Jak odpowiedzieć na zarzuty ze strony archeologii dotyczące patriarchów i współczesnych im wielbłądów?
Niektórzy „racjonaliści” zarzucają Biblii niewiarygodność w kwestii...... wielbłądów. Chodzi głównie o Pięcioksiąg i ma tu występować anachronizm w kwestii wielbłądów. Przyjrzyjmy się bliżej tej sprawie.
Niektórzy „racjonaliści” zarzucają Biblii niewiarygodność w kwestii...... wielbłądów. Chodzi głównie o Pięcioksiąg i ma tu występować anachronizm w kwestii wielbłądów. A jeszcze ściślej mówiąc, chodzi o podania dotyczące patriarchów, którzy żyli mniej więcej dwa tysiące lat przed Chrystusem (w zależności od szacowanej datacji). Podobno archeologia „ustaliła”, że w tym czasie w Mezopotamii nie było wielbłądów (najstarsze wzmianki o powszechnym zastosowaniu wielbłądów w tym obszarze mają pochodzić z około IX wieku przed Chrystusem, co jednak opiera się na dość niepewnym datowaniu radiowęglowym). Już na pierwszy rzut oka dość odważnie to brzmi, że archeologia „ustaliła” tak stanowczą tezę. Jak niby archeologia miałaby to zrobić? Czy archeologia jest działem wszechwiedzy?
Okazuje się, że sprawa wcale nie jest taka prosta. Po pierwsze kopano pod tym kątem tylko w południowym Lewancie (pustynia Negev i dolina Aravah). Reszta Mezopotamii jest pod tym kątem niezbadana, a co dopiero mówić o całym świecie biblijnym Starego Testamentu, w skład którego wchodzi nawet Egipt. Taki wybiórczy materiał o niczym więc jeszcze nie rozstrzyga. Po drugie, badanie południowego Lewantu pod kątem wielbłądów dotyczyło jedynie wielbłądów jednogarbnych. A co z dwugarbnymi? Istnieją świadectwa wskazujące, że dwugarbne wielbłądy udomowiono na Bliskim Wschodzie już gdzieś około roku 2500 p.n.e., czyli przed czasami patriarchów. Po trzecie, wykopaliska w kwestii wielbłądów tyczyły się tylko zachowanych fragmentów szkieletu. A co z ikonografią starożytnego Bliskiego Wschodu i świadectwami tekstowymi? Tego też nikt wyczerpująco pod kątem wielbłądów nie badał. A jest co badać. W Egipcie znaleziono ślady udomowienia wielbłądów przed czasami patriarchów. Zauważmy, że Księga Rodzaju wzmiankuje, że Abraham dostał wielbłądy właśnie od Egipcjan (Rdz 12,16). Z Księgi Rodzaju nie wynika, że były one powszechne w Mezopotamii, ale wynika co najwyżej tyle, że patriarchowie ich używali. W całym Pięcioksięgu mamy tylko około 9 miejsc gdzie wyraźnie wzmiankuje się wielbłądy i z wzmianek tych nie wynika, że było to jakieś powszechne zastosowanie. Poza tym Mezopotamia, gdzie przebywali patriarchowie, i Lewant, gdzie kopano w kwestii wielbłądów, to trochę różne obszary (choć niektórzy definiują Lewant szerzej).
W Mezopotamii również znaleziono ślady udomowienia wielbłądów z połowy 3 tysiąclecia p.n.e., na przykład plakietka z Esznunna zawiera wizerunek człowieka jadącego na wielbłądzie. Tekst z Puzrisz-Dagan, pochodzący z około roku 2100 p.n.e., zawiera rejestr dostaw wielbłądzich. Tekst z roku 1800 p.n.e., cytujący wcześniejszy tekst z 3 tysiąclecia p.n.e., zawiera zdanie „słodkie jest mleko wielbłąda”. Dzikiego, nieudomowionego wielbłąda raczej nie dałoby się wydoić. Pochodzący z około roku 1800 p.n.e. cylinder, znaleziony gdzieś na obszarze Syrii (dokładna lokalizacja nie jest znana) zawiera rycinę dwugarbnego wielbłąda z jeźdźcami. Wszystko to są czasy patriarchów. Jak widać, świadectwa są i pewnie można by znaleźć ich jeszcze więcej.
Nieco zabawny jest „argument” w stylu: „archeologia nie wykazała istnienia czegoś”. Dość dobrze obnaża on płyciznę myślenia u ateistycznych krytykantów Biblii. Z tego, że ktoś przekopał parę metrów jakiejś pustyni w Mezopotamii nie wynika, że ma już wszechwiedzę o całej Mezopotamii. Non sequitur. Ten ktoś ma co najwyżej jakieś mikronowe wycinki informacji o mrokach dziejów. Dlatego „racjonaliści” są tak irytujący w swej pysze bo w swych butnych konkluzjach zawsze suponują jakąś niemal wszechwiedzę. Ale jest to tylko kuglarstwo ideologiczne. Tak naprawdę wciąż mamy tu do czynienia z wadliwą logicznie argumentacją „z milczenia”, opartą na błędnym założeniu, że absence of evidence is evidence of absence. Założenie to jest błędne. Do końca XIX wieku zarzucano też Biblii niewiarygodność z powodu wzmianek o Hetytach, aż tu nagle archeologia odkryła świadectwa istnienia Hetytów. Podobnie było z biblijnym królem Baltazarem, o którym archeologia też długo milczała, aż wreszcie odnalazła ślady jego istnienia. No i kto miał rację? Biblia. Ale krytykantów nic to nie nauczyło i dalej używają tych samych błędnych zarzutów „z milczenia”. Warto sobie to na trwałe uświadomić.
Jan Lewandowski, styczeń 2020. Publikacja w naszym serwisie za zgodą Autora<
opr. mg/mg