Do XIX w. 87% kanonizowanych osób było płci męskiej. W XX wieku sytuacja zasadniczo się zmieniła, a wiele świętych kobiet nie pasuje do wyobrażenia "świętej z obrazka"
Ktoś powiedział, że bez nich świat byłby gorszy i bardziej szary. To święte i błogosławione kobiety związane z Polską. Do czasów Jana Pawła II jedyną kanonizowaną kobietą z ziem polskich była św. Jadwiga Śląska.
Szukając kobiet świętych i błogosławionych przejrzałam listę wszystkich świętych pochodzących z naszego kraju. W ich gronie kobiety są niestety w mniejszości. Co wcale nie znaczy, że w Polsce świętych niewiast jest mniej niż mężczyzn. Podobno między X a XIX wiekiem 87% kanonizowanych i beatyfikowanych wywodziło się spośród mężczyzn. W XX wieku sytuacja zaczęła się zmieniać. Ale jeszcze wiele kobiet czeka na oficjalne ogłoszenie ich świętymi czy błogosławionymi. Wśród nich możemy odnaleźć władczynie, mniszki, a nawet teściową. Pewnie nie były idealne, jednak w życiu szukały łączności z Bogiem, były ludźmi czynu i ciągłej przemiany, czyli nawrócenia.
Wspomniana już św. Jadwiga Śląska jest obecnie jakby „zasłonięta” przez królową, polską świętą noszącą to samo imię, a nawet z nią mylona. Urodziła się między 1174 a 1180 rokiem na zamku nad jeziorem Amer w Bawarii, jako córka hrabiego Bertolda VI i Agnieszki Wettyńskiej, hrabiów Andechs, którzy tytułowali się również książętami Meranu i margrabiami Istrii.
Pochodziła z Bawarii, więc dlaczego o niej wspominam? Z urodzenia nie była Polką, ale w wieku 12 lat została żoną wrocławskiego księcia Henryka Brodatego. „Zawierając małżeństwo spełniła bardziej wolę swoich rodziców aniżeli swoją wolę” — można przeczytać w jej średniowiecznej biografii
Na Śląsk przybyła w około 1186 roku. Tu postanowiła nauczyć się języka polskiego, by swobodnie rozmawiać z poddanymi i zyskała miłość mieszkańców Śląska. Urodziła siedmioro dzieci, z których przeżyła tylko dwójka - córka Gertruda i syn Henryk. Po urodzeniu siódmego dziecka z mężem złożyła ślub czystości. Miała wtedy około 33 lata, a Henryk Brodaty 43. - Dobroczynną miłością pochylała się nad bliźnimi, hojnie rozdzielała jałmużnę, świadczyła pomoc wspólnotom i osobom zakonnym, wdowom i sierotom, słabym i chorym, trędowatym i więźniom, podróżnym, matkom wychowującym małe dzieci. Nikomu nie pozwalała odejść bez wsparcia. To jest też wypełnianie woli Bożej - mówił o niej ks. bp Rudolf Pierskała, biskup pomocniczy diecezji opolskiej. Po śmierci męża Jadwiga przekazała rządy żonie Henryka Pobożnego, Annie, i zamknęła się w klasztorze sióstr cysterek w Trzebnicy. Pokutowała, pościła, biczowała się i założyła włosiennicę. Przez 40 lat życia jadła tylko dwa posiłki dziennie, bez mięsa i nabiału.
Zmarła 14 października 1243 roku w wieku ponad 60 lat. Od razu do jej grobu w Trzebnicy zaczęły przybywać pielgrzymki: ze Śląska, Wielkopolski, Łużyc i Miśni. Teraz w ikonografii często przedstawiana jest z miniaturą kościoła na ręku, jakby chciała wskazać na jego znaczenie dla wierzących i mówić „kochajcie Kościół”.
Te słowa to wcale nie żart, ani kolejny dowcip. Marianna Biernacka z domu Czokało była teściową rozstrzelaną za synową i chyba nie ma na świecie drugiej takiej. Pochodziła z Lipska nad Biebrzą, prawdopodobnie z rodziny greckokatolickiej. Uczęszczała do elementarnej szkoły, jednak była analfabetką. W wieku 16 lat, w 1905 roku wyszła za mąż za Ludwika Biernackiego. Urodziło się im sześcioro dzieci, ale czworo z nich zmarło w okresie niemowlęcym. Do pełnoletności dożyła córka Leokadia i syn Stanisław. W 1939 roku syn ożenił się z Anną Szymańczykówną, która zamieszkała w domu Biernackich.
Na początku lipca 1943 roku miały miejsce masowe aresztowania mieszkańców Lipska. Na liście aresztowanych znalazł się Stanisław Biernacki i jego żona Anna. Kiedy w lipcowy poranek esesman przyszedł, by aresztować Stanisława i Annę, Marianna uklękła przed nim i błagała za synową: „Jak ona pójdzie, jest przecież w ostatnich tygodniach ciąży, ja pójdę za nią”. Niemiec zgodził się.
Marianna ze Stanisławem i innymi aresztowanymi została przewieziona do więzienia w Grodnie. Stamtąd pani Biernacka prosiła tylko, aby przysłać jej różaniec. Wszyscy zostali rozstrzelani za wsią Naumowicze pod Grodnem w odwecie za zabicie przez partyzantów niemieckiego policjanta. Anna ocalała dzięki ofierze życia swojej teściowej i z dziećmi oraz wnukami doczekała się jej beatyfikacji. Lipsk nad Biebrzą, gdzie przez 55 lat żyła błogosławiona teściowa, co roku 2 sierpnia jest miejscem pielgrzymek teściowych. Modlą się wtedy za synowe i zięciów.
Natalia Tułasiewicz mówiła o sobie: muszę być świętą, nowoczesną świętą, teocentryczną humanistką. Na zdjęciach można ją zobaczyć ze skrzypcami, na których pewnie grała. To również, jak można przeczytać na stronie internetowej prowadzonej przez jej rodzinę, „polonistka, nauczycielka, poetka, była osobą nieprzeciętną, entuzjastką słowa i czynu. Chłonna wiedzy, świata, ludzi, kochająca przyrodę i podróże, zafascynowana kulturą, sztuką, muzyką, przejęta ideą apostolstwa ludzi świeckich w zachwycie nad dziełem stworzenia i w radości życia, niestrudzenie, samodzielnie i odważnie szukała swej własnej drogi ku świętości”.
Natalia urodziła się w 1906 roku w Galicji. Gdy miała 15 lat jej rodzina zamieszkała w Poznaniu. Postanowiła studiować polonistykę na Uniwersytecie Poznańskim. Po jej ukończeniu została nauczycielką w prywatnej szkole powszechnej pw. św. Kazimierza, a potem w Gimnazjum Sióstr Urszulanek. Uważano ją za nowoczesną i twórczą nauczycielkę, która dąży do doskonałości duchowej. Wysiedlona w listopadzie 1939 zamieszkała w Krakowie, gdzie prowadziła tajne nauczanie.
Po kilku latach zdecydowała się na wyjazd jako wolontariuszka i pełnomocnik - emisariusz Rządu Londyńskiego na przymusowe roboty do fabryki w Hanowerze. Miała tam pomagać wywiezionym robotnicom. Po ciężkiej pracy w fabryce, realizowała posługę religijno-społeczno-oświatową. Niestety została zdekonspirowana po wizycie kuriera z Polski, Niemcy więzili ją i torturowali w Hanowerze, potem w Kolonii. W 1944 roku odesłano ją z wyrokiem śmierci do obozu w Ravensbrück. Tam pomimo wycieńczona, gruźlicy i głodu nadal ewangelizuje. W Wielki Piątek 30 marca 1945 roku podczas ostatniej selekcji w obozie, tuż przed jego wyzwoleniem, 31 marca podczas selekcji zabrano ją do gazu.
Te trzy kobiety, wymienione przed chwilą z imienia i nazwiska, mogą być dla nas źródłem inspiracji i znakiem, że świętość mamy w zasięgu ręki. Dlatego, jak powiedział kiedyś Jan Paweł II, „Kościół składa dzięki (...) za wszystkie charyzmaty, jakie Duch Święty udziela niewiastom w historii ludu Bożego, za wszystkie zwycięstwa, jakie zawdzięcza ich wierze, nadziei i miłości: składa dzięki za wszystkie owoce kobiecej świętości”.
opr. mg/mg