Weź swój Krzyż!

Spotkanie z młodzieżą na placu św. Jana na Lateranie. 2.04.1998

W czwartek 2 kwietnia Jan Paweł II spotkał się na placu przed bazyliką św. Jana na Lateranie z 50 tys. przedstawicieli młodzieży rzymskiej i innych diecezji Włoch, przybyłej z okazji Światowego Dnia Młodzieży, obchodzonego w Kościele w Niedzielę Palmową. Myślą przewodnią spotkania, do której nawiązał w przemówieniu Ojciec Święty, była symbolika krzyża — znaku miłości, przebaczenia i nadziei: «Jeżeli z Ewangelii Krzyża uczynisz program swojego życia, jeżeli pójdziesz za Chrystusem aż na Krzyż, w pełni odnajdziesz samego siebie!» Ojciec Święty wspomniał także o pielgrzymującym krzyżu Światowego Dnia Młodzieży, który młodzi Francuzi przywieźli do Rzymu, aby przekazać go swoim rówieśnikom włoskim — gospodarzom Światowego Dnia Młodzieży z udziałem Następcy Piotra w roku 2000.

1. «Weź Krzyż»!

Droga młodzieży Rzymu, to hasło naszego dzisiejszego spotkania nawiązuje do słów Jezusa, które usłyszeliśmy przed chwilą: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!» (Mk 8, 34). Te słowa pozwalają nam zrozumieć wagę i znaczenie tego święta, które przeżywamy czekając na Krzyż.

Jak bowiem dobrze wiecie, niebawem przybędzie do Rzymu krzyż Światowego Dnia Młodzieży, który ja sam przekazałem młodym w 1984 r., na zakończenie Roku Świętego Odkupienia. Odbył on pielgrzymkę po różnych kontynentach, teraz zaś wraca do naszego miasta, do stolicy chrześcijaństwa. W najbliższą Niedzielę Palmową, na zakończenie Mszy św. sprawowanej na placu św. Piotra, przedstawiciele młodzieży Paryża przekażą go młodym Włochom i w ten sposób rozpoczną się przygotowania do Światowego Dnia Młodzieży Roku 2000, który obchodzony będzie w Rzymie, w sercu Wielkiego Jubileuszu.

Młodzi rzymianie, którzy dzisiaj zgromadziliście się w tym miejscu, każdego z was serdecznie pozdrawiam! Witam też gorąco młodych Francuzów, przybyłych na doniosłą uroczystość przekazania krzyża, oraz pięciuset przedstawicieli diecezji włoskich. Pozdrawiam Kardynała Wikariusza i dziękuję mu za słowa, jakie zechciał do mnie skierować w imieniu was wszystkich. Dziękuję wszystkim, którzy przygotowali to świąteczne popołudnie i którzy w nim uczestniczą, wzbogacając je swoimi świadectwami i występami artystycznymi. Na koniec kieruję słowo pozdrowienia do tych, którzy są z nami połączeni za pośrednictwem radia i telewizji.

2. Radujemy się zatem z przybycia krzyża, waszego krzyża! Krzyż trzeba przyjąć przede wszystkim sercem, aby potem nieść go w życiu. Spotykamy się dziś, aby to sobie na nowo uświadomić na tym placu, między Świętymi Schodami a nieodległym kościołem Świętego Krzyża Jerozolimskiego, gdzie czczona jest relikwia Krzyża.

W ciągu wieków wielu chrześcijan przyjęło Krzyż: czyż moglibyśmy nie dziękować za to Bogu? A wy, młodzi rzymianie, sami jesteście świadkami, że także w czasie Misji Miejskich płynące z Krzyża orędzie śmierci i zmartwychwstania zwiastuje nadzieję, która porusza i pociesza, ożywia ducha i koi serca. Jakże aktualne są słowa Jezusa: «A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie» (J 12, 32) i «będą patrzeć na Tego, którego przebili» (J 19, 37)!

Dzisiaj chcemy głosić z mocą Ewangelię Krzyża, to znaczy Ewangelię Jezusa, który umarł i zmartwychwstał dla odkupienia grzechów. To zbawcze orędzie, które niesie wierzącym życie wieczne, jest od dnia Paschy nieustannie głoszone w świecie. Ta właśnie radosna nowina dotarła wraz z apostołami Piotrem i Pawłem tutaj do Rzymu i stąd została zaniesiona do wielu części Europy i świata.

3. Możemy słusznie powiedzieć, droga młodzieży, że w Rzymie Krzyż jest u siebie w domu. W pewnym sensie Rzym jest miastem Krzyża, tutaj bowiem głosiło go i tutaj żyło nim tak wielu męczenników i świętych, dawnych i współczesnych, że Krzyż niejako «napisał» i przypieczętował dzieje tego miasta.

Sama nazwa «Roma» kryje w sobie Krzyż: odczytana wspak brzmi «Amor», czyli miłość, a czy Krzyż nie jest właśnie orędziem miłości Chrystusa, Syna Bożego, który tak nas umiłował, że pozwolił się przybić do drzewa Krzyża? Tak, Krzyż jest pierwszą literą Bożego alfabetu.

4. Krzyż nie jest obcy Rzymowi, nie jest też obcy żadnemu człowiekowi — niezależnie od wieku, narodowości, kondycji społecznej. Podczas tego spotkania poznaliście wielu ludzi mniej lub bardziej sławnych. Na różne sposoby spotkali oni i spotykają Krzyż; zostali przez Krzyż dotknięci i niejako naznaczeni. Tak, Krzyż jest wpisany w życie człowieka. Kto próbuje usunąć go ze swojego życia, nie zna prawdy ludzkiej kondycji. Tak jest! Jesteśmy stworzeni do życia, ale nie możemy usunąć z naszej indywidualnej historii cierpienia i trudnych doświadczeń. Czyż i wy, młodzi przyjaciele, nie doświadczacie na co dzień rzeczywistości Krzyża? Gdy brak jest harmonii w rodzinie, gdy piętrzą się trudności w nauce, gdy uczucia pozostają nie odwzajemnione, gdy znalezienie pracy wydaje się prawie niemożliwe, gdy problemy ekonomiczne każą zrezygnować z założenia rodziny, gdy trzeba walczyć z chorobą czy samotnością i kiedy grozi wam pogrążenie w próżni wartości — czyż właśnie wtedy Krzyż nie staje się dla was wyzwaniem?

Rozpowszechniona dziś powierzchowna kultura, która przypisuje wartość tylko temu, co ma pozór piękna i co sprawia przyjemność, chciałaby wam wmówić, że trzeba odrzucić Krzyż. Ta moda kulturowa obiecuje sukces i szybką karierę, nakłaniając do realizacji własnych dążeń za wszelką cenę; zachęca do nieodpowiedzialnego przeżywania płciowości i do życia pozbawionego celu, wyzbytego szacunku dla innych. Otwórzcie oczy, młodzi przyjaciele: to nie jest droga prowadząca do radości i do życia, ale ścieżka wiodąca w przepaść grzechu i śmierci. Jezus mówi: «Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je» (Mt 16, 24-25).

Jezus nas nie zwodzi. Prawda Jego słów, które wydają się twarde, ale napełniają serce pokojem, wyjawia nam sekret prawdziwego życia. Chrystus, przyjmując ludzką kondycję i przeznaczenie, zwyciężył grzech i śmierć, a przez swoje zmartwychwstanie przekształcił Krzyż z drzewa śmierci w drzewo życia. On jest Bogiem z nami, który przyszedł, aby dzielić całe nasze życie. Nie pozostawia nas samych na Krzyżu. Jezus jest Miłością wierną, która nie opuszcza nikogo i potrafi przemienić noc w świt nadziei. Jeżeli Krzyż zostaje przyjęty, przynosi zbawienie i pokój, jak to ukazują liczne piękne świadectwa młodych chrześcijan. Bez Boga Krzyż nas przygniata; z Bogiem daje nam odkupienie i zbawienie.

5. To wszystko jest możliwe — jak wiecie — dzięki sakramentowi chrztu, który jednoczy nas wewnętrznie z Chrystusem zmartwychwstałym i daje nam Ducha Świętego, Ducha miłości, który wypływa z tajemnicy paschalnej i zostaje wylany obficie na wszystkich przyjmujących sakrament bierzmowania jako potwierdzenie chrztu. Tutaj, na placu św. Jana, o kilka kroków od jednego z najsłynniejszych baptysteriów świata, chcę wam przypomnieć, że żyć chrztem znaczy przyjąć krzyż z wiarą i miłością, nie tylko w sensie próby i doświadczenia, ale także w jego fundamentalnym wymiarze zbawienia i zmartwychwstania.

Dlatego właśnie świętujemy dzisiaj na tym placu przed katedrą Rzymu, czekając na Krzyż. Z samego serca Misji Miejskich — których hasło brzmi: «Otwórz drzwi Chrystusowi, twojemu Zbawicielowi» — chcemy wołać do każdego mieszkańca naszego miasta: «Weź Krzyż!», przyjmij go, nie pozwól, aby przygniotły cię wydarzenia, ale z Chrystusem zwyciężaj zło i śmierć! Jeżeli z Ewangelii Krzyża uczynisz program swojego życia, jeżeli pójdziesz za Chrystusem aż na Krzyż, w pełni odnajdziesz samego siebie!

Droga młodzieży, gdy zakończy się to nasze wzruszające spotkanie, weźcie swój Krzyż i zanieście go jako orędzie miłości i przebaczenia, jako znak waszego udziału w misji Kościoła na ulice Rzymu, do różnych regionów Włoch i do wszystkich części świata.

Niech wam towarzyszy Maryja, która wraz z apostołem Janem trwała wiernie u stóp Krzyża; niech opiekują się wami liczni rzymscy święci i męczennicy. Ja też pamiętam o was w modlitwie i serdecznie wszystkich was błogosławię.

Żegnając się z młodzieżą na zakończenie spotkania, Ojciec Święty powiedział:

Kiedy zobaczyłem ludzi powiewających średniowiecznymi sztandarami, pomyślałem od razu o Sienie. Ale potem ksiądz kardynał powiedział mi, że oni nie są ze Sieny, tylko z Rzymu.

W pewnej chwili przyszło mi do głowy, że może również św. Katarzyna ze Sieny przyszła do Rzymu, może Papież coś źle zrobił, więc ona znowu przyszła, żeby skarcić go jak syna, ale widać, że nie jest tak źle.

Zresztą nawet gdyby przyszła św. Katarzyna, to w towarzystwie tak wielu młodych nie miałbym się czego bać.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Wesołych Świąt! Do zobaczenia w niedzielę!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama