Noc ciemna: przekleństwo czy łaska?

Rozmowa z wicedyrektorem Międzynarodowego Centrum Terezjańsko-Sanjuanistycznego w Avili w Hiszpanii

W doświadczeniu duchowym każdej osoby istnieją chwile, w których Słowo Boże jest jasne, zrozumiałe, można odczuć jego obecność, karmi w nas wielkie pragnienie Boga. Ale są również momenty trudne, naznaczone Jego „milczeniem”.

Wszystko w doświadczeniu chrześcijańskim jest łaską. Zarówno momenty wielkiego światła, gdy rozpoznaje się Słowo Boga, jak i chwile ciemności, jakim towarzyszy odczucie, iż On milczy i jest nieobecny. Prawdopodobnie te momenty „ciszy i nieobecności” są czasem prawdziwej łaski i bliskości Pana. To chwile, w których Bóg jest Bogiem, a człowiek zaczyna rozumieć, że nie może Go zredukować do pojęcia czy też obrazu, który posiada. Jan od Krzyża podkreśla, iż nie należy momentów światła i „smaków duchowych” utożsamiać z większą bliskością czy obecnością Boga. Podobnie ciemności i „czas posuchy” nie świadczą o Jego oddalaniu się. W takich właśnie momentach Bóg z miłością działa w duszy, oczyszczając ją i wspomagając w procesie głębszego poznawania swej boskiej Istoty.

Święty Jan od Krzyża mówi o „nocy ciemnej”. Dlaczego? Co kryje się za tym symbolem?

Dla Jana od Krzyża noc jest łaską, udzielaną wierzącemu, by wesprzeć go w jego wychodzeniu z „ziemi niewoli” ku wolności dzieci bożych. Noc jest zatem „wzniosłą szczęśliwością” (idąc za tłum. o. Bernarda Smyraka, ocd).

Sprawcą nocy jest sam Bóg. Poprzez oczyszczenie naszego rozumu, które dokonuje się za pomocą teologalnej cnoty wiary, pragnie udzielać nowego sposobu poznania, rozumienia oraz nowego spojrzenia na nas samych, na Niego i wszystkie rzeczy.

Poprzez teologalną cnotę miłości (caridad) pragnie oczyścić obecne w nas „wszystkie inne miłości”, koncentrując ludzką zdolność miłowania w Nim, abyśmy kochali Go ponad wszystko.

Poprzez cnotę nadziei pragnie oczyszczać pamięć i całą naszą chęć posiadania, aby tylko On był jedynym skarbem i własnością, w myśl słów: gdzie skarb twój, tam i serce twoje.

Tak więc noc jest dziełem samego Boga, którego dokonuje za pomocą cnót: wiary, nadziei i miłości. Dobrze wiemy bowiem, że według tego hiszpańskiego mistyka cnoty teologalne pochodzą od Boga, ich treścią jest Bóg: jednoczą nas z Bogiem.

Jaki sens i jaką wartość posiada „noc ciemna” dla współczesnego mężczyzny i współczesnej kobiety?

Każdy, obojętnie w jakim stanie żyje, przeżywa swą noc. To łaska, której Bóg udziela w wielu okolicznościach i na różne sposoby, dostosowując się jednak zawsze do rytmu i potrzeb człowieka. Noc jest konieczna, by móc już tu, w życiu obecnym, doświadczyć radości zjednoczenia z Bogiem. A nie można jej przeżywać będąc osadzonym w niewoli pożądań (apetitos), zamkniętym w ciemnościach schematów myślowych i przywiązanym do tego, co przejściowe.

Noc jest zatem koniecznością. Nie jest jednak brakiem. Raczej zobojętnieniem, oziębłością myśli, woli i serca wobec wszystkiego co nie jest Bogiem. Kiedy już osoba wejdzie w ów proces oczyszczenia, wchodzi w relacje ze wszystkim i ze wszystkimi w wolności, bez przywiązania, bez zależności i dominacji.

Noc ciemna: przekleństwo czy łaska?

Powiedzieliśmy już że noc jest łaską, i że Bóg nie odmawia jej nikomu. Jan od Krzyża twierdzi, iż Bóg trapi jedynie po to, by wywyższyć. W procesie wyzwalającej nocy, Bóg, ze stanu „niewoli” podnosi nas do stanu „wolności dzieci bożych” i dopuszcza do uczestnictwa w swej boskiej naturze, abyśmy w ten sposób, wolni od pożądań, przywiązań i zniewoleń posiadali wszystko tak, jak to posiada Bóg, kochali wszystkich i wszystko tak, jak kocha Bóg, i aby nasze myślenie nasze miłowanie i działanie było „boskie”, tzn. na sposób Boży.

Jednak nie wszystkie doświadczenia, które człowiek przeżywa jako negatywne i złe, są świadectwem nocy... Kiedy można mówić o jej obecności?

Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć już we wcześniejszych wnioskach. Pojęcie „nocy” niesie ze sobą nieodłącznie pojęcie łaski i oczyszczenia. Posiadamy negatywne doświadczenia, takie jak: możliwość pomyłki, choroba, złe lub trudne relacje z innymi. Ich źródłem jest nasza kondycja stworzeń. W „nocy”, o jakiej mówi Jan od Krzyża, kładzie się mocny akcent na konieczność oczyszczenia wewnętrznego, które pomaga wziąć naznaczoną realizmem odpowiedzialność za życie i oglądać je z perspektywy miłości Boga, który zawsze jest dobry.

Przykładem jest Jezus Chrystus. Cierpiał głód, ubóstwo, niezrozumienie, prześladowanie, niesprawiedliwość, kłamstwo i wreszcie śmierć. I nie dlatego, aby potrzebował oczyszczenia. Przyjął On ludzką naturę ze wszystkimi jej konsekwencjami, abyśmy i my, w różnych kontekstach, kulturach i sytuacjach uczyli się przyjmować naszą kondycję osób ograniczonych.

Jakie postawy i jakie działania należy przyjąć wobec „nocy”?

Z pewnością w przeżywaniu nocy potrzebne jest rozeznanie duchowe. Kiedy już stwierdzimy, iż doświadczamy właśnie tej łaski oczyszczenia, którą Jan od Krzyża nazywa nocą, pierwszą rzeczą, jaką należy czynić, jest obudzić w sobie wdzięczność za ów dar. Dalej, potrzeba głębokiego zaufania Bogu, który zawsze i we wszystkim działa dla naszego dobra, posiada względem nas dobrą wolę i kocha prawdziwie. Trzecim elementem jest cierpliwość, z jaką trzeba znosić „noc ciemną”, oraz pokorna prośba, by owa łaska, tak ważna, dokonała w nas oczyszczenia. Takie właśnie postawy winny towarzyszyć nam w każdych okolicznościach. Noc bowiem nie ogranicza się tylko do szczególnych okresów życia, lecz przeżywamy ją praktycznie podczas całego jego biegu, choć oczywiście bywają momenty, w których odczuwamy ją intensywniej. Są to chwile milczącego działania i wzmożonego zaufania Bogu.

Często człowiek nie zdaje sobie sprawy z przeżywanej nocy — kryzysu, który dotyka również płaszczyzny psychologicznej. Czy zewnętrzne sytuacje rodzące w osobie poczucie braku miłości, braku doświadczenia pozytywnej bliskości jakiejś osoby mogą sprowokować doświadczenie nocy?

Mówiliśmy wcześniej, że Bóg udziela owej łaski w przeróżnych okolicznościach, posługując się bardzo różnymi sposobami. Musimy tu jeszcze dodać, iż „nie odpoczywa ani nie śpi Ten, który czuwa nad Izraelem”. Dlatego też wszystkie okoliczności, sytuacje i wydarzenia są podatne na działanie Boga. Można wręcz powiedzieć, że ponieważ Bóg jest zawsze z nami, żadne wydarzenie naszego życia nie jest Mu obce. I pamiętać musimy, iż On nieustannie jest uważny, by udzielać nam tego, czego najbardziej potrzebujemy według naszego osobistego rytmu. Wszystko zależy od osobistej otwartości i dyspozycyjności wobec sytuacji teologalnie trudnych, od otwartości na to, by przeżywać je na sposób boży.

Czy tęsknota za Bogiem może zrodzić ciemną noc miłości? Istnieją przecież zagrożenia wynikające z braku integracji miłości z prawdą, która to przecież rodzi wiarę i braku integracji miłości z dobrem, która rodzi nadzieję.

Te niebezpieczeństwa mogą pojawić się zawsze. Ale w miarę tego jak rozwija się proces, coraz bardziej stajemy się wrażliwi na obecność Boga, bardziej skłonni, by działać na sposób boży. Niewiątpliwie tęsknota za Bogiem jest łaską. To tęsknota i poszukiwanie Tego, w którym jest nasze zdrowie i życie. Tęsknota ta jest obecnością samego Boga, który wzbudza w nas pragnienie Siebie, co widać w wielu fragmentach Pieśni Duchowej, szczególnie poczynając od strofy zaczynającej się słowami:

Dlaczego, gdy rozdarłeś miłością Me serce,

nie dasz balsamu tej ranie?

I gdyś mnie porwał

Czemuś mnie znowu zostawił?

I nie bierzesz zdobyczy w swoje posiadanie?

(tłum. o. Bernarda Smyraka)

Każde życiowe doświadczenie jest drogą. Czy ”noc” również może przeobrazić się w drogę?

Rzeczywiście, według Jana od Krzyża, noc jest drogą, ponieważ w tej nocy identyfikujemy się z Chrystusem — jedyną Drogą. W ostatecznej analizie cały proces nocy zmierza ku utożsamieniu się z Chrystusem w Jego życiu, zarówno z ograniczeniami, jak i cnotami, oraz przyjęciu takiej formy ogołocenia i czystości ducha, jaka jest konieczna, by wzrastać każdego dnia w doświadczeniu zjednoczenia z Bogiem.

Dlaczego spotkanie z Bogiem musi być poprzedzone przyzwoleniem na zranienie? Bóg oczekuje wolności człowieka, bezwzględnego otwarcia się na wewnętrzną walkę miłości Tego, który pragnie zawładnąć sercem ludzkim... Miłość Boga może zrodzić prgnienie Jego miłości i pustkę Jego obecności... Nasza droga jest drogą wiary, oświecaną otrzymanym Słowem... Musimy pozostawać w milczeniu, aby usłyszeć Słowo jedyne... Cisza nie jest brakiem hałasu, lecz pełnią pokoju...

Idąc za Janem od Krzyża, cała osoba, od momentu stworzenia zraniona jest miłością Boga. Zostaliśmy przecież stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Rana miłości pogłębia się w sakramencie chrztu i w każdym momencie naszego życia, w którym odkrywamy ślady Boga pozostawione w stworzeniu, Jego obecność w innych osobach i w nas samych. To, co konieczne, to „caer en la cuenta”, tzn. obudzić w sobie świadomość naszej obecnej sytuacji, tego, kim jesteśmy, co otrzymaliśmy i kim winniśmy się stać.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał:

o. Paweł Baraniecki OCD

tł. s. Lidia Wrona CM

 

Głos Karmelu 20 (2/2008)


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama