Na rzecz dobrej polityki

Wizyta duszpasterska w Cesenie i Bolonii: przemówienie do mieszkańców Ceseny, 1.10.2017

W niedzielę 1 października 2017 r. Papież Franciszek odwiedził włoski region Emilia-Romania. Wizyta w Cesenie związana była z obchodami 300. rocznicy urodzin papieża Piusa VI, a w Bolonii — z diecezjalnym kongresem eucharystycznym, który odbywał się od 13 listopada 2016 r. do 8 października 2017 r. O godz. 8 rano Ojciec Święty przybył helikopterem do Ceseny. Z jej mieszkańcami spotkał się na Piazza del Popolo i wygłosił do nich przemówienie. Na zakończenie spotkania przywitał się z grupą osób chorych, niepełnosprawnych i dzieci na wózkach inwalidzkich. Następnie odjechał papamobile do katedry św. Jana Chrzciciela, gdzie spotkał się z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi, świeckimi przedstawicielami rad duszpasterskich i parafii oraz z członkami kurii i — po słowach powitania ordynariusza diecezji Cesena-Sarsina bpa Douglasa Regattieriego — wygłosił przemówienie. W zakrystii przyjął osoby mieszkające od kilku tygodni w domu Wspólnoty Papieża Jana XXIII, który powstał w dawnych lokalach kurii w siedzibie biskupa. Przed katedrą pozdrowił zgromadzoną na placu młodzież, po czym wraz z bpem Regattierim udał się na lądowisko, z którego około godz. 10 odleciał helikopterem do Bolonii. W Bolonii Franciszek — któremu towarzyszył jej metropolita abp Matteo Maria Zuppi — odwiedził regionalny ośrodek dla imigrantów, uchodźców i ubiegających się o azyl, gdzie wraz z jego pracownikami oczekiwało nań ok. tysiąca osób, głównie z Afryki i Azji. Papież prawie godzinę witał się z wieloma z nich; założył też na rękę żółtą plastikową opaskę identyfikacyjną z numerem 3900003 i napisem «Papa Francesco», a na zakończenie wygłosił do nich przemówienie. Z ośrodka Ojciec Święty udał się na Piazza Maggiore, gdzie przed bazyliką św. Petroniusza — patrona Bolonii — spotkał się ze światem pracy, bezrobotnymi, przedsiębiorcami, przedstawicielami związków zawodowych i spółdzielni. W spotkaniu uczestniczyły też rodziny ofiar masakry ludności cywilnej, dokonanej przez Niemców w 1944 r. w Marzabotto, a także zamachu terrorystycznego na dworcu kolejowym w Bolonii 2 sierpnia 1980 r. oraz katastrofy samolotu lecącego z Bolonii do Palermo, który rozbił się nad Usticą 27 czerwca 1980 r. Podczas spotkania przemówienia wygłosili abp Zuppi i Papież, który następnie odmówił z wiernymi modlitwę «Anioł Pański». Następnie Franciszek udał się do bazyliki na obiad z grupą około tysiąca osób ubogich — starszych, bezdomnych i niepełnosprawnych, uchodźców, więźniów i byłych narkomanów. Przed posiłkiem Ojciec Święty wygłosił do nich przemówienie. Po południu w bolońskiej katedrze św. Piotra Franciszek spotkał się z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi, seminarzystami i diakonami stałymi. W imieniu zebranych powitał go abp Zuppi. Papież wygłosił improwizowane przemówienie, w którym odpowiedział na dwa pytania zadane mu przez kapłana i zakonnika. Około godz. 15.30 udał się do bazyliki św. Dominika, gdzie po spotkaniu z przeorem i grupą dominikanów modlił się przed arką, w której spoczywają doczesne szczątki założyciela Zakonu Kaznodziejskiego, oraz wpisał się do księgi pamiątkowej. Przed bazyliką — na placu św. Dominika — odbyło się spotkanie ze studentami i światem akademickim Bolonii. Po słowach powitania rektora Uniwersytetu Bolońskiego prof. Francesca Ubertiniego — który wręczył Franciszkowi «Sigillum Magnum», najwyższe odznaczenie uczelni — i przedstawiciela studentów przemówienie wygłosił Papież. Późnym popołudniem Franciszek odprawił na stadionie im. Renata Dall'Ary Mszę św. dla wiernych archidiecezji z okazji zakończenia diecezjalnego kongresu eucharystycznego. Z Papieżem koncelebrowało 24 biskupów regionu Emilia-Romania oraz ponad 400 kapłanów. Ojciec Święty wygłosił homilię, a metropolita boloński przemówienie pożegnalne. Po Mszy św. Papież udał się do ośrodka sportowego Corticelli, skąd około godz. 19 odleciał helikopterem do Watykanu.

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

Cieszę się, że wizytę w Cesenie rozpoczynam od spotkania z mieszkańcami w tym miejscu, tak znaczącym dla życia obywatelskiego i społecznego waszego miasta. Miasta bogatego kulturowo i historycznie, które wśród swych wybitnych synów ma także dwóch papieży: Piusa VI, którego trzechsetną rocznicę urodzin wspominamy, i Piusa VII.

Plac ten od wieków jest miejscem spotkania mieszkańców i przestrzenią, gdzie rozwija się handel. Zasługuje więc na swoją nazwę: Piazza del Popolo — Plac Ludu lub po prostu «Plac», ponieważ należy do ludu, jest przestrzenią publiczną, gdzie w magistracie podejmowane są ważne dla miasta decyzje oraz inicjatywy gospodarcze i społeczne. Plac jest miejscem symbolicznym, gdzie aspiracje jednostek ścierają się z wymogami, oczekiwaniami i marzeniami całej społeczności miasta, gdzie poszczególne grupy nabierają świadomości, że ich pragnienia muszą być godzone z pragnieniami zbiorowości. Powiedziałbym — pozwólcie mi posłużyć się tym obrazem — że na tym placu «miesi się» wspólne dobro wszystkich, tutaj pracuje się dla wspólnego dobra wszystkich. To harmonizowanie osobistych pragnień z pragnieniami wspólnoty tworzy wspólne dobro. Na tym placu ludzie uczą się, że bez wytrwałego dążenia z zaangażowaniem i mądrością do dobra wspólnego także jednostki nie będą mogły korzystać ze swych praw i realizować swych najszlachetniejszych dążeń, gdyż zabrakłoby uregulowanej i cywilizowanej przestrzeni, w której można żyć i działać.

Centralne znaczenie placu jest zatem przesłaniem, że istotne jest, aby wszyscy razem pracowali dla dobra wspólnego. Jest to podstawa dobrego zarządzania miastem, które sprawia, że jest ono piękne, zdrowe i gościnne, jest skrzyżowaniem inicjatyw i motorem zrównoważonego i integralnego rozwoju.

Plac ten, podobnie jak wszystkie inne place Włoch, przypomina o konieczności — dla życia wspólnoty — dobrej polityki; nie podporządkowanej ambicjom indywidualnym lub despotyzmowi frakcji czy ośrodków interesów. Polityki, która nie byłaby ani sługą, ani panią, ale przyjaciółką i współpracownicą; nie lękliwej czy nierozważnej, ale odpowiedzialnej, a zatem odważnej i zarazem roztropnej; która pobudzałaby osoby do coraz większego angażowania się, stopniowego włączania się i udziału; która nie pozostawia na marginesie pewnych kategorii ludzi, która nie rabuje i nie zanieczyszcza zasobów naturalnych — nie są one bowiem studnią bez dna, ale są skarbem, który dał nam Bóg, abyśmy korzystali z niego z szacunkiem i rozsądnie. Chodzi o politykę, która umiałaby godzić uzasadnione dążenia jednostek i grup, zdecydowanie mając na celu interes całej społeczności.

Takie jest prawdziwe oblicze polityki i jej racja bytu — nieoceniona służba dobru całej zbiorowości. I to jest powód, dla którego społeczna nauka Kościoła uważa ją za szlachetną formę miłości. Zachęcam więc młodych i mniej młodych, aby stosownie się przygotowywali i osobiście angażowali w tej dziedzinie, mając od początku na względzie perspektywę dobra wspólnego i odrzucając wszelkie, najmniejsze nawet formy korupcji. Korupcja jest chorobą powołania politycznego. Korupcja nie pozwala rozwijać się kulturze politycznej. A dobry polityk ma także swój krzyż, kiedy chce być dobry, niejednokrotnie musi bowiem odłożyć na bok swoje idee osobiste, aby realizować inicjatywy innych i zharmonizować je, zespolić, aby rozwijane było właśnie dobro wspólne. W tym sensie dobry polityk jest ostatecznie zawsze «męczennikiem» na służbie, gdyż pozostawia swoje idee, ale ich nie porzuca, przedyskutowuje je ze wszystkimi, aby zmierzać ku dobru wspólnemu. A to jest bardzo piękne.

Z tego placu zachęcam was do rozważenia szlachetności działalności politycznej w imię i na rzecz ludu, który rozpoznaje się w historii i we wspólnych wartościach oraz domaga się spokojnego życia i uregulowanego rozwoju. Zachęcam was, byście wymagali od głównych postaci życia publicznego konsekwentnego zaangażowania, przygotowania, prawości moralnej, zdolności do podejmowania inicjatyw, wyrozumiałości, cierpliwości i siły ducha w podejmowaniu wyzwań dnia dzisiejszego, nie żądając jednak niemożliwej doskonałości. A kiedy polityk popełnia błędy, powinien mieć tę wielkość ducha, by powiedzieć: «Pomyliłem się, wybaczcie mi, idźmy dalej». To jest szlachetne. Ludzkie i historyczne koleje losów oraz złożoność problemów nie pozwalają rozwiązać wszystkiego i od razu. W polityce magiczna pałeczka nie działa. Zdrowy realizm wie, że nawet najlepsza klasa kierownicza nie może rozwiązać w okamgnieniu wszystkich problemów. Aby zdać sobie z tego sprawę, wystarczy spróbować działać, zamiast ograniczać się do obserwowania i krytykowania z balkonu tego, co robią inni. I to jest błąd, kiedy krytyka nie jest konstruktywna. Jeśli polityk popełnia błąd, idź, powiedz mu to, jest wiele sposobów, aby to powiedzieć. «Ja sądzę, że lepiej byłoby to zrobić tak a tak...». Za pośrednictwem prasy, radia... Ale powiedzieć to w sposób konstruktywny. A nie z balkonu, przyglądając się z balkonu, czekając, aż upadnie. To nie buduje kultury politycznej. W ten sposób znajdzie się siłę do wzięcia na siebie odpowiedzialności za to, co do nas należy, rozumiejąc jednocześnie, że mimo pomocy Bożej i współpracy ludzi zdarzy się jednak popełnić błędy. Wszyscy popełniamy błędy. «Wybaczcie mi, pomyliłem się. Wracam na właściwą drogę i idę dalej».

Drodzy bracia i siostry, to miasto, jak i cała Romania, było tradycyjnie ziemią gorących pasji politycznych. Chciałbym powiedzieć wam i wszystkim: odkryjcie na nowo, również dla czasów obecnych, wartość tego zasadniczego wymiaru współżycia obywatelskiego i wnoście swój wkład, gotowi stawiać dobro ogółu nad dobrem cząstkowym; gotowi uznać, że każda idea winna być weryfikowana i kształtowana na nowo w konfrontacji z rzeczywistością; gotowi uznać, że sprawą podstawową jest, by wdrażać inicjatywy, raczej pobudzając do szerokiej współpracy, niż dążąc do zajmowania stanowisk. Wymagajcie od samych siebie i od innych, wiedząc, że sumienne zaangażowanie, poprzedzone odpowiednim przygotowaniem, przyniesie owoce i spowoduje wzrastanie dobra, a nawet szczęścia osób. Słuchajcie wszystkich — wszyscy mają prawo się wypowiedzieć. Ale szczególnie słuchajcie młodych i osób starszych. Młodych, bo mają siłę, aby sprawy posuwać naprzód, a starszych, bo mają życiową mądrość i autorytet, pozwalający powiedzieć młodym, również młodym politykom: «Popatrz, chłopcze, dziewczyno, tutaj się mylisz, pójdź inną drogą, zastanów się nad tym». Ta relacja między osobami starszymi a młodzieżą jest skarbem, który musimy odzyskać. Czy teraz jest godzina młodych? Tak, połowicznie — jest to też godzina osób starszych. Teraz w polityce jest godzina dialogu między młodymi a osobami starszymi. Proszę, idźcie tą drogą.

Wydawało się w tych latach, że polityka niekiedy ustępowała w obliczu agresywności i rozprzestrzeniania się innych form władzy, np. finansowej i medialnej. Należy promować prawa dobrej polityki, jej niezależność, jej szczególną zdolność do służenia dobru publicznemu, do takiego działania, aby zmniejszać nierówności, promować za pomocą konkretnych środków dobro rodzin, dawać mocne ramy praw i obowiązków — równoważąc jedne i drugie — oraz czynić je skutecznymi dla wszystkich. Naród, który rozpoznaje się w etosie i własnej kulturze, oczekuje od dobrej polityki obrony i harmonijnego rozwoju tego dziedzictwa i swoich najlepszych możliwości. Módlmy się do Pana, aby powoływał dobrych polityków, którym rzeczywiście będzie zależało na społeczeństwie, narodzie i dobru ubogich. Jemu — Bogu sprawiedliwości i pokoju — powierzam życie społeczne i obywatelskie waszego miasta. Dziękuję.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama