O postaci błogosławionego ks. Zygmunta Gorazdowskiego (beatyfikacja - 26.06.2001, Lwów)
Podczas Mszy świętej odprawionej 26 czerwca we Lwowie Jan Paweł II dokona beatyfikacji Sługi Bożego ks. Zygmunta Gorazdowskiego — założyciela Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Józefa.
Zygmunt Gorazdowski urodził się w zubożałej rodzinie szlacheckiej w Sanoku w listopadzie 1845 r. Pierwsze miesiące życia spędził w majątku babki Łazowskiej, cudem unikając śmierci w czasie rzezi galicyjskiej. Szkołę elementarną i gimnazjum ukończył w Przemyślu, dokąd przeniosła się jego rodzina i gdzie ojciec otworzył zakład introligatorski i sklep. Właśnie od ojca, który był znanym działaczem narodowym, młody Zygmunt nauczył się wrażliwości na ludzką biedę, patriotyzmu, zamiłowania do działalności społecznej.
W 1863 r. Zygmunt Gorazdowski uciekł z gimnazjum, by wziąć udział w powstaniu styczniowym. Po klęsce wrócił do rodzinnego domu, by kontynuować naukę. Po ukończeniu gimnazjum podjął studia prawnicze na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. W 1865 r. postanowił zostać kapłanem. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1871 r. w katedrze lwowskiej. Pracował jako wikary m.in. w Tartakowie, Wojniłowie, Bukaczowce, Gródku Jagiellońskim i Żydaczowie. W tym czasie dał się poznać jako autor pism i opracowań religijno-katechetycznych, adresowanych głównie do dzieci i młodzieży. Były one wysoko cenione przez przełożonych, a „Katechizm dla szkół ludowych” był zalecany w diecezji przemyskiej jako „najodpowiedniejszy podręcznik przy nauce religii”.
Postawa Gorazdowskiego jako kapłana już wtedy zwracała uwagę nie tylko katolików. Gdy był wikarym w Wojniłowie, nawet miejscowi Żydzi całowali jego szaty, powtarzając z przekonaniem: „To święty człowiek”. Wszystkich ujmował otwartością i wrażliwością na potrzeby człowieka.
W 1877 r. ks. Gorazdowski został przeniesiony do Lwowa, gdzie pracował w kilku parafiach i prowadził działalność charytatywną. Zakładał liczne towarzystwa miłosierdzia, a w 1882 r. sprowadził z Tarnopola Siostrzyczki Ubogich, które podjęły się prowadzenia „taniej Kuchni Ludowej”. Dały one początek założonemu w 1884 r. Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia św. Józefa, prowadzącemu kolejne dzieła dobroczynne. Oprócz Domu Pracy i Zakładu dla Nieuleczalnych i Rekonwalescentów ks. Gorazdowski założył także Internat dla Studentów Seminarium Nauczycielskiego i Zakład Dzieciątka Jezus, w którym, jako pierwszym w kraju, opiekę znajdowały porzucone niemowlęta. Stworzył również Towarzystwo Opieki nad Niemowlętami, które objęło opieką ubogie matki wychodzące z lwowskiego zakładu położniczego i ich dzieci. W Zakładzie Dzieciątka Jezus bezpłatny dach nad głową, wyżywienie oraz opiekę duchową, a czasem i pomoc w resocjalizacji znajdowały także kobiety z małymi dziećmi. Niemowlęta po ukończeniu pierwszego roku życia były odsyłane na koszt zakładu do rodzin zastępczych mieszkających na wsi. Przebywały tam do szóstego roku życia, a jeśli było to możliwe, mogły pozostać w takiej rodzinie na stałe. W przeciwnym razie o ich dalszy los troszczyły się siostry, umieszczając je w zakładach wychowawczych. System ten mógł funkcjonować wyłącznie dzięki ks. Gorazdowskiemu, który nie ustawał w zjednywaniu dobroczyńców i zdobywaniu niezbędnych środków.
Rozwijając działalność charytatywną ks. Zygmunt Gorazdowski starał się też ją uporządkować i nadać skoordynowany charakter. Z jego inicjatywy powstał m.in. we Lwowie Związek Katolickich Towarzystw Dobroczynnych, którego został wiceprezesem. W miarę rozwoju zakonnego zgromadzenia ks. Gorazdowski uruchamiał kolejne jego placówki w różnych miastach Galicji, m.in. w Sokalu, Krośnie, Kaliszu, Czortkowie, Dolinie, Tarnowie. Jako proboszcz parafii św. Mikołaja we Lwowie prowadził też działalność charytatywną na własną rękę. Jego plebania zawsze była otwarta dla lwowskiej biedoty. Żebracy ściągali tu z całego miasta, bo wiedzieli, że „ksiądz dziadów” ich nie przegoni, mimo że sam żył ubogo. Jadał niezwykle skromnie. Tylko podczas imieninowego śniadania pozwalał sobie na „luksus”. Podawano wtedy bułki i kawę. Chodził w starej, zniszczonej bieliźnie, sutannie i płaszczu. Józefitki starały się dbać o swojego założyciela, ale otrzymane od nich odzienie rozdawał ubogim. Gdy dziennikarz „Gazety Kościelnej” zapytał go, skąd bierze fundusze na działalność, odpowiedział, że gdy brakuje mu pieniędzy, to daje większe jałmużny.
Lwowianie cenili ks. Gorazdowskiego nie tylko jako dobroczyńcę, ale również jako kapłana. Jego konfesjonał był zawsze oblężony. Penitenci mogli się do niego zgłaszać o każdej porze, a i on odwiedzał w domach najbardziej zatwardziałych grzeszników, zachęcając ich do skorzystania z sakramentu pojednania. Ks. Gorazdowski założył także katolicką szkołę polsko-niemiecką i sprowadził do pracy w niej Braci Szkół Chrześcijańskich. Przystąpił też, choć z niewielkim powodzeniem, do spółki wydawniczej i stał się właścicielem drukarni oraz redaktorem „Gazety Codziennej”. Uważał bowiem, że „religii i moralności katolickiej” nie „uratują same kazania w kościele”. Oszukany przez wspólnika, musiał się jednak wycofać z tego przedsięwzięcia. Cierpiąc na niebezpieczną chorobę oczu, grożącą całkowitą utratą wzroku, nie był w stanie go nadzorować. Z tego powodu zrezygnował też z funkcji proboszcza i krótko przed I wojną światową zamieszkał w klasztorze swych duchowych córek. Aż do śmierci w 1920 roku czuwał nad powoływanymi przez siebie dziełami, dzięki czemu przetrwały one szczęśliwie wszystkie zawieruchy.
opr. mg/mg