Książka o oczyszczających rytuałach dla ciała i duszy (Księgarnia św. Jacka 2005)
Przekład: Karol Tomecki
ISBN: 83-7030-463-x
„...i dzisiaj czystość przemawia do najgłębszego wnętrza człowieka. Ludzie tęsknią za czystością umysłu, za człowiekiem przejrzystym, bez skrytych zamiarów; za człowiekiem, na którym można polegać, z którym wiadomo, dokąd się zmierza. Tęsknią za wewnętrzną jasnością, prostotą i wolnością. Dążą do oczyszczenia swego życia ze wszystkiego, co codziennie wmawia im reklama. Tęsknią za życiem prostym, które samo w sobie byłoby jasne. Czystość oznacza nie tylko oczyszczenie z brudu, lecz i zrzucenie zbędnego balastu, pozostawienie tego wszystkiego, co nie pozwala oddychać mojej duszy. Prostota pozwala mi odetchnąć wolnością. Prosty człowiek to nie ten, który od wszystkiego się powstrzymuje, lecz ten, który jest zwarty, jasny, przejrzysty i czysty” — pisze we Wprowadzeniu Anselm Grün.
W swojej książce przekłada na zrozumiały dla naszych czasów język mądrość starożytnych Greków, Biblii i dawnych mnichów, aby mogła ona wskazać drogę do wewnętrznej jasności i do prostoty serca. Opisuje rytuały zewnętrznego i wewnętrznego oczyszczenia, przynoszące korzyść ciału i duszy, pozwalające nam znów swobodnie oddychać. Ostrzega także przed przesadzoną i źle pojętą „gorliwością oczyszczenia”, wspomaga w zaakceptowaniu z miłością własnych ciemnych stron.
Anselm Grün (ur. 1945) jako dziewiętnastolatek wstępuje do benedyktynów w Münsterschwarzach koło Würzburga. W latach siedemdziesiątych na nowo odkrywa tradycję dawnych ojców monastycyzmu, analizuje jej znaczenie szczególnie w powiązaniu z psychologią współczesną. Po studiach z filozofii, teologii i zarządzania, od roku 1977 jest kierownikiem gospodarczym i zarządcą opactwa. W licznych kursach i wykładach wychodzi naprzeciw ludzkim potrzebom i pytaniom. Ceniony jest przez wielu jako ojciec duchowy. Należy do najpoczytniejszych dziś pisarzy chrześcijańskich.
SPIS TREŚCI |
---|
Wprowadzenie |
I. Czystość i oczyszczenie w historii religii |
II. Jezus z Nazaretu |
III. Obrazy oczyszczenia w Biblii |
IV. Droga oczyszczenia w tradycji mistycznej |
V. Katharsis w psychoterapii |
VI. Droga duchowa jako oczyszczenie |
VII. Rytuały oczyszczające dla ciała i duszy |
VIII. Dopełnienie oczyszczenia |
Zakończenie |
Literatura |
Wybrane fragmenty książki:
Wiara w ludzką rzetelność podlega w ostatnich czasach ciągłym wstrząsom. Prasa donosi o politykach, napychających własne kieszenie. Zarządy firm fałszują bilanse. Ukochanym nauczycielom, wychowawcom i kapłanom zarzuca się seksualne wykorzystywanie dzieci. Biorąc do ręki codzienną gazetę, można zadać sobie pytanie: komu jeszcze w ogóle mogę wierzyć? W ten sposób wraz z nieufnością rośnie w nas tęsknota za jasnością, za uczciwością i otwartością. Tęsknimy za osobami publicznymi, którym moglibyśmy ufać. Za ludźmi, którzy nie wykorzystywaliby swojej sławy dla własnych celów, lecz byli rzetelni i przejrzyści. Jest to ostatecznie tęsknota za czystością.
Czystość w historii religii była zawsze pojęciem centralnym. Człowiek tęsknił za tym, aby czystym zbliżyć się do czystego Boga. W mojej młodości pojęcie czystości nadzwyczaj mnie poruszało. Wówczas czystość często zrównywana była ze wstrzemięźliwością płciową. Czysty to ten, kto nie ma żadnych fantazji seksualnych. Prezentowano nam jako przykład dwunastoletnią Marię Goretti, męczennicę czystości. Dzisiaj innymi oczyma widzę tę odważną dziewczynę, która energicznie sprzeciwiła się gwałcicielowi. Podziwiam jej odwagę i przejrzystość. Jednak wówczas przedstawiano nam Marię jako dziewczynę, która odrzucała wszelkie seksualne fantazje. I w ten sposób pojęcie czystości uzyskało dla mnie jakiś nierealny wymiar. Wiedziałem, że nie mogę być tak czystym, jak wymaga tego ideał czystości. Nie mogłem w zarodku zdławić każdego poruszenia płciowego i nie mogłem wykluczyć wszelkiej fantazji seksualnej. Taka absolutna czystość jest nieludzka. I kto stwarza taki model czystości, ukazuje w ten sposób jedynie swój własny lęk przed życiem, które jest różnorodne i nigdy absolutnie czyste. Kto boi się brudu, ten nigdy nie będzie czysty. Kto chciałby sterylnej czystości, ten dopiero nabawi się brudu. Nawet nie zauważy, jak porwany zostanie przez falę błota.
