O kontrowersyjnym dziekanie Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Karola w Pradze
Wybór ks. Václava Wolfa na dziekana Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Karola w Pradze spowodował prawdziwą burzę w czeskich mediach. Ks. Wolf jest kontrowersyjnym duchownym, który trzy lata temu, w wyniku połączonych wysiłków Watykanu, czeskiego Episkopatu, a także władz świeckich, został usunięty ze stanowiska dziekana Katolickiego Wydziału Teologicznego w Pradze. Niedawno ponownie objął to stanowisko.
Po raz pierwszy o Wolfie zrobiło się głośno na przełomie lat 1995 i 1996. Okazało się wówczas, że na Katolickim Wydziale Teologicznym nie ma już ani jednego z duchownych, związanych wcześniej z antykomunistyczną opozycją, za to pozostali, o których kartoteki StB (odpowiednik polskiej SB) wspominają jako o tajnych współpracownikach. Wkrótce wyszło także na jaw, że dziekan Wolf popiera na podległej mu uczelni dość niekonwencjonalne metody nauczania, na przykład zabrania seminarzystom uczestniczenia w zajęciach na Uniwersytecie Karola, którego częścią jest Katolicki Wydział Teologii. Ogranicza też możliwość korzystania z zagranicznych stypendiów, także fundowanych przez najbardziej renomowane uniwersytety katolickie. Prawdziwy skandal związany z osobą Wolfa wybuchł jednak dopiero w momencie, kiedy okazało się, że wbrew uczelnianemu statutowi jesienią 1996 r. został wybrany na kolejną, trzecią kadencję. Tak jaskrawemu naruszeniu statutu uczelni sprzeciwił się rektor Uniwersytetu Karola. Swego niezadowolenia nie krył też Prymas Czech kardynał Vlk.
Ksiądz Wolf konsekwentnie odmawiał jednak odejścia z zajmowanego stanowiska, powołując się zarówno na wolę kadry nauczającej oraz studentów, a także na przychylne ponoć jego wyborowi stanowisko watykańskiej Kongregacji Nauki i Wiary. Atakującym go najostrzej znanym czeskim teologom, księżom Odilo Stampachowi OP (jesienią 99 r. wystąpił z Kościoła katolickiego) oraz Tomásowi Halíkowi, byłym wykładowcom Katolickiego Wydziału Teologii, zarzucił hołdowanie modernizmowi, a Halikowi dodatkowo — wypominając wysoką liczbę odwoływanych przez niego zwyczajowo wykładów — lenistwo. Kres przykremu sporowi, który na długie miesiące przyćmił całkowicie w czeskich mediach inne tematy, związane z życiem Kościoła i katolików, położyła dopiero interwencja Watykanu. Wolf został zmuszony do zrezygnowania z funkcji dziekana. Chociaż być może należałoby raczej mówić o zawarciu cichego kompromisu, ponieważ po Wolfie stanowisko dziekana objął jego długoletni przyjaciel Jaroslav Polc.
Reszta jest już znana. Kiedy w grudniu ub.r. zakończyła się trzyletnia kadencja prof. Polca, senat Katolickiego Wydziału Teologii na stanowisko dziekana (stosunkiem głosów 9:3) wybrał ponownie Wolfa. Kandydaturę tę może zawetować rektor Uniwersytetu Karola, ale musiałby tak uczynić najpóźniej do końca lutego. Sęk w tym, że obecnie praski uniwersytet czeka na nowego rektora. Prawo weta posiada także kard. Vlk, jako tzw. Wielki Kanclerz Wydziału. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli chodzi o formalną stronę całej zależności, tym razem wybór Wolfa był legalny, co bardzo ogranicza możliwość podjęcia takiego kroku przez głowę czeskiego Kościoła. Znamienna wydaje się w tym kontekście wstrzemięźliwa wypowiedź Prymasa Vlka, opublikowana w ostatnim numerze „Katolickego t×denika”. W „najostrzejszym” fragmencie poświęconym najnowszemu rozwojowi wypadków na Katolickim Wydziale Teologicznym brzmi ona następująco: „Byłoby właściwe, aby osoby odpowiedzialne za KWT radziły się wprzódy z Wielkim Kanclerzem co do kandydatów na jego dziekanów. Jeśli na przykład większość biskupów miałaby uzasadnione wątpliwości wobec któregoś z nich, wtedy ze strony senatu nie byłoby roztropnym takiego kandydata wybrać”.
Przypadek dziekana ks. Wolfa to jednak nie tylko jakaś historia osoby chorobliwie ambitnej. Na przykładzie jego sprawy widać bowiem jak w soczewce, do czego może prowadzić nierozliczenie się Kościoła katolickiego z własną przeszłością, przymykanie oczu na jej relikty. Gdyby na Katolickim Wydziale Teologii nie tolerowano stosowanych od lat praktyk uporczywego utrzymywania profesorów i doktorów habilitowanych na niższych stanowiskach, w celu obejścia zapisów ustawy lustracyjnej, personalny skład tamtejszego senatu — a co za tym idzie, także kierownictwa Wydziału — mógłby dzisiaj wyglądać inaczej. Po drugie, nie sposób ukryć, że dziekan Wolf nie działa w próżni — nawet ci, którzy zżymają się na jego chorobliwą ambicję czy dyktatorskie zapędy, cenią zarazem zachowawczość prezentowanych przez niego poglądów. Fakt, że jest on jednym z bardzo nielicznych w czeskim Kościele katolickim duchownym, który ma odwagę dyskutować z reprezentantami sił liberalno-modernistycznych, otwarcie podejmować takie tematy, jak aborcja czy obecność symboli religijnych w miejscach publicznych.
O ks. Václavie Wolfie zapewne usłyszymy jeszcze nie raz. Niezależnie od tego, czy będzie, czy nie będzie ostatecznie sprawował funkcji dziekana Katolickiego Wydziału Teologicznego.
opr. mg/mg