Czym jest „mądrość serca”? Jak ją odnaleźć?

Gdy mamy problemy z sercem fizycznym, idziemy do lekarza, który robi nam kardiogram. A co, gdy w naszym duchowym sercu coś dzieje się nie tak? Do kogo wtedy pójdziemy?

 

Chwalić Cię będę, Panie, całym sercem moim (Ps 9,2).

Pomyślmy, że na serce składają się nie tylko rzeczy piękne i szlachetne, ale również nasze rany decydują o tym, kim jesteśmy. Popatrzmy na Serce Jezusa, które jest przebite włócznią z miłości do nas. Rany, które w sobie nosimy, a które zadali nam ludzie albo sami je sobie zadaliśmy, to skutki grzechu. Skoro serce ludzkie ma się stać pałacem, to Jezus musi mieć dostęp również do zranień. Nie jest tak, że powiemy sobie: „Sam to załatwię, sam to naprawię, sam się wyleczę, przestanę grzeszyć” i tak się stanie. Pamiętajmy: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (Mt 9,12). Przecież jak przychodzę do lekarza, to nie mówię: „Panie doktorze, w sumie to pana nie potrzebuję, ja się bardzo dobrze czuję. Do widzenia”. Przychodzę do Boga i mówię: „Panie Boże, nie radzę sobie z tym i z tym, i z tym”. Pokazuję Mu moje serce otwarcie, jak ono w pełni wygląda, czasami jest po zawale, przybrudzone. Jednak chwalić Go będzie ono całe, również  jego słabe części. Myślę, że warto się nad tym zastanowić, narysować sobie własne serce, jakie jest – taki kardiogram: są momenty silniejsze, są momenty słabsze. To będzie bilans naszego życia.

Moje serce i ciało radośnie wołają do Boga żywego (Ps 84[83],3b).

Wołać będę do Boga pomimo mojej słabości i mojej biedy, bo wiem, że On przyszedł nie, żeby świat potępić, ale żeby świat został przez Niego zbawiony (por. J 3,17). W takim razie komu powiem o moich słabościach? Z diabłem będę o nich gadał? Do Boga przyjdę i powiem, co mi jest, a wtedy moje serce i ciało radośnie będzie wołało do Boga żywego.

Naucz nas liczyć dni nasze, byśmy zdobyli mądrość serca (Ps 90[89],12).

Paradoksalnie ten werset nie mówi o tym, że dojrzałość serca osiąga się w podeszłym wieku – pewnie wszyscy znamy ludzi, którzy mają 90 lat i niewiele z tego wynika dla ich mądrości. Znamy za to też takich, którzy mają 25 lat i są bardzo mądrzy. Jeśli człowiek przeżywa swoje życie w roztropnie, każdy dzień na poważnie, odpowiedzialnie – Pan Bóg wchodzi w jego życie już w tym momencie, nie trzeba mieć 90 lat. W Krakowie mieszkał charyzmatyczny duszpasterz, już nieżyjący i szeroko znany – o. Joachim Badeni, dominikanin. Tego ojca, już pod koniec jego życia, jako mędrca, zapraszano na różnego rodzaju spotkania. Dominikanie w Krakowie prowadzą duszpasterstwo Przystań dla młodzieży licealnej. Nazwa to rodzaj metafory mającej pokazywać, że to miejsce powstało, by młodzi w tym zwariowanym świecie mieli gdzie przystanąć, by nasycić się Panem Bogiem. Często tam o. Badeniego zapraszano, aby nastolatkom mówił o modlitwie, i kiedyś powiedział w kuluarach, że rozmawia z tymi młodymi ludźmi i odkrywa, że wielu z nich jest na wysokim poziomie życia mistycznego. Tak powiedział o nastolatkach. Dlaczego? Bo poważnie angażują się w modlitwę, poważnie traktują Pana Boga, poważnie wypełniają swoje obowiązki. Gdy człowiek daje Mu całe swoje życie, swoje serce – takie, jakie ono jest – co Bóg mu da w zamian? Samego siebie. Nie ma co odkładać na później zaproszenia Go do swojego serca.

Nie zatwardzajcie serc waszych (Ps 95[94],8a)

To tekst, który św. Benedykt nakazuje recytować w czasie wezwania, tuż przed rozpoczęciem jutrzni – zapewne celowo dobrał ten właśnie – jako napomnienie, które każdego ranka mnisi mają sobie stawiać przed oczy. W stwierdzeniu o zatwardzaniu serca nie tyle chodzi o to, że człowiek się blokuje przed Panem Bogiem, ile że próbuje udawać kogoś, kim nie jest – gorszego lub lepszego niż w istocie. To jest zatwardzanie serca. Można w taki sposób prowadzić życie, takie półukryte, człowiek będzie udawał kogoś, kim nie jest, tyle że to donikąd go nie zaprowadzi.

Wychowanie serca

Popatrzymy na postać Najświętszej Maryi Panny i jak u Niej wyglądało serce. To nam pomoże zdobyć praktyczne wskazówki, w jaki sposób wychowywać nasze, bo – zapewne teraz już widzimy – że musi ono być wychowywane, żeby się zwracało ku prawym rzeczom, a wyrzekało się nieprawych. Jednocześnie trzeba pamiętać, że wszystko, co było złe w nas, zostawiło ślad – wszystkie złe czyny i pragnienia – to wszystko musi zostać pokazane Panu Bogu. My sami sobie z tym nie damy rady. Autor żyjący na początku IV w., Diadoch z Fotyki, pisał jako pierwszy o przyzywaniu Imienia Jezus:

Jedynie Duch Święty może zapewnić oczyszczenie umysłu [u Diadocha: umysł = serce]. Jeżeli bowiem nie wkroczy mocniejszy, nie pokona złodzieja i nie zabierze mu łupów, nie można ich odzyskać w żaden inny sposób. Tak więc, jeśli tylko to możliwe, zwłaszcza przez zachowanie wewnętrznego pokoju, należy przyjmować działanie Ducha Świętego, aby nieustannie mogło płonąć w nas światło poznania.

Starzec mówi, że ostateczne poznanie tego, kim jesteśmy my, a kim jest Bóg, zachodzi jedynie dzięki łasce Ducha Świętego. To bardzo ważne: kiedy zbliżamy się do Pana Boga chociażby przez modlitwę czy rachunek sumienia, to tak naprawdę nie wiemy, co odkryjemy o sobie. Podobnie jak wędrowiec, który spojrzy w lustro po trzydziestu latach, nie wie, jak naprawdę wygląda. Tylko Pan Bóg da nam siłę to przyjąć i spożytkować wszystko, co się w międzyczasie stało, na Jego chwałę i na pożytek nasz oraz bliźnich. Dla Diadocha bardzo ważnym wątkiem porządkującym to wszystko jest modlitwa Jezusowa.

Pokaż swe serce Bogu

Proszę podjąć próbę pomyślenia o swoim sercu, jak ono wygląda, gdzie są punkty słabsze, gdzie mocniejsze, czy przed Panem Bogiem stajemy z nim na dłoni, czy kogoś próbujemy udawać. Gdy św. Benedykt upomina: „Dawne swoje grzechy codziennie ze łzami i wzdychaniem na modlitwie wyznawać Bogu” (RB 4,57), nie chodzi mu o to, żebyśmy się do śmierci katowali wszystkimi głupotami, jakie zrobiliśmy. Święty wie, że gdy człowiek stanie z całym swoim życiem przed Panem Bogiem, to On potrafi to uleczyć.

Uporządkuj pragnienia

Warto popatrzeć na pragnienia, które w nas nurtują, również te niespełnione, których się wstydzimy, o których uważamy, że nie powinno ich być. Komu o nich powiemy, jak nie Panu Bogu? Tylko Jemu. Dzięki temu będzie nam dawał światło, co mamy robić w takiej sytuacji. Nie ma co udawać, tylko z Nim rozmawia się o wszystkim.

Módl się do Ducha Świętego

Modlić się trzeba do Ducha Świętego z pełną świadomością, że człowiek sam sobie nie poradzi z oczyszczeniem własnego serca, ale Mocniejszy przyjdzie (por. Łk 3,16) i zrobi porządek, pozwalając tam mieszkać całej Trójcy.

Fragment książki „Pałacem Chrystusa jest serce”

Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Autor książki na temat ośmiu duchów zła „Pomiędzy grzechem a myślą” oraz o praktyce modlitwy nieustannej „Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama