Sobór Watykański II jest faktem w życiu Kościoła i negowanie jego znaczenia jest wyrazem fundamentalnego niezrozumienia charakteru Kościoła
Pamiętam, kiedy wstępowałem do Seminarium Duchownego we Wrocławiu, na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia, z jak wielkim entuzjazmem moi przełożeni i profesorowie mówili o wielkim Soborze Watykańskim II. Twierdzono, że ten Sobór stał się milowym krokiem dla Kościoła Powszechnego. Mało wtedy rozumiałem z tych rzeczy, bowiem zarówno ja jak i każdy, który wstępował do seminarium, ba! każdy Polak, uważał reformy Soboru za oczywistość. Jego wielkie reformy, szczególnie liturgiczne, były w pełnej fazie rozwoju. Nikt nie odprawiał już więcej Mszy po łacinie, a młode pokolenie nawet nie wiedziało, że kiedyś było inaczej. Jednak tak mogliśmy myśleć my i ci wszyscy, którzy byli za żelazną kurtyną komunizmu, bowiem stanowił on szczelny pancerz idei i zachowań, jakie szerzyły się po drugiej stronie Europy i świata. Tam natomiast pustoszały klasztory, drastycznie spadał wskaźnik powołań kapłańskich i zakonnych, ludzie masowo przestali chodzić do kościołów wieszcząc bliski koniec katolicyzmu. Właśnie wtedy powstał nowy ruch Kościoła tzw. Lefebryści (od jego założyciela Lefebvre'a), twierdzący, że Kościół poszedł w złym kierunku, tracąc swoją tożsamość. Wtedy nic z tych rzeczy do nas nie docierało. My byliśmy przekonani o opatrznościowej potrzebie Soboru, mino iż lefebryści do dziś twierdzą, że była to wielka pomyłka, która sprowadziła Kościół na bezdroża. Jak to więc jest: pomyłka czy opatrznościowy krok Kościoła?
Lepsze zrozumienie roli Soboru Watykańskiego II powinno dać nam wytłumaczenie samej idei soboru. W oparciu o praktykę pierwotnego Kościoła, sobór stanowił namiastkę instytucji kościelnej w postaci specjalnego zgromadzenia odpowiedzialnych za Niego osób. Miała ona za zadanie utrzymać ducha Chrystusa, zachowując jedność chrześcijańskiej wiary, moralności i poniekąd kościelnego porządku prawnego. Było to szczególnie ważne w obliczu nowych wyzwań zmiennego świata, przed jakimi Kościół stawał. Oczywiście zadanie to spoczywało na apostołach, spadkobiercach nauki Chrystusa, i ich następcach, biskupach. Zgodnie z zapewnieniem swego Mistrza, wiedzieli oni, że ich poczynaniom będzie towarzyszyć asystencja Ducha Świętego, o ile będą trzymać się Jego nauki. Stąd najpierw musieli zatroszczyć się o zachowanie jedności między sobą. Sam Jezus w swoim czasie dał im praktyczną wskazówkę, wyznaczając osobę, albo raczej Urząd Piotrowy, jako znak tej jedności. Apostołowie przy Jezusie nauczyli się z tego znaku korzystać, by już później, kiedy Go miało zabraknąć, zdać swój pierwszy egzamin. Okazał się nim pierwszy Sobór w Jerozolimie (49/50), czyli zgromadzenie apostołów oraz starszych Jerozolimy, pod przewodnictwem św. Piotra. Jego przebieg oraz postanowienia wskazały na sposób funkcjonowania instytucji soboru. Zgromadzeni na nim apostołowie rozstrzygnęli wtedy w duchu Jezusa Chrystusa, że nie należy wcześniej obrzezywać nawróconych na chrześcijaństwo pogan, ponieważ to nie obrzezanie przyniosło zbawienie światu, ale Jezus Chrystus. A znakiem wiary w tę prawdę miał być przyjęty przez nich chrzest. Tak Sobór Jerozolimski stał się wzorcem rozwiązywania spraw wiary i moralności w duchu Jezusa Chrystusa dla wszystkich późniejszych soborów.
Idea soboru nie zmieniła się, choć zmieniały się czasy i wyzwania, przed jakimi Kościół stawał. Wtedy, w sytuacjach wyższej konieczności zwoływano kolejne sobory. Był czas, że patronat nad nimi sprawowali władcy chrześcijańscy, a za wyższą konieczność uznano obronę wiary i moralności chrześcijańskiej przed różnymi herezjami. Wtedy w duchu św. Pawła sobór potępiał herezje kreśląc w swych dokumentach wykładnię prawdziwej wiary. Pod takim apologetycznym (broniącym wiary) płaszczem odbywało się siedem pierwszych soborów, które z racji uznawania ich przez wszystkie odłamy chrześcijańskie, nazywa się powszechnymi lub ekumenicznymi. Po podziale chrześcijaństwa w XI i XV wieku, Kościół katolicki nie zrezygnował ze zwoływania soborów w obliczu szczególnych kryzysów, umacniając na nich wiarę i tradycję katolicką. Jednym z najdonioślejszych tej doby był Sobór Trydencki (1545-1563), który wobec zalewu protestantyzmu przedłożył wiernym podstawy dogmatyczne i liturgiczne katolickiej wiary wprowadzając konieczne reformy Kościoła. Ostatnim z tej serii był Sobór Watykański I (1869/1870), na którym ustalono m. in. dogmat o nieomylności papieża w sprawach wiary i moralności. Był to dwudziesty sobór w historii Kościoła. Na takim tle całkiem niespodziewanie i w zupełnie nowym stylu zwołano w 1962 roku Sobór Watykański II.
Nikt nie spodziewał się, że nowo wybrany na papieża w 1958 r. Jan XXIII nosił w swoim sercu od samego początku zamiar zwołania Soboru. W ostatnich wiekach drogi Kościoła i tzw. świata wyraźnie się rozeszły na niekorzyść zwykłego zjadacza chleba. Niedomagało wiele aspektów życia chrześcijańskiego, na które Kościół nie miał większego wpływu, wobec coraz bardziej zlaicyzowanych przejawów kultury człowieka. Odnosiło się wrażenie, że Kościół bał się wyjść do świata, do którego został posłany, izolując się rzucanymi naokoło potępieniami, skostnieniem instytucji watykańskich oraz niezrozumiałą liturgią. Kulało w ten sposób całe duszpasterstwo Kościoła nie potrafiąc dotrzeć do wielu ludzi, którzy może znali Chrystusa z innych tradycji, albo w ogóle Go nie znali, jednak górę brały ludzkie uprzedzenia historii, tradycji lub przepisy prawa kościelnego. Papież czuł, że musi wreszcie coś z tym zrobić i mimo zdziwienia wielu purpuratów ogłosił w swym liście z 25 stycznia 1959 r. zwołanie Soboru Powszechnego na Watykanie. W swoim przemówieniu na otwarcie I sesji soborowej, dnia 11 października 1962 roku, stwierdził m. in., że: „Kościół nie może oddalić się od świętej spuścizny prawd otrzymanych od swoich ojców. Musi jednak też patrzeć w przyszłość, rozpoznawać nowe warunki i sposób życia, które ukazują współczesny świat, otwierając szeroką drogę dla katolickiego apostolatu”. Słowa te odzwierciedlały postulaty odnowienia życia kościelnego i dostosowania go do czasów współczesnych (tzw. aggiornamento), z jednoczesnym wysiłkiem pojednania się z innymi wyznaniami chrześcijańskimi, a nawet otwarcia się na twórczy dialog z innymi religiami i niewierzącymi. Z perspektywy lat papież Jan Paweł II miał powiedzieć, że Sobór ten okazał się „nowym powiewem Ducha Świętego”.
Sobór Watykański II trwał nieprzerwanie 4 lata, gromadząc co 9 miesięcy licznie zebranych Ojców Soborowych na poszczególnych sesjach tematycznych, których materiał przygotowywały specjalnie powołane do tego komisje robocze. Kiedy po I sesji zmarł papież Jan XXIII, wybrany Paweł VI kontynuował dzieło Soboru. On sam przewodniczył trzem następnym sesjom, by zakończyć obrady 8 grudnia 1965 roku i przyjąć 16 uchwał: konstytucji, dekretów, i deklaracji, które stały się oficjalnym głosem Kościoła w dziele ewangelizacji współczesnego świata. Pierwszorzędnym więc owocem Soboru była prawdziwa odnowa działalności Kościoła niemal w każdej dziedzinie. Słusznie historycy twierdzą, że był to Sobór wybitnie pastoralny, nie dogmatyczny, przygotowujący Kościół do pozytywnego podjęcia wyzwań i dialogu z dzisiejszym światem. Tematyka uchwalonych dokumentów, szczególnie czterech najważniejszych konstytucji, pokazuje szeroki wachlarz przeprowadzonej w wyniku Soboru odnowy, obejmującej: liturgię, sprawowaną teraz w językach narodowych z kapłanem zwróconym przodem do ludu; eklezjologię, nawiązującą do biblijnej koncepcji Kościoła pojętego jako Ludu Bożego, natury Objawienia Bożego oraz misji Kościoła we współczesnym świecie. Ponadto zaczęto promować dialog ekumeniczny z otwarciem się na „nasienia prawdy” zawarte w innych religiach niechrześcijańskich czy w ateistycznych systemach etycznych.
Od samego początku soborowa idea odnowienia życia Kościoła we współczesnym świecie musiała się zmierzyć z dwoma skrajnymi nurtami:
-konserwatywnym, który nie zgadzał się na nowe, w jego mniemaniu zbyt liberalistyczne i modernistyczne formy otwarcia się Kościoła na świat;
-liberalnym, który w niejednym punkcie doktryny i moralnej Kościoła chciał odchodzić od dotychczasowej tradycji, ulegając współczesnym modom świata.
Ojcom Soboru chodziło o to, by zachować umiar unikając popadnięcia w te skrajności. Tym bardziej było to usprawiedliwione, gdy zdamy sobie sprawę, że świat był wtedy dość skomplikowany. Z jednej strony jego podział na dwa bloki ustrojowo-polityczne: tzw. Wschodni, komunistyczny, i Zachodni, kapitalistyczny, z ich podstawami ideologicznym opartymi na ateistycznym marksizmie i liberalnym kapitalizmie. Z drugiej strony, świat zachodni był pogrążony w marazmie religijno-obyczajowym spowodowanym tzw. rewolucją seksualną, która chciała wyzwolić się z wszelkich krępujących więzów instytucjonalnych, w tym również tradycji Kościoła.
Nic dziwnego, że podjęte przez Sobór reformy trafiły na opór konserwatywnej części hierarchii kościelnej, która nie chciała zrywać ze starym porządkiem i tradycją Kościoła, widząc w daleko posuniętej reformie Soboru zdradę misji Kościoła i przejaw zwodniczego działania diabła na rzecz liberalizmu i modernizmu. Grupę tę do dziś reprezentuje założone w 1969 r. przez bpa M. Lefebvre'a bractwo św. Piusa X. Z drugiej strony, zbyt liberalne grupy w Kościele dążyły do zerwania z długowiekową nauką i tradycją Kościoła ulegając wyzwoleńczym wpływom tzw. świata. To niestety prowadziło do nieopatrznego odrzucania lub zaniedbywania wielu sprawdzonych dotychczas form życia chrześcijańskiego, w tym również doktryny moralnej Kościoła, na rzecz liberalnych i protestanckich rozwiązań, kosztem życia sakramentalnego i duchowego. Dlatego zaczęły pustoszeć seminaria i klasztory, kościoły katolickie przybierały wygląd protestancki z ich brakiem znaków obecności sacrum, odchodzono od pobożności maryjnej, zaniedbywano spowiedź i adoracje Najświętszego Sakramentu, milczano lub skrycie przyzwalano na tematy moralno-obyczajowe niezgodne z nauką Kościoła katolickiego. Papież Paweł VI, świadomy takiego obrotu sprawy, nie ustawał w zachętach wierności zdrowej nauce Kościoła przedkładając dokumenty soborowe w prawidłowym odczytywaniu zamiarów Ojców Soboru. Pod tym względem bardzo czytelny jest cały pontyfikat Jana Pawła II.
opr. mg/mg