Jeśli jednak porzucimy ten nieludzki ideał czystości, okaże się, że i dzisiaj czystość przemawia do najgłębszego wnętrza człowieka. Ludzie tęsknią za czystością umysłu, za człowiekiem przejrzystym, bez skrytych zamiarów; za człowiekiem, na którym można polegać, z którym wiadomo, dokąd się zmierza. Tęsknią za wewnętrzną jasnością, prostotą i wolnością. Dążą do oczyszczenia swego życia ze wszystkiego, co codziennie wmawia im reklama. Tęsknią za życiem prostym, które samo w sobie byłoby jasne. Czystość oznacza nie tylko oczyszczenie z brudu, lecz i zrzucenie zbędnego balastu, pozostawienie tego wszystkiego, co nie pozwala oddychać mojej duszy. Prostota pozwala mi odetchnąć wolnością. Prosty człowiek to nie ten, który od wszystkiego się powstrzymuje, lecz ten, który jest zwarty, jasny, przejrzysty i czysty.
Spojrzenie na naszą społeczną rzeczywistość pokazuje nam, że zagadnienie czystości i oczyszczenia jest dziś bardziej niż kiedykolwiek aktualne. W reklamie zachwalane są ciągle środki czyszczące, doskonale usuwające wszelkie zabrudzenia. Reklama mydła odwołuje się nie tylko do potrzeby cielesnej czystości, lecz ostatecznie do „duchowej warstwy przeżyć, nieodłącznej od oczyszczenia” (Hartmann 494). Sugeruje, że mydło może sprawić w człowieku to, czego dawniej spodziewano się po rytuałach oczyszczających. W reklamie wypowiada się duchowe tęsknoty. Po kąpieli będzie można czuć się „jak nowo narodzony”. Wmawia się, że może istnieć czystość absolutna, że człowiek może uwolnić się od wszelkiego brudu. Poradniki obiecują, że można uwolnić się od wszelkich obciążeń psychicznych i zerwać wszelkie zależności. Zachwala się w nich sposoby wiecznego bycia cool, pozbawienia się nadwagi i pożegnania na zawsze z gwałtownymi emocjami. Wreszcie, na płaszczyźnie psychologicznej, materializuje się ten sam absolutny ideał czystości, który duchowość mojej młodości stawiała mi przed oczyma w postaci Marii Goretti. Jednak wszystko, co ekstremalne, pochodzi od demonów, jak mówili pierwsi mnisi. Jeśli chcę absolutnej czystości, to wiedzie ona do sterylności, chłodu i bezowocności. I osiągam jedynie tyle, że to, co wypierane, powraca tym szybciej i gwałtowniej.
Współcześnie bardzo nas zajmuje zagadnienie śmieci, ich segregacji i składowania. Przy całej tęsknocie za czystością społeczeństwo nasze produkuje tyle śmieci, ile jeszcze nigdy dotąd. Chcielibyśmy składować odpady i w ten sposób obciążamy środowisko. Tęsknimy za czystą naturą, za ochroną środowiska, która pozwalałyby nam z natury korzystać. Jednak w naszej przesadzonej tęsknocie za czystością, zaśmiecamy środowisko w stopniu dotąd niespotykanym. Nawet pralnie, po których spodziewamy się czystego prania, zanieczyszczają rzeki. Tendencja do możliwie powszechnego uregulowania rzek i wybetonowania dróg winna była katastrofalnej powodzi latem 2002 roku —zanieczyściła ona szlamem i błotem całe miasta. Zalał nas brud, który chcieliśmy betonem odgrodzić od naszego ciała.
Dążenie do czystości często związane jest z agresją. Zdradza nas mowa: z entuzjazmem witamy środki, które „zabijają zarazki na śmierć”. Niekiedy zbyt wielki nacisk kładzie się na wychowanie dzieci do czystości. Istnieją fanatycy sprzątania. W opanowanym przez nich mieszkaniu nie można czuć się jak w domu. Wszystko jest tam sterylne. Odpowiednie zasady zachowania są ostrzejsze, niż najsurowsze żydowskie przepisy czystości. We wspólnotach religijnych i w rodzinach są fanatycy śmieci, którzy przekopią każdą papierową torbę w poszukiwaniu rzeczy, które są nie tam, gdzie być powinny. Poprzez swoje poglądy mogą oni terroryzować całą społeczność. Są tak zafiksowani na punkcie czystości, że nieustannie ryją w błocie. Dołącza się do tego niekiedy przymus mycia. W tęsknocie za oczyszczeniem wywołuje on często przemożne poczucie winy. Kto jest nim opanowany, ten chciałby obmyć się od winy, która go przeraża. Przymus mycia wskazuje ostatecznie na duchowy wymiar obmycia. Ostatecznie chodzi w obmyciu o oczyszczenie się od winy, która wszystko brudzi.
Pewien proboszcz opowiadał mi, że zawsze musiał iść pod prysznic po tym, jak w dawnej NRD w rozmowie z władzami zakłamywał swoją wewnętrzną jasność i zbytnio się przystosowywał. Nie wystarczała mu wiara w wybaczającą miłość Bożą. Potrzebował rytuału obmycia, aby zmyć wewnętrzny i zewnętrzny brud. Obecne tu były oba elementy: wymiar duchowy jako tęsknota za czystością i wolnością od winy i poczucia winy, oraz element przymusu, który ze strachu przed brudem wiedzie do coraz to bardziej absurdalnych rygorów oczyszczenia.
Agresywność, związana z wyobrażeniem czystości, przejawia się w pożądaniu czystego Kościoła, czystego społeczeństwa, które nie powinno być zanieczyszczane przez obcych. Terror nazistowski propagował higienę rasową i realizował ją za pomocą najbardziej brutalnych środków. W przypadku masowych mordów w Jugosławii i Rwandzie mówiono o „czystkach etnicznych”. Kościół palił heretyków i czarownice. Realizował w ten sposób higienę duchową. Jednak tym dążeniem do duchowej czystości brudził sobie ręce. Nie musimy szukać przykładów takiej postawy jedynie w przeszłości. Także i dziś fanatycy spirytualnej czystości brudzą inaczej myślących i innowierców ohydnymi zarzutami. Czystość i brud są zatem ściśle powiązane. Kto pożąda absolutnej czystości, wcale nie zauważa, że zanieczyszcza świat. W tej samej mierze odnosi się to do higienicznych i duchowych ideologii czystości.
Czystość odgrywa wielką rolę nie tylko w obszarze higieny i duchowości. Właściwym polem współczesnej walki o czystość jest moralność. Kto działa nieetycznie, ten jest nieczysty, brudny. Mówimy: „ktoś robi brudne interesy”. Teologicznie rzecz ujmując, działanie niemoralne jest grzechem lub winą. Jednak archaiczne wyobrażenie, że przez nieczyste zachowanie ulega się skalaniu lub zabrudzeniu, jest ciągle powszechne. Odczuwa się potrzebę oczyszczenia społeczeństwa od niemoralnego zachowania. I jak w dawnych czasach, określa się całe obszary życia jako „nieczyste”: „brudzi ręce” ten, kto ma do czynienia z pieniędzmi, polityka jest „brudnym interesem”. Przypadki korupcji w ostatnim okresie wzmocniły ten przesąd na temat polityki. A to, że pieniądz może zgubić człowieka, pokazała „kreatywna księgowość”. Społeczność palcem wskazuje człowieka, który nie odpowiada jej ideałowi czystości. Jednak, wyładowując się na innych, pokazujemy także, że na własne niejasne zachowania chętnie przymknęlibyśmy oko.
Także w dziedzinie moralności istnieje usprawiedliwiona tęsknota za czystością. Ale i tu są fanatycy, którzy nie zauważają, jak agresywnie głoszą czystą moralność i właśnie przez to sami działają niemoralnie. Ranią wtedy ludzi, kalając ich godność. Dążenie do jasnego i czystego zachowania w naszym społeczeństwie wymaga właściwej miary. Wymaga także doświadczenia własnego oczyszczenia. Bowiem tylko „dla czystego wszystko jest czyste” (Tt 1, 15). Kto w sobie samym nie doświadczył oczyszczenia własnych emocji i namiętności, ten nie może przejawiać również i na zewnątrz żadnego oczyszczającego działania. Ideały czystości stają się dla niego obsesją. Identyfikuje się on z nimi. Chciałby je stwarzać na zewnątrz siebie i brudzi przy tym ludzkość własną nieczystością.
Mój przyjaciel opowiadał o swojej kuracji oczyszczającej w Peru. Przez tydzień przebywał w dżungli. Pewien Indianin poprzez post przygotowywał się do towarzyszenia mu. Siadał w milczeniu naprzeciw niego i od czasu do czasu pytał o obrazy, które powstają we wnętrzu mojego przyjaciela. Po czym wzywał go do uwolnienia się od wewnętrznego brudu. Całe błoto, które w milczącej obecności Indianina zbierało się w jego wnętrzu, mój przyjaciel miał wyrzucać z siebie jak wulkan, plujący brudem ze swych trzewi. Nocą, w sennych marzeniach tego człowieka powstawały wyraziste obrazy. Uświadamiały mu one, że w ostatnich latach wszystko w sobie tłumił, sądząc, że sam może to wyjaśnić. Jego towarzysz jednak nieustannie domagał się od niego nie wyjaśniania, ale wyrzucania właśnie. Potrzebna jest do tego moc uwalniającej energii, aby oswobodzić się od wewnętrznego balastu. Oczyszczeniu duchowemu towarzyszyła cielesna kuracja oczyszczająca. Mój przyjaciel miał pić dużo cynamonowej herbaty i zachowywać określoną dietę. Ciało i dusza dla Indian stanowią jedność — więc razem muszą zostać oczyszczone. Mój przyjaciel po tym tygodniu czuł się duchowo i cieleśnie jak nowo narodzony. Widocznie po dziś dzień działają znane przez Indian rytuały oczyszczające, pomagające uwolnić się od wewnętrznego brudu. To, czego mój przyjaciel doświadczył w Peru, pobudziło mnie do zbadania raz jeszcze, jak rozumiane jest zagadnienie czystości i oczyszczenia w historii religii, w Biblii i, przede wszystkim, w tradycji mistycznej. W małym kręgu współbraci i współpracowników Wydawnictwa Vier Türme rozmawialiśmy pewnego wieczoru na ten temat. I odczuwaliśmy, że każdy mógł coś wnieść w te rozważania, bowiem czystość jest tęsknotą pierwotną (Ursehnsucht). Codziennie mamy do czynienia z czyszczeniem. Choćby codzienne sprzątanie pokoju jest symbolem tęsknoty za oczyszczeniem także i naszego wnętrza od tego wszystkiego, co zagraca naszą prawdziwą istotę.
Droga mistyczna rozpoczyna się zawsze od „via purgativa”, drogi oczyszczającej. Mam wrażenie, że w wielu kursach medytacji zen czy kontemplacji temu etapowi oczyszczenia poświęca się zbyt mało uwagi. Wkracza się od razu na drugi etap, oświecenie, lub wręcz na trzeci, zjednoczenie. Jednak, jeśli zjednoczenie chce się osiągnąć bez oczyszczenia, pojawia się niebezpieczeństwo, że pominie się własne ciemne strony i nie dostrzeże sprzecznych tendencji we własnej duszy. Psychologicznie rzecz ujmując, praca z obecnym w nas „cieniem” jest niezbędnym warunkiem samospełnienia i wejścia na duchową drogę zjednoczenia z sobą samym i z Bogiem.
Jako przełożony wspólnoty ciągle konfrontowany jestem z konfliktami. Odczuwam na sobie samym, jak łatwo pozwalam się wciągnąć w konflikty i naładowywać negatywnymi emocjami. Jeśli ktoś beszta współpracownika lub wyładowuje się na współbracie, od razu coś we mnie zaskakuje, budzi się oburzenie na tego człowieka. I zbyt późno zauważam, że moje myślenie zostaje zaśmiecone nieoczyszczonymi emocjami z zewnątrz. Stąd też zagadnienie oczyszczenia emocji jest ważne także dla mnie samego.
Mam zatem nadzieję, że tą książką odpowiadam na tęsknoty wielu ludzi za czystością i jasnością, za wolnością i otwartością, za prostotą i jednością. Dla niektórych droga poprzez definicje czystości i opisy oczyszczenia w Biblii i w tradycji mistycznej może być zbyt męcząca. Mogą oni od razu przejść do drugiej części książki, w której omówione zostaną osobiste drogi oczyszczenia. Jednak dla mnie owocne było właśnie zajęcie się Biblią i wczesnym monastycyzmem. Udowodniło mi, że dzisiejsza tęsknota za czystością nie jest niczym nowym, czystość fascynowała ludzi od zawsze. Jezus odpowiedział na ową tęsknotę we właściwy sobie, oryginalny sposób. A mnisi i mistycy tłumaczyli słowa Jezusa w sposób odpowiedni dla swoich czasów i stosowali je na swojej drodze duchowej. Ich doświadczenie może być bardzo pomocne na naszej własnej drodze. Niech więc ta książka pomoże Ci, Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, odnaleźć swą własną drogę do stania się czystym i jasnym, tak, aby Twoje życie oddychało wolnością.
opr. mg/mg