Nie zapominajmy o chrześcijanach na Bliskim Wschodzie

Ks. Andrzej Halemba, koordynator pomocy dla chrześcijan na Bliskim Wschodzie: to największa humanitarna katastrofa naszych czasów

Z ks. Andrzejem Halembą — przedstawicielem Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie dla Bliskiego Wschodu — rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Nie zapominajmy o chrześcijanach na Bliskim Wschodzie

Nie wszyscy wiedzą, że osobą, która koordynuje pomoc dla chrześcijan na ogarniętym dramatycznym konfliktem Bliskim Wschodzie z ramienia organizacji Kirche in Not, jest polski ksiądz z archidiecezji katowickiej Andrzej Halemba, misjonarz w Zambii, były sekretarz Komisji KEP ds. Misji, przygotowujący polskich kapłanów do pracy na misjach. Od kilku lat ks. Halemba przebywa w Niemczech, bo tam znajduje się główna siedziba Papieskiego Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, i dlatego jest jedną z najbardziej kompetentnych osób, by rozmawiać o wojnie, którą papież Franciszek nazwał III wojną światową „w kawałkach”, a która toczy się m.in. w Syrii i na całym Bliskim Wschodzie, szczególnie teraz, gdy pojawiło się tam tzw. Państwo Islamskie (ISIS).

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: — Wrócił Ksiądz niedawno z Syrii. Jaka jest obecnie sytuacja w tym ogarniętym wojną kraju?

KS. ANDRZEJ HALEMBA: — W Syrii mamy do czynienia z największą katastrofą w naszych czasach. Bliski Wschód stanął w ogniu, a sytuację można jedynie porównać do tej z 1915 r. w imperium osmańskim. Dochodzi do exodusu chrześcijan i innych grup etnicznych. Na 19 mln Syryjczyków ponad 12,2 mln bezwzględnie potrzebuje pomocy: niemal 4 mln uciekło z kraju, jest 7,6 mln przesiedleńców wewnętrznych, 3 mln dzieci nie chodzi do szkoły. Od 2011 r. w walkach zginęło prawie 220 tys. ludzi, a kolejnych 350 tys. zmarło, gdyż nie zapewniono im podstawowej pomocy medycznej. Te liczby mówią najlepiej o skali problemów.

— Nie można zrozumieć tego, co dzieje się dzisiaj na Bliskim Wschodzie, bez przeanalizowania zjawiska, jakim jest tzw. Państwo Islamskie (ISIS). Jak doszło do jego powstania, kto je finansuje, jakich ma mocodawców?

ISIS to ugrupowanie fanatycznych sunnitów siejące terror na Bliskim Wschodzie. Ugrupowanie powstało w Iraku w kwietniu 2013 r., kiedy to definitywnie odłączyło się od Al-Kaidy. Jest to najbardziej radykalna grupa fanatycznych dżihadystów walcząca z rządem w Syrii i Iraku. Na początku tzw. Państwo Islamskie finansowane było przez wszystkich przeciwnych syryjskiemu reżimowi Baszszara al-Assada. ISIS, podobnie jak ugrupowanie Al-Nusra i wiele innych, otrzymywało pomoc finansową i polityczną od państw sunnickich w kluczu anty-Assad. W krótkim czasie udało mu się doprowadzić do powstania państwa — kalifatu, na czele z Abu Bakrem al-Baghdadim, który kontroluje życie 8 mln ludzi. Dzisiaj, w związku z okupacją olbrzymiego terytorium, ISIS ma gigantyczne dochody ze sprzedaży ropy naftowej (3 mln dol. dziennie). Poza tym, gdy armia rządowa opuściła Mosul, pozostawiła tam nie tylko nowoczesną broń amerykańską (1,5 tys. dostarczonych przez USA wojskowych pojazdów typu Humvee oraz 52 haubice amerykańskie), ale także 429 mln dol. w miejscowym banku państwowym (jakkolwiek źródła z Bagdadu zaprzeczają tej informacji).

— Niezły „podarunek” dla islamistów z ISIS...

Poza tym pobierają oni haracze, obrabowują chrześcijan, sprzedają skarby sztuki i w ten sposób bardzo się bogacą.

— Wielu obserwatorów bliskowschodniej sceny politycznej twierdzi, że przeciwnicy Al-Assada (sunnici) nie myśleli o demokratyzacji Syrii, ale chcieli zwalczyć prezydenta alawitę (alawizm — odłam szyizmu), a więc wojna w tym kraju jest raczej starciem między sunnitami i szyitami...

Na ten konflikt trzeba spojrzeć nieco szerzej. Należy wyjaśnić przede wszystkim, że Syria leży w tzw. półksiężycu szyickim, który biegnie przez Iran, Irak aż po Syrię, a który może stanowić niebezpieczeństwo dla sunnitów, ale przede wszystkim dla państwa Izrael. Jak widać, graczy politycznych w tym regionie jest wielu. Na dodatek w Syrii stacjonują wojska rosyjskie (Tartus to jedyna baza rosyjskiej marynarki wojennej poza obszarem byłego ZSRR, dającej dużo większą swobodę działania na strategicznych wodach Morza Śródziemnego), a są państwa zachodnie, które chciałyby władzy mniej sprzyjającej Rosji. Poza tym ten obszar ma olbrzymie znaczenie geopolityczne również ze względu na fakt, że tędy mogłyby być przesyłane ropa naftowa i gaz z Półwyspu Arabskiego do Europy. Dlatego wiele osób jest przekonanych, że konflikt w Syrii został wywołany nie tylko przez Syryjczyków — na tym terenie ścierają się interesy mocarstw regionalnych i światowych.

— Sarkis Boghjalian, dyrektor wykonawczy Kirche in Not na Stany Zjednoczone, stwierdził bez ogródek, że celem ISIS jest czystka chrześcijan i innych mniejszości religijnych i etnicznych. A metody stosowane przez tę organizację, jak pisał jeden z jej przywódców — Abu Bakr Naji, to przemoc, terroryzm, okrucieństwo, masakry. Dlaczego społeczność międzynarodowa nie potrafi skutecznie zareagować na ludobójstwo dokonywane na naszych oczach przez współczesnych barbarzyńców z ISIS?

Syrią zaczęto się interesować dopiero wtedy, gdy przekonano się, że na jej terenie walczą nie tylko cudzoziemcy z Arabii Saudyjskiej czy Czeczenii, lecz także że zginęło tam 60 obywateli Niemiec, kilkuset obywateli Francji i sporo ludzi z paszportami innych krajów europejskich. Wtedy stwierdzono, że należy zwalczać ISIS. Wcześniej, gdy dokonywano masakry chrześcijan w Rakka, prawie nikt nie reagował. Niedawno w Paryżu odbyło się spotkanie, podczas którego dyskutowano, jak walczyć z ISIS, ale do stołu obrad nie zaproszono ani jednego przedstawiciela rządu z Damaszku czy Teheranu, choć to rządy właśnie tych krajów są bardzo zainteresowane zwalczaniem ISIS. Niestety, iracka armia jest zdemoralizowana — czasami żołnierze uciekają w popłochu przed ofensywą ISIS i zostawiają jego bojówkarzom ciężki sprzęt. Poza tym iracki rząd nie dopuszcza do walki z sunnickim ISIS miejscowych sunnitów. 
Wielu obserwatorów zauważa, że Zachód nie chce przyznać się do błędu, bo przeciwko Al-Assadowi wspierał opozycję — także tę, która jest bardzo radykalna i reprezentuje islam polityczny — a na dodatek chce dyskusji o rozwiązaniu problemów Syrii pod warunkiem, że nie będzie w niej uczestniczyć syryjski rząd, na czele którego stoi prezydent Al-Assad, co jest absurdalne.

— Czy mógłby Ksiądz przytoczyć dane dotyczące czystki etnicznej chrześcijan w Syrii i Iraku oraz ich exodusu z terenów, które zamieszkiwali od starożytności?

Zaczniemy od Iraku. Inwazja na ten kraj w 2003 r. spowodowała exodus chrześcijan, których było ponad 1,4 mln. Emigrowali, ponieważ nie chcieli brać udziału w konflikcie między sunnitami i szyitami oraz nie widzieli dla siebie przyszłości w tym kraju. Tym bardziej że byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii, szantażowani, ograbiani, porywani. Teraz, w konsekwencji zajęcia potężnych połaci kraju przez ISIS, zwłaszcza Równiny Niniwy i Mosulu, miał miejsce następny exodus. Doprowadziło to do sytuacji, że w całym kraju pozostało jedynie ok. 250-300 tys. chrześcijan, chociaż ich przyszłość jest pod znakiem zapytania. W Syrii największe skupisko chrześcijan było w Aleppo, gdzie było ich prawie 250 tys. Dzisiaj jest ich 40 tys., chociaż niektórzy twierdzą, że pozostało jedynie 10 tys. Z całej Syrii wyemigrowało ok. połowy wyznawców Chrystusa.

— Na terytoriach okupowanych przez tzw. Państwo Islamskie niszczone są nieislamskie budynki kultu. Jaka jest skala zniszczeń chrześcijańskiego dziedzictwa kulturowego? Patriarcha melchicki Grzegorz III Laham mówił już o 100 kościołach zniszczonych na terenie Syrii.

Na terenach kontrolowanych przez tzw. Państwo Islamskie ma miejsce systematyczne niszczenie kościołów i przedmiotów kultu. Byłem przerażony, co oni robią z ikonami — widziałem to w Maluli (miejscowość w Syrii, przy granicy z Libanem, zamieszkiwana przez chrześcijan; używa się w niej jeszcze języka aramejskiego, którym posługiwał się Jezus; to miejsce pielgrzymek — znajdują się w nim słynne klasztory św. Sergiusza i św. Bakchusa oraz św. Tekli — przyp. W. R.). Islamiści nie tylko dewastują kościoły, ściągają krzyże, niszczą zabytki, ale też wywierają ogromną presję na chrześcijan, by koniecznie opuścili te tereny. Chrześcijan nie stać na płacenie olbrzymiego haraczu islamistom, by pozostać. Oczywiście, proponuje się im przejście na islam — alternatywą jest emigrowanie. ISIS to odłam islamu o milenarystycznej wizji historii. Jego członkowie są przekonani, że kiedy islam zapanuje nad całym światem, nastąpi koniec czasów. Aby przyśpieszyć ten moment, należy „oczyścić” islam z szyitów, jazydów, chrześcijan. Dla tego celu gotowi są poświęcić życie, również dlatego, że uważają, iż jeśli zginą za wiarę, będą mieli życie wieczne w raju. Dlatego determinacja islamistów jest tak wielka. I okrucieństwo, o którym potrafią bardzo przekonująco mówić. Informacja o danym zdarzeniu — podboju jakiejś miejscowości, egzekucji przeciwników itp. — pojawia się nagle na kilkuset stronach w Internecie, co stawarza wrażenie, jakby bojownicy ISIS byli wszędzie obecni i zawsze zwycięscy. Poza tym wielu islamistów uważa, niestety, że to są prawdziwi muzułmanie, którzy mają odwagę żyć Koranem, tak jak się żyć powinno. To jest bardzo niebezpieczne, gdyż bojownicy ISIS stają się modelem dla muzułmanów.

— Papież Franciszek często powtarza, abyśmy nie zapomnieli o naszych współbraciach na Bliskim Wschodzie. Jakiej pomocy udziela im Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie?

Od początku konfliktu na Bliskim Wschodzie, tzn. od 2011 r., Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie przekazało pomoc w wysokości 22 mln euro dla Syrii, Iraku i Libanu, gdzie znajduje się bardzo wielu uchodźców. W ostatnim roku, ze względu na pogarszającą się sytuację w regionie oraz obawy, że chrześcijanie będą masowo emigrować, stworzyliśmy system, aby pomóc im przetrwać w Kurdystanie; wybudowaliśmy 8 szkół dla uchodźców z Mosulu i Równiny Niniwy, pomagamy im także płacić za wynajem mieszkań — ci ludzie stracili wszystko, a pracy nie ma. Rozprowadziliśmy również dary materialne, bo trzeba było tych ludzi nakarmić. Dlatego w ostatnim roku w samym Iraku pomoc opiewała na 8,5 mln euro. W Syrii natomiast pomagamy chrześcijanom przetrwać najtrudniejsze czasy. We współpracy z różnymi organizacjami kościelnymi organizujemy pomoc humanitarną (żywność, środki czystości, lekarstwa itp.), jako że wielu chrześcijan musiało opuścić swe domy i mieszkania, poza tym nie mogą oni znaleźć pracy i nie są w stanie opłacić czynszu. Mieszkania dla nich wynajmuje Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Chrześcijanie powrócili do niektórych miejscowości kontrolowanych przez rząd z Damaszku. Choć wiele budynków jest bardzo zniszczonych, ci ludzie chcieliby wrócić „do siebie” odbudować swoje domy, a przede wszystkim kościoły i kaplice.

— A jakiej pomocy mogłyby udzielić Kościoły lokalne?

W samej Syrii pomocy humanitarnej potrzebuje ok. 12,2 mln ludzi. To świadczy o skali potrzeb. Uważam, że pomocy tym ludziom należy udzielać poprzez organizacje kościelne. Tym organizacjom najbardziej ufają zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. Niezwykle ważną rolę odgrywają takie organizacje, jak: JRS (Jezuicka Służba Uchodźcom), L'Oeuvre d'Orient, CNEWA oraz, oczywiście, krajowe Caritas. Od 2011 r. nasza organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie przekazała tylko na pomoc Syrii około 6,83 mln euro, a dla Kościołów na Bliskim Wschodzie — prawie 22 mln euro. Nie powinniśmy nigdy zapominać o modlitwie za Kościoły na Bliskim Wschodzie, którym grozi eksterminacja. Przestrogą powinna być historia chrześcijan w imperium osmańskim, gdzie chrześcijanie w 1915 r. stanowili 23 proc. społeczeństwa, a obecnie — tylko 0,2 proc. Zachęcanie do emigracji i jej przyśpieszanie wcale nie służy całemu Bliskiemu Wschodowi, a zwłaszcza chrześcijanom.

— Jakiej polityki bliskowschodