Budzi nadzieję wbrew nadziei

Abp Tadeusz Kondrusiewicz o Janie Pawle z perspektywy Kościoła na kresach

Budzi nadzieję wbrew nadziei

Abp Tadeusz Kondrusiewicz

Budzi nadzieję wbrew nadziei

Rok Pański 1978, 16 października, Kowno. Wyższe Seminarium Duchowne — jedno z dwóch seminariów (drugie było w Rydze) istniejących na ogromnym obszarze Związku Radzieckiego — podobnie jak cały Kościół powszechny przeżywało i modliło się o szczęśliwy wybór Papieża. Prawie żadnych informacji. W warunkach byłego ZSRR nie było mowy o istnieniu prasy katolickiej, w seminarium z radia korzystać mógł tylko dyżurny. Jednak wieczorem po cichu zaczęła rozchodzić się wiadomość, że arcybiskup Krakowa kard. Karol Wojtyła został wybrany na Stolicę Piotrowa. Nie do wiary. Kto to powiedział? Skąd taka wiadomość? Dyżurny. Nie, to niemożliwe, przecież to Żmudzin i na pewno źle usłyszał.

Tak się szczęśliwie złożyło, że następnego dnia ja miałem pełnić dyżur. Jakiż byłem szczęśliwy! To wszystko prawda! Kleryk Żmudzin jednak się nie pomylił. Kard. Wojtyła został nowym następcą św. Piotra. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Prześladowanie Kościoła, w seminarium obowiązuje narzucony przez reżim ateistyczny numerus clausus, nikt nie jest pewien swego jutra, a tu taka wiadomość: Papież Słowianin, z Polski, z kraju, gdzie z jednej strony, w porównaniu z ZSRR, Kościół jest mocny, a z drugiej również prześladowany.

Jacy byliśmy wszyscy dumni. Nie zapomnę ludzi, którzy przez cały dzień wciąż przychodzili do seminarium, aby jeszcze raz się upewnić, czy to prawda. Z ich oczu płynęły łzy radości. Wszyscy mówili: to nasz Papież, on zna nasze problemy, nie da się go wprowadzić w błąd. W umęczonych sercach pojawiła się iskra nadziei, że wybór kard. Wojty-ły jest głęboko symboliczny i zwiastuje zbliżające się przemiany oraz przyniesie oczekiwaną wolność religijną. Bo przecież Lux ex Oriente! — «Światło ze Wschodu».

Reszta społeczeństwa nie pominęła tego wydarzenia milczeniem. Oprócz zdawkowych, powiedziałbym oficjalnych i suchych, komunikatów od czasu do czasu pojawiały się życzliwe komentarze, zwłaszcza ze świata kultury i inteligencji. Na przykład, bardzo znany piosenkarz, wolnomyśliciel i poeta Włodzimierz Wysocki z okazji wyboru Karola Wojtyły na Papieża napisał piosenkę, w której można znaleźć następujące słowa: «Kiedy z nudy oni sobie tam ziewali, i rozmarzył się troszeczkę Watykan, myśmy wtedy im Papieża podstawili: z naszych, bo to Polak i Słowianin».

Profetycznie i zarazem zobowiązujące zabrzmiały słowa Papieża, wypowiedziane podczas inauguracyjnej Mszy św.: «Otwórzcie drzwi Chrystusowi!" Stały się one zapowiedzią programu nowego pontyfikatu, któremu nadał on wybitnie chrystocentryczny charakter. Potwierdziła to również pierwsza Encyklika Redemptor hominis, która w centrum uwagi Kościoła postawiła odkupionego przez Chrystusa człowieka. Według nauki Jana Pawła II, człowiek ma być drogą Kościoła.

Jak pokazał czas i rozwój sytuacji, iskra nadziei, która zapaliła się 25 lat temu, nie zgasła, ale podczas obecnego pontyfikatu przemieniła się w nową rzeczywistość. Kościół, inspirowany w swej działalności przez Jana Pawła II, w myśl Soboru Watykańskiego II, stawał się coraz bardziej powszechny, otwarty na świat i jego problemy, pomagał człowiekowi przekroczyć próg nadziei, bardzo często «wbrew nadziei» (Rz 4, 18). Kościół zaczął coraz głębiej oddychać dwoma płucami. Coraz częściej podejmowano problemy wolności religii i wolności człowieka, opartej na prawdzie i dobru, wiodących ku «wiośnie ludzkiego ducha».

25 lat pontyfikatu Jana Pawła II, w zawierzeniu Bogu, którego dokonał przez Maryję, w świetle motta Totus Tuus — to przede wszystkim wielkie świadectwo wiary, nadziei i miłości, którego wobec zagrożeń i wyzwań współczesności tak potrzebuje dzisiejszy świat. To bezcenne moralne orędzie chrześcijaństwa i jego wartości, a także nieustanne głoszenie prawdy Bożej. To śmiała i konsekwentna kontynuacja Soboru Watykańskiego II. To mówienie o społecznych, ekonomicznych, politycznych i kulturowych problemach współczesnego świata i zaoferowanie mu wizji wolnego, dobrze rozwijającego się, sprawiedliwego i moralnego społeczeństwa. To nauczanie o godności osoby ludzkiej, obrona praw człowieka, także jego podstawowego prawa do życia. To walka o sprawiedliwość społeczną i pokój. To otwarcie się na inne religie i wyznania, a także dążenie do jedności chrześcijan w prawdzie, miłości, cierpliwości i wzajemnym szacunku.

Jan Paweł II stworzył nowy styl sprawowania posługi papieskiej oraz wywarł wpływ na przemiany zachodzące w świecie. Jest wzorem papieża otwartego na ekumeniczne studia nad sposobem sprawowania urzędu następcy św. Piotra, a także pasterza zatroskanego o wszystkie owce, zarówno z tej wielkiej, mocnej wielowiekową tradycją owczarni, jak i z nowo powstającej czy odradzającej się, jak to jest w przypadku Rosji. Świat widzi w nim wielkiego religijnego i moralnego świadka nadziei, często «wbrew nadziei». Można stwierdzić, że obecny pontyfikat znamionuje wielkie chrześcijańskie świadectwo miłości do człowieka.

Tajemnica tytanicznego wysiłku i sukcesów Papieża tkwi przede wszystkim w jego modlitwie, w wielkim, otwartym na każdego człowieka sercu i bezinteresownym służeniu mu, w płynącej z wiary odwadze podejmowania decyzji, a także w bezgranicznym zawierzeniu Maryi.

W czasie 14 lat biskupiej posługi wiele razy spotykałem się i rozmawiałem z Papieżem. Uderza mnie przede wszystkim Jego ogromne zainteresowanie sprawami Kościoła powszechnego i lokalnego oraz troska o nie, a także o młodzież i rodzinę, otwartość na każdego człowieka i jego problemy, nieustanne — pomimo licznych trudności — nawoływanie do pokoju i zaangażowania ekumenicznego. Pałac Apostolski w ciągu ostatnich 25 lat odwiedzany był nie tylko przez hierarchię kościelną, ale też głowy państw, przedstawicieli innych wyznań, polityków, inteligencji, rodzin, młodzieży, reprezentantów różnych pokoleń, sportowców, działaczy kultury, ludzi pracy, chorych...

Zaskakująca jest pamięć Papieża. Na przykład w lutym br., rozmawiając o sprawach Kościoła w Rosji, wspomnieliśmy o Sankt Petersburgu. Nagle Ojciec Święty zapytał: «Kto tam jest dzisiaj prawosławnym biskupem?» Odpowiedziałem: "Metropolita Włodzimierz, którego Wasza Świątobliwość na pewno spotkał, bo z ramienia moskiewskiego Patriarchatu był obserwatorem na Soborze Watykańskim II». Papież na to: «Tak, ale tam był również o. Witalij Borowoj». Dobrze znam osobiście tego sędziwego, pogodnego prawosławnego księdza, którego imię Papież pamięta nawet po 40 latach!

Przejmująca i zachęcająca jest jego nadzieja. Ilekroć mówiłem mu o trudnościach, za każdym razem odpowiadał: «Proszę pamiętać słowa Maryi z Fatimy: 'Moje Niepokalane Serce zatryumfuje'". A po konsekracji biskupiej, której udzielił mi 20 października 1989 r. w Bazylice św. Piotra, prawdopodobnie czytając na mojej twarzy wielkie zakłopotanie (a były ku temu powody, bo przecież oficjalnie zostałem pierwszym, poza Litwą i Łotwą, biskupem na terenie byłego ZSRR), uścisnął mnie bardzo mocno i powiedział: «Tadeuszu, wszystko będzie dobrze. Ja za ciebie się modlę". Na zawsze zapadły mi w serce te słowa Piotra naszych czasów i jednocześnie prawdziwego ojca. Wiem, że mogę zawsze liczyć na jego modlitwę i wsparcie. Z głębi serca dziękuję Ci, Ojcze Święty!

Niech Bóg Ci błogosławi! Ad multos et foecundos annos, Janie Pawle Wielki!

Abp Tadeusz Kondrusiewicz
Metropolita archidiecezji Matki Bożej w Moskwie

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama