Analiza faktów spisanych na kartach Ewangelii - spis wybranych fragmentów oraz wstęp do książki "Fakty i słowa"
Zofia Starowieyska-Morstinowa Fakty i słowa |
Takie są prawa myśli człowieczej, takie także są prawa myśli chrześcijańskiej. Wiele mądrych ksiąg napisano o religii chrześcijańskiej, wiele zbudowano doskonałych chrześcijańskich teorii i systemów filozoficznych. A jednak żadna z tych mądrych i uczonych ksiąg nie równa się, nie może się równać, z mądrością i głębią prostych książek napisanych przez ludzi, którzy mówili — „widziałem”.
W Ewangeliach spisana historia życia Jezusowego była — i na zawsze pozostanie — fundamentem chrześcijańskiej myśli i chrześcijańskiego życia. I kto chrześcijaństwo chce poznać, kto chce się nim przejąć i nim żyć, musi zawsze i stale wracać do Ewangelii, musi powtarzać sobie opowiedzianą w nich historię, musi stale patrzeć w zawarte w nich fakty i stale słuchać powtarzanych przez nie słów Chrystusowych. Bo tylko tak czyniąc może poznawać Chrystusa.
Jahwe nie pozwalał patrzeć na swe oblicze. Ukrywał się w krzaku z ognia i w słupie z mgły. Ale Chrystus oblicza swego nie zasłania. Przeciwnie, pokazuje je i pozwala — co więcej, żąda i nakazuje — byśmy w nie patrzeli pilnie, byśmy owo Jego ziemskie życie starali się poznać i zbadać w najdrobniejszych szczegółach, byśmy stale odczytywali sobie historię owych trzydziestu paru lat, które spędził na ziemi, jako człowiek nam podobny, zbratany z nami w pracy i cierpieniu. Tę to historię uczynił fundamentem naszej religii.
I chce, byśmy z dzieł Jego historyków wyczytali, ciągle wyczytywali, ową prawdę najwyższą, którą ustawicznie głosił, a którą z takim trudem i tak niedokładnie rozumieli współcześni: prawdę Jego Bóstwa. Chce także, byśmy „wyznając Go Bogiem” patrzeli na Niego jako na człowieka. Byśmy nigdy, ani na chwilę, nie zapominali, że był nim naprawdę, że przyjąwszy „ludzką postać” przyjął tej postaci wszelkie uwarunkowania. Chce, byśmy widzieli i nie zapominali, że chodząc po wybrzeżu jeziora zwykły ludzki ślad na jego mokrym piasku wyciskał, że będąc głodny ludzki chleb spożywał, a gdy gorączka wysuszyła Mu usta, mówił jak każdy z nas — „Pragnę”. Chce, byśmy wiedzieli i rozumieli, że słone ludzkie łzy po twarzy Jego spływały i że na skałę Golgoty kapała prawdziwie ludzka, czerwona i gorąca Jego krew.
Chce, byśmy wiedzieli i pojmowali, jak wszystko było ludzkie w tej przejmującej historii Boga—Człowieka. Jak proste, serdeczne stosunki łączyły Go z Matką, jaka przyjazna życzliwość z dalszą rodziną i przyjaciółmi. Chce, byśmy rozumieli, że po ludzku, po naszemu, spodziewał się, trwożył i cierpiał, że po ludzku, po naszemu, boleśnie odczuwał zdumiewającą zmienność tłumów, niewierność uczniów, ospałość apostołów. Chce, byśmy wiedzieli, jak bardzo po ludzku, po naszemu, będąc stale otoczony, zawsze był samotny, samotny w swej pracy, w świadomości swej misji, samotny w cierpieniu — i w śmierci.
To wszystko opisali biografowie Jezusa i to wszystko znać i wiedzieć mamy. W to wszystko mamy ustawicznie patrzeć. Ówczesną prawdę palestyńską, prawdę Jezusowego życia, mamy czynić prawdą naszą. Prawdą naszego życia, każdej jego okoliczności, każdej chwili. Musimy tę przeszłość widzieć w całej historycznej odrębności, w uwarunkowaniu miejsca i czasu, w których się rozgrywała. Ale także równocześnie mamy i musimy pojmować ją dzisiejszym naszym zrozumieniem, przeżywać dzisiejszymi naszymi uczuciami. Musimy ją — odległą i jednorazową — napełniać własną żywą treścią. Tylko w ten sposób możemy ją poznać i nią żyć.
opr. aw/aw