Nowy człowiek a zmartwychwstanie Chrystusa

Fragmenty książki "Powiedzieć człowiek" będącej refleksją o człowieku stworzonym przez Boga i na obraz Boga (fragmenty)




Marko Ivan Rupnik

Powiedzieć człowiek

ISBN: 978-83-7580-145-3
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2010



Nowy człowiek a zmartwychwstanie Chrystusa
Wybrane fragmenty
Miłość zbawiająca w historii
Poza grzech
Na tle Paschy hebrajskiej
Znak prorocki
Synchronia
Sens Paschy hebrajskiej
Logika paschalna
„Niepowodzenie” pierwszej Paschy
Uwolnienie od fałszywego obrazu, uwolnienie prawdziwe
Jedynie miłość może wyzwolić człowieka
Tłem dla zrozumienia jest Pascha hebrajska
Wieczysta pamiątka
Zstępowanie i wstępowanie
Chrystus jako przedmiot ludzkiego grzechu
Pierwszy wyrok śmierci
Pierwszy wyrok naprawia wydarzenie opisane w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju
Drugi wyrok śmierci
Drugi wyrok wydany na Chrystusa naprawia wydarzenie opisane w czwartym rozdziale Księgi Rodzaju
Pascha jest już gotowa
Cierpienie Chrystusa
Nowy człowiek a zmartwychwstanie Chrystusa
Zanurzenie w wodach krzyża
Osoba — kulturą Paschy

Nowy człowiek a zmartwychwstanie Chrystusa

Podczas swego życia publicznego Chrystus kilka razy zapowiadał swoją Paschę. Oto idziemy do Jerozolimy. A tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie (Mk 10,33-
-34). Kiedy kilku mężczyzn i kilka kobiet w geście czci złożyło ciało Pana w grobie, myśląc, że wszystko zakończyło się w ten tragiczny sposób, nie zstąpił wówczas jeszcze Duch Święty, by przypomnieć o tym, czego Pan dokonał i czego nauczał, jako że bez Ducha Świętego także słowo Boże jest zapieczętowane. Podczas Paschy kontemplujemy urzeczywistnienie słów, które Chrystus powiedział o sobie: będzie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. I tak się stało. Oni skażą Go na śmierć. I tak było. Wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją. I rzeczywiście tak się stało. Jeśli to wszystko się dokonało, mimo że kosztowało krew, cierpienia, mimo że oznaczało brak oporu, uporu i zakładało łagodność, dobroć i miłosierdzie, to tym prawdziwsze i pewne będzie ostatnie słowo: po trzech dniach zmartwychwstanie. Śmierć Chrystusa jest największym argumentem za Jego zmartwychwstaniem. Zostaje bowiem rozpoznany, jak to wspomnieliśmy, właśnie po znakach śmierci, po ranach zadanych Jego ciału.

Mówiąc wprost, Chrystus umarł w osamotnieniu: nikt Go nie zrozumiał, praktycznie nikt z Nim nie pozostał. Właśnie na tym polega Pascha: wszystko to, co się kocha, wszystko to, co prawdziwie nosi się w sercu, staje przed zamkniętymi drzwiami i na to nachodzi noc śmierci. To tak jakby śmierć oddawała zapomnieniu wszystko to, co najbardziej kochamy. Jednak właśnie na tym polega lot arabskiego Feniksa: rzuca się w ogień, zostaje pożarty przez płomienie, by potem powstać z popiołów do lotu. Taka jest logika Paschy: zaledwie Chrystus umarł, a już setnik, obcy, żołnierz, który nawet nie należy do grona tych, którzy Go słuchali, poganin nieznający Pism, ale który widział tylko Jego śmierć, wykrzykuje: Istotnie, ten człowiek był Synem Bożym (Mk 15,39). I wszystko to, co Chrystus przechowywał w swym sercu, wszystko to, co sprawiało, że drżała w Nim miłość, zaczyna powstawać z martwych. W Jego osobie spełnia się przede wszystkim słowo: kto chce zachować swoje życie, straci je (Mk 8,35). I jeszcze: Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity (J 12,24). Wszystko to, co zostało zawarte w ofierze miłości, zostaje wyrwane śmierci i zachowane na życie wieczne. Chrystus umiera i jeszcze dziś, po 2000 lat, nadal zmartwychwstaje. Uczniowie na nowo posilali się z Nim, jak czynili to już wiele razy. W tekście Pasterza Hermasa znajdziemy jeszcze stwierdzenie, że Chrystus zmartwychwstały idzie z nami drogami świata. Jeszcze dziś to, co nosił w sercu, i to, co kochał, powstaje z martwych w nas i powstawać będzie z martwych w przyszłych pokoleniach dzięki dziełu Ducha Świętego. A tym, co On ukochał, jest człowiek i Ojciec. Powstajemy z martwych, ponieważ Chrystus nas ukochał i powstaje w nas z martwych, sprawiając, że wołamy z Nim „Abba”. Jeszcze dziś powstajemy z martwych, my, których Pan miłował od zawsze i którym ukazał miłość do tego stopnia, że nie dbał o swoje życie, a patrzył na nas. Patrząc na nas, oddając się w nasze ręce, wpatrywał się w oblicze Ojca. Dlatego można by powiedzieć, że w pewien sposób w naszym zmartwychwstaniu powstaje z martwych miłość Syna i Ojca. Tym jest właśnie nasz chrzest, jak to zostało wspaniale opisane w szóstym rozdziale Księgi Rodzaju.

 

Zanurzenie w wodach krzyża

W czasach starożytnych Kościół dokonywał chrztu w noc Wielkiej Soboty, by w ten sposób włączyć chrzest w potrójny paralelizm: przejście przez Morze Czerwone, zmartwychwstanie Chrystusa i zmartwychwstanie nowego człowieka w tym, który został ochrzczony. Chrzczono w sadzawce, często mającej formę krzyża, lub w kadzi o formie kielicha. Katechumen wchodził do wnętrza krzyża czy kielicha — są to symbole Męki i Paschy Chrystusa — rozbierał się i całkowicie zanurzał w wodzie. I tak jak wody Morza Czerwonego obmyły lud z niewoli Egiptu, a krzyż usunął fałszywy obraz Boga, tak teraz woda źródła chrzcielnego obmywa katechumena z fałszywego sposobu patrzenia na Boga. Katechumen umiera dla starego człowieka — żyjącego w niewoli tego fałszywego obrazu — i wychodzi z wody „nasiąknięty” krzyżem będącym wyrazem szaleńczej miłości Boga. Potem zaś zostaje przyobleczony w szatę białą, ponieważ została obmyta we krwi Baranka (por. Ap 7,14). Rodzi się w chrzcie człowiek nowy, ukształtowany na obraz Pana, i zaczyna nowe życie, by dojść do miary wielkości według Pełni Chrystusa (Ef 4,13). Podczas tego przejścia następuje w nas radykalne utożsamienie z Chrystusem, tak że nasze życie znajduje się w Jego życiu. Byłoby tu rzeczą stosowną przypomnieć, co zostało powiedziane w związku z włączeniem ludzkości w Chrystusa. Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu — jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia ciała grzesznego dawny nasz człowiek został z Nim współukrzyżowany po to, byśmy już dłużej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, został wyzwolony z grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus, powstawszy z martwych, już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy (Rz 6,3-9).

Ochrzczony, wychodząc z sadzawki jako człowiek nowy, wchodzi do Kościoła będącego w historii ludzkości prawdziwą nowością. Po raz pierwszy bowiem pojawiają się w historii ludzie zdolni do wzajemnego przylgnięcia z wolnością, ponieważ odkrywają, iż zostali zbawieni przez Chrystusa, który obalił dzielący ich mur nieprzyjaźni. To, co w niebie jest miłością wolnego przylgnięcia najświętszych Osób Bożych, na ziemi, w świecie stworzonym, jest Kościołem stanowiącym wolne przylgnięcie osób. Po raz pierwszy w historii człowiek potrafi wyrzec się siebie z miłości, nie dla zysku, ani z powodu egoizmu zakotwiczonego w jakiejś altruistycznej idei, ale dla przylgnięcia z wolnością do innego. Po raz pierwszy w historii osoba ustępuje miejsca innemu, ponieważ oddała się miłości.

Teraz powinniśmy zacząć cały rozdział o chrzcie, Kościele i duchowości, ale zatrzymamy się jeszcze przez chwilę na tym, co możemy nazwać „kulturą Paschy”.

 

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama