczynającego się roku duszpasterskiego wzywające do nawrócenia i wiary w Ewangelię. Oczywiście, nie chodzi o to, aby z Adwentu uczynić drugi Wielki Post. Niemniej jednak trzeba podjąć rozbrzmiewające w Kościele wołanie adwentowych proroków Izajasza i Jana Chrzciciela: „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”!
Sens adwentowej radości nadaje Ten, na którego czekamy — Jezus. To, kim On jest dla nas osobiście, wyznacza poziom tęsknoty i radości, ale może też wyznaczać poziom lęku, obojętności, a nawet wrogości. Przecież im bardziej bliski i kochany jest oczekiwany gość, tym mniej uciążliwe są przygotowania na jego przybycie i nawet najbardziej gruntowne sprzątanie potrafimy wykonać ze śpiewem na ustach. Dlatego niech każdy zapyta siebie, czy w ogóle i na kogo czeka w Adwencie. Szczera odpowiedź zapewne zaprowadzi go do prostowania życiowych ścieżek dla Pana, co wcale nie będzie oznaczało porzucenia radości.
A co w naszym miesięczniku w nowym roku? Będziemy kontynuować teologiczno-liturgiczny cykl przybliżania liturgii godzin; nie ulegną zmianie poszczególne działy związane z rokiem duszpasterskim, ze sztuką i muzyką sakralną, z formacją liturgicznej służby ołtarza, z katechezą i wieściami polonijnymi. Ufam, że wszystko będzie ciekawie napisane i zaprezentowane.
Nowością, która pojawiła się już w pierwszą niedzielę Adwentu, jest forma rozważania towarzyszącego prezentacji niedzielnej liturgii słowa Bożego. Zamiast dotychczasowego zamyślenia proponujemy sięgnięcie do patrystycznej tradycji Kościoła. Na każdą niedzielę będziemy podawać fragment komentarza do Ewangelii zaczerpnięty z dzieł Ojców Kościoła. To są wspaniałe, głębokie i bardzo na czasie teksty, których jednak prawie nie znamy. Może dla niektórych będzie to inspiracją, aby sięgnąć po więcej...
Drogim Czytelnikom życzę najpierw prawdziwie radosnego Adwentu, a następnie pełnego miłości i pokoju spotkania z nowo narodzonym Zbawicielem świata. Serdecznie zapraszam na nasze łamy także w przyszłym roku.
Marana tha!
opr. ab/ab