Papież Jan XXIII był zwany "Dobrym Papieżem". Nie bez powodu!
Jan XXIII. Trudno mu było pogodzić się z rolą „więźnia” w Pałacu Apostolskim, dlatego wychodził po kryjomu na przechadzki po Rzymie. Dobry Papież tęsknił do kontaktu ze zwykłymi ludźmi. Szybko zjednywał sobie zarówno ludzi prostych, jak i pochodzących z „wyższych sfer”
Przeżyliśmy niezwykłe wydarzenie: kanonizację papieży — Jana XXIII i Jana Pawła II. Jakie pozostaną w nas owoce tej kanonizacji? Obaj nowi święci papieże są pod wieloma względami podobni do siebie, ale mają też oczywiście swoje rysy charakterystyczne. Św. Jana Pawła II cały świat chrześcijański nazywa m.in. papieżem Bożego Miłosierdzia czy papieżem rodziny. Natomiast św. Jana XXIII najczęściej nazywa się papieżem dobroci. Wydaje się, że owocem tej kanonizacji powinna być troska każdego z nas o dobroć w życiu codziennym.
Znany rosyjski pisarz Władimir Sołouchin, który żył w okresie panowania reżimu komunistycznego, nie bał się krytykować władz za niszczenie świątyń prawosławnych i ikon. Pisał on, że żadna urbanizacja ani rozwój techniki nie mogą zagłuszyć w sercu człowieka potrzeby życia duchowego. Nauka może w ciągu kilku minut zniszczyć nawet najwyższą górę — Everest, nie jest ona jednak w stanie uczynić lepszym człowieka i jego serca. Najwyższą wartością, która istnieje na świecie, jest dobroć. Jeżeli się jej nie pielęgnuje i nie pomnaża w ludziach, jeżeli nie staje się ona coraz większa, a produkuje się tylko maszyny i inne urządzenia techniczne, to znaczy że jesteśmy na drodze pozornego postępu. Sobór Watykański II uczy: „Zakłócenia równowagi, na które cierpi dzisiejszy świat, w istocie wiążą się z bardziej podstawowym zachwianiem równowagi, które ma miejsce w sercu ludzkim” (KDK 10).
Nasz polski pisarz i podróżnik Arkady Fiedler napisał w jednej z książek, że gdy chodził po różnych cmentarzach w wielu krajach świata, nigdy nie spotkał napisów: najmądrzejszy, najładniejszy, najbogatszy. Natomiast wszędzie spotykał napisy: „najlepszej żonie” czy „matce” lub „najukochańszej osobie na świecie”. Mądrość bowiem i piękno pozostają na ziemi, a na „drugą stronę” idzie za człowiekiem tylko dobroć. Jest on bowiem wart tyle, ile dobrego uczyni w życiu. Bo „człowieka należy mierzyć miarą serca” — jak uczył św. Jan Paweł II.
Inny nasz znany powieściopisarz historyczny Antoni Gołubiew napisał: „Najwyższym przywilejem człowieka jest możność czynienia dobra. Jesteśmy powołani, by za naszym pośrednictwem coraz więcej realizowało się dobra. Każdy czyn dobry ma wartość nieskończoną”.
Chrześcijanin nie powinien jednak ulegać pesymizmowi i narzekać na ogarniające świat ciemności. W tych ciemnościach powinien zapalać promyki światła i czynić dobro. Powinien dostrzegać dobro i powtarzać: „Ludzie są dobrzy” oraz wierzyć, że każdy człowiek może być dobry. Powinien także pokazywać dobro, które czyniły i czynią w swoim życiu konkretne osoby. Św. Jan Paweł II w rozmowie z kapłanami z Polski mówił: „Jest tylu dobrych ludzi w Polsce; dlaczego ich nie widać?”. Ukazywanie dobrych ludzi jest i powinno być zachętą do optymizmu oraz mobilizacją do podobnego działania.
Św. Jan XXIII jest dla nas wszystkich wzorem dobroci w życiu codziennym. Jest także zachętą do naśladowania go. W swoim codziennym postępowaniu kierował się on „logiką serca”. Możemy na niego, jako przykład dobroci, popatrzeć przez pryzmat jego życia i nauczania. To nauczanie jest zawarte przede wszystkim w jego codziennych zapiskach wydanych jako „Dziennik duszy”. Czytamy tam: „Ty, o Jezu, byłeś zawsze dla mnie dobry, byłeś najłagodniejszym Barankiem, nazwałeś mnie swoim przyjacielem...”.
Jan XXIII napisał: „Nie ma nic doskonalszego od dobroci. Ludzki umysł może szukać innych znakomitych darów, lecz żaden z nich nie może się porównać z dobrocią. Dobroć jest tej samej natury, co sam Syn Boży, który stał się człowiekiem, i jest istotą wszystkiego, czego On nas uczył słowem i przykładem. (...) Jezus nie powiedział nam: Uczcie się ode mnie, bo jestem Synem Ojca Niebieskiego. Nie pokazał nam, jak stworzyć niebo i ziemię lub okryć słońce płaszczem chwały, lecz jak być łagodnym i pokornego serca. To jest postawa dobroci. Kiedy zrozumiemy tajemnicę dobroci i uczynimy ją własną, znajdziemy pewną drogę do przezwyciężenia trudności i niepowodzeń w naszym ziemskim życiu”. Życie Jezusa Chrystusa było wzorem całego życia św. Jana XXIII. Od swego Mistrza i Nauczyciela nauczył się praktykowania braterskiej miłości i cierpliwości, wyrozumiałości, a przede wszystkim prostoty i pokory w stosunku do każdego człowieka. Z głębokiej przyjaźni z Chrystusem wypływały jego pogoda ducha i zaufanie oraz odwaga w działaniu. Już jako 20-letni młodzieniec wysłany na studia do Rzymu zapisuje słowa, które świadczą o jego dojrzałości duchowej: „Nie szukam i nie pragnę chwały tego świata, ale oczekuję wielkiej chwały na tamtym świecie. Choćby miano mnie zdeptać, chcę być cierpliwy i dobry aż do heroizmu. Przede wszystkim chcę nadal odpłacać dobrym za złe i zawsze wyżej stawiać Ewangelię niż sztuczki ludzkiej polityki”. Natomiast w 1945 r. do swojej bratanicy Henryki napisał: „Pan dał mi wiele szczęścia w życiu, ponieważ w końcu, po długim czasie, przyzwyczaiłem się nie zwracać uwagi na wady innych ludzi, lecz myśleć o licznych wadach własnych. Nauczyłem się milczeć, przebaczać od razu i z serca, czynić dobrze tym, którzy mnie skrzywdzili...”.
Dziecięca prostota — połączona z dobrocią i humorem — była cechą charakterystyczną życia Jana XXIII. Czuł się bratem biskupów i kapłanów oraz ojcem wszystkich chrześcijan, a określenia „brat” i „ojciec” nie były tylko często powtarzanymi frazesami. Jego braterstwa i ojcostwa doświadczali wszyscy, którzy się z nim spotkali. Dlatego nazywano go: papieżem dobroci, papieżem uśmiechu, papieżem wszystkich, przyjacielem wszystkich czy proboszczem całego świata. Zasłużył sobie na takie określenia. W swoim „Dzienniku duszy” pisał: „Czujna dobroć, cierpliwa i pobłażliwa, lepiej i szybciej działa aniżeli surowość i rózga. Nie mam pod tym względem ani złudzeń, ani wątpliwości”.
Podobne słowa zanotował, kiedy został mianowany patriarchą Wenecji: „Będę szedł dalej swoją drogą, zgodnie z moim usposobieniem. Pokora, prostota, zgodność w «słowach i czynach» z Ewangelią, nieustraszona łagodność, cierpliwość niedająca się zwyciężyć, ojcowska, nienasycona gorliwość o dobro dusz”. W Wenecji można go było spotkać siedzącego w kafejce na placu św. Marka i rozmawiającego z mieszkańcami miasta. Zawsze troszczył się o to, aby mieć bezpośredni kontakt z ludźmi. Mawiał: „Taka jest rola pasterza: liczyć owce jedna po drugiej”. Starał się wiernie naśladować Chrystusa Dobrego Pasterza. Realizował to w codziennej pracy duszpasterskiej, w której wyrażał swój ojcowski stosunek do ludzi.
Jako papież tęsknił do kontaktu z prostymi ludźmi. „Po południu spędzę parę chwil ze zwykłymi ludźmi, których jedynym tytułem jest godność istot ludzkich i dzieci Bożych” — pisał. Takim sposobem postępowania podbił serca rzymian. Trudno mu było pogodzić się z rolą „więźnia” w Pałacu Apostolskim, dlatego wychodził po kryjomu na przechadzki po Rzymie. Dzięki takiej filozofii życia i podejściu do drugiego człowieka szybko zjednywał sobie zarówno ludzi prostych, jak i pochodzących z „wyższych sfer”. Przy tym emanowały z niego życzliwość i radość człowieka Bożego zaangażowanego całkowicie w sprawę głoszenia Ewangelii wszystkim ludziom. Uważał się za proboszcza i duszpasterza całego Kościoła. Odwiedzał nie tylko parafie, ale także szpitale i więzienia, wszędzie umiał nawiązywać serdeczny i bezpośredni kontakt z ludźmi — przychodziło mu to bardzo łatwo. Nosił w sobie Chrystusowy pokój, który udzielał się wszystkim. „Tym, co najważniejsze w życiu, jest Jezus Chrystus, Jego święty Kościół, Jego Ewangelia, prawda i dobroć”— zapisał pod koniec swego życia.
Mimo 81 lat życia do końca pozostał podobny do dziecka poprzez swój serdeczny i szczery, pełen dobroci uśmiech. Ten uśmiech na jego twarzy pozostał nawet po śmierci — jak twierdzi jego osobisty sekretarz ks. Loris Capovilla, ostatnio mianowany kardynałem przez papieża Franciszka. Pewnego razu Jan XXIII powiedział do niego: „Loris, ciało ludzkie może się zestarzeć, ale nie oczy i uśmiech. Uśmiech to słońce, które wschodzi na ustach”.
Tenże osobisty sekretarz, żegnając się z Janem XXIII przed jego śmiercią, powiedział do niego: „Ojcze Święty, jestem biednym księdzem. Ty zasługiwałeś, aby mieć przy sobie kogoś lepszego. Lecz starałem się służyć Ci z całym oddaniem. Proszę o przebaczenie, że niekiedy nie spełniłem Twoich oczekiwań i pragnień”. Wtedy usłyszał odpowiedź: „Loris, zostawmy teraz te przeprosiny. Słuchaj, proszę... Ja znosiłem twoje braki, ty znosiłeś moje. Wiesz, co było najważniejsze? Że nie zatrzymywaliśmy kamieni, które były na nas rzucane, ale je odrzucaliśmy, milczeliśmy, cierpieliśmy, modliliśmy się, działaliśmy, kochaliśmy i przebaczaliśmy”. To były ostatnie i wielkie słowa, które św. Jan XXIII przekazał swojemu sekretarzowi. I te słowa świadczą najlepiej o postawie całego jego życia.
Sługa Boży Stefan Kardynał Wyszyński, który cieszył się wielkim zaufaniem Jana XXIII i jako ostatni został przyjęty na audiencji papieskiej, modlił się, aby „Bóg, Dawca chwały, pozwolił, wcześniej czy później, że będziemy oglądać go na ołtarzach jako wzór najbardziej potrzebny współczesnemu światu”. W czasie jego beatyfikacji w 2000 r. Jan Paweł II powiedział: „W pamięci wszystkich utrwalił się obraz papieża Jana z uśmiechem na twarzy i ramionami szeroko otwartymi, przygarniającymi cały świat. Iluż ludzi urzekła prostota jego serca, połączona z głęboką znajomością człowieka i jego spraw! Powiew nowości, jaki wniósł ten papież, nie dotyczył doktryny, ale raczej sposobu jej przedstawiania; nowy był jego styl mówienia i działania oraz pełen sympatii sposób obcowania ze zwykłymi ludźmi i możnymi tego świata”.
Św. papież Jan XXIII został dany „jako wzór najbardziej potrzebny współczesnemu światu”. Oto najlepsze określenie tego historycznego wydarzenia, jakim jest ostatnia kanonizacja. W dzisiejszym świecie, gdzie wokół nas wiele nienawiści, gniewu i nieporozumień, Opatrzność Boża daje Kościołowi taki wspaniały przykład i wzór. Gdy widzimy, że człowiek jest wewnętrznie rozdarty i że z tego powodu całe życie ludzi — czy to jednostkowe, czy zbiorowe — przedstawia się jako walka, i to walka dramatyczna między dobrem i złem, między światłem i ciemnością (por. KDK 13), tym bardziej potrzebny jest nam taki piękny wzór życia, dobroci i pokoju. Papież Franciszek z okazji 50. rocznicy śmierci Świętego wypowiedział takie słowa: „Papież Jan przekazywał pokój, ponieważ miał duszę głęboko pokojową. Pokój, jaki przekazywał, był naturalny, pogodny, serdeczny. To pokój, który wraz z jego wyborem ukazany został światu i nazwano go dobrocią”.
Módlmy się: „Boże Ojcze, który w świętym Janie XXIII, Twoim pokornym i wiernym słudze, dałeś całemu Kościołowi i każdemu człowiekowi żywy obraz dobroci i łagodności Jezusa Dobrego Pasterza, który czyni nas Twoim ludem, spraw za przyczyną żarliwej modlitwy Jana XXIII, abyśmy w posłuszeństwie i pokoju podążali drogami tego świata ku szczęśliwej pełni i Twojej, Boże, bliskości. Przez wstawiennictwo świętego Papieża, który doświadczał radości życia w rodzinie, pozwól, aby nasze rodziny zaznały pokoju i pogody ducha”.
opr. mg/mg