W jaki sposób Maryja była przygotowywana do tego, żeby zostać Matką Syna Bożego? Niezwykłe działanie łaski w jej życiu nie oznaczało bynajmniej jej bierności, ale przeciwnie - wielkie duchowe zaangażowanie
W jaki sposób Maryja była przygotowywana do tego, żeby zostać Matką Syna Bożego?
Ktoś z Czytelników Niedzieli zadał mi to niełatwe, przyznam, pytanie. Niełatwe dlatego, że odpowiedź na nie — tak przynajmniej mi się wydaje na początku tej refleksji — potrzebuje wielu słów i nawiązania do kilku bardzo istotnych treści mariologicznych. Spróbujmy jednak odpowiedzieć na nie i wyczerpująco, i najprościej, jak można.
Zacznijmy od tego, że po pierwsze, to „przygotowanie” do bycia Matką Syna Bożego dokonywało się ze strony samego Boga, a nie przez kogokolwiek z ludzi. Maryja nie wiedziała przecież, że w którymś momencie swego życia Bóg zaprosi Ją do tak wyjątkowej w dziejach i niepowtarzalnej misji. Stąd zupełnie niewłaściwe byłoby myślenie, jakoby ktoś gdzieś kiedyś mógł domyślać się, że takie wydarzenie jak Zwiastowanie nastąpi w życiu młodej Miriam i wobec tego trzeba Ją jakoś ludzkimi sposobami formować do tego niezwykłego wybraństwa. Po wtóre, kiedy mówimy o tym, że to Bóg przygotowywał Maryję od początku Jej istnienia, to nie możemy w żadnym razie zakładać, że Ona była tylko jakimś „biernym” odbiorcą Bożych zamiarów. Nigdy nie było tak, że Bóg niezależnie od Jej wolności robił, co chciał, z Jej życiem i czynił Ją taką, jaką chciał, pomijając Jej decyzje i nie potrzebując Jej zgody, zaangażowania ani współpracy na drodze wiary.
Musimy pamiętać nie tylko o całej bogatej rzeczywistości obdarowania Maryi przez Boga, ale i o Jej odpowiedzi na Boże dary. Tę odpowiedź możemy nazwać współpracą Maryi z Bogiem, który powołując Ją na Matkę swego Syna, obdarzył Ją szczególnymi darami swej łaski w kolejnych słowach będzie o tym więcej. Przygotował Ją przez to do daru wcielenia Syna Bożego, czyli do Bożego macierzyństwa. Przyjmując z wiarą Boże obdarowanie, jako Matka Słowa Wcielonego przez wiarę i w wierze Maryja współpracowała całą swoją osobą i życiem z Chrystusowym dziełem zbawienia.
Maryja otrzymała dar doskonałej świętości. Jej świętość ma podwójny wymiar: z jednej strony mówimy o zachowaniu Maryi od wszelkiego grzechu, z drugiej zaś — o pełni łaski w Maryi. Ów dar łaski w Jej życiu podlegał dynamicznemu rozwojowi. Maryja została w sposób dogłębny i na stałe przeniknięta łaską, czyli uświęcona. Ta pełnia jest cechą wyróżniającą Ją spośród wszystkich stworzeń. Matka Boża nigdy, nawet w najmniejszym stopniu, nie sprzeciwiła się woli Boga. Dzięki ogarniającej Ją całkowicie łasce wszystko w Niej stało się harmonią, a piękno samego Boga odbija się w Niej w niezwykły sposób. Możemy powiedzieć, że w Maryi natura ludzka osiągnęła swój szczyt. Przewyższa Ją tylko doskonałość Syna. Maryja nieustannie wzrastała w łasce przez swoją odpowiedź wiary dawaną Bogu i przez swoją, podejmowaną w wolności, współpracę z Nim.
Nie możemy zapomnieć, że Bogurodzica jest pierwszą obdarowaną i korzystającą z odkupienia Chrystusa. Dogmat o niepokalanym poczęciu Maryi głosi, że na mocy przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa Maryja jest wolna od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego od pierwszej chwili poczęcia. W przypadku Maryi nie było to wyzwolenie takie jak u wszystkich innych ludzi, ale znacznie szersze. Polegało bowiem na zachowaniu Jej od samego początku istnienia od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego i jego skutków, przy równoczesnym udzieleniu pełni łaski z cnotami wlanymi i bogactwem darów Ducha Świętego. Niepokalane Poczęcie jest przywilejem, który Miriam otrzymała ze względu na swoje przyszłe Boże macierzyństwo. Nieskończona świętość i godność majestatu Bożego wymagała takiego, rzec można, przygotowania i przywileju, aby Syn Boży narodził się z Niepokalanie Poczętej i Najświętszej Dziewicy. Warto w tym miejscu zatrzymać się przy słowie „przywilej”. Chyba najczęściej treść tego słowa rozumiemy jako zwolnienie od czegoś, i to takie zwolnienie, które ułatwia życie. A to niekoniecznie jest właściwa interpretacja. Przywilej bowiem to danie komuś większej możliwości ku czemuś. Możliwości, która nie zwalnia od czegoś, ale która jest zaproszeniem do przyniesienia jeszcze większego owocu w swoim życiu. Matka Najświętsza zrodziła najpiękniejszy owoc życia — Jezusa Chrystusa.
Dary, którymi Bóg obdarował Maryję, to jedno, ale Jej współpraca z Bogiem i tym obdarowaniem Jego łaską — to drugie. Pamiętajmy, że całkowita i bezwarunkowa zgoda Służebnicy Pańskiej na plan Boży była Jej wolnym i świadomym przyzwoleniem. Maryja zgodziła się zostać Matką Mesjasza. Nie chodziło tylko o zwykłą zgodę na urodzenie Jezusa, ale o odpowiedzialne przyjęcie uczestnictwa w dziele zbawienia, którego On przyszedł dokonać. Jej wiara jest nie tylko przyzwoleniem intelektu wobec prawd objawionych, ale również i nade wszystko posłuszeństwem i pełną wolności akceptacją Boga, całkowitym i wielkodusznym przyzwoleniem na Jego zamysł. Dojrzewanie Maryi, czy raczej wzrastanie w takiej postawie, stanowiło Jej przygotowanie do bycia Matką Syna Bożego.
To wszystko pokazuje nam, że Bóg nie czynił w Maryi czegoś bez Niej samej. Nie została przygotowana do Bożego macierzyństwa jakby poza sobą, w jakiś niezależny od własnych wyborów i postaw sposób. Przez to stała się wyjątkowym, jedynym i niedościgłym wzorem przyjmowania daru łaski od Boga i odpowiedzi na ten dar przez wiarę oraz całe życie przez wiarę kształtowane.
Niech więc Maryja zawsze będzie dla nas doskonałym przykładem tego, że człowiek, przyjmując w wierze zbawcze orędzie Boga, przyjmuje jednocześnie szansę wzrastania w wierze, dojrzewania, stawania się coraz bardziej przygotowanym do realizacji swego powołania, które zamierzył Bóg. On bowiem, powołując chrześcijanina do wypełnienia określonych zadań, udziela wcześniej daru łaski, który człowiek powinien odczytać, i współpracując z tym darem, podjąć jego wypełnianie. Obyśmy tak chcieli i umieli czynić. Maryjo, wypraszaj nam tę mądrość!
opr. mg/mg