Pisma zebrane bł. Stanisława Papczyńskiego (fragmenty)
PRZED KOMUNIĄ ŚWIĘTĄ
1. „A gdy już miał lat dwanaście” (Łk 2,42).
Gdy słyszysz, że dwunastoletni Jezus udaje się z najświętszymi rodzicami do świątyni jerozolimskiej, podziwiaj Jego pobożność i weź pod uwagę swoje obyczaje, czyny i zachowanie, kiedy byłeś w podobnym wieku. Wtedy to zaczynałeś obrażać Boga, popuszczać cugle swawolnej młodości i popadać we wszelkie zło i występki. O, jakże się różniłeś od Chrystusa! Dwunasty rok życia twego Zbawiciela dostarczył przykładów zadziwiającej pobożności; u ciebie dał początek wszelkiej zdrożności.
A obecnie jak spędzasz te lata w domu Bożym? Jak ozięble, jak ospale, jak zuchwale! Uważaj, by nie było tak, że strojem zakonnym wydajesz się naśladować Jezusa, a obyczajami łotra i gorzej prezentujesz się niż człowiek świecki. Sam stan zakonny nikogo nie zbawia, lecz życie zakonne.
Może słyszałeś o owym potępionym żołnierzu, który wstąpił do jakiegoś instytutu zakonnego i zamienił mundur wojskowy na habit, ale nie zmienił obyczajów. Dlatego po śmierci zjawił się z piekła, odnosząc szatę zakonną na końskim ogonie.
Niech cię Bóg broni, żebyś [f. 13v] miał być zakonnikiem tylko z imienia, a nie też w rzeczywistości. Gdybyś nie porzucił złych świeckich obyczajów i jeślibyś nie odpowiedział swojemu powołaniu, doczekałbyś się podobnego bardzo nieszczęśliwego końca.
2. „Szukali Go wśród krewnych i znajomych” (Łk 2,44).
Nie mógł najczystszy Józef z małżonką, Najświętszą Dziewicą, znaleźć Chłopca Jezusa wśród przyjaciół, członków rodziny i krewnych. Ty też Go nie znajdziesz w pogawędkach, w czytaniu ciekawostek, w świecie, na ulicach, w poglądach obcych twemu rodzajowi życia i w trybie życia ludzi świeckich.
Posłuchaj też, co mówi św. Augustyn, biskup Hippony i doktor Kościoła, który tam właśnie przez długi czas poszukiwał tego Pana: „Krążyłem, mówi, po osiedlach i ulicach miast tego świata, szukając Ciebie (Boże), i nie znalazłem, bo źle, na zewnątrz szukałem Tego, który był wewnątrz. (...) Byłeś ze mną, ale ja nie byłem z Tobą; oddalały Cię ode mnie te rzeczy, które nie mogły istnieć inaczej, jak tylko w Tobie”.
Boga należy szukać we wnętrzu, w domu, w ciągłych umartwieniach; a nie na zewnątrz w próżnych uciechach. Albowiem jeśli rzeczywiście troszczysz się o to, żeby odnaleźć Boga, to na nic się to zda, jeśli szukając Go, nie będziesz się umartwiał. Czy wiesz, gdzie się znajduje Boga? Tam, gdzie się opuszcza człowieka. Czy wiesz, gdzie można znaleźć Chrystusa? Tam, gdzie zatraca się, umartwia i poświęca w ofierze własną wolę.
3. „Znaleźli Go w świątyni, siedzącego pośrodku doktorów” (Łk 2,46).
Oto poszukiwany przez trzy dni święty Chłopiec, niebiański Młodzieniec zostaje w końcu znaleziony w świątyni. Tutaj, tutaj szukaj Go i ty, duszo moja!
O, gdybyś częściej odwiedzał świątynie, częściej znajdowałbyś w nich zagubionego Jezusa! Kiedy zostajesz pozbawiony Jego miłej obecności, gdzież miałbyś Go szukać, jak nie w świątyni, w której jest On zawsze fizycznie obecny? Kiedy jesteś dręczony wewnętrznymi i zewnętrznymi zmartwieniami, udaj się do świątyni, a otrzymasz pociechę. Gdy potrzebujesz w swoich sprawach Bożej pomocy, idź do tejże świątyni, a tam będzie Ten, który ci pomoże. Śpiesz i teraz do Jego sanktuarium, zwróć się do serca, a tam Go znajdziesz [f. 14r].
PO KOMUNII ŚWIĘTEJ
1. „Wszyscy zaś [...] zdumiewali się” (Łk 2,47).
Co powodowało zdumienie doktorów? Co budziło ich podziw, że byli w Chrystusa wpatrzeni jak urzeczeni? Jego rozsądek i mądrość. Lecz, o duszo moja, przecież trudno sobie wyobrazić większą roztropność od Boskiej, która połączyła Człowieka z Bogiem i obu dała takiemu grzesznemu człowiekowi, jakim ty jesteś. A jednak nie zdumiewasz się tą mądrością, nie podziwiasz jej i nie wychwalasz.
Dziwili się Izraelici, gdy głowa Mojżesza promieniała po jego rozmowie z Bogiem [por. Wj 34,29]. A czyż ty nie będziesz podziwiał Boga, już nie rozmawiającego z Mojżeszem, ale w twym sercu rozprawiającego z tobą i w tobie pozostającego, i czyż nie będziesz Go wielbił? Lud hebrajski bał się podejmować rozmowy z Bogiem i mówił do Mojżesza: „Mów ty do nas, a słuchać będziemy; niech Pan do nas nie mówi, byśmy snadź nie pomarli!” (Wj 20,19).
A do ciebie rzeczywiście, ukrywszy majestat, przychodzi łagodnie i przyjaźnie Król ludu hebrajskiego pod postacią chleba, w małej jego odrobinie. O dobroci! O zdumienie! O cudzie! Rozmawiaj z Nim, nie bój się, a co ci oznajmi, wypełnij jak najdokładniej.
2. „Nie wiedzieliście, że w tych rzeczach, które są Ojca mego, potrzeba, żebym był?” (Łk 2,49).
Oto dwunastoletni Chłopiec już w tak młodym wieku ma świadomość tego, po co przyszedł na świat: już troszczy się o wypełnienie woli Ojca.
Ty też na nowo przywiedź sobie na myśl, w jakim celu wstąpiłeś do zakonu oraz przypomnij sobie i odnów wcześniejsze postanowienia dotyczące poprawy życia i obyczajów. Bądź przekonany, że pełnienie woli Bożej i dostosowanie się do niej jest najszlachetniejszą i najwyższą doskonałością.
Jest to najbardziej uczęszczana droga do nieba przez wszystkich świętych, patriarchów i zakonników. Abraham bowiem chciał złożyć Bogu na Jego życzenie swego syna w całopalnej ofierze. Ty, idąc za jego przykładem, też powinieneś temu samemu Panu coś ofiarować. Abraham [f. 14v] na głos Boży wyszedł z ziemi ojczystej i opuścił wszystkich swoich bliskich [por. Rdz 12,1-5; 22,1-12].
Ty także opuściłeś strony rodzinne dla przystani, jaką przez powołanie zakonne wskazał ci palec Ducha Świętego, i jakby swych krewnych i towarzyszy też powinieneś opuścić swe złe nawyki i nieujarzmione namiętności. Powinieneś jedynemu najlepszemu i wszechmocnemu Bogu też poświęcić, oddać i złożyć w ofierze na górze Moria, to znaczy w zakonie, swego jedynego syna Izaaka, to jest jedyną swoją wolę. We wszystkich zaś poczynaniach czy postanowieniach mów: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”. Co do mnie, niech się dzieje, Panie, Twoja wola [Mt 6, 10] w każdej chwili, godzinie, dniu i w wieczności.
3. „A był im poddany” (Łk 2,51).
Chrystus uczy cię teraz bardzo wzniosłej cnoty posłuszeństwa, nie mnóstwem słów, lecz wymową przykładów, gdy widzisz, jak jest poddany woli rodziców.
O Jezu, więcej tutaj zdumiewa mnie to, że z uległością słuchasz Józefa, niż to, że mocą przedziwnych słów i wiedzy przekonujesz żydowskich uczonych. Cóż bowiem w tym dziwnego, że rozprawiasz z nimi w najmądrzejszy sposób, skoro jesteś wieczną Mądrością? Lecz któż mógłby się nie dziwić, że Ty, Pan nieba, dobrowolnie poddajesz się rodzicom, że jako Bóg jesteś posłuszny ludziom?
Mój Jezu, wpatrując się w Twój przykład, uznaję wartość i konieczność cnoty posłuszeństwa. Było bowiem konieczne, aby był posłuszny rodzicom Ten, który później miał być posłuszny swym katom i któremu cały świat miał zostać poddany. Gdyby bowiem sąsiedzi lub krewni zauważyli, że buntuje się wobec Matki Dziewicy i przybranego ojca Józefa, mogliby podejrzewać, że jest On pod wpływem złego ducha, że jest obłudny i pyszny. Posłuszeństwo jest bowiem prawdziwym świadectwem i dowodem wszelkiej świętości [f. 15r].
opr. mg/mg