Trydent. Co się zdarzyło podczas Soboru - fragmenty
|
John W. OMalley tłumacz:
Marek Chojnacki
TRYDENT Co się zdarzyło podczas Soboru
|
|
W latach 1522—1523, w niecałe dwa lata po ekskomunikowaniu Lutra, zebrał się w Norymberdzie Reichstag, czyli sejm Cesarstwa. To wielkie zgromadzenie książąt niemieckich i przedstawicieli innych ciał politycznych Świętego Imperium Rzymskiego otrzymało od nowego papieża, Hadriana VI, dokument, który otwarcie przyznawał, że przyczyną panującego wówczas zamętu religijnego są grzechy duchowieństwa, i obiecywał poprawę tej sytuacji. 5 lutego 1523 roku sejm odpowiedział na to wyznanie, domagając się od Hadriana „wolnej rady chrześcijańskiej w krajach niemieckich”, uznanej przezeń za właściwą i zgodną z tradycją instytucję, władną rozstrzygnąć spór wokół Lutra i wprowadzić w życie wielekroć już obiecywane i od dawna oczekiwane reformy1.
Wysuwając to żądanie, sejm poczynił cztery założenia, które miały się okazać w przyszłości bardzo istotne: po pierwsze, założono, że bulla papieska Exsurge Domine, potępiająca nauki Lutra i grożąca mu ekskomuniką, nie jest w tej kwestii ostatnim słowem; po drugie, uznano, że jedynie sobór uznać można za instancję bezstronną, mogącą rozsądzić sprawę Lutra; po trzecie, sprawa ta była przede wszystkim sprawą niemiecką i należało załatwić ją w Niemczech; po czwarte, reformy Kościoła nie sposób było sobie wyobrazić bez soboru. To ostatnie przekonanie było dziedzictwem odbytego w poprzednim stuleciu Soboru w Konstancji, należało też jednak do szerzej rozumianej tradycji. Żądanie Reichstagu w dość niefortunny sposób łączyło zatem sprawę Lutra z reformą Kościoła — te dwie kwestie od początku były ze sobą nierozerwalnie splecione.
Już w tym wczesnym okresie wołanie o zwołanie soboru rozlegało się dość szeroko; słychać je było przede wszystkim w Niemczech, lecz także i w innych częściach Europy. Wołanie to potężniało; z biegiem lat stawało się coraz bardziej natarczywe. Najbardziej konsekwentnie i zdecydowanie dopominał się o sobór najpotężniejszy władca Europy, cesarz Karol V. Jego wysiłki na rzecz zwołania soboru stawały się coraz bardziej energiczne, w miarę jak pogarszała się sytuacja polityczna i militarna w krajach niemieckojęzycznych. Mimo to sobór zwołano dopiero dwadzieścia dwa lata po tym, jak zażądał go sejm w Norymberdze — minęło zatem całe pokolenie. Skąd zatem to opóźnienie?
Sobór w Konstancji, który obradował w latach 1414—1418, dokładnie na sto lat przed wybuchem Reformacji, zapoczątkował nową relację pomiędzy papieżami i soborami2. Ta nowa relacja stanowiła jeden z istotnych czynników opóźniających zwołanie Soboru Trydenckiego. Przez trzy wieki przed Soborem w Konstancji papieże zwoływali i przewodzili szeregowi soborów i synodów w których, mimo sporów, relacje pomiędzy nimi i biskupami nie były kontestowane. Zmiana skłoniła papieży do ostrożności. Ku swemu niezadowoleniu przekonali się, że sobór może stać się bronią skierowaną przeciwko nim.
Biskupi zgromadzili się w Konstancji, by położyć kres Wielkiej Schizmie Zachodniej, podczas której jednocześnie trzech hierarchów rościło sobie prawo do urzędu papieskiego. Jednym z nich był Jan XXIII, uważany dziś za antypapieża, wówczas jednak — a nawet jeszcze w dwudziestym wieku — dość powszechnie uważany za prawowitego biskupa Rzymu. Pod presją cesarza elekta Zygmunta Luksemburskiego zwołał on do Konstancji sobór, który następnie skłonił zarówno jego, jak i jego rywala do rezygnacji z urzędu, eliminując też skutecznie trzeciego z pretendentów. Wówczas sobór wybrał nowego papieża, który jako Marcin V zyskał sobie nieomal powszechne uznanie jako prawowity następca świętego Piotra. Pod koniec obrad sobór wydał dekret Frequens, stanowiący, że odtąd papieże mają zwoływać sobory regularnie — pierwsze dwa w odstępach pięcio- lub, w razie konieczności, siedmioletnich, a potem zawsze co dziesięć lat.
Działania Soboru w Konstancji oparte były na solidnym — a może nawet niekontestowanym — gruncie prawa kanonicznego, co widać przede wszystkim z faktu, że wydany przezeń nakaz złożenia trzech pretendentów z urzędu i wybór nowego papieża zarówno podczas soboru, jak i po nim spotkały się z nieomal jednogłośną akceptacją. Powszechnie uznawana zasada prawa kanonicznego głosiła, że papież nie może być sądzony przez nikogo, chyba że uznano by, iż „zboczył z drogi wiary” (Papa a nemine dijudicatur nisi deprehendatur a fide devius). Kanoniści i telogowie poważnie rozważali zatem możliwość sytuacji, w której papież popada w herezję, uznając, że gdyby się tak stało, można by go „osądzić”, czyli pozbawić urzędu. Herezję pojmowano tu szeroko, rozumiejąc przez nią także poważny skandal, tego rodzaju skandal skłaniał bowiem wiernych do herezji lub schizmy3.
Kto jednak miałby go osądzić? Tradycyjnym sądem apelacyjnym w Kościele od zarania jego dziejów był sobór, nie dziwi więc fakt, że kanoniści powierzyli tę rolę właśnie soborom. Gdy zatem schizma przeciągała się, a wszystkie próby przekonania perswazją lub groźbą pretendentów do tronu papieskiego, by załatwili sprawę w inny sposób, spełzły na niczym, coraz powszechniejsze stawało się przekonanie o niezbędności soboru; uznawano go nawet za jedyne możliwe rozwiązanie. W takiej sytuacji wzmacniała się doktryna koncyliaryzmu, głosząca wyższość soboru nad papiestwem.
Ponieważ jednak pod tym terminem kryją się dwie możliwości rozumienia relacji pomiędzy papieżem a soborem, prowadził on niestety do poważnych nieporozumień. Wedle pierwszej interpretacji, z którą w czasie soboru, a nawet później, zgadzała się większość renomowanych kanonistów, w pewnych skrajnych okolicznościach sobór mógł być zmuszony do działania przeciwko papieżowi. Zdaniem uznanych badaczy ta właśnie wykładnia przeważała na Soborze w Konstancji, w formie, którą wyraża słynny dekret Haec Sancta. Druga interpretacja była bardziej radykalna i, przynajmniej na Zachodzie, niezgodna z tradycją: autorytet soboru nie tylko przewyższa autorytet papieża, lecz zadaniem papieża jest nieomal wyłącznie realizacja jego postanowień. Interpretacja ta upowszechniła się w wielu kręgach po usunięciu schizmy, powodując oczywiście zdecydowany sprzeciw papieży. Obie interpretacje miały zresztą wiele wersji.
Papieże obawiali się koncyliaryzmu we wszystkich jego postaciach. Rolę, jaką w sprawach Kościoła odgrywali władcy świeccy, wprawdzie uznawali, lecz także się jej bali. Mimo iż to Jan XXIII zwołał Sobór w Konstancji, nie uczynił tego z własnej inicjatywy; zmusił go do tego cesarz Zygmunt. Cesarz miał w tym względzie znamienitych poprzedników. Odwołał się po prostu do tradycyjnej roli cesarza — protektora Kościoła. Jego szesnastowieczny następca, Karol V, potraktował tę rolę niezwykle poważnie.
Wbrew temu, co się niekiedy sugeruje, Sobór w Konstancji, niezależnie od swego stanowiska w kwestii koncyliaryzmu, nie był antypapieski. Obradujący na nim biskupi chcieli raczej ocalić papiestwo, które w ciągu czterdziestu lat schizmy okazało się niezdolne, by ocalić samo siebie, i zdawało się zmierzać ku samozagładzie. Sobór był ostatnią — i, jak się okazało, skuteczną — próbą rozwiązania skandalicznego problemu w sytuacji, gdy zawiodły wszystkie inne metody. Choć soborowi temu udało się odnowić instytucję papiestwa, schizma wyrządziła nieomal nieodwracalne szkody wierze, że papieże potrafią sami załatwiać swoje sprawy i sprawy Kościoła. Dekret Frequens był dramatycznym wotum nieufności.
