Rozmowa z nowym Sekretarzem KEP na temat duszpasterstwa w czasach postępującej sekularyzacji i obecności Kościoła w życiu społecznym
KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: — Na ile dotychczasowa funkcja Księdza Biskupa na rzecz emigrantów pomoże Ekscelencji w pełnieniu nowej funkcji w Episkopacie Polski?
BP WOJCIECH POLAK: — Dwa ostatnie lata mojej biskupiej posługi na rzecz duszpasterstwa emigracji stały się okazją do odwiedzenia niektórych miejsc polonijnych w świecie, a także do nawiązania kontaktów z biskupami w tych krajach. Mam zatem nadzieję, że to — wprawdzie bardzo skromne — doświadczenie, które nabyłem we wzajemnych kontaktach, jest nie tylko moim osobistym ubogaceniem, ale dopomoże mi także w jeszcze głębszym rozumieniu duszpasterstwa wśród naszych rodaków przebywających poza granicami kraju i w przekazywaniu tej troski innym biskupom. Jak mówiłem to już wcześniej, chciałbym teraz być w pewnym sensie ambasadorem tej duszpasterskiej troski w łonie Konferencji Biskupów Polskich. Liczę ponadto, że nawiązane w ten sposób kontakty z biskupami, także poprzez moją pięcioletnią obecność w pracach CCEE, okażą się pomocne w pracy Sekretariatu Konferencji Episkopatu.
— Jak Ksiądz Biskup zdefiniuje najbardziej palące problemy Kościoła w naszym kraju?
Na sytuację Kościoła spoglądam zawsze w świetle Soboru Watykańskiego II, który w Konstytucji duszpasterskiej „Gaudium et spes” wskazał, że „radość i nadzieja, smutek i lęk ludzi naszych czasów, szczególnie ubogich i wszelkich uciśnionych, są również radością i nadzieją, smutkiem i lękiem uczniów Chrystusa i nie może się znaleźć nic prawdziwie ludzkiego, co nie odbijałoby się echem w ich sercach”. Najbardziej palące więc problemy Kościoła w naszym kraju to tak naprawdę problemy ludzi naszych czasów, którym Kościół głosi Ewangelię i których wzywa do naśladowania Chrystusa, a nie tylko problemy Kościoła jako instytucji. Niewątpliwie to radości i nadzieje, smutki i lęki ludzi młodych, często zagubionych na swoich życiowych drogach, radości i lęki współczesnych polskich rodzin, wyzwania i zadania, przed jakimi stają w niełatwej niejednokrotnie dla nich sytuacji. Wydaje się, że troską Kościoła, nie tylko zresztą w Polsce, jest również troska o język, jakim pragnie on mówić do współczesnego człowieka, przekazując mu Dobrą Nowinę, i taki styl duszpasterski, który dopomaga, a nie przeszkadza, człowiekowi, aby w Jezusie Chrystusie odnajdywał moc i siłę do przezwyciężania swoich słabości.
— Jak Ksiądz Biskup skomentuje wyniki ostatnich wyborów do Parlamentu?
Nie można, oczywiście, tej duszpasterskiej troski o człowieka oddzielać od kontekstu, także społecznego, w jakim przychodzi mu żyć. Niewątpliwie zasadniczy komentarz do ostatnich wyborów to powracające pytanie: dlaczego wciąż frekwencja wyborcza jest tak niska? A zatem również kolejne pytanie: w jaki sposób budzić prawdziwe poczucie odpowiedzialności za losy własnego kraju? Z kolei powyborcze deklaracje zdają się zapowiadać niełatwy czas być może nawet konfrontacji czy walki np. o krzyż w parlamencie, jak to już słyszymy. Zamiast walki z krzyżem radziłbym parlamentarzystom walkę z kryzysem i trudnościami, które pojawiają się na horyzoncie życia społecznego. A zatem — mniej ideologii, a więcej autentycznej troski o dobro wspólne.
— Czy pojawiają się jakieś pomysły na powstrzymanie sekularyzacji?
Problem sekularyzacji jest bardzo złożony. Widać co prawda wiele obszarów ludzkiego życia, w których żyje się już praktycznie tak, jakby Bóg nie istniał — trudno jednak mówić, że mamy do czynienia z jakimś zwycięskim pochodem sekularyzacji. Widzę raczej prywatyzację wiary, spychanie jej do całkiem indywidualistycznego przeżywania, bez żadnego realnego wpływu na życie publiczne, na relacje międzyludzkie czy czytelne postawy chrześcijańskie. We współczesnym społeczeństwie mamy do czynienia z różnymi formami prywatnej duchowości i dlatego tak istotne jest, aby wiarygodnie ukazywać piękno Chrystusowej Ewangelii. W homilii wygłoszonej w dniu beatyfikacji Jana Pawła II Ojciec Święty Benedykt XVI m.in. wskazał, że błogosławiony Jan Paweł II „ten ładunek nadziei, który w pewien sposób został zawłaszczony przez marksizm oraz ideologię postępu, słusznie oddał chrześcijaństwu, w ten sposób przywracając nadziei jej chrześcijańskie oblicze”. Jestem przekonany, że jest to jedyne właściwe, najodpowiedniejsze i najskuteczniejsze remedium na wszystkie sekularystyczne i indywidualistyczne formy prywatyzacji wiary, a więc przywracanie różnym oczekiwaniom i nadziejom współczesnych nam ludzi chrześcijańskiego oblicza.
— Czy i na ile nowa ewangelizacja jest szansą dla Kościoła?
Nowa ewangelizacja jest przede wszystkim szansą dla człowieka, dla Kościoła zaś tylko o tyle, o ile będzie on potrafił to wezwanie i to narzędzie jak najlepiej wykorzystać. Na nic zdadzą się same hasła i zachęty. Potrzeba prawdziwego wysiłku głoszenia Ewangelii. Osobiście najbardziej adekwatną odpowiedź na tak postawione pytanie odnajduję w ostatnio opublikowanym liście apostolskim „Porta fidei”: „Poprzez swą miłość Jezus Chrystus przyciąga do Siebie ludzi z każdego pokolenia: w każdym czasie zwołuje On Kościół, powierzając mu głoszenie Ewangelii, z nakazem, który zawsze jest nowy. Z tego względu także dziś potrzeba bardziej przekonującego zaangażowania kościelnego na rzecz nowej ewangelizacji, aby na nowo odkryć radość w wierze i odnaleźć entuzjazm w przekazywaniu wiary. Zaangażowanie misyjne wierzących, które nigdy nie może słabnąć, czerpie moc i siłę w codziennym odkrywaniu Jego miłości. Wiara bowiem rośnie, gdy przeżywana jest jako doświadczenie otrzymanej miłości i kiedy jest przekazywana jako doświadczenie łaski i radości” (n. 7). W czym zaś tak konkretnie to bardziej przekonujące zaangażowanie kościelne na rzecz nowej ewangelizacji powinno dziś znaleźć swój najpełniejszy wyraz — to właśnie stanowić powinno zarówno przedmiot wewnątrzkościelnej refleksji, jak i duszpasterskich planów czy programów, oczywiście, dostosowanych zarówno do wrażliwości, jak i do sytuacji życiowej współczesnego człowieka.
opr. mg/mg