W posłudze kapłana zawarte jest konieczne napięcie pomiędzy zwróceniem ku Chrystusowi a byciem dla ludu Bożego - podkreślał to kard. Martini
Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty tekstu, który ukazał się w teologicznym kwartalniku seminarium arcybiskupiego w Mediolanie «La Scuola Cattolica».
Postać kapłana cechuje pewne napięcie. Z jednej strony, kapłan ma nie tylko być podporządkowany, przez posłuszeństwo, Chrystusowi, ale ma być także znakiem dla ludu Bożego i dla każdego wierzącego, wskazującym na prymat podporządkowania Jezusowi Chrystusowi. Z drugiej strony, kapłan jako pasterz jest powołany do tego, by dbał o rozeznawanie świętego ludu Bożego, którego jest częścią.
Misja pasterza jest naznaczona dialektyką, w której przeplatają się dwa aspekty, które muszą osiągnąć równowagę i się uzupełniać: jest on przewodnikiem, stojącym na czele wspólnoty, i jest sługą, który w swej posłudze troszczy się o pokrzepianie powierzonego mu ludu. Aby przewodniczyć ludowi Bożemu, który jest mu powierzony, i go prowadzić, musi w sposób radykalny być podporządkowany Jezusowi i zachowywać więź z biskupem we wspólnocie kapłańskiej, natomiast aby troszczyć się z miłością pasterską o ludzi, musi stać się człowiekiem rozeznania. Może wystąpić niebezpieczeństwo, że gdy zaniknie to dobroczynne napięcie, wówczas przewodniczenie wspólnocie oderwie się od logiki ewangelicznej i będzie się kierowało duchem świata, natomiast duszpasterska troska utraci krytyczny zmysł rozeznania, które ukierunkowuje ku wychowaniu do wiary, i ostatecznie będzie uzależniona od oczekiwań i życzeń osób lub grup.
Istnieją dwa szersze i bardziej fundamentalne obszary, które trzeba uznać, ukazujące strukturalne napięcia w życiu i posłudze kapłana. Moglibyśmy je opisać następująco: w wymiarze horyzontalnym życie kapłana, z jednej strony, sytuuje się między historią Jezusa a historią ludzi. Gdy chodzi o związek z historią Jezusa, jest to kontemplacyjny styl kapłana («kontemplacyjny wymiar życia», «prymat Słowa» i Eucharystia), natomiast co do relacji z historią ludzi — rozpoznajemy styl braterstwa w splocie relacji («braterstwo misyjne» i «miłość pasterska»), w poświęceniu celibatu dla królestwa Bożego. Są to tematy pierwszych pięciu planów duszpasterskich Martiniego, opisujących zasadniczą drogę pasterską, ale w pierwszej kolejności drogę i życie wspólnoty chrześcijańskiej jako takiej.
Przedstawiona zasadnicza biegunowość zawiera w sobie kryterium pozwalające rozpoznać i rozróżnić dwa główne zagadnienia. Na płaszczyźnie relacji kapłana z historią Jezusa można wskazać na dialektykę między rolą a tożsamością w ramach wielorakich zadań i kompetencji, która jest zawsze obecna w refleksji i propozycji arcybiskupa. Dialektyka ta znajduje u Martiniego swoją syntezę w odniesieniu do tożsamości kapłana, apostoła, który nigdy nie przestaje być uczniem w swoim oddaniu ludowi Bożemu. Często poprzestaje się na dyskutowaniu o rolach, tymczasem kwestia tożsamości kapłana ma bardziej radykalne znaczenie dla rozeznania, jak zmienia się jego wizerunek w obrębie zmiany epokowej, jak ta, którą przeżyw a m y.
Co do relacji kapłana z historią ludzi — nie można zapominać o problemie narcyzmu, który pojawia się często w sposób ukryty, jako nieuchronnej kwestii, z którą trzeba się zmierzyć w aktualnym kontekście kulturowym i kościelnym. Właściwe dla narcyzmu napięcie między zarozumiałością a desperacją, między autoreferencją a urazą nieuchronnie naznacza życie kapłana jako «przewodnika na pustyni». Ten problem egzystencjalny podjął w sposób otwarty Martini ze swoimi kapłanami podczas pielgrzymki w 1993 r. do Loyoli — w formie dialogu z postaciami Mojżesza, Piotra i Ignacego oraz w ścisłej konfrontacji z krytycznym stanowiskiem E. Drewermanna. Osobowość zagrożoną przez narcyzm, pomiędzy zarozumiałością a desperacją, cechuje brak poczucia wspólnoty i empatii oraz poczucia winy względem bliźniego, a karmi się ona władzą oraz wynikającym z niej podziwem. Narcyzm może być spotęgowany także przez wymóg skuteczności i funkcjonalności instytucjonalnej w posłudze kapłana, który przy wielości rozmaitych obowiązków jest w coraz mniejszym stopniu częścią ludu Bożego. Integracja relacyjna i emocjonalna kapłana będzie mogła się dokonać jedynie w doświadczeniu równorzędnych relacji braterstwa, więzi odpowiedzialności i ojcostwa, w stylu wspólnotowym wypracowywania decyzji i w realizowaniu przewodniczenia wspólnocie.
Z przedstawionych powyżej napięć strukturalnych, związanych z posługą i życiem kapłana, wynikają pewne decydujące cechy egzystencjalnego stylu dla posługi prawdziwie chrześcijańskiej. Po pierwsze, «przekraczanie siebie dla królestwa Bożego». Bezinteresowność w dawaniu siebie, tak jak Jezus, musi być wynikiem dobrowolnego i radosnego wyrzeczenia się konsumpcjonizmu, światowości i zmysłowości; Martini co do tego wypowiada się bardzo jasno, choć z wolnością od wszelkiego moralizmu. W lectio dla seminarzystów z dwuletniego studium teologicznego wyraźnie wskazuje on na przeszkody, które uniemożliwiają rzeczywistą akceptację i uświadomienie sobie wertykalnego celu seksualności: pojmowanie panowania nad seksualnością jako zaprzeczenie wartości antropologicznej; uznawanie sfery seksualności za całkowicie prywatną; uleganie wpływowi zmysłowego i hedonistycznego kontekstu panującej atmosfery: «Musimy mieć się na baczności, bowiem w odniesieniu do trudności, o których wspomniałem, rozgrywa się powaga naszej wiary; istotnie dyscyplina duchowa, która podporządkowuje ciało Panu, która uczy nas żyć każdym słowem, jakie wychodzi z ust Boga, jest rzeczywiście przeciwieństwem mentalności właściwej światu, immanentystycznej, ateistycznej. A szatan chętnie kusi w sferze seksualności (...). Panowanie nad seksualnością jest, można powiedzieć, barierą, jest sprawą decydującą, która począwszy od okresu pokwitania aż po osiągnięcie dojrzałości przez człowieka, i przez całe życie nieustannie nas dźga i kusi» (La radicalità della fede — Radykalizm wiary, Mediolan 1991 r., Centro Ambrosiano, 52-53).
A także radykalizm ewangeliczny w ubóstwie. Jest to jedyna rada ewangeliczna, której Martini p oświęca nie tylko homilię, ale dłuższy list do duchowieństwa (Lettera al clero per il Giovedì santo — List do kapłanów na Wielki Czwartek, 8 kwietnia 1982 r.). Ubóstwo jako styl świadectwa, z jakim kapłan ma iść pośród swojego ludu, umniejszać się, uczyć się, przyjmować i dziękować. Ubóstwo usposabia kapłana do tego, aby nie wysuwał roszczeń, nie zabiegał o bogactwa, ale żył tym, co w posłudze jest mu dawane każdego dnia; do niezabiegania o stanowiska i nominacje, lecz do naśladowania Jezusa ubogiego.
Inną cechą jest pokora. W myśl medytacji nad trzema stopniami pokory, która inspiruje Ćwiczenia duchowne św. Ignacego, Martini przedstawia pokorę jako styl nie tylko indywidualny, lecz również instytucjonalny, jak to jest wyrażone w liście prezentującym 47. Synod Diecezjalny. Pokora ujawnia samą istotę człowieczeństwa Jezusa i jest paradoksalna w stosunku do narcyzmu i duchowej światowości, a sięga do korzenia tożsamości kapłana, która nie powinna być budowana na sile sztywnego «ja» czy superego, lecz przekształca się w «ja» pokorne, które umie być posłuszne Bożym przykazaniom i nakazom Kościoła; które uczy się być wierne również wtedy, kiedy to kosztuje; i z miłości do Jezusa przeżywa także upokorzenie, w którym nie uzyskuje zaszczytów, a wręcz pozwala się ośmieszać z miłości do Jezusa.
Ostatnią cechą jest stałe nastawienie intersubiektywne w myśleniu o sobie samym, o innych i o wspólnocie. Na drodze wspólnoty rozeznanie wzrasta, w miarę jak przyjmuje się postawę wsłuchiwania się, nie tylko pozwalając ludziom mówić, ale także przyjmując to, co mówią. Jest to istotne nie tylko w celu wypracowania projektu duszpasterskiego, ale także dla osiągnięcia swobody duchowej.
W sposób powierzchowny można by krytykować fakt, że abp Martini nie poświęcił homilii podczas Mszy św. Krzyżma celibatowi dla królestwa, jednak można na to odpowiedzieć, że zawsze, w każdej homilii był uwrażliwiony na styl afektywny księży, na styl ich miłości do ludzi, na styl ich więzi z Panem Jezusem. Co więcej, zawsze był bardzo blisko w trudnościach i pokusach, na jakie są narażeni księża, wsłuchiwał się w towarzyszeniu — wraz ze współpracownikami kapłanami i specjalistami — kapłanom w sytuacji krytycznej lub przeżywającym poważniejsze trudności. Niektórzy księża z nutą zazdrości i żalu zarzucali mu, że nadmiernie zajmuje się księżmi w kryzysie! On odpowiadał, że tak jak ojciec musi spotykać się z tymi synami i o tych się troszczyć, którzy mają największe problemy.
Dlatego też nauczył się nie tylko rozpoznawać piękno przemian księży w próbach apostolskich i chorobie, ale nie rezygnował z mierzenia się z najtrudniejszymi «wypaczeniami», starając się je zrozumieć, ryzykując ubrudzenie sobie rąk w konfrontacji z psychologią głębi, według wskazań Pastores dabo vobis.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (9/2017) and Polish Bishops Conference