Obok usunięcia Wielkiej Schizmy Sobór w Konstancji wyznaczył sobie dwa inne cele — reformę „głowy i członków” Kościoła oraz wykorzenienie herezji4. Jeszcze przed schizmą dawał o sobie znać coraz silniejszy sprzeciw wobec „głowy”, rodzący się wskutek trzech powiązanych ze sobą zjawisk: rosnącej centralizacji władzy kurii papieskiej, umacnianej kosztem władzy biskupów, wątpliwych konsekwencji finansowych praktyk przyjętych przez kurię przy nadawaniu urzędów kościelnych i wreszcie podatków i opłat pobieranych od hierarchów i wiernych w całej Europie. Skargi na te nadużycia były coraz silniejsze. Sprzeciw wobec nich narastał aż do zwołania Soboru Trydenckiego.
Próbując zreformować głowę, Sobór w Konstancji ogłosił pewne szczegółowe rozwiązania. 30 października 1417 roku opublikował listę reform,
do których wprowadzenia zobowiązał nowego papieża. Lista uwzględniała co ważniejsze skargi; przewidziała też wiele przyszłych nadużyć, na przykład handel odpustami, który tak gorliwie w swym wezwaniu do szlachty
chrześcijańskiej miał sto lat później napiętnować Luter. Wskazano między
innymi na następujące zagadnienia:
1. Liczba, przymioty i nacja kardynałów.
2. Zastrzeżenie beneficjów dla Stolicy Apostolskiej. Zastrzeżenie to dawało papieżom władzę nadawania biskupstw i innych urzędów kościelnych, co wprost lub pośrednio wiązało się z korzyściami finansowymi dla papiestwa.
3. Annaty i inne formy świadczeń, zarówno obowiązujące powszechnie,
jak i doraźne. Były to formy opodatkowania.
5. Sprawy należące i nienależące do kompetencji kurii rzymskiej.
12. Nieprzekazywanie krewnym i innym osobom dóbr Kościoła rzymskiego i innych Kościołów.
13. Powody i sposób, w jaki można papieża upomnieć i zdjąć z urzędu.
14. Wykorzenienie symonii oraz praktyki kupowania i sprzedawania
urzędów kościelnych.
15. Dyspensy.
16. Dochody papieża i kardynałów.
17. Odpusty5.
Następnie sam sobór wydał dekrety, w których poruszył kilka wspomnianych wyżej problemów6. Zawarte w nich zalecenia nie miały szczególnego wpływu na życie Kościoła po soborze, od tej pory jednak kwestia
reformy godności kardynalskiej wciąż pojawiała się w oficjalnych propozycjach reform, stając się przedmiotem powszechnego zainteresowania7.
Sprawa ta stała się przedmiotem gorących sporów na Soborze Trydenckim. Duże znaczenie praktyczne, jak się potem okazało, miał fakt, że Sobór
w Konstancji zatwierdził wyrażenie „reforma głowy i członków”. Przez
następne sto lat sformułowanie to służyło za hasło jednoczące poszczególnych ludzi i instytucje, pozwalające wyrazić najróżniejsze skargi i pretensje. Od roku 1417 po rok 1517 słowo „reforma”, rozumiane różnie przez
różne strony sporu, było jednym z najczęściej powtarzanych i najbardziej
zapalnych słów w Europie.
Sposób, w jaki na Soborze w Konstancji potraktowano kwestię „wykorzenienia herezji”, co oznaczało zwłaszcza potępienie nauk Jana Wiklifa i dwóch czeskich reformatów, Jana Husa i Hieronima z Pragi, miał istotne konsekwencje dla sprawy Lutra i dla zwołania Soboru Trydenckiego. Biskupi w Konstancji potępili najpierw osiemdziesiąt pięć, a potem dodatkowe czterdzieści pięć twierdzeń przypisywanych Janowi Wiklifowi, nieżyjącemu już wówczas teologowi angielskiemu. Następnie zaś wezwali żyjącego jeszcze Husa, by wytłumaczył się ze swych nauk. Wyposażony przez cesarza elekta Zygmunta Luksemburskiego w list żelazny, gwarantujący mu bezpieczeństwo, Hus przyjechał do Konstancji, gdzie został potępiony i, mimo listu żelaznego, przekazany władzy świeckiej, która spaliła go na stosie. Sto lat później Luter i jego zwolennicy przytaczali przykład Husa, tłumacząc, dlaczego Luter, nawet wówczas, gdy zapewniano mu bezpieczeństwo, unika stawiania się na rozprawach bądź wręcz odrzuca wezwania na nie.
Oprócz tez Wiklifa, Husa i Hieronima z Pragi Sobór w Konstancji potępił też nauki Jakubka ze Stříbra, towarzysza Husa w Pradze, który twierdził, że wierni świeccy mają prawo otrzymywać Komunię świętą pod postacią chleba i wina. Potępiając pogląd Jakubka ze Stříbra, sobór sformułował naukę, że „ciało i krew Chrystusa w całości zawierają się zarówno pod postacią chleba, jak i wina”8. Z tej racji można było odmówić świeckim kielicha eucharystycznego. Sprawa ta powróciła na Soborze w Trydencie, okazując się jedną z naglących kwestii.
W ciągu trzydziestu lat po soborze dekret Frequens stał się martwą literą. Zgodnie z jego zaleceniami Marcin V posłusznie, choć nie bez nieufności, zwołał sobór do Pawii i do Sieny w latach 1423—1424, a następnie w roku 1431 do Bazylei. Zmarł jednak na pięć miesięcy przed rozpoczęciem soboru w Bazylei, pozostawiając go w rękach swego następcy, Eugeniusza VI (1431—1447). Nowy papież nieomal natychmiast zaczął mieć kłopoty z soborem, nie widząc potrzeby zwoływania go i obawiając się, że przyniesie same szkody. Nie pocieszał go fakt, że sobór miał się odbyć setki kilometrów od Rzymu; przeciwnie, upatrywał w nim powód do kolejnych nieporozumień.
1 Por. Jedin, History, t. 1, s. 210—213. Ten pierwszy tom Historii Jedina, mimo iż napisany wiele lat temu, pozostaje standardowym wprowadzeniem do zagadnień omawianych w tym rozdziale. Z nowszych opracowań, por. np. John Van Engen, „The Church in the Fifteenth Century”, w: Thomas A. Brady, Jr., Heiko A. Oberman, James D. Tracy (wyd.), Handbook of European History, 1400—1600: Late Middle Ages, Renaissance, and Reformation, 2 tomy, E.J. Brill, Leiden 1994, t. 1, s. 305—330, oraz Gerald Christianson, Thomas Izbicki, Christopher Bellitto (wyd.), The Church, the Councils, and Reform: Lessons from the Fifteenth Century, Catholic University of America Press, Washington, DC 2008.
2 Doskonały przegląd literatury na ten temat można znaleźć w: Nelson Minnich, „From Constance to Trent: A Historical Overview”, w: G. Christianson i in., The Church, the Councils, and Reform, dz. cyt., s. 27—59, przedruk w zbiorze artykułów Minnicha: Councils of the Catholic Reformation: Pisa I (1409) to Trent (1515—63), Variorum/Ashgate, Aldershot 2008, n. I.
3 Jeśli chodzi o interpretację zasady, że papież nie może być sądzony przez nikogo, por. np. Brian Tierney, Foundations of the Conciliar Theory: The Contribution of the Medieval Canonists from Gratian to the Great Schism, Cambridge University Press, Cambridge 1955.
4 Sobór w Konstancji, sesja 3, nr 4, w: DSP III, s. 43.
5
Jeśli chodzi o pełną listę spraw wymagających odnowy, por. Sobór w Konstancji, sesja 40, I,
w: DSP III, s. 223—224.
6 Por. Sobór w Konstancji, sesje 41—43, w: DSP III, s. 229—261.
7 Por. Hubert Jedin, „Vorschläge und Entwürfe zur Kardinalsreform”, w: Jedin, Kirche des Glaubens, t. 2, s. 118—147.
8 Sobór w Konstancji, sesja 13, I, nr 3, w: DSP III, s. 111.
opr. ab/ab