Fragmenty rozważań opartych na tekstach biblijnych i zaczerpnietych z Ojców Kościoła
ks. prof. Marek Starowieyski Adwent - Rozważania |
|
Narodziny Jana, II (Łk 1, 57—-66)
Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem.
Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”.
Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”.
Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili.
A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił, wielbiąc Boga.
I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?”. Bo istotnie ręka Pańska była z nim.
1. Bł. Guerric z Igny (†1157),
Narodziny Chłopca
Blisko źródła stał ów cedr szlachetny — mówię tu o Janie, kuzynie i przyjacielu Oblubieńca, poprzedniku, chrzcicielu i męczenniku Pańskim. Zroszony tak obficie, wzniósł do tego stopnia, że wśród narodzonych z niewiast nie można znaleźć nikogo znakomitszego. Był bardzo bliski Zbawicielowi, złączony z Nim nie tylko więzią krwi i bliski Mu przez przyjaźń, lecz także chwałą zwiastowania, nowością narodzenia, świętością niemalże wrodzoną, podobny przepowiadaniem, autorytetem w chrzczeniu, mocą cierpliwości — w tym wszystkim zbliżał się do Niego bardziej niż ktokolwiek ze śmiertelników. W końcu, gdyby nawet wszystko inne ustało, jeśliby milczały o nim wszelkie przepowiednie proroków, samą łaską jego imienia, które zostało przepowiedziane przez anioła, nim został poczęty (Łk 2, 21; 1, 13), w sposób najzupełniej wystarczający świadczył o nadzwyczajnej łasce Bożej, która w nim miała się objawić.
Było zaiste rzeczą godną, by łaska Boża, którą rozlała Łaski Pełna, przepowiadał również pełen łaski, i by niemałą łaską świecił ten, który jak granica oddzielał czas łaski od czasu Prawa. Aż do Jana bowiem Prawo i prorocy prorokowali (Mt 11, 13), bo on właśnie był pierwszym, który pokazał, że obecny jest Ten, którego Prawo i prorocy zapowiadali jako mającego przyjść.
Słusznie więc narodziny tego chłopca zarówno wtedy uweseliły, jak i teraz uweselają wielu, bo zrodzony ze starzejących się rodziców przepowiadał łaskę odnowy starzejącemu się światu. Słuszną jest więc rzeczą, że owe narodziny, które w cudowny sposób sprawiła łaska, podziwia natura, a Kościół czci w sposób uroczysty, szczególnie zaś, że widzi w nich pewną, udzieloną już teraz rękojmię owego nadzwyczajnego narodzenia, gdy łaska naprawia naturę. Kościół więc nie pozostaje ani niewdzięczny, ani niepamiętny: wiernie uznaje, z jak wielką pobożnością i z jak wielkim dziękczynieniem powinien przyjąć poprzednika, przez którego poznał samego Zbawcę.
Dla mnie zaiste nową radość stanowią narodziny pochodni świata, dzięki której poznałem światło prawdziwe, świecące w ciemności, lecz niepochłonięte przez ciemności. Dla mnie zaiste rodzi się z niewysłowioną radością, bo z nim tyle i tak wielkie rodzą się dobra, on bowiem pierwszy naucza Kościół, wprowadza [w wiarę] przez pokutę, przygotowuje przez chrzest, a przygotowawszy, przekazuje Chrystusowi i łączy z Nim, a Kościół, który pouczał, jak żyć w wstrzemięźliwości, utwierdza swą śmiercią do odważnego umierania, a przez to wszystko przygotowuje Panu lud doskonały.
Wielką tragedią ludzkości był grzech pierwszych rodziców, zmarnowanie przez nich darów, którymi Bóg obdarzył nas wszystkich. Ten grzech sprowadził na ludzkość mrok, z którego nie było wyjścia, a który rozjaśnia tylko nadzieja przyjścia Zbawiciela. I oto po wypowiedzeniu przez Maryję swego przyzwolenia, owego fiat, przychodzi ten, którego samo imię oznaczało, że zbawi On swój lud, a nadadzą mu imię Emanuel, to jest Bóg z nami. I oto zmienia się radykalnie sytuacja człowieka — nadchodzi zbawienie, wyzwolenie z pęt grzechu, co bynajmniej nie oznacza mechanicznego uwolnienia się od niego, ale daje możliwość wyrwania z jego mocy.
Tragedia Boga, ale zarazem człowieka polega na tym, że przyszedł On do swoich, a swoi go nie przyjęli, albo wyraźnie odrzucili, albo po prostu nie przyjęli, albo nie wiedzą nawet o Jego przyjściu, lub też przyjęli Go tylko częściowo i żyją, jakby On nigdy nie przyszedł. I stąd konieczność głoszenia ludziom słowem i życiem Dobrej Nowiny o przyjściu Pana, i to wszystkim ludom i narodom na całym świecie. Głoszenie ludziom Jego radości i życia wiecznego, które On sam daje, jest zadaniem dla wszystkich bez wyjątku: dla duchownych i świeckich, dla rodziców i nauczycieli, dla rządzących i rządzonych, dla pisarzy i analfabetów.
„A swoi Go nie przyjęli”. Czy przypadkiem i my do nich nie należymy? I czy my Go naprawdę głosimy w swoim środowisku?
dalej >>
opr. aw/aw