Zmartwychwstał Pan, Alleluja!

Ewangeliczne opisy spotkań ze Zmartwychwstałym - spis treści i rozdział na podstawie ewangelii św. Marka

Zmartwychwstał Pan, Alleluja!

ks. Edward Staniek

Zmartwychwstał Pan, Alleluja!

Ewangeliczne opisy spotkań ze Zmartwychwstałym

© Wydawnictwo Rafael, Kraków 2003



Spis treści

Fundament naszej wiary 5
Ewangelia według św. Mateusza 9
Ewangelia według św. Marka33
Ewangelia według św. Łukasza51
Ewangelia według św. Jana87

Ewangelia według św. Marka

Mk 16,1 Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa.

Według Marka trzy kobiety zatroszczyły się o namaszczenie ciała Jezusa po szabacie. Po zachodzie słońca nakupiły wonności. Przeczekały noc i poszły do grobu. Opłakiwanie zmarłego przy grobie należało do zwyczaju żydowskiego. Maria Magdalena razem z Marią, matką Józefa, były przy pogrzebie i widziały, gdzie złożono ciało Jezusa. Jaki był sens namaszczania ciała zniszczonego kaźnią krzyżowania i od trzech dni spoczywającego w grobie — trudno odpowiedzieć. Zamiar kobiet był jednak jasny.

Marek precyzuje, że druga Maria była matką Jakuba, czyli jednego z Apostołów.

Mk 16,2-4 Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu? Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży.

Rankiem następnego dnia po szabacie kobiety przybyły do grobu o wschodzie słońca. Nie wiedziały nic o straży i o pieczęciach. Zastanawiają się więc, kto pomoże im odsunąć kamień od wejścia, czyli dotrzeć do ciała w grobie. Kamień musiał być duży, skoro trzy kobiety nie były w stanie go odsunąć. Przybyły do grobu po odsunięciu kamienia. Według relacji Marka nie były świadkami jego usuwania.

Mk 16,5 Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły.

Kobiety wchodzą do grobu. Widzą młodzieńca. Jest to termin, jakim posługiwano się na określenie anioła. Młodzieniec siedział po prawej stronie od wejścia, we wnętrzu grobu. Biała szata to określenie ubioru sług niebieskich.

Spotkanie było niespodziewane i tak szokujące, że kobiety się przeraziły. Normalna reakcja na zetknięcie się z innym światem. Tajemnica, która napełnia serce człowieka lękiem.

Mk 16,6 Lecz on rzekł do nich: Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli.

Anioł uspokaja kobiety. Wie, w jakim celu przybyły. Wie, że szukają ukrzyżowanego Jezusa z Nazaretu. Tajemnicę przekazuje w jednym słowie — powstał. Następne wiadomości: Nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożono. Ważne doświadczenie pustego grobu. Skoro nie ma Go tu, to należy Go szukać w innym miejscu, a nie w grobowcu.

Mk 16,7 Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział.

Kolejna wiadomość dotyczy zadania, jakie kobiety mają wykonać. Chodzi o przekazanie Jego uczniom i Piotrowi komunikatu o pustym grobie, o rozmowie z aniołem, o powstaniu z martwych Jezusa. Marek dodatkowo wymienia imiennie Piotra, mimo że ten należał przecież do uczniów Jezusa. Marek jest stróżem tradycji Piotrowej i zawsze, gdzie może, wspomina o Piotrze imiennie, chcąc dowartościować jego znaczenie w Kościele.

Mateusza to tak nie interesowało, więc w wypowiedzi anioła opuścił imię Piotra.

Wiadomość dotyczy również możliwości i miejsca spotkania z Jezusem zmartwychwstałym. Ma się ono dokonać w Galilei. Jezus już wyprzedza tam swoich uczniów. Anioł przypomina kobietom, a przez nie Apostołom, że to spotkanie zostało zapowiedziane przez Jezusa jeszcze w czasie Jego ziemskiego życia. Zapowiedź ta została, zdaniem Marka, podana w Wieczerniku razem z zapowiedzią ucieczki uczniów w godzinie pojmania Mistrza (por. Mk 14,28).

Realizacja przepowiedni jest ważnym elementem życia religijnego Izraelitów. Ona jest dowodem wiarygodności tego, co Jezus mówił, i dowodem Jego panowania nad sytuacją. Uczniowie byli przygotowywani do przyjęcia faktu zmartwychwstania, podobnie jak byli przygotowywani do dramatu cierpienia i śmierci Mistrza. Jednak nie wszystkie wypowiedzi Jezusa docierały do ich świadomości. Oni w nie po prostu nie wierzyli. Nie potrafili myśleć w kategoriach klęski Mesjasza i nie potrafili myśleć w kategoriach zmartwychwstania. Wypowiedzi Mistrza były więc dla nich zapieczętowane i niezrozumiałe. Z chwilą, gdy nastąpiła ich realizacja, powoli stawały się jasne. Obietnice i zapowiedzi odsłaniały program, jaki realizował Jezus. Wtajemniczenie w ten program dokonywało się bardzo wolno i Jezus czekał cierpliwie na jego opanowanie. Potrzebne to było do zrozumienia misji Jezusa oraz do tego, na drugim etapie, by sami uczniowie potraktowali program życia swego Mistrza jako własny i umieli go wcielić w życie. Drugi etap był jeszcze dłuższy niż pierwszy.

Ten wymiar Ewangelii należy dokładnie przemyśleć i dobrowolnie przyjąć. Uczeń Chrystusa żyje według programu, jaki zostawił Mistrz. Innego programu nie ma. Ten zaś jest oparty na dobrowolnym przyjęciu klęski, na przebaczającej miłości i na zmartwychwstaniu, które nadaje sens tak klęsce, jak i przebaczającej miłości. Program życia w duchu Ewangelii jest jedynym programem pochodzenia Bożego. Inne programy są dziełem ludzkim. Realizacja programu życia w duchu Ewangelii jest możliwa po bliskim i stałym spotkaniu z Jezusem zmartwychwstałym. Program przerasta możliwości człowieka i wymaga ścisłej współpracy z łaską, czyli z Jezusem.

Mk 16,8 One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały.

Relacja Marka mówi o pierwszym zaskoczeniu, jakie przeżyły kobiety, i o pierwszej reakcji. Musiał więc być moment, w którym strach zmusił je do ucieczki. Ale z tego nie wynika, że po ochłonięciu nie dotarły do Jedenastu.

Być może kobiety umówiły się przy grobowcu Jezusa i każda w innym momencie dotarła do grobu. Nie wiemy, jaki charakter miało widzenie anioła. Jeśli było wewnętrznym widzeniem, relacja każdej z kobiet mogła być nieco inna.

Zharmonizowanie opisów, które redagowano dwadzieścia, a nawet więcej, lat po wydarzeniach, i to w różnych środowiskach, z konieczności musi napotykać na trudności. Pragnęlibyśmy, by zmartwychwstanie było utrwalone na taśmach wideokaset. Imponowałby nam film dokumentalny. Dziś i tak wszyscy powiedzieliby, że jest to komputerowy fotomontaż, i nikt by w to nie wierzył. Budowanie wiary w oparciu o dokumentację jest nieporozumieniem. Wiara jest zawierzeniem słowu Boga. On — odwieczna Prawda, jest autorytetem, wobec którego rozum musi skłonić głowę. Prawdopodobnie to zadecydowało o tak nikłych relacjach Ewangelistów, dotyczących spotkań ze zmartwychwstałym Jezusem.

Mk 16,9 Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów.

Między ósmym a dziewiątym wersetem Ewangelii Marka jest przeskok logiczny. Wygląda na to, że zakończenie Ewangelii zostało dopisane później. Dopisujący nie nawiązał do tego, co było, i podał wiadomość o Marii Magdalenie. Ona jako pierwsza zobaczyła Zmartwychwstałego.

Marek dokładnie identyfikuje Marię Magdalenę jako kobietę opętaną przez siedem złych duchów, sygnalizując w ten sposób wyższy stopień opętania. Najwyższy stopień to legion, czyli sześć tysięcy złych duchów. Maria zawdzięczała Jezusowi uwolnienie spod władzy siedmiu złych duchów. Jej miłość do Jezusa była równocześnie gestem wielkiej wdzięczności. Nic więc dziwnego, że była tak mocno z Nim związana. Jezus na tę miłość odpowiedział w sposób wyjątkowy. To właśnie Marię nawiedził jako pierwszą po swoim zmartwychwstaniu i ją uczynił świadkiem oraz zwiastunem tego wydarzenia.

Mk 16,10-11 Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak słysząc, że żyje i że ona Go widziała, nie chcieli uwierzyć.

Marek sygnalizuje atmosferę żałobną w gronie Jedenastu i w gronie uczniów Jezusa: smutek i płacz. Opłakiwanie zmarłych było zwyczajem żydowskim.

Uczniowie nie wierzą Marii Magdalenie. W pewnej mierze było to uzasadnione. Wszyscy wiedzieli, że była opętana. To, co mówiła, nie mieściło się w głowie. Łatwo było posądzić ją o ponowne opętanie. W tym środowisku nosiła piętno opętanej. Nosiła je do końca, skoro Marek pisze w latach sześćdziesiątych i jeszcze tak ją charakteryzuje. Ludzie nie zapominają o przeszłości człowieka i wszelki cień, jaki kładzie się na konkretnej osobie, idzie za nią do grobowej deski, a nawet dłużej.

Znamienne, że Jezus taką kobietę — mało wiarygodną, pozostającą w pewnym okresie życia pod wpływem zła, zniewoloną nałogami, uleczoną przez siebie — uczynił pierwszą zwiastunką swego zmartwychwstania. Jest w tym wielka nadzieja dla wszystkich mocujących się ze swymi słabościami... Mogą być nie tylko wyzwoleni, ale także stać się apostołami Ewangelii. Ludzie będą zawsze skłonni wypominać godziny słabości i popełnione błędy, ale u Boga jest pełne przebaczenie i pełne uleczenie. Rehabilitacja jest zawarta w trudnych i ważnych zadaniach, jakie człowiek uleczony i nawrócony może podjąć i wykonać.

Mk 16,12-13 Potem ukazał się w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli na wieś. Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.

Wszystko wskazuje na to, że Marek sygnalizuje spotkanie, które dokładnie przedstawi Łukasz w swojej Ewangelii. Podkreśla, że zmartwychwstały miał inną postać. Z Ewangelii Łukasza wiemy, że ci dwaj spotkali Jezusa jako podróżnego.

Zdaniem Marka uczniowie powrócili do Jerozolimy, ale pozostali im też nie uwierzyli. Odrzucali prawdę o zmartwychwstaniu. Świadkowie spotkań nie potrafili przekonać ich swymi relacjami o fakcie zmartwychwstania.

Akt wiary wymaga dobrej woli. Zabrakło tego nawet Jedenastu. Czekali na osobiste spotkanie. To zaś w miejsce wiary wprowadzało doświadczalną wiedzę. Postawa uczniów świadczy o tym, jak trudnym aktem jest wiara w zmartwychwstanie.

Mk 16,14 W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego.

Spotkanie w gronie Jedenastu. Miejsce spotkania — duża jadalnia. Tradycja mówi o Wieczerniku, który był własnością rodziny Marka Ewangelisty.

Jezus do uczniów ma pretensje o to, że nie uwierzyli świadkom. W oryginale czytamy, że złajał ich. Było to mocne upomnienie. Od tego Zmartwychwstały rozpoczął spotkanie z Jedenastoma. Nic z sielanki. Nic z wielkiej radości. Mocne upomnienie Mistrza. Nie wykonali podstawowego zadania. Nie uwierzyli świadkom zmartwychwstania. Jezus zwraca uwagę na ich upór (zatwardziałość serca!), czyli brak dobrej woli. O tę wolę rozbijała się prawda o zmartwychwstaniu i nie mogła dotrzeć do ich świadomości. Drzwi dobrej woli były zamknięte.

Postawa Jezusa świadczy o tym, że człowiek sam odpowiada za przyjęcie prawdy o zmartwychwstaniu. Ona może być blisko. Świadkowie mogą być w zasięgu ręki. To sam człowiek musi otworzyć drzwi dobrej woli, by ta prawda wypełniła jego świadomość.

Człowiek jest odpowiedzialny za to otwarcie. Gdyby tak nie było, Jezus nie karciłby Jedenastu. Prawda o zmartwychwstaniu, docierając do człowieka, jest łaską i szansą. Ten, kto nie otworzy drzwi swego serca na jej przyjęcie, musi za to odpowiadać. Jest to bowiem gest odrzucenia łaski, rezygnacji z szansy. Ilu ludzi wie dzisiaj o zmartwychwstaniu, a nie przyjmuje tej prawdy do swej świadomości? Prawda zostaje jako piękne sformułowanie, jako przekazywana wiadomość, ale nie zapuszcza korzeni w świadomości współczesnego człowieka. Wyznajemy prawdę o zmartwychwstaniu, ona jest na naszych ustach, ale nie w sercu. Ona nie kształtuje naszego życia. Ilu chrześcijanom Jezus wyrzucałby brak wiary i upór (zatwardziałe serce), że nie wierzą w Jego zmartwychwstanie?

Mk 16,15 I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!

Polecenie Jezusa w formie rozkazu: Idźcie! To jest rozesłanie. Zadanie zostało jasno sprecyzowane: głoszenie Ewangelii wszelkiemu stworzeniu, głoszenie Dobrej Nowiny. Piękne zadanie. Fantastyczna nowina, że człowiek może wejść na drogę życia na poziomie dziecka Bożego. Taką drogę wskazał swoim uczniom sam Syn Boga.

Mk 16,16 Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.

Odpowiedzią na głoszenie Ewangelii jest wiara w Jezusa, wiara w Dobrą Nowinę. Polega ona na wejściu w świat wartości objawionych przez Chrystusa i w Chrystusie. To wejście w świat Bożych wartości i przyjęcie ich za swoje stanowi istotę aktu wiary. Wiara to decyzja człowieka na ustawienie całego życia według nowej hierarchii wartości. Na szczycie tej hierarchii jest Chrystus. On staje się Przewodnikiem, Mistrzem, Przyjacielem i Zbawicielem.

Wejście w świat wiary dokonuje się przez chrzest. To jest widzialny znak oddania siebie Chrystusowi i porzucenia dotychczasowej hierarchii wartości. Jezus stawia jasno dwa warunki zbawienia, ono bowiem jest celem przyjęcia Ewangelii. Tymi warunkami są: akt wiary i chrzest.

Zarówno akt wiary, jak i chrzest są dziełem indywidualnym. Jeden i drugi wymaga osobistej decyzji. Ta decyzja winna być w pełni przemyślana. Nie da się przekazać wartości ewangelicznych temu, kto ich nie potrzebuje, nie szuka, kto na nie nie czeka. Jest to niezwykle ważne ustawienie sprawy. Jezus spotyka się indywidualnie ze swoim uczniem i ten ściśle osobisty kontakt jest kamieniem węgielnym ewangelicznego życia. Nie można więc udzielać chrztu temu, kto go nie chce albo o nim nic nie wie. To musi być w pełni osobista decyzja.

Kto nie uwierzy, będzie potępiony. Zdanie Jezusa jest bezdyskusyjne. Akt wiary decyduje o zbawieniu. Jezus ma na uwadze ludzi, do których dotrze Dobra Nowina i nie przyjmą jej. Nie ma tu mowy o tych, którzy o Ewangelii nic nie wiedzą. Los ludzi, do których Dobra Nowina nie dotarła, nie został nam objawiony. Słowa zbawiony i potępiony odnoszą się do tych, którzy poznali Ewangelię i podjęli decyzję. Jedni odpowiedzieli na nią z wiarą i zostaną zbawieni. Inni nie otwarli swego serca i nie przyjęli Ewangelii jako własnej drogi życia. Oni odpowiedzą za niewykorzystaną szansę, za odrzucenie Dobrej Nowiny. Potępienie następuje z powodu odrzucenia szansy, jaką człowiek otrzymał. Dlatego grzech niewiary jest najcięższym grzechem. Zawsze jest to świadome i dobrowolne odrzucenie ewangelicznej koncepcji życia.

W oryginalnym języku zamiast słowa potępiony jest osądzony. Takie ustawienie jaśniej oddaje zamysł Ewangelii. Wierzący — czyli ci, którzy pozostają w kontakcie z Jezusem — nie podlegają już sądowi. Oni wyjdą na spotkanie z Panem z radością i z podniesioną głową. Ci, którzy odrzucili szansę zbawienia, będą sądzeni. Słowa potępiony i sądzony są bliskoznaczne, aczkolwiek to drugie wzywa do większej odpowiedzialności, do liczenia się z sądem, jaki czeka odrzucających łaskę wiary.

Kościół od samego początku, w imię odpowiedzialności rodziców za zbawienie swego potomstwa, udzielał chrztu dzieciom. Ta praktyka jest stosowana do dnia dzisiejszego. Dziecko więc wchodząc w wiek dojrzały winno świadomie przyjąć dar chrztu i aktem wiary spotkać się z Jezusem. Współczesne życie dowodzi jednak, że wielu nie dorasta do wejścia w świat wartości ewangelicznych. Chrzest jest dla nich skarbem przerastającym ich. Nie znają jego wartości. Odrzucają więc dary chrzcielne i żyją według hierarchii wartości tego świata. Bywa, że upływają lata całe i nie dostrzegają życia Bożego, jakie otrzymali, zostawiają je w lodówce swego serca. Żyją życiem doczesnym, nie pielęgnując życia Bożego. To jeden z poważnych problemów duszpasterskich i jeden z głębokich dramatów ludzi ochrzczonych, którzy stracili wiarę.

Mk 16,17 Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą...

Najczęściej słowa Jezusa zapowiadające szczególne dary dla tych, którzy uwierzą, są interpretowane w duchu charyzmatów. Wtedy jednak należałoby przyjąć, że wszyscy wierzący otrzymają takie charyzmaty. Łatwiej jest odczytać zapowiedź Jezusa w wymiarze mocy, jaką dysponuje człowiek wierzący, który żyje w świecie wartości ewangelicznych.

W tym sensie każdy wierzący ma przewagę nad złymi duchami. On jest mocny Bogiem. Imię Jezusa to nowa moc, która dla złych duchów jest nie do pokonania. Jeśli opętanie przez złe duchy identyfikujemy z nałogami, to i wówczas wiara — i tylko wiara! — pozwala odnieść nad nimi zwycięstwo. Bez zawierzenia łasce zmaganie z takimi nałogami jak: narkotyki, alkoholizm, lekomania, uzależnienia od seksu, telewizji czy internetu, jest sprawą beznadziejną. O własnych siłach człowiek nie jest w stanie przezwyciężyć tych uzależnień. One panują nad nim, a nie on nad nimi.

Nowe języki mogą być traktowane jako charyzmaty. Ale w świecie wiary najważniejszy jest język miłości. To on jest językiem ewangelicznym. Uczeń Jezusa potrafi porozumieć się z wszystkimi ludźmi, ponieważ mówi językiem miłości. Ten zaś język w małej cząstce jest werbalny. Można kochać i nie wypowiedzieć ani jednego słowa. Prawdziwą miłość objawia się czynem, a nie słowem. W miłości bowiem czyn jest słowem.

Jezus powiedział jasno: Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali (J 13,35). To jest podstawowy język głoszenia Ewangelii. W świecie zawsze i wszędzie można nawiązać kontakt przy pomocy języka miłości.

Mk 16,18 ... węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie.

Odporność na zło. Kolejny znak przynależności do Jezusa. Mocna wiara pozwala wytrwać przy Jezusie nawet gdy się ma okazję do grzechu. Jezus ma na uwadze sytuacje wyjątkowe i kładzie akcent na zdrowie ducha. Bywają bowiem zdarzenia, w których trzeba poświęcić zdrowie, a nawet życie doczesne, zachowując nieskazitelną duszę.

Znany jest dobroczynny wpływ na stan zdrowia chorych tych, którzy pielęgnują ich w duchu miłości. Miłość jest energią życia, ona emanuje na tego, kogo się kocha. W bliskiej obecności osoby bardzo kochającej mają miejsce nawet cudowne powroty do zdrowia. Trzeba jednak mocno podkreślić, że Jezus nie zapewnia, iż stanie się to zawsze i wszędzie. To mają być jedynie Jego znaki, wspierające uczniów w głoszeniu Ewangelii.

Obietnice podane przez Jezusa są zrozumiałe dla tych Jego uczniów, którzy doświadczyli mocy wiary i miłości. Oni też od wewnątrz są przynagleni do dawania świadectwa Ewangelii, czyli do jej głoszenia. W każdej sytuacji, w jakiej się znajdą, są świadkami Chrystusa i zdumiewają otoczenie mocą swej wiary i potęgą bezinteresownej miłości. Ten, kto wierzy, nie może nie świadczyć. Jego życie jest świadectwem. Tak jak słońce nie może nie świecić. Jeśli zapowiedzianych przez Jezusa znaków nie ma w naszym życiu, czyli w naszym apostolstwie, to należy sobie postawić pytanie: czego nam brakuje w mocy wiary i miłości? Dlaczego nasze światło jest mdłe i nie oświeca środowiska, w jakim Bóg nas postawił?

Mk 16,19 Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga.

Marek notuje jeszcze fakt wniebowstąpienia Jezusa. Używa określenia Pan Jezus, mając na uwadze Jego bóstwo. Wskazuje na interwencję Boga, używając określenia: został wzięty, a nie: wstąpił. W oparciu o wiarę Kościoła apostolskiego zaznacza, że Jezus zasiadł po prawicy Boga, by zaakcentować Jego udział w rządzeniu światem. Wniebowstąpienie mogło być obserwowane przez uczniów, ale zasiadanie po prawicy Boga już nie. Tylko Szczepan tuż przed śmiercią zobaczył w wizji Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga (Dz 7,56).

Mk 16,20 Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.

Ostatnie zdanie świadczy o tym, że zostało napisane z dużej perspektywy czasu. Autor już wie, że zadanie zlecone przez Jezusa zostało podjęte i jest wykonywane. Ma też dostateczną ilość dowodów na to, że dzieło przepowiadania Ewangelii jest wspierane przez samego Pana i że zapowiedziane znaki potwierdzają moc Ewangelii. Przepowiadanie Ewangelii nie jest dziełem samych uczniów, lecz zawsze jest owocem ich współpracy z Jezusem. Marek jest świadom, że Jezus — mimo iż zasiada po prawicy Boga — jest z uczniami w głoszeniu Ewangelii.

Prawie wszyscy bibliści uznają, że zakończenie Ewangelii Marka od wiersza dziewiątego jest nieco późniejszym dodatkiem. Jeśli Marek pisał swą Ewangelię jako pierwszy, to podał samą esencję wydarzeń po zmartwychwstaniu. Jeśli natomiast pisał po Mateuszu i Łukaszu, to jakby streścił to, co zostało przez nich napisane. Chciał podkreślić, że wiara w zmartwychwstanie nie jest łatwym aktem, ale też, że człowiek odpowiada za ten akt. Chciał również ukazać perspektywę wstąpienia do nieba i zasiadania Jezusa, jako Pana, po prawicy Boga.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama