Zajmij się Bogiem

Triduum Paschalne - od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Zmartwychwstania - to czas, w którym zogniskowały się najważniejsze momenty historii zbawienia. Dlatego tak bogata w tych dniach jest liturgia - i dlatego warto porzucić na ten czas zwykłe zabieganie

Trzy święte dni Triduum łączy wspólny mianownik: w centrum jest to, co robi Bóg. To Nim mamy się zająć, aby ocalić siebie.

Nie sposób w jednym artykule opowiedzieć o całym bogactwie celebracji Triduum Chrystusa Ukrzyżowanego, Pogrzebanego i Zmartwychwstałego. Dlatego też zatrzymamy się dłużej tylko przy kilku z nich.


Tajemnica Chrystusa Ukrzyżowanego

Triduum Paschalne rozpoczynamy celebracją Mszy Wieczerzy Pańskiej, która wspomina ustanowienie Eucharystii i rozpoczyna pasję Jezusa.

Tego dnia czytamy 13. rozdział Ewangelii św. Jana, który zawiera opis umycia nóg przez Jezusa swoim uczniom, nazywany w tradycji mandatum, czyli „przykazanie”. Charakterystyczne jest to, że św. Jan poświęca ostatniej wieczerzy prawie jedną czwartą swojej Ewangelii i równocześnie nie zamieszcza opisu ustanowienia Eucharystii. Mówi zaś o tym, jak Chrystus wstał od stołu, przepasał się i zrobił rzecz absolutnie bulwersującą dla tamtejszych realiów — przyjął postać sługi, ostatniego niewolnika, i zaczął umywać nogi swoim uczniom. Ten obrzęd mówi o całkowitym wydaniu się, ofiarowaniu Jezusa dla naszego zbawienia. Żeby przeżyć Mszę Wieczerzy Pańskiej, trzeba sobie pozwolić umyć nogi. Nawet jeśli nie dokona się to w sposób celebracyjny, trzeba to przeżyć duchowo.

Gdy Jezus chce umyć nogi Piotrowi, ten jest oburzony. Nie mógł dopuścić do tego, żeby Jezus, gospodarz i mistrz, pełnił funkcję pogańskiego niewolnika. Dlatego mówi: „Nigdy mi nie będziesz nóg umywał”. Grecki tekst oryginalny mówi: „Na wieczność mi nie będziesz umywał nóg”. Innymi słowy, można by przetłumaczyć: „Nawet, gdybyś mnie całą wieczność błagał, to ja Ci nie pozwolę umyć mi nóg”. Dla Piotra to jest tak bulwersujące. Ale Jezus mu mówi: „Jeżeli ci nóg nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną”, tzn. nie będziesz ze Mną zjednoczony, nie będziesz uczestniczył w Mojej tajemnicy. Obmycie przez Jezusa nóg uczniom mówi o tym, że Jezus się całkowicie ogołocił. Nie da się bardziej. To jest dokładnie tajemnica Eucharystii — zapowiedź Jego śmierci, Jego całkowitego oddania się człowiekowi. Po co? Po to, żeby człowiek miał udział w Nim, żeby człowiek mógł się z Nim zjednoczyć, żeby człowiek mógł się stać tym, Kogo przyjmuje w Komunii, jak mówi o tym zjednoczeniu św. Augustyn: „Słyszysz bowiem: Ciało Chrystusa, i odpowiadasz: Amen. [...] Bądźcie tym, co widzicie, i przyjmujcie to, czym jesteście”.

Na koniec Jezus pyta: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Czyńcie to na moją pamiątkę”. Czyńcie to samo, bo miarą naszej miłości ma być miłość Jezusa. Do tej kosmicznej miary wzrastam wtedy, kiedy wpierw pozwalam sobie umyć nogi i kiedy przyjmuję Komunię. Oznacza to, że obrzęd mandatum musimy przeżyć w swoich własnych domach, wśród najbliższych. Oznacza, że to muszę innym umyć nogi, czyli okazać miłość na miarę miłości Chrystusa do nas.

To jest pytanie o to, czy potrafisz tak kochać swoją żonę, męża, dzieci, znajomych, szefa w pracy i nawet swojego nieprzyjaciela, żeby się totalnie w tej miłości uniżyć? Żeby się totalnie ogołocić? Czy potrafisz kochać aż do śmierci?

Wypełnieniem tego wydania się do końca przez Jezusa jest Wielki Piątek i Jego śmierć na krzyżu o godzinie 15.00, a więc wtedy, kiedy w świątyni zabijano baranki paschalne. Niezwykłe jest to, że żaden z ewangelistów nie mówi o baranku paschalnym w czasie ostatniej wieczerzy. Nie mówią o nim, ponieważ prawdziwym barankiem paschalnym jest Jezus.

Liturgia Męki Pańskiej jest zbudowana z dwóch splatających się tradycji: rzymskiej i jerozolimskiej. O ile ta pierwsza cechuje się raczej dużą prostotą, kontemplacyjną ciszą i medytacją słowa Bożego, druga jest pełna radości, ekspresji i mocno oddziałuje na nasze emocje przede wszystkim przez adorację Krzyża.

W centrum tej wielkopiątkowej liturgii jest oczywiście Krzyż — znak męki, ale przede wszystkim znak triumfu. Adorujemy Krzyż nie dlatego, że jest znakiem śmierci, ale właśnie dlatego, że przez Niego przyszło zbawienie, pojednanie między Bogiem a człowiekiem, a śmierć i grzech zostały bezpowrotnie pokonane. Mogę pocałować Krzyż w geście adoracji i wdzięczności Chrystusowi za Jego ofiarę, dlatego, że On zmartwychwstał, że jest mocniejszy od śmierci.

Tego dnia czytamy Janowy opis Męki Pańskiej. Jest on o tyle charakterystyczny, że Jan cały proces Jezusa, Jego drogę krzyżową i ukrzyżowanie przedstawia jako proces wybrania, ukoronowania i ustanowienia na tronie nowego króla. W tym opisie nie ma Szymona z Cyreny, który pomaga nieść krzyż Jezusowi, bo Jezus jest wolny, jest królem, niesie krzyż sam. W rozmowie z Piłatem to Jezus dyktuje warunki, to Piłat jest jakby przesłuchiwany, Jezus jest królem. Ostatecznie Chrystus jest ukoronowany, założono Mu szkarłatny płaszcz i wręczono berło, aby na koniec wprowadzić Go na tron, którym jest Krzyż. Dokładnie tę tajemnicę oddaje celebracja wniesienia i adoracji Krzyża. Adorujemy Króla, Jemu oddajemy pokłon i wszelką chwałę. On jest naszym Panem.

Ale ta celebracja pokazuje jeszcze jedno. Nie wystarczy pocałować Krzyż Jezusa. On nas wzywa do tego, żeby wziąć swój własny krzyż i pójść za Nim, naśladując Go. Kiedy będziesz klękał do Krzyża, to całuj go z wdzięcznością za dokonane zbawienie — bo jest to Krzyż naszego Pana. Ale pomyśl również, że to twój własny krzyż. Czy umiesz pocałować swój krzyż?

Tajemnica Chrystusa Pogrzebanego

Zdecydowanie najtrudniej przeżyć nam Wielką Sobotę. Cała trudność polega na tym, że pozornie nic tego dnia się nie dzieje. W wymiarze wydarzeń Ciało Chrystusa spoczywa w grobie, a uczniowie się rozpierzchli po śmierci Jezusa. Tego dnia nie celebrujemy Eucharystii, nie ma specjalnych wydarzeń, czekamy na noc z soboty na niedzielę, aby zaśpiewać radosne „Alleluja” obwieszczające zmartwychwstanie Pana. Jednakże bez przeżycia Wielkiej Soboty na miarę tego dnia nie sposób będzie świętować Wigilię Paschalną.

Tradycja Kościoła mówi, że w Wielką Sobotę przeżywamy dwie tajemnice: szabat Pana, a więc odpoczynek Pana po śmierci, oraz Jego triumfalne zstąpienie do otchłani, aby wydobywać stamtąd Adama i z nim wszystkich jego synów. Tego dnia w Godzinie Czytań słyszymy zdumiewające słowa pochodzące ze starożytnej homilii: „Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię. Wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasną w ciele ludzkim, a wzbudził tych, którzy spali od wieków”. Pierwszy wymiar przeżywania tego dnia to cisza. Cisza i smutek, ponieważ śmierć Chrystusa nie jest udawana, to nie jest teatrzyk, gdzie trzeba tylko doczekać następnego dnia, aby wszystko się skończyło happy endem. Kościół trwa przy grobie swojego Pana. Co prawda oczekuje zmartwychwstania, jest pełen nadziei, ale równocześnie widzi, jakie są konsekwencje ludzkiego grzechu — śmierć jedynego Sprawiedliwego. Dlatego ta cisza, skupienie i smutek z powodu śmierci Pana oraz żal i skrucha z powodu naszych grzechów powinny wypełniać ten dzień. Przeżyjmy go trwając przy grobie, będąc razem z Panem, który odpoczywa po trudzie swojej śmierci. Pozwólmy Mu odpocząć. Tego jednego dnia roku nie przeszkadzajmy Mu, „nie zamęczajmy” Go litanią naszych próśb, nie załatwiajmy swoich interesów, małych spraw albo rozmaitych problemów. Uszanujemy ten moment, wyraźmy miłość przez trwanie, bycie, zajmijmy się Nim, a nie sobą.

Ale w grobie widzimy Najświętszy Sakrament, który mówi o tym, że chociaż Chrystus umarł w Ciele, to żyje w Duchu. Jego bóstwo jest nierozerwalnie związane z Duszą Jezusa w otchłani, jak i z Ciałem w grobie. Śmierć Chrystusa jest realna, ale śmierć nie ma ostatniego słowa. Chrystus zstępuje do otchłani, aby obwieścić tam moc życia i wyrwać wszystkich swoich braci z paszczy śmierci. Dlatego ten dzień jest również dniem oczekiwania na Oblubieńca, który powróci. Kościół od starożytności oczekiwał powrotu Oblubieńca przez post. To Wielka Sobota była głównym dniem postu, nie tylko Wielki Piątek. Przedłużmy post także na sobotę, ponieważ on mówi o naszym braku, naszej tęsknocie za Oblubieńcem, którego zabrała śmierć. Przez post pokazujemy Bogu, że jesteśmy głodni Jego obecności, Jego mocy i Jego działania. Jak mówi św. Grzegorz Wielki, post nie ma wartości sam w sobie. Dlatego post trzeba uświęcić. Tym, co uświęca post Wielkiego Piątku i Soboty, jest Wigilia Paschalna. Pościmy, nie działamy w te dwa dni, aby dać miejsce działaniu Boga, które się w pełni objawi w Wigilię Paschalną.  

Tajemnica Chrystusa Zmartwychwstałego

Wigilia Paschalna jest celebracją Chrystusa Zmartwychwstałego. Starożytny Kościół celebrował to czuwanie przez całą noc, aż do świtu, kiedy to niewiasty odkryły pusty grób, znak zmartwychwstania Pana. Dlatego też Wigilia Paschalna jest celebracją nocną, a nie popołudniową, czy nawet wieczorną. Sprawowanie jej przed zmrokiem jest zabiciem pierwszego i to centralnego symbolu tej liturgii — gry między światłością i ciemnością. Pierwszą częścią jest liturgia światła, którą rozpoczynamy na zewnątrz kościoła, gdzie błogosławimy ogień i zapalmy paschał. Z nim wchodzimy do kościoła, aby trzykrotnie zaśpiewać „Światło Chrystusa” i ogłosić, że Chrystus Pan jest potężniejszy od każdej ciemności świata. Popatrzmy wtedy na ten nikły płomień świecy. To jest moment, kiedy Chrystus wchodzi w całą ciemność świata, w całą ciemność grzechu, w piekło tego świata ze swoim światłem. Wydaje się ono być takie niepozorne, takie liche — taki jeden mały płomyk, który zaraz może zgasnąć. Ale to są tylko pozory, ponieważ chwilę później od paschału, od tego małego światła, zapalamy kolejne świece. Ostatecznie ciemność jest zwyciężona przez światłość. Dlatego na początku tej liturgii módl się pokornie o to, żeby światło w tobie zwyciężyło. Powiedz: „Panie Jezu, oto moja ciemność, oto mój grzech, oto mój lęk, który noszę w sobie. Ty znasz tę ciemność. Proszę Cię, rozświetl ją. Wejdź w tę ciemność i rozbłyśnij tam światłem zmartwychwstania”. Ta liturgia nie tylko opowiada, ale nade wszystko sprawia to, co odpowiada. Tylko w to uwierz. 

Drugim centralnym symbolem Wigilii Paschalnej jest woda. Dlatego też celebrujemy liturgię chrzcielną. To, o czym mówiło bogactwo czytań tego dnia, spełnia się w sposób sakramentalny przez celebrację chrztu i Eucharystii. Nawet jeśli tej nocy w twoim kościele nikt nie będzie ochrzczony, to wiedz, że ta liturgia chrzcielna jest dla ciebie. To ty masz wrócić do własnego chrztu. Nawrócenie, twoje zmartwychwstanie tej nocy nie jest niczym innym, jak życiem łaską własnego chrztu. On nie jest wydarzeniem odległej przeszłości, ale łaską aktualnie działającą, żywą i skuteczną. Nie tyle odnawiamy tutaj nasze przyrzeczenia, zobowiązania, jak mogłaby nas błędnie informować popularna nazwa tego obrzędu, ale otwieramy się na działanie Boga, bo w chrzcie naprawdę wydarzyło się wszystko, co najważniejsze w naszym życiu. W tym roku ten obrzęd Wigilii Paschalnej jest również centralnym momentem obchodów 1050. rocznicy chrztu Polski. I znów nie chodzi tu tylko o wspomnienie historycznego wydarzenia, odświeżenie tej ważnej daty, ale nade wszystko o uświadomienie sobie, że chrzest zjednoczył mnie z Chrystusem, a w Chrystusie z wszystkimi wcześniejszymi i późniejszymi pokoleniami moich sióstr i braci.  

Chrzest oznacza śmierć i zmartwychwstanie z Chrystusem i nie jest to jakaś nowomowa kościelna, zbitka niewiele znaczących słów. Najlepiej się o tym przekonał św. Paweł, dla którego spotkanie z Chrystusem i chrzest były w najmocniejszym tego słowa znaczeniu śmiercią starego życia, starego człowieka, i powstaniem do zupełnie nowej jakości życia. Musiał w nim umrzeć Szaweł, faryzeusz, gorliwy wyznawca Prawa, prześladowca chrześcijan, i narodzić się Paweł, człowiek dla którego liczy się tylko Jezus Chrystus i Jego łaska. On sam powie, że po spotkaniu z Jezusem całe jego wcześniejsze życie uznaje za śmieci (Flp 3, 7—14). Choć użyte tu przez Pawła greckie słowo skybala trzeba oddać raczej jako „odchody, łajno”. Gdy Paweł poznał Jezusa i przyjął chrzest, zostawił wszystko, doświadczył całkowitej przemiany, którą można porównać do śmierci i zmartwychwstania. To doświadczenie poznania Jezusa było tak radykalne, że wszystko uznał za śmieci, odchody. Liczy się tylko On, tylko ta relacja. Wigilia Paschalna jest właśnie po to, żebyś wrócił do łaski swojego chrztu, żeby woda chrzcielna dotarła do wszystkich miejsc twojego życia, gdzie ta radykalna przemiana się jeszcze nie dokonała. Tak, żeby liczył się tylko On, tylko Jezus Zmartwychwstały, a wszystko inne było jak śmieci.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama