Zawierzenie Maryi to nie "ludowa pobożność", ale ważna część chrześcijańskiej duchowości. Macierzyństwo znajduje się w sercu orędzia ewangelicznego
Homilia Papieża Franciszka podczas Mszy św. w święto translacji ikony Salus populi Romani (2018), która została poddana zabiegom konserwacyjnym i wróciła w tych dniach do bazyliki Matki Boskiej Większej, jest mocna i wzruszająca, a tak gorących słów, wyrażających konieczność całkowitego zawierzenia się Maryi, nie wypowiedział do tej pory bodaj żaden Papież.
Lecz to, co na pierwszy rzut oka może się wydać przede wszystkim wyrazem ludowej pobożności, choć historycznie głęboko zakorzenionej w tradycji chrześcijańskiej, przy bliższym oglądzie jest czymś więcej. Słowa Franciszka wyjaśniają bowiem, że Maryja — którą Papież nieprzypadkowo od początku nazywa „Matką” - nie stanowi jednej z możliwości, jakich dostarcza pobożność, lecz jest w sercu wiary chrześcijańskiej: „Matka nie jest czymś ekstra, rzeczą dodatkową, jest testamentem Chrystusa”.
Prawdziwy chrześcijanin nie może zatem obyć się bez Maryi, Matki: „Bardzo niebezpieczne jest życie wiarą bez Matki, bez ochrony”, toteż „nie można zachować neutralności lub dystansu w stosunku do Matki”. Kościół, który zapomina o matce, który zapomina, że u jego początków, u początków wcielenia, a zatem zbawienia jest wielkoduszność matki, jest Kościołem zimnym, który stracił swoje serce. Miłość macierzyńska jest bowiem przykładem miłości najbardziej absolutnej i bezinteresownej, tym ludzkim uczuciem, które może być uważane za najbardziej zbliżone do miłości Jezusa do ludzkości.
Te słowa Papieża mówią zatem — bardziej niż wiele ogólników — na czym polega znaczenie i rola kobiet w Kościele, tych kobiet, które potrafią z miłością i macierzyńską opieką pocieszać ludzką słabość.
Nie jest bowiem przypadkiem, że w tym samym dniu Franciszek — podczas swojej wizyty w bazylice św. Sofii — przedstawił jako wzory trzech biskupów, a następnie przypomniał misję licznych kobiet ukraińskich, które przybyły do Włoch jako opiekunki najsłabszych, bo praca ta jest coraz bardziej potrzebna w szybko starzejącym się społeczeństwie, kobiety, które przyniosły do naszych domów razem ze swoją umiejętnością troskliwego doglądania drugiej osoby, również „pociechę i czułość Boga”.
Papież Franciszek znalazł, jeszcze raz, i szczególnie właśnie tym razem, nieznany dotąd sposób ukazywania znaczenia i konieczności kobiecej obecności w Kościele, dotykając sedna problemu. A więc pamiętanie zawsze, że chrześcijaństwo jest wiarą, która rodzi się z „tak” kobiety, i dlatego bez ciepła żywej i uznanej obecności kobiet Kościołowi grozi, że stanie się bardziej podobny do ministerstwa, urzędu, niż dobrej nowiny przekazanej przez Ewangelie. Kobiety zatem muszą być żywą i słuchaną częścią Kościoła nie po to, by instytucja dostosowała się do społecznych zmian naszej epoki, ale dlatego że macierzyństwo jest sercem orędzia ewangelicznego.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano