Stanowcze pytanie Jezusa

Homilia podczas Mszy św. w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła 29.06.2017

W uroczystość świętych patronów Wiecznego Miasta, 29 czerwca rano, Papież Franciszek koncelebrował z nowymi kardynałami i arcybiskupami metropolitami mianowanymi w ciągu ostatniego roku Mszę św. na placu przed Bazyliką Watykańską. Na początku poświęcił — zgodnie z tradycją — paliusze przeznaczone dla 36 nowych metropolitów i wręczył je 29 z nich, m.in. trzem polskim arcybiskupom — Józefowi Górzyńskiemu, Markowi Jędraszewskiemu i Tadeuszowi Wojdzie. Paliusze nałożą metropolitom nuncjusze apostolscy w ich krajach. Przysięgę wierności Papieżowi i jego następcom złożył w imieniu nowych metropolitów arcybiskup Newark w USA kard. Joseph William Tobin. W uroczystości wzięła udział delegacja Ekumenicznego Patriarchatu Konstantynopola pod przewodnictwem abpa Telmessosa Hioba, współprzewodniczącego Międzynarodowej Komisji Mieszanej ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Katolickim i Prawosławnym. Poniżej zamieszczamy papieską homilię.

Dzisiejsza liturgia podsuwa nam trzy słowa istotne w życiu apostoła: są nimi wyznanie, prześladowanie, modlitwa.

Wyznaniem, są słowa Piotra w Ewangelii, kiedy pytanie Pana z ogólnego staje się osobiste. Najpierw Jezus pyta bowiem: «Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?» (Mt 16, 13). Ten «sondaż» wskazuje, że wielu ludzi uznaje Jezusa za proroka. Wówczas Mistrz zadaje uczniom naprawdę decydujące pytanie: «A wy za kogo Mnie uważacie?» (w. 15). Wówczas odpowiada tylko Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego» (w.16). Oto wyznanie wiary: uznanie, że Jezus jest oczekiwanym Mesjaszem, Bogiem żywym, Panem jego życia.

To istotne pytanie Jezus kieruje dziś do nas, do nas wszystkich, a zwłaszcza do nas pasterzy. Jest to pytanie stanowcze, na które nie można dać odpowiedzi podyktowanych sytuacją, ponieważ stawką jest życie: a pytanie dotyczące naszego życia wymaga odpowiedzi życiem. Na niewiele zda się bowiem znajomość artykułów wiary, jeśli nie wyznajemy Jezusa jako Pana naszego życia. Dzisiaj patrzy On nam w oczy i pyta: «Kim jestem dla ciebie?». Czyli: «Czy wciąż jestem Panem twojego życia, kierunkiem twego serca, motywem nadziei, twoją niezachwianą ufnością?». Wraz z Piotrem także i my odnawiamy dzisiaj nasz wybór życia jako uczniowie i apostołowie; przechodzimy na nowo od pierwszego do drugiego pytania Jezusa, abyśmy byli «Jego» nie tylko słowami, ale także czynem i w życiu.

Zadajmy sobie pytanie, czy jesteśmy chrześcijanami salonowymi, plotkującymi o tym, jak toczą się sprawy w Kościele i w świecie, czy też apostołami w drodze, wyznającymi Jezusa swoim życiem, bo On jest w ich sercu. Kto wyznaje Jezusa wie, że ma nie tylko wydawać opinie, ale dawać całe swe życie. Wie, że nie może wierzyć w sposób letni, ale jest wezwany, by «spalać się» z miłości. Wie, że w życiu nie może «unosić się na powierzchni» lub pławić się w dobrobycie, ale musi zaryzykować wypłynięcie na głębię, ponawiając każdego dnia dar z siebie. Kto wyznaje Jezusa, czyni tak jak Piotr i Paweł: podąża za Nim aż do końca. Nie idzie za Nim tylko do jakiegoś punktu, ale aż do końca, i idzie za Nim Jego drogą, a nie naszymi drogami. Jego droga jest drogą życia nowego, radości zmartwychwstania, drogą, która wiedzie także przez krzyż i prześladowania.

Oto drugie słowo, prześladowania. Nie tylko Piotr i Paweł przelali swoją krew za Chrystusa, ale cała wspólnota początków Kościoła była prześladowana, jak nam przypomniała księga Dziejów Apostolskich (por. 12, 1). Także dzisiaj w różnych częściach świata, czasami w klimacie milczenia — nierzadko milczenia współwinnego — wielu chrześcijan usuwanych jest na margines, oczernianych, dyskryminowanych, pada ofiarą przemocy prowadzącej nawet do śmierci, nierzadko przy braku zaangażowania ludzi, którzy mogliby zagwarantować poszanowanie ich nienaruszalnych praw.

Chciałbym jednak przede wszystkim zwrócić uwagę na to, co mówi apostoł Paweł, zanim — jak pisze — został: «wylany na ofiarę» (2 Tm 4, 6). Dla niego żyć to Chrystus (por. Flp 1, 21), i to Chrystus ukrzyżowany (por. 1 Kor 2, 1), który oddał za niego swoje życie (por. Ga 2, 20). Tak więc Paweł jako wierny uczeń naśladował Mistrza, również oddając swoje życie. Bez krzyża nie ma Chrystusa, ale bez krzyża nie ma również chrześcijanina. Istotnie, «siła chrześcijanina to nie tylko czynienie dobra, ale także znoszenie zła» (Augustyn, Kazanie 46, 13), tak jak Jezus. Znoszenie zła nie oznacza tylko cierpliwego i zrezygnowanego trwania. Znoszenie to naśladowanie Jezusa, to dźwiganie ciężaru, dźwiganie go na ramionach dla Niego i dla innych. Oznacza to przyjąć krzyż, idąc naprzód z ufnością, że nie jesteśmy sami: jest z nami ukrzyżowany i zmartwychwstały Pan. Tym samym wraz z Pawłem możemy powiedzieć, że «zewsząd cierpienia znosimy, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni» (2 Kor 4, 8-9).

Znoszenie to umiejętność zwyciężania z Jezusem, na sposób Jezusa, a nie na sposób świata. Dlatego właśnie Paweł — jak słyszeliśmy — uważa siebie za zwycięzcę, który niebawem otrzyma wieniec (por. 2 Tm 4, 8), i pisze: «W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem» (w. 7). Jedyną postawą w jego dobrych zawodach było życie dla: nie dla siebie samego, ale dla Jezusa i dla innych. Żył «biegnąc», czyli nie oszczędzając się — a wręcz przeciwnie — spalając się. Mówi, że zachował jedną rzecz: nie zdrowie, lecz wiarę, to znaczy wyznawanie Chrystusa. Z miłości do Niego przeżywał doświadczenia, upokorzenia i cierpienia, których nigdy nie szukał, ale które przyjmował. W ten sposób, w tajemnicy cierpienia ofiarowanego z miłości, w tej tajemnicy, którą także dziś ucieleśnia wielu braci prześladowanych, ubogich i chorych, jaśnieje zbawcza moc krzyża Jezusa.

Trzecie słowo to modlitwa. Życie apostoła, które rozpoczyna wyznanie i wieńczy ofiara, toczy się codziennie w rytmie modlitwy. Modlitwa jest niezbędną wodą, która żywi nadzieję i pomnaża zaufanie. Modlitwa sprawia, że czujemy się kochani i pozwala nam kochać. Pozwala nam iść naprzód w mrocznych chwilach, gdyż zapala światło Boga. W Kościele to modlitwa podtrzymuje nas wszystkich i pozwala nam pokonać próby. Widzimy to już w pierwszym czytaniu: «Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga» (Dz 12, 5). Kościół modlący się jest strzeżony przez Pana i podąża wspierany przez Niego. Modlitwa jest powierzaniem Mu pielgrzymki, aby się o nią zatroszczył. Modlitwa jest siłą, która nas jednoczy i wspiera, jest lekarstwem na izolację i samowystarczalność, które prowadzą do śmierci duchowej. Dzieje się tak, ponieważ Duch życia nie wieje, jeśli się nie modlimy, a bez modlitwy nie otwierają się wewnętrzne więzienia, które trzymają nas w okowach.

Niech święci apostołowie wyjednają nam serce takie, jak ich, utrudzone i uspokojone modlitwą: utrudzone, bo prosi, puka i wstawia się, pełno w nim osób i sytuacji, które trzeba zawierzyć. Ale jednocześnie serce uspokojone, ponieważ Duch Święty przynosi pociechę i męstwo, kiedy się modlimy. Jakże pilnie potrzebni są w Kościele nauczyciele modlitwy, ale przede wszystkim mężczyźni i kobiety modlitwy, żyjący modlitwą!

Pan interweniuje, gdy się modlimy, On jest wierny miłości, którą Mu wyznaliśmy i jest blisko nas w próbach. Towarzyszył drodze apostołów i będzie towarzyszył również wam, drodzy bracia kardynałowie, zgromadzeni tutaj w miłości apostołów, którzy wyznali wiarę swoją krwią. Będzie również blisko was, drodzy bracia arcybiskupi, którzy otrzymując paliusz, zostaniecie umocnieni, by żyć dla owczarni, naśladując Dobrego Pasterza, który was wspiera niosąc was na ramionach. Ten sam Pan, który gorąco pragnie zobaczyć całą owczarnię w pełni zjednoczoną, niech błogosławi i strzeże Patriarchę Ekumenicznego, drogiego brata Bartłomieja, i delegację, którą tutaj przysłał na znak apostolskiej jedności!

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama