O profesorach, alumnach i kapłanach Archidiecezji Wileńskiej w marcu 1942 r.
Pierwsze dni marca 1942 r. były naznaczone bolesnymi wydarzeniami w Archidiecezji Wileńskiej. Dnia 3 marca Niemcy uwięzili profesorów i alumnów Seminarium Duchownego w Wilnie, natomiast 4 marca w lasku koło Berezwecza oprawcy spod znaku swastyki rozstrzelali trzech kapłanów: Mieczysława Bohatkiewicza, Władysława Maćkowiaka i Stanisława Pyrtka. Dziś czcimy ich jako błogosławionych, męczenników, wyniesionych do chwały ołtarzy przez Ojca Świętego Jana Pawła II. W kolejną rocznicę pragniemy przypomnieć tych Męczenników, a także ciężkie przejścia profesorów i kleryków.
Po wybuchu II wojny światowej, choć z wielkimi trudnościami, działało Wileńskie Seminarium Duchowne. Jego działalność została brutalnie przerwana w dniu 3 III 1942 r. Tego dnia gestapo i policja litewska otoczyli budynek seminaryjny. Profesorów i alumnów aresztowano i umieszczono w więzieniu na Łukiszkach. Uniknęli aresztowania tylko trzej profesorowie: ks. Michał Sopoćko, ks. Ignacy Świrski i ks. Władysław Rusznicki. Dnia 18 III 1942 r. 11 profesorów wywieziono do Wiłkowyszek i tam internowano w gmachu Wyższego Seminarium Duchownego. Trzej profesorowie: Jan Ellert, Paweł Nowicki i Antoni Pawłowski przebywali w wiezieniu do 7 lipca i wówczas dołączono ich do księży znajdujących się w Wiłkowyszkach. Torturom był poddawany w więzieniu prokurator Seminarium ks. Jan Krassowski. Chciano go zmusić do wydania kosztowności seminaryjnych. 17 X 1942 r. księża profesorowie zostali wywiezieni do obozu pracy w Szałtupiu koło Kowna. Niektórzy z nich przeszli potem przez więzienia oraz obozy pracy w Poniewieżyku i Prowieniszkach. W końcu marca 1943 r. ze względu na stan zdrowia zwolniono księży: Leona Puciatę, Władysława Suszyńskiego i Jana Uszyłłę, a we wrześniu i październiku tego roku profesorów: Czesława Falkowskiego, Nowickiego i Walentego Urmanowicza. Inni przebywali w obozie do wyzwolenia przez Armię Czerwoną 16 VII 1944 r. i wrócili do Wilna. Ks. Puciata, który wrócił z obozu ciężko chory, zmarł po kilku miesiącach (12 VII 1943 r.).
Uwięzieni klerycy (ponad 80), z wyjątkiem alumnów narodowości litewskiej, zwolnionych po kilku dniach, przebywali w więzieniu na Łukiszkach do 5 V 1942 r. Tego dnia wywieziono ich na roboty do Niemiec. Część alumnów uciekła z transportu już w Wilnie, niektórzy w Grodnie, Białymstoku i w Warszawie. Do Niemiec dojechało 31 kleryków. Niektórzy z nich przeszli tam jeszcze przez więzienia, a dwóch: Wojciech Grzegorzek i Piotr Skraga, przeszło przez obozy w Buchenwaldzie i Dachau.
Na szczególne odnotowanie zasługują losy alumnów, którzy zachorowali w więzieniu i znaleźli się w szpitalu. Diakon Augustyn Piórko zachorował na zapalenie opon mózgowych i zmarł 13 IV 1942 r. Do choroby przyczyniły się ciężkie warunki więzienne. Innych 7 chorych kleryków zwolniono. Trzech z nich w niedługim czasie złożyło ofiarę ze swego życia. Henryk Żyźniewski, przebywając na plebanii, został aresztowany razem z proboszczem i rozstrzelany pod Mińskiem w końcu 1942 lub na początku 1943 r. Anastazy Wasilewski został później wywieziony na roboty do Kowna i tam zmarł w 1942 lub 1943 r. Natomiast Józef Sokołowski, alumn V roku, zginął w wypadku samochodowym koło Mejszagoły w końcu lutego lub na początku marca 1943 r. Inny alumn, zwolniony z więzienia, Leon Piotrowski, przebywał u krewnych w parafii Mejszagoła. Został on aresztowany i umieszczony znowu w więzieniu na Łukiszkach, a stąd wywieziono go do obozu ciężkich prac w Prowieniszkach, gdzie ze swoimi niektórymi profesorami dzielił ciężki los więźnia aż do wyzwolenia.
Franciszek Ogonowski, alumn I roku, uniknął wywózki do Niemiec, ale w sierpniu 1942 r. został aresztowany przez gestapo i w 1943 r. został rozstrzelany w Ponarach pod Wilnem. Natomiast Feliks Kochanowski, pochodzący z parafii Krynki, który uciekł w Grodnie z transportu, przebywał później na plebanii w Jałówce u ks. Edmunda Roszaka. 15 VII 1943 r. został on rozstrzelany koło Świsłoczy razem z ks. Roszakiem i innymi księżmi i zakładnikami. Inny był los alumna Lucjana Kosińskiego z parafii Turośń Kościelna. Uciekł on z transportu w Białymstoku i całą wojnę przebywał w Izbiszczach w parafii Śliwno, gdzie zaangażowany był w potajemne nauczanie, m.in. grupy AK-owców. Gdy przyszli sowieci NKWD aresztowało go 19 IX 1944 r. i uwięziono w Białymstoku, a następnie 7 XI 1944 r. wywieziono do obozu w Ostaszkowie, a stąd do obozu w Riazaniu. W styczniu 1946 r. wrócił do Polski i wkrótce zgłosił się do Wileńskiego Seminarium, działającego już w Białymstoku.
Profesorowie i alumni Wileńskiego Seminarium Duchownego złożyli ofiarę ze swoich cierpień w tym strasznym okresie II wojny światowej. Prawie wszyscy przeszli przez więzienia i obozy. Siedmiu alumnów zginęło w czasie wojny, dwóch cierpiało na Syberii. Księdzu prof. L. Puciato więzienie i obóz przyśpieszyły śmierć. Poniewierka i cierpienia były udziałem wszystkich, a dla szeregu alumnów wojenne czasy przeszkodziły w dojściu do kapłaństwa.
Następnego dnia po uwięzieniu profesorów i alumnów Seminarium, na północy Archidiecezji, w lasku Borek koło Berezwecza, salwa niemieckich zbrodniarzy pozbawiła życia trzech młodych księży: Mieczysława Bohatkiewicza, proboszcza Pelikan i Dryssy oraz Stanisława Pyrtka i Władysława Maćkowiaka, duszpasterzy parafii Ikaźń. Zginęli za to, że byli gorliwymi duszpasterzami i Polakami. Najpierw trzymano ich w więzieniu w Brasławiu, a następnie w Głębokiem. Mogli uniknąć aresztowania, a także uciec ze szpitala, gdy proponowano im ucieczkę. Pozostali, aby w odwecie Niemcy nie skrzywdzili ich uwięzionych parafian lub personelu szpitala. Dzień ich rozstrzelania był dniem uwolnienia parafian z Ikaźni. Bardzo wymowne są listy tych kapłanów napisane w celi śmierci na kilka godzin przez egzekucją.
Ks. Bohatkiewicz na kartkach brewiarza napisał do rodziny: „Idę dzisiejszej nocy na śmierć, ja i moi konfratrzy z Ikaźni. Idę spokojnie i mam w Bogu nadzieję, że moje cierpienia i krew wysłużą mi zbawienie...” Ks. Maćkowiak do Arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego napisał: „Idę złożyć ostatnią ofiarę z życia. Za trzy godziny stanę przed Panem. (...) Cieszę się, że Bóg mnie wybrał, a nade wszystko, że dodaje łaski i sił, bo wszyscy trzej jesteśmy spokojni”. Ks. Pyrtek w brewiarzu napisał do Ojca i Rodzeństwa: „... kilka godzin dzieli mnie od śmierci niczem nie zasłużonej. Obowiązkiem kapłana jest złożyć i tę ofiarę za Chrystusa. Ginę za nauczanie religii. Nie płaczcie ani się smućcie po mnie, idę do Mamusi i tam wszyscy się spotkamy...
”Bardzo wymowne są słowa ks. Pyrtka: „Ginę za nauczanie religii”. W ciężkich wojennych warunkach kapłan ten, w porozumieniu ze swoim proboszczem, ks. Maćkowiakiem, starał się najmłodszym parafianom przekazać naukę Chrystusową i utwierdzić w wierze. Za to spotkała ich śmierć. Zginęli rankiem 4 III 1942 r. w lasku koło Berezwecza. Zginęli z okrzykiem: „Niech żyje Chrystus Król!” Ich męczeńskie wyznanie wiary nie pozostało bez echa. Od samego początku byli uważani przez kapłanów Archidiecezji Wileńskiej oraz przez parafian Ikaźni i Pelikan za męczenników. Ojciec Święty Jan Paweł II zaliczył ich do Błogosławionych w czasie uroczystej Mszy Świętej na Placu Zwycięstwa w Warszawie w dniu 13 VI 1999 r. razem z całą grupą 108 Męczenników Kościoła katolickiego w Polsce. Dziś odbierają oni cześć nie tylko w Kościele w Polsce, ale i na Białorusi, gdzie zginęli, na Litwie, a także i w innych krajach. Bardzo wymowne jest to, że w dekanacie Jordanów na Podhalu, skąd pochodził ks. Pyrtek, obrano go za patrona katechetów. Również w naszej Archidiecezji powinien być i on i jego towarzysze męczeństwa czczeni przez kapłanów i katechetów jako patroni przekazu Ewangelii, czy to w sali szkolnej czy z ambony kościelnej. Ci, którzy uczą religii, wiedzą, jak ciężkie jest to zadanie w obecnych warunkach. Trzeba jednak też przypominać sobie, że jest bardzo ważny obowiązek kapłana i katechety.
Na koniec warto zwrócić uwagę na dzień 4 marca. Ten właśnie dzień, uroczystość głównego patrona metropolii wileńskiej, wybrali okupanci na datę egzekucji tych kapłanów. Bardzo możliwe, że chcieli w ten sposób okazać swoją wzgardę dla Kościoła. Tymczasem ta śmierć stała się szczególnym wyznaniem wiary. Uroczystość św. Kazimierza w naszej Archidiecezji łączy piękne świadectwo życia młodego Królewicza z XV w. ze świadectwem męczeńskiej śmierci Błogosławionych Męczenników z Berezwecza w czasie II wojny światowej.
opr. ab/ab