Bóg ostatecznej nadziei

Recenzja: Hans Kung, Życie wieczne?, przeł. T. Zatorski, wstępem opatrzył Z. Mikołejko, Oficyna Literacka, Kraków 1993

 

Hans Küng, Życie wieczne?, przeł. T. Zatorski, wstępem opatrzył Z. Mikołejko, Oficyna Literacka, Kraków 1993, ss. 346

 

Jednym z zasadniczych rysów istoty człowieka jest instynktowne wprost pragnienie trwania, zachowania choćby cząstki swego bytu - na zawsze. Zarazem jednak, dostrzegając całkowitą bezsilność wobec śmierci (tak własnej, jak innych ludzi) człowiek poddaje się zwątpieniu, uważając bardzo często swe eschatologiczne oczekiwania i nadzieje życia wiecznego za całkowicie iluzoryczne. Zwątpienie to dziś można uznać za jeden ze znaków czasu: nie tylko zanikła w świadomości ludzkiej pewność życia wiecznego, lecz nawet zdolność rozumienia idei nieśmiertelności czy zmartwychwstania. Omawiana tu książka Hansa Künga, wyrastając ze współczesnej sytuacji duchowej i egzystencjalnej człowieka, próbuje te utracone nadzieje wieczności odbudować. Więcej nawet, usiłuje wskazać drogę, na której człowiek może rzeczywiście usłyszeć głos nadziei. Głos, który nie będzie iluzją.

Paradoksem (a nawet swoistą ironią dziejów) jest fakt, że dziś wielu ludzi nadziei na życie wieczne szuka w medycynie, a więc w tej nauce, która - jak pokazuje Hans Küng - w przeszłości przyczyniła się najbardziej do zburzenia wiary w możliwość jakiejkolwiek (choćby duchowej) formy nieśmiertelności. Wprawdzie dziś medycyna jest w stanie przedłużyć ludzkie życie, to jednak za naiwne i absolutnie złudne należy uznać nadzieje de Condorceta, w myśl których rozwój medycyny doprowadzi kiedyś do pokonania śmierci. Śmiertelność zdaje się wszak istotnym i nieusuwalnym wymiarem człowieczeństwa (a nawet wszelkiego życia).

Jednym z najczęściej dziś przytaczanych argumentów za nieśmiertelnością człowieka są relacje ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną, zawarte choćby w słynnej książce R.A. Moody`ego Życie po życiu. Wspomniane jednak opisy czy przeżycia nie posiadają, co trafnie dostrzega Küng, żadnej wartości dowodowej. Istnienie itreść doświadczanych w nich wizji można bowiem z powodzeniem wytłumaczyć, z jednej strony, przez odwołanie się do fizjologii (stanu organizmu), z drugiej - do życiowego doświadczenia jednostki, w tym posiadanych przez człowieka wyobrażeń religijnych, także tych, które dotyczą jego ostatecznego losu i przeznaczenia. Co więcej, nie można, zdaniem Künga wykluczyć, że stan euforii przeżywany w śmierci klinicznej spowodowany jest przez obecny w ludzkim mózgu "system bezpieczeństwa", który - w chwili ostatecznego kryzysu i zahamowania funkcji życiowych - chroni człowieka przed uświadomieniem sobie nadchodzącej nicości. Co więcej - i to jest, zdaniem Künga, rzecz najważniejsza - śmierć kliniczna nie jest śmiercią rzeczywistą, nie jest dotarciem do "drugiego brzegu". Jest, co najwyżej, doświadczeniem wstępnych etapów procesu mierania, nie zaś śmierci. Wszystkie relacje zawarte w Życiu po życiu czy innych tego typu publikacjach nie są sprawozdaniami z tego, co znajduje się "po tamtej stronie" ("na drugim brzegu"), lecz relacjami sprzed śmierci. Tym samym jednak medycyna, jak podkreśla Küng, nie tylko nie jest w stanie ofiarować człowiekowi faktycznej nieśmiertelności, lecz nawet - odsłonić przed nim nadziei życia wiecznego.

Podobnie bezsilnymi są zresztą czysto rozumowe spekulacje, czyli tzw. "dowody" na nieśmiertelność duszy, konstruowane choćby przez Platona. Jak zauważa Küng: "Dedukcyjne wyprowadzenie jakiejś formy życia po śmierci z doświadczanej rzeczywistości i człowieka drogą teoretycznego rozumowania wydaje się niemożliwe" (s. 124). W bycie ludzkim nie ma przecież żadnego elementu ani żadnej funkcji, która mogłaby stanowić wystarczającą przesłankę dla takiego dowodu.

Niemożliwość zapanowania nad śmiercią przez medycynę, jak też niemożliwość skonstruowania poprawnego dowodu na nieśmiertelność duszy nie dowodzą jednak, że pragnienie życia wiecznego jest, jak chciał Ludwik Feuerbach, jedynie ludzką mrzonką. Stąd bowiem, że człowiek pragnie żyć wiecznie, że kwestia ta ma dla niego pierwszorzędne znaczenie egzystencjalne, nie wynika - jak podkreśla Küng - ani że życie wieczne istnieje, ani że nie istnieje. Kwestia ta pozostaje przedmiotem ludzkiego wyboru i zaangażowania jako wielkie Albo - Albo. Możliwa jest zarówno wiara w doczesność, jak też wiara w wieczność - i obie są zasadniczym ryzykiem, które każdy z ludzi musi podjąć. Kto opowiada się za życiem wiecznym, nie czyni tego w obliczu zniewalającej ludzki umysł oczywistości, lecz kieruje się ufnością i nadzieją. "Odpowiedzi na pytanie o ostateczny sens - pisze Küng - nie może udzielić nauka, udzieli jej może jedynie - na wskroś racjonalna - ufność" (s. 336). Ufność ta ma swe źródło w pragnieniu bycia, w dostrzeżeniu jego pozytywnych wartości. Z kolei najczęstszym oparciem (chociaż nigdy nie absolutną gwarancją) owej ufności jest religia, może w sposób szczególny chrześcijaństwo, zwiastujące zamrtwychwstanie (a ściślej, jak chce Küng, wskrzeszenie) Chrystusa, Syna Bożego. Wskrzeszenie nie jest oczywiście faktem czasowo-przestrzennym, którego zaistnienie dałoby się obiektywnie stwierdzić. Żaden zresztą z Ewangelistów nie opisuje wskrzeszenia Chrystusa oczyma bezpośredniego świadka. Co więcej, Ewangelia Marka wspomina bynajmniej nie o radości, lecz o grozie i przerażeniu tych, którym objawiona została wiadomość o zmartwychwstaniu Jezusa. Tym samym jednak, podkreśla Küng, to nie fakt pustego grobu jest istotny dla ludzkiej nadziei życia wiecznego, lecz cud "ponownego stworzenia życia ze śmierci", pozwalający ufać, że "Bóg zachowuje ostatnie słowo tam, gdzie dla ludzkich oczu wszystko się kończy" (s. 165). Wiara we wskrzeszenie jest więc oparta na rzeczywistym istnieniu i mocy Boga, zarazem jednak jest, zdaniem Künga, "ogniową próbą" wiary w Boga. "Kto naprawdę wierzy w Boga wiecznei żywego - pisze omawiany Autor - ten wierzy tym samym w wieczne życie Boga, wierzy również w swoje - człowieka - wieczne życie" (s. 176).

W obliczu nadziei życia wiecznego śmierć jawi się jako spotkanie a nawet zjednoczenie z Bogiem. Jest wprawdzie ostatecznym osądem ludzkiego życia dokonywanym przez Boga, lecz osąd ten - zdaniem Künga - nie ma bynajmniej charakteru potępienia, lecz oczyszczenia i uwolnienia od zła. W tym sensie śmierć to - mające charakter zbawczy - usprawiedliwienie człowieka. W Bogu ocalony i zachowany zostaje cały człowiek, tak w swojej psychofizycznej jedności, jak też w swojej biografii i całożyciowym doświadczeniu. W tym sensie można powiedzieć, że śmierć jest ostatecznym spełnieniem człowieka. Nie znaczy to, zastrzega Küng, że śmierć należy traktować jako pozór czy iluzję. Przeciwnie, jest ona rzeczywiście unicestwieniem człowieka w wymiarze doczesnym, stanowiąc ostateczne i nieodwracalne zerwanie wszelkich więzów ze światem i innymi ludźmi. Zbawienie, które ofiarowuje człowiekowi Bóg, nie jest więc anulowaniem, lecz w dosłownym sensie przezwyciężeniem śmierci. Zarazem jednak to w śmierci właśnie i przez nią dokonuje się pełne zjednoczenie człowieka z Bogiem, przyjęcie do Jego chwały.

Widać wyraźnie, że dla Künga śmierć jest nie tyle ostateczną decyzją człowieka, wybierającego między przylgnięciem do Boga a odrzuceniem Go, jak proklamował w swej słynnej książce Mysterium mortis L. Boros, ile raczej zbawczym działaniem Boga ocalającym człowieka. Chociaż obie koncepcje śmierci wzajemnie sobie nie przeczą, to jednak w wizji Borosa nacisk położony jest na wybór, jakiego dokonać musi człowiek, w wizji Künga natomiast - na miłosierdzie Boga. W jednym i drugim przypadku jednak śmierć jest ostatecznym spełnieniem człowieka.

Charakter życia wiecznego musi, zdaniem Künga, w doczesnym życiu pozostać dla człowieka absolutną tajemnicą. Wprawdzie pozostaje ono "dostępne naszejnadziei", to jednak jest "całkowicie niedostępne naszym oczom i naszej wyobraźni" (s. 169). "Boskie spełnienie jest ponad wszelkim ludzkim doświadczeniem, ponad wyobraźnią i myślą. Wspaniałość wiecznego życia jest czymś całkowicie nowym, nieprzeczuwalnym, niepojętym, nie dającym się pomyśleć ani wypowiedzieć" (s. 324). Ostatecznie też, jak stwierdza Küng: "Wierzyć w życie wieczne oznacza, że w rozumnym zaufaniu, światłej wierze i wypróbowanej nadziei żywię przekonanie, iż zostanę kiedyś w pełni zrozumiany, uwolniony od winy oraz definitywnie zaakceptowany i wolno mi będzie być bez obawy sobą samym, że moje nieprzejrzyste i ambiwalentne istnienie, podobnie jak i głęboko wewnętrznie rozdarta historia ludzkości, staną się kiedyś ostatecznie zrozumiałe, pytanie zaś o sens historii znajdzie kiedyś ostateczną odpowiedź" (s. 342).

Wizja życia wiecznego jako ostatecznego spełnienia i zbawienia człowieka, w rzeczywistości eliminuje tradycyjną naukę chrześcijańską o piekle jako stanie wiecznego potępienia, wyrażającego się w odtrąceniu od Boga. Zdaniem Künga, nadzieja na powszechne zbawienie, na zbawienie wszystkich bez wyjątku ludzi, posiada swe uzasadnienie także w nauczaniu i działalności Jezusa, który "głosi radosną nowinę o panowaniu Boga, nie zaś groźną wieść o panowaniu Szatana" (s. 205). Oczywiście, nie jest to kwestia pewności ani wiedzy, lecz jedynie ufności i nadziei jaką człowiek ma prawo pokładać w Bogu.

Bóg, którego przepowiada Küng, nie jest Bogiem-Sędzią, który potępia i karze, lecz Bogiem ostatecznej nadziei człowieka. Jest Bogiem Dobrej Nowiny, nie lęku i grozy, Bogiem miłosierdzia - nie nienawiści i zemsty. Jest to Bóg, który odwołuje się do tego, co w człowieku dobre i szlachetne, nie do tego, co złe i podłe. Bóg, który podnosi z upadku, który wyciąga rękę i ocala człowieka w chwili ostatecznego zagrożenia. Ten Bóg dzisiaj może szczególnie został przez człowieka zagubiony a nawet zapomniany. Książka Künga Życie wieczne? nie tylko Go przypomina, lecz wskazuje drogi, na których człowiek może Go spotkać. Boga nieskończonej nadziei.

Wiara w życie wieczne nie jest wyborem dokonanym na przekór bólowi czy absurdowi doczesnego istnienia. Nie jest też ucieczką w marzenia czy mit doskonałego świata, mającego stanowić nagrodę i zadośćuczynienie za cierpienia doświadczane na ziemi. Przeciwnie, jak z naciskiem podkreśla Küng, wiara w życie wieczne rodzi się z afirmacji istnienia, z dostrzeżenia dobroci bytu. "...Właśnie dlatego, że miłujemy życie, nie damy odebrać sobie nadziei, która pozwala nam wierzyć, iż wszystko, co dobre, wszystko, co żyje i co darzymy miłością, nie zapada się w ostateczną marność i nicość" (s. 292).

Jak widać z powyższych uwag, życie ludzkie jawi się w świetle rozważań Künga jako afirmacja bytu i nadzieja na jego ostateczne i trwałe ocalenie. Odwołując się do terminologii rozwijanej i spopularyzowanej w Polsce przez ksiźdza Józefa Tischnera, stwierdzić można, że ludzkie ja jest w swym rdzeniu ja aksjologicznym, otwartym na wymiar ostatecznej nadziei; oznacza to, że człowiek żyje i myśli "według wartości", budując sobie świat, który jest "światem ludzkiej nadziei". Tylko nadzieja przecież może rozproszyć mroki tajemnicy i uwolnić od lęku. Prawo do niej, prawo do opowiedzenia się po stronie nadziei jest niezbywalnym (i jednym z najważniejszych) prawem człowieka. Nadzieja nie daje oczywiście pewności, zawsze stanowi ryzyko, zawsze jest "pomimo", zarazem jednak tylko nadzieja może człowieka uchronić przed rozpaczą, zagubieniem i poczuciem absurdu. Tylko ona pozostaje człowiekowi w obliczu śmierci. Tylko i aż.

Ireneusz Ziemiński

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama