Przemówienie papieskie do uczestników zgromadzenia ogólnego Papieskiej Akademii "Pro Vita". 27.02.1999
Pierwszego dnia obrad, po referacie wprowadzającym prezesa Akademii prof. Juana De Dios Vial Correa, zgromadzeni wysłuchali rozważań wiceprezesa bpa Elio Sgrecci, poświęconych śmierci jako doświadczeniu nowych narodzin. Również abp Javier Lozano Barragán, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, mówił o śmierci jako o uwieńczeniu egzystencji.
Piąte zgromadzenie ogólne Papieskiej Akademii «Pro Vita», które obradowało w Watykanie w dniach 24-27 lutego, poświęcono godności człowieka umierającego. Intencją organizatorów było ukazanie, że życie ludzkie na progu śmierci nie traci nic ze swej wartości, a doświadczenie umierania jest ważnym etapem na drodze do pełnej dojrzałości osoby, ostatecznym dopełnieniem ludzkiej egzystencji na ziemi i przejściem do nowego życia. Ta chrześcijańska wizja życia umierającego każe się przeciwstawiać narastającym w świecie tendencjom do «przemilczania» śmierci i do traktowania ludzi nieuleczalnie chorych i umierających jako niepotrzebnego balastu, a zwłaszcza próbom legalizacji eutanazji.
W drugim dniu zgromadzenia głównym tematem obrad była eutanazja. Dr Philippe Schepens, przewodniczący Stowarzyszenia Belgijskich Lekarzy Szanujących Życie Ludzkie, przedstawił ogólny zarys sytuacji w Europie w dziedzinie legalizacji eutanazji. W niektórych krajach, np. w Holandii, istnieje bardzo wiele ugrupowań domagających się prawnej dopuszczalności eutanazji, które współdziałają z ruchami proaborcyjnymi. Dwaj inni relatorzy omówili z kolei mechanizmy psychologiczne i socjologiczne, które sprawiają, że we współczesnym społeczeństwie śmierć jest tematem niewygodnym i przemilczanym.
Trzeciego dnia obrad wypowiedzi relatorów wyrażały jednogłośne potępienie eutanazji, samobójstwa wspomaganego i wszelkich form zaniedbania umierających. Podkreślano, że także dla osób, które opiekują się umierającymi, bezpośrednie zetknięcie się z rzeczywistością śmierci może być doświadczeniem wzbogacającym. Mówiono też o aspektach ściśle medycznych oraz psychologicznych i duchowych opieki nad umierającymi. Na koniec prefekt Biblioteki Ambrozjańskiej w Mediolanie prał. Gianfranco Ravasi wygłosił referat poświęcony biblijnej wizji śmierci.
27 lutego uczestnicy zgromadzenia (w tym także przybyli z Polski: dr Wanda Półtawska, dr Monika Wójcik, prof. Zbigniew Chłop, ks. prof. Tadeusz Styczeń, dr Jerzy Umiastowski) zostali przyjęci na audiencji przez Ojca Świętego, którego przemówienie wygłoszone przy tej okazji zamieszczamy poniżej.
1. Szanowni członkowie Papieskiej Akademii «Pro Vita», uczestniczący w Rzymie w waszym dorocznym zgromadzeniu ogólnym — witam was! Kierując do każdego z was słowa serdecznego pozdrowienia, dziękuję prezesowi Akademii, prof. Juanowi De Dios Vial Correa za uprzejme słowa, które wypowiedział tu w waszym imieniu. Witam również obecnych tu biskupów: bpa Elio Sgreccię, wiceprezesa Papieskiej Akademii «Pro Vita», i abpa Javiera Lozano Barragana, przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia, z którą Papieska Akademia jest związana.
Szczególne miejsce w moich myślach zajmuje niezapomniany pierwszy prezes Akademii, prof. Jerôme Lejeune, który odszedł od nas niespełna pięć lat temu, 3 kwietnia 1994 r. Bardzo mocno pragnął on powołania tej nowej instytucji i to dążenie uczynił niejako swym duchowym testamentem, pragnąc chronić ludzkie życie, a przeczuwając coraz większe zagrożenia, widoczne już na horyzoncie.
Pragnę wyrazić uznanie dla całej działalności, obejmującej badania naukowe i rozpowszechnianie informacji, którą Papieska Akademia zdołała zorganizować i zrealizować w pierwszym pięcioleciu swego istnienia. Jako temat refleksji wybraliście «godność człowieka umierającego», aby rozjaśnić światłem nauczania Kościoła i mądrością zagadnienie kluczowe i w pewnym sensie nowe. Życie umierających i poważnie chorych jest dzisiaj bowiem wystawione na zagrożenia, których przejawem jest czasem niehumanitarne traktowanie, a kiedy indziej zaniedbanie czy wręcz całkowite odrzucenie, które może prowadzić nawet do eutanazji.
2. Zjawisko odrzucenia umierającego, coraz powszechniejsze w społeczeństwie rozwiniętym, ma różne przyczyny i wiele wymiarów, którym wasza analiza poświęca należne miejsce.
Istnieje wymiar społeczno-kulturowy, określany mianem «zatajenia śmierci»: społeczeństwa, których organizacja podporządkowana jest dążeniu do dobrobytu materialnego, postrzegają śmierć jako nonsens, a dążąc do uniknięcia pytań, jakie ona stawia, proponują czasem, aby bezboleśnie przyspieszyć jej nadejście. Tak zwana «kultura dobrobytu» często niesie z sobą niezdolność dostrzeżenia sensu życia w sytuacjach cierpienia i ograniczenia, jakie towarzyszą zbliżaniu się człowieka do śmierci. Ta niezdolność pogłębia się jeszcze, gdy wpisana jest w kontekst humanizmu zamkniętego na transcendencję, a jej wyrazem jest często utrata wiary w wartość człowieka i życia.
Istnieje też wymiar filozoficzny i ideologiczny, który polega na odwoływaniu się do absolutnej autonomii człowieka, tak jakby on sam był sprawcą własnego życia. Zwolennicy tej wizji posługują się zasadą samookreślenia i posuwają się nawet do pochwały samobójstwa i eutanazji jako paradoksalnych form afirmacji i zarazem destrukcji własnego «ja».
Z kolei wymiar medyczny i opiekuńczy przejawia się w tendencji do ograniczania opieki lekarskiej nad osobami poważnie chorymi, które umieszcza się w instytucjach sanitarnych, gdzie nie zawsze można im zapewnić indywidualną i humanitarną opiekę. W konsekwencji pacjenci takich instytucji nierzadko zostają pozbawieni kontaktu z rodziną i narażeni są na swego rodzaju tyranię techniki, która poniża ich godność.
Na koniec, odczuwalne jest też ukryte oddziaływanie tzw. «etyki utylitarystycznej», która sprawia, że wiele społeczeństw rozwiniętych rządzi się zasadą skuteczności i wydajności: w tej perspektywie człowiek ciężko chory i umierający, który potrzebuje długotrwałej i specjalistycznej opieki, postrzegany jest — z punktu widzenia kosztów i zysków — jako ciężar przynoszący straty. Taki sposób myślenia prowadzi do ograniczania opieki nad ludźmi w ostatniej fazie życia.
3. Taki jest kontekst ideologiczny, z którego czerpią inspirację coraz częstsze kampanie propagandowe, mające doprowadzić do legalizacji eutanazji i samobójstwa wspomaganego. Rezultaty, jakie udało się im osiągnąć w niektórych krajach, w postaci orzeczeń Sądu Najwyższego lub ustaw parlamentarnych, świadczą o powszechności pewnych poglądów.
Wszystko to jest przejawem szerzenia się kultury śmierci, której oddziaływanie możemy dostrzec także w innych zjawiskach, wynikających w taki czy inny sposób z braku należytego poszanowania ludzkiej godności: należą do nich między innymi śmierć z głodu, śmierć zadana przemocą, śmierć poniesiona na wojnie, na skutek niedostatecznej kontroli ruchu drogowego lub nieprzestrzegania zasad bezpieczeństwa pracy.
W obliczu tych nowych przejawów kultury śmierci Kościół musi pozostać wierny swojej miłości do człowieka, który «jest pierwszą drogą, po której powinien kroczyć Kościół» (Redemptor hominis, 14). Kościół ma dziś rozjaśniać oblicze człowieka, zwłaszcza człowieka umierającego, światłem swojego nauczania, światłem rozumu i wiary; ma obowiązek skupiać wokół siebie, jak to już czynił w innych równie poważnych sytuacjach, wszystkie najlepsze siły społeczności i ludzi dobrej woli, aby człowiek umierający znów został otoczony miłością i solidarnością.
Kościół jest świadomy, że doświadczeniu śmierci towarzyszą zawsze szczególnie intensywne ludzkie uczucia: oto życie człowieka dobiega końca, zostają rozerwane więzi uczuciowe, pokoleniowe i społeczne, które należą do samej istoty osobowości; w świadomości osoby umierającej oraz tych, którzy się nią opiekują, nadzieja nieśmiertelności zmaga się z lękiem przed nieznanym, który nęka nawet umysły najbardziej oświecone. Kościół zabiera publicznie głos, aby nie poniżano godności umierającego, ale by otoczono go troskliwą miłością i opieką w chwili, gdy przygotowuje się do przekroczenia progu czasu i do wejścia w wieczność.
4. «Godność człowieka umierającego» ma swoje źródło w tym, że jest on istotą stworzoną, oraz w jego osobistym powołaniu do życia wiecznego. Spojrzenie przeniknięte nadzieją potrafi dostrzec nową postać naszego śmiertelnego ciała, które ulega rozkładowi. «A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć» (1 Kor 15, 54; por. 2 Kor 5, 1).
Kościół zatem, broniąc świętości życia także w człowieku umierającym, nie ulega bynajmniej jakiejś formie absolutyzacji życia fizycznego, ale uczy szanować prawdziwą godność osoby, która jest stworzeniem Bożym, i pomaga jej przyjąć pogodnie śmierć, gdy opuszczają ją siły fizyczne. W encyklice Evangelium vitae napisałem: «Życie cielesne w swojej ziemskiej kondycji bez wątpienia nie jest dla wierzącego wartością absolutną, tak że może on zostać wezwany, aby je porzucić dla wyższego dobra (...). Żaden człowiek nie może jednak samowolnie decydować o tym, czy ma żyć, czy umrzeć; jedynym i absolutnym Panem władnym podjąć taką decyzję jest Stwórca — Ten, w którym żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28)» (n. 47).
Stąd właśnie bierze początek postawa moralna wobec człowieka poważnie chorego i umierającego, sprzeciwiająca się z jednej strony eutanazji i samobójstwu wspomaganemu (por. tamże, 61), a z drugiej — pewnym formom «uporczywej terapii», które w rzeczywistości nie służą wcale życiu ani godności umierającego.
Warto przypomnieć w tym miejscu stwierdzenie potępiające eutanazję, definiowaną jako «czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub w intencji działającego powoduje śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia», ponieważ jest ona «poważnym naruszeniem Prawa Bożego» (tamże, 65). Należy też pamiętać, że również samobójstwo zostało potępione, jako że «z obiektywnego punktu widzenia (...) jest aktem głęboko niemoralnym, ponieważ oznacza odrzucenie miłości do samego siebie i uchylenie się od obowiązku sprawiedliwości i miłości wobec bliźniego, wobec różnych wspólnot, do których się należy i wobec społeczeństwa jako całości. W swej najgłębszej istocie jest ono odrzuceniem absolutnej władzy Boga nad życiem i śmiercią» (tamże, 66).
5. Czasy, w których żyjemy, wymagają mobilizacji wszystkich sił chrześcijańskiej miłości i ludzkiej solidarności. Trzeba bowiem stawić czoło nowemu wyzwaniu, jakim jest legalizacja eutanazji i samobójstwa wspomaganego. W tym celu nie wystarczy przeciwstawić się tej śmiercionośnej tendencji na forum opinii publicznej i parlamentów, ale trzeba sprawić, aby społeczeństwo i struktury samego Kościoła aktywnie starały się zapewnić godziwą opiekę człowiekowi umierającemu.
W tym kontekście pragnę wyrazić uznanie i poparcie wszystkim, którzy prowadzą dzieła i podejmują inicjatywy mające zapewnić opiekę osobom poważnie chorym, trwale upośledzonym umysłowo i umierającym. Niech starają się, jeśli to konieczne, dostosowywać istniejące już struktury opieki do nowych potrzeb, aby żaden człowiek umierający nie pozostał opuszczony, osamotniony i pozbawiony opieki w obliczu śmierci. Taką lekcję pozostawili nam liczni święci i święte w ciągu stuleci, a ostatnio także Matka Teresa z Kalkuty swoją opatrznościową posługą. Trzeba wychowywać każdą wspólnotę diecezjalną i parafialną, aby umiała opiekować się swoimi starcami, leczyć i nawiedzać swoich chorych w domach i w instytucjach służby zdrowia, na miarę potrzeb.
Takie kształtowanie świadomości w rodzinach i w szpitalach z pewnością przyczyni się do szerszego stosowania «terapii paliatywnej» u osób ciężko chorych i umierających, która pozwoli na złagodzenie ich cierpień, a zarazem na zapewnienie im pociechy duchowej przez gorliwą i troskliwą opiekę. Należy tworzyć nowe dzieła, aby zadbać o samotnych ludzi starszych, którzy nie są już samowystarczalni, ale nade wszystko trzeba rozbudowywać struktury wspomagające ekonomicznie i moralnie opiekę domową: rodziny bowiem, które decydują się pozostawić w domu osobę poważnie chorą, czynią to nieraz za cenę ogromnych wyrzeczeń.
Kościoły lokalne i zgromadzenia zakonne mogą dać na tym polu świadectwo, które pociągnie innych, pomne na słowa Chrystusa o tych, którzy niosą pomoc chorym: «byłem chory, a odwiedziliście Mnie» (Mt 25, 36).
Maryja, Matka Bolesna, która stała przy Jezusie umierającym na Krzyżu, niech napełni Matkę Kościół Jego Duchem i wspomaga go w wypełnianiu tej misji.
Wszystkim udzielam mego błogosławieństwa.
Copyright © by L'Osservatore Romano and Polish Bishops Conference