Skromność w życiu dziewczynki

Skromność to dziś niemodne słowo. A jednak jest to cnota cenna u Boga

Umiłowanie skromności i czystości u tej dziewczynki widać od jej najwcześniejszych lat. Nic w tym dziwnego, mama bowiem niejako zagwarantowała swojej maleńkiej córeczce wzrost w tych cnotach już wiele miesięcy przed jej narodzinami.

Przed narodzinami

Przyjęło się, że wszelkie opowieści o życiu małej Maríi del Carmen (nazywanej w rodzinie zdrobniałym imieniem Mari Carmen) rozpoczynają się od daty 16 lipca 1929 r., kiedy to serce dziecka poczętego zaczynało dopiero bić, osiem miesięcy przed przyjściem na świat. Carmen, jej mama, od samego początku czuła, że dziecko żyjące pod jej sercem jest dziewczynką. W uroczystość Matki Bożej z Góry Karmel, swej Patronki, poszła do Kaplicy w Palavea i tam, przed ołtarzem Najświętszej Panienki, prosiła Maryję o opiekę nad córką zarówno przed jej narodzinami, jak i podczas całego przyszłego życia. Błagała, by Królowa Nieba i Ziemi udzieliła dziewczynce nie dóbr tego świata, lecz skarbów niebiańskich, nie urody, talentów czy ziemskiego powodzenia, lecz szczególnie łaski czystości, by nigdy grzechem nie zabrudziła swej chrzcielnej niewinności. Po wielu latach mama tak o tym opowiadała:

„Mari Carmen urodziła się 14 marca 1930 r. Przed narodzeniem zawierzyłam ją Najświętszej Panience z Góry Karmel podczas nowenny, którą odprawiałam w lipcu, prosząc Matkę Bożą o łaskę czystości i składając obietnicę, że aż do czasu, gdy dziewczynka osiągnie trzeci rok życia, będę ją ubierać w kolory Niepokalanej. Tak było. Przez pierwsze trzy lata ubierałam Mari Carmen w ubrania koloru niebieskiego i białego”.

Skromność od najmłodszych lat

Mama zrelacjonowała później także coś, co wydarzyło się, gdy córka miała zaledwie dwa lata:

„Pewnego dnia usłyszałam, jak płacze i protestuje dziecięcą hiszpańszczyzną. Weszłam zobaczyć, co się dzieje. Niemka, która opiekowała się dziećmi, trzymała w ramionach dziewczynkę i bezskutecznie starała się ją rozebrać, podczas gdy ona swymi rączkami trzymała kurczowo ubranie.

— Ale co to jest, Mari Carmen?

— Proszę pani — zaczęła Niemka — to dziecko jest niedobre, źle się zachowuje, nie pozwala się rozebrać.

Wtedy Mari Carmen, patrząc żałośnie na mnie oczyma pełnymi łez, powiedziała:

— Mamo, niech on wyjdzie! — i wskazała na swego o rok starszego brata, który bawił się, nie zwracając na nią uwagi. — Niech Julio sobie idzie, przy nim nie!

Przyznałam jej rację, chłopiec wyszedł i wszystko dobrze się skończyło”.

Tenże starszy brat, Julio, wspominał:

„Pamiętam, że była bardzo ostrożna i nigdy nie pozwalała wchodzić do łazienki, gdy się kąpała lub ubierała”.

Jeden z jej wujków podkreślał:

„Służebnica Boża kochała, w sposób niezwykły jak na swój wiek, świętą cnotę czystości. Pamiętam na przykład, że kiedy wszedłem do łazienki, gdy ją kąpano, a była wtedy jeszcze bardzo mała, zaczynała krzyczeć i starała się przykryć ręcznikiem lub czymkolwiek innym. Także gdy była w swoim pokoju w łóżku od razu się nakrywała”.

Skromność ubioru

Gdy jedna z jej krewnych brała ślub, chciano, aby Mari Carmen szła w orszaku ślubnym w pięknej sukience bez rękawów. Dziewczynka miała wówczas trzy lata. Kiedy przymierzano jej ten biały, długi do stóp strój, wszyscy uznali go za przepiękny. Ona sama jednak bardzo posmutniała. Mama zapytała:

— Co się stało, Mari Carmen? Nie podoba ci się?

Dziewczynka stwierdziła:

— Mamusiu, chcę iść do kościoła z rękawami.

Kupiono jej zatem długie rękawiczki zakrywające całe ramiona i w ten sposób usatysfakcjonowana Mari Carmen poszła na ślub.

Innym razem, podczas jednej z podróży, mama kupiła córce strój plażowy, który wydawał się odpowiedni dla pięciolatki. Ubrała Mari Carmen i postawiła ją przed lustrem:

— Widzisz, Mari Carmen? Jesteś przepiękna!

Dziewczynka, patrząc na siebie, powiedziała tylko:

— Może, ale ja w tym nie pójdę na plażę.

— Dlaczego nie? W tym jest ci dobrze!

— Mamusiu, spodnie są tylko dla chłopców i dziewczynki nie powinny ich wkładać.

Mama zyskała tylko to, że Mari Carmen pozwoliła sobie zrobić zdjęcie, jednak pod pewnym warunkiem:

— Pozwalam się sfotografować, ponieważ mi obiecałaś, że mnie w to więcej nie ubierzesz.

Na ten strój składały się długie do stóp, luźne spodnie. Teraz trzeba było dodać spódniczkę zakrywającą kolana i kamizelkę z długimi rękawami. Bez żadnego znaczenia było to, że w ten sposób ubrana dziewczynka nie miała możliwości bawić się na plaży, w wodzie. Zresztą, szła na plażę i tak wbrew własnej woli. Ogromne cierpienie sprawiał jej widok młodszych i starszych półnagich ludzi. Z tego powodu babcia zdecydowała, że już więcej nie zabierze jej nad wodę. Gdy rodzeństwo szło na plażę, Mari Carmen zostawała w domu i oglądała obrazki z wizerunkami świętych.

Babcia, obserwując przez cały czas takie zachowanie dziecka, powiedziała w końcu mamie dziewczynki:

— Zobacz, Carmen, ta jej odruchowa skromność jest sprawą Bożą i wielka byłaby nasza odpowiedzialność, gdybyśmy się jej przeciwstawiali.

Mari Carmen w ten sposób żyła już przed przystąpieniem do I Komunii św. Później jeszcze bardziej rozwinęło się w niej pragnienie ochrony skromności.

W szkole i internacie

Wiele z jej koleżanek szkolnych podczas procesu beatyfikacyjnego Maríi del Carmen złożyło świadectwo o wyjątkowym poczuciu skromności dziewczynki. Mówiły one m.in.:

„Była niezwykle skromna w szkole, kiedy kładła się spać i ubierała, gdy wstała z łóżka”.

„Kiedy szłyśmy do sypialni, była bardzo staranna, rozbierając się i wkładając strój nocny. Myślę, że nie było to zwyczajne, chcę powiedzieć, że nie spotyka się takiego zachowania u dziewczynek w tym wieku. Była tak ostrożna, jeśli chodzi o cnotę czystości, że kiedy w szkole mówiło się coś o tych sprawach, ona oddalała się, by w takich rozmowach nie uczestniczyć i by nawet ich nie słuchać, wymyślając jakikolwiek pretekst. Jestem pewna, że jej sposób postępowania odnośnie do tej cnoty był nadzwyczajny”.

Podczas choroby

Mari Carmen była rozwinięta ponad swój wiek. Odznaczała się wyjątkowym pięknem także fizycznym. Mama zastanawiała się czasami: „Jeżeli ta tak piękna dziewczyna nie odda się całkowicie Panu Bogu, nie wiadomo, co z nią będzie...”.

Mama nie wiedziała wówczas, że jej córka przygotowywała się, lub raczej Pan Bóg ją przygotowywał, do całkowitego oddania się Jemu samemu. Dziewczynka złożyła swoje życie w ofierze Bogu, Jemu całkowicie się oddała i wkrótce po tym zachorowała. Opiekujący się nią pielęgniarki i lekarze później również zaświadczyli o niezwykłej skromności:

„Była przepełniona skromnością. Kiedy trzeba było ją rozebrać, żeby zrobić zastrzyk, chciała, by zrobiła to pielęgniarka, nie lekarz, i wolała się nie rozbierać”.

„Czynami udowadniała, że żarliwie kochała anielską cnotę czystości. Kiedy musieliśmy jej zmienić pościel lub ubranie, ona co prawda nic nie mówiła, ale było widać, że bardzo to przeżywała i starała się za wszelką cenę nakryć czymkolwiek. Wolała dostawać zastrzyki w mniej wstydliwe części ciała, narażając się tym samym na o wiele większy ból”.

Przykład dla dzieci

Mari Carmen zmarła 17 lipca 1939 r. w wieku 9 lat po ciężkiej, bolesnej chorobie. Bardzo szybko, wraz z opinią o świętości, pojawiło się przekonanie o heroizmie skromności i czystości dziewczynki. Pewien kapłan dominikanin napisał w liście do rodziny Mari Carmen:

„Byłoby dobrze spisać wszystkie cechy cnót, które zaobserwowaliście u Mari Carmen, szczególnie dotyczące cnoty skromności i czystości, gdyż wydaje się, że w tym najbardziej się wyróżniała spośród innych dzieci”.

Zostało to wszystko szczegółowo spisane podczas procesu beatyfikacyjnego dziewczynki. W 1996 r. Stolica Apostolska opublikowała „Dekret o heroiczności cnót Mari Carmen”, zatwierdzony przez papieża Jana Pawła II. Do beatyfikacji potrzebny jest teraz już tylko ewidentny cud wyproszony za wstawiennictwem służebnicy Bożej.

Wyniesienie tej 9-letniej dziewczynki do chwały ołtarzy, jak powiedział prymas Hiszpanii w 1993 r., może pociągnąć za sobą wiele dobrych owoców, takich jak np. uznanie chwały, jaką przynoszą Panu Bogu dzieci, czy przedstawienie współczesnym dzieciom łatwego do naśladowania przykładu świętości, co byłoby także wsparciem dla rodziców starających się wychować swe dzieci po chrześcijańsku i bardziej jeszcze dla tych, którzy mało są o to zatroskani...

***

W Bibliotece „Niedzieli” ukazała się książka o Mari Carmen. Więcej — na str. 67.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama