Józefie Najmężniejszy

Męstwo to nie brawura, ale nieustraszoność wobec przeciwności. Bez tej cnoty bardzo trudno jest sprostać jakimkolwiek wyzwaniom

Męstwo sprawia, że nie pozwalamy się odstraszyć od dobrego żadnymi trudnościami lub prześladowaniami, ani nawet śmiercią. To właśnie ten moralny wymiar ochrony dobra odróżnia człowieka mężnego od ludzi odważnych czy nawet szalonych.

Uważni Czytelnicy na pewno pamiętają, że temat męstwa w kontekście Świętego Józefa już raz podjąłem w tekście „O Świętym Józefie, Piotrusiu Panu i odwadze”. Pisałem wówczas, że „mówiąc o męstwie i męskości, albo podkreślając kobiecość z drugiej strony, wchodzimy dzisiaj na śliski grunt. Możemy zostać posądzeni o męski szowinizm albo o seksizm. Powiedzieć o mężczyźnie, że jest bardzo męski, może okazać się obrazą dla mniej męskich osobników płci rzekomo mocniejszej, a dostrzeżenie kobiecości w dziewczynie może wywołać pełną złości reakcję feministek, które absolutnie nie chcą być doceniane za to, jak wyglądają i się zachowują, ale za swoje wewnętrzne walory, w tym intelektualne, choć Bóg mi świadkiem, czasami naprawdę mają je mocno ukryte, a przede wszystkim za swoją równość, a właściwe wyższość wobec mężczyzn we wszystkim”. Tamten tekst zrodził się po pieszej pielgrzymce na Jasną Górę i był wypowiedzią dość polemiczną. Dlatego dzisiaj spróbuję być bardziej systematyczny. No, może bardziej systematyczny niż zwykle, poszperamy trochę w filozofii i trochę w lingwistyce.

Męstwo u filozofów

Kiedy rozważaliśmy litanijne wezwanie „Józefie najsprawiedliwszy” zauważyliśmy, że biblijne określenie Patriarchy z Nazaretu „człowiekiem sprawiedliwym” właściwie obejmowało wszystkie cnoty czy też cechy pozytywne, których moglibyśmy się doszukać w św. Józefie. W sensie biblijnym było to więc określenie najważniejsze. Natomiast nasze dzisiejsze rozważania dotyczą męstwa, które z kolei na polu filozoficznym było niesłychanie ważne.

Pierwsi filozofowie starożytnej Grecji samo pojęcie cnoty άρετή utożsamiali z męstwem. W ich ujęciu chodziło po prostu o postawę człowieka polegającą na zachowaniu zgodnym z jego naturą, czyli wypełnianie pewnej roli w społeczeństwie z racji przynależności do konkretnej grupy społecznej. Potem pojęcie to ewoluowało dzięki Sokratesowi, a następnie Platonowi i Arystotelesowi, w związku z czym doszło do rozdzielenia pierwotnego άρετή na cztery cnoty: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie oraz rozważane dzisiaj przez nas męstwo. Jak pewnie pamiętacie, pisaliśmy o tym w poprzednim numerze, chodzi o cnoty kardynalne (od łacińskiego słowa cardo — zawias. Jak tłumaczy w swoim katechizmie kard. Gasparri: „Te cnoty dlatego nazywają się cnotami kardynalnymi, ponieważ stanowią jakby zawiasy i fundament całego gmachu obyczajowego, a inne cnoty do nich się sprowadzają”. Ale wróćmy jeszcze do męstwa u filozofów. W nowym znaczeniu było początkowo rozumiane jako postawa żołnierza, który trwa na posterunku mimo lęku przed napierającym wrogiem, więc przypisywano je przede wszystkim arystokracji i wojownikom. Ale Platon taki zakres skrytykował dowodząc, że męstwem można wykazać się również poza działaniami wojennymi. Natomiast Arystoteles w ramach koncepcji „złotego środka” umieścił męstwo między dwoma wadami — tchórzostwem i zuchwalstwem. Wchodzimy teraz na teren teologii katolickiej, a konkretnie do „Sumy Teologicznej” św. Tomasza z Akwinu, który poszerzył znaczenie męstwa pisząc, że oznacza ono wytrwałość w czynieniu dobra mimo przeciwności zagrażających życiu. Innymi słowy można powiedzieć za kard. Gasparrim: „męstwo sprawia, że się nie pozwalamy odstraszyć od dobrego żadnymi trudnościami lub prześladowaniami, ani nawet śmiercią”.

Umacniać przekonania i trwać w gotowości

W tym miejscu naszych rozważań chciałbym przejść, z pomocą ojca Jamesa F. Keenana SJ, autora książki „Cnoty na co dzień”, do bardziej praktycznych wskazówek. Co prawda uważa on, że współcześnie cnotami kardynalnymi są sprawiedliwość, wierność, poczucie własnej godności oraz roztropność, a męstwo wraz z umiarkowaniem nazywa cnotami wspomagającymi, niemniej pomaga nam w ukonkretnieniu interesującej nas kwestii.

Przede wszystkim wskazuje on, że „podstawę zrozumienia męstwa stanowią przekonania. Ludzie mężni pozostają nieugięci w swoich przekonaniach, nawet w obliczu groźby czy straty”. Człowiek mężny czyni swoją powinność nawet wtedy, gdy się boi i nie należy mylić męstwa z nieustraszonością. Człowiek mężny to ten, który trwa przy swoich przekonaniach, ale też potrafi w chwili zagrożenia innych wkroczyć do akcji. „W chwili zagrożenia łatwiej dostrzec człowieka mężnego i tchórza: gdy musimy działać, nie mając czasu na zastanowienie, na ogół wychodzi na jaw, czy nasze instynkty są bardziej niegodziwe, czy lepsze niż się zazwyczaj wydają. (...) Te dwie postawy, trwania przy swoich przekonaniach i wychodzenia naprzeciw innym ludziom, wydają się być uzupełniającymi się wyrazami tej samej rzeczywistości: człowiek mężny nie jest skłonny porzucić zagrożonej osoby lub zasady. Prawdziwe męstwo jest cnotą człowieka, który w obliczu groźby nie zgadza się na zaniechanie”.

Czy można nauczyć się męstwa? Trudno sobie wyobrazić stwarzanie jakichś fikcyjnych sytuacji, w których można by ćwiczyć męstwo, bo jak to określał św. Tomasz z Akwinu, jest ono cnotą reaktywną: występuje tylko w obliczu zagrożenia. Natomiast warto zawsze pamiętać o gotowości. O reagowaniu nawet w błahych sprawach, o pielęgnowaniu w sobie zatroskania o innych, wreszcie o podtrzymywaniu właściwej kondycji duchowej i fizycznej, aby przejawy naszego męstwa w obliczu zagrożenia siebie i innych nie okazały się zwykłym zuchwalstwem rozmiękłego wymoczka, który wierzył, że jest Schwarzeneggerem...

Mężny czy śmiały, a może dzielny?

Zanim zakończymy rozważania warto jeszcze podjąć zagadnienie od strony językowej, bo gdybyśmy sięgnęli do dowolnego słownika wyrazów bliskoznacznych znaleźlibyśmy taką lub podobną grupę wyrazów skojarzoną ze słowem mężny: odważny, śmiały, nieustraszony, nieulękły, dzielny, waleczny, bitny, bohaterski, heroiczny, brawurowy, szalony, zuchwały, pewny siebie. Mimo że bliskoznaczne są to pojęcia z „różnych bajek” i chciałbym jednak, abyśmy trochę sytuację uporządkowali. Pani Jadwiga Puzyna w Studiach Polonistycznych napisała przed laty tekst zatytułowany: „Co łączy, a co różni śmiałych, odważnych, dzielnych i mężnych?” i w pewien sposób z mnóstwa tych pojęć bliskoznacznych wybrała te pozytywne i chyba najważniejsze. Zobaczmy wspólnie czym one się różnią, a w czym się pokrywają. Jak pisze autorka „odważnym bywa się w czynach wielkich i małych, w walce, w myśleniu, w słowach, planach, w trwaniu na posterunku i przy swoim. Śmiałym bywa się także w czynach, walce, w myśleniu, słowach, planach, natomiast nie w trwaniu na posterunku czy też przy swoim. Śmiałym bywa się również w towarzystwie, wobec obcych, na scenie. Dzielnym można być w działaniu (bardziej niż w czynach), w walce i w trwaniu na posterunku (od biedy także przy swoim). Nie mówimy o dzielności myślenia, słów i planów. Mówimy natomiast o dzielności w znoszeniu i przezwyciężaniu przeciwności losu, w tym w znoszeniu cierpień, bólu. Mężnym jest się w czynach (raczej wielkich niż małych), w trwaniu na posterunku, a także w znoszeniu i przezwyciężaniu przeciwności losu, w tym cierpień, bólu”.

Określenie kogoś odważnym, śmiałym czy dzielnym jest z całą pewnością pozytywne. Człowiek odważny to człowiek zdolny do różnych, fizycznych i mentalnych działań oraz do powstrzymywania się od działań, zgodnie z własnym chceniem, tak jak gdyby nie odczuwał strachu, mimo różnego typu niebezpieczeństw i przykrości z tym się wiążących. Człowiek śmiały również jest zdolny do działań fizycznych i mentalnych zgodnych z własnym chceniem, tak, jak gdyby nie odczuwał strachu, mimo różnego typu niebezpieczeństw i przykrości z tym się wiążących, ale zachowuje też zdolność do nieskrępowanych zachowań w towarzystwie innych, także nieznanych ludzi. Człowiek dzielny jest zdolny, zgodnie z własnym chceniem, do pozytywnych w mniemaniu nadawcy działań wymagających wysiłku, w tym do działań fizycznych oraz powstrzymywania się od nich, a także do walki mentalnej lub słownej, mimo niebezpieczeństw wiążących się z tymi zachowaniami, a ponadto jest także zdolny do znoszenia bez nadmiernych skarg i bez histerii przeciwieństw losu (tj. bólu, choroby, samotności, biedy itp.) oraz tam, gdzie to możliwe, przezwyciężania ich. Na koniec zostawiliśmy sobie człowieka mężnego, który jest zdolny do zgodnej z własnym chceniem walki fizycznej, mentalnej lub słownej w sprawach, w mniemaniu nadawcy, moralnie dobrych i ważnych mimo niebezpieczeństw z tym się wiążących. Jest on także zdolny do znoszenia zgodnie z własnym chceniem poważnych przeciwieństw losu bez nadmiernych skarg i histerii bądź tam, gdzie to możliwe, przezwyciężania ich. Nazwanie kogoś mężnym oznacza nie tylko dostrzeżenie w nim dobrej cechy, ale przede wszystkim cechy bardzo cennej moralnie. Co ciekawe, jak zauważa autorka, nie używamy określeń mężne zdanie, dzielna książka, czy mężny film, natomiast coraz częściej słyszymy odważny film, czy śmiała książka. Wszyscy wiemy o jaki rodzaj odwagi czy śmiałości tutaj chodzi. Jakby nie spojrzeć na semantykę, najbardziej interesujące i nie zdezawuowane pozostają określenia dzielny i mężny. Ale tylko mężny zdecydowanie odsyła do moralności i dobra. Jak pisze autorka „męstwo także w zakresie zachowań fizycznych zakłada ich związek z walką i to walką o celach moralnie dobrych. Wspinaczka nad przepaściami staje się przejawem męstwa wtedy, kiedy wiąże się z ratowaniem zagrożonego życia taternika, tj. walką o czyjeś życie; przejawem odwagi lub śmiałości jest i wtedy, kiedy wynika z pasji alpinistycznej”.

Myślę, że te bardzo cenne wyjaśnienia semantyczne pomagają nam zrozumieć, jak ważny byłby dzisiaj powrót do prawdziwego męstwa, które nie będzie mylone z innymi postawami, które choć same w sobie pozostają pozytywne, przynajmniej niektóre z nich, pozbawione są jednak odwołania do moralności i dobra. Cały ten dzisiejszy wywód prowadzi nas oczywiście do św. Józefa i w nim widzimy doskonale właśnie nie brawurę, nie zuchwalstwo, nie zwykłą odwagę, ale męstwo prawdziwe. Moglibyśmy teraz wymieniać kolejno sytuacje zagrożenia życia Maryi i Jezusa, przez które św. Józef zwycięsko Ich przeprowadził, ale przecież wymienialiśmy je już dziesiątki razy i chyba nie ma takiej potrzeby. Warto jedynie podkreślić, że Józef za każdym razem zachował się właściwie, ponieważ trwał przy swoich przekonaniach: wierność Bogu we wszystkim, miłość ponad wszystko do Maryi i Jej Syna. I dla tych wartości, dla ochrony tych Dóbr Najwyższych, nie tylko osobiście dla niego, ale dla Boga samego i całej ludzkości, św. Józef był gotów uczynić wszystko. I wiedział, że z Bożą pomocą, nie jest szalonym zuchwalcem, ale po prostu człowiekiem mężnym. Najmężniejszym.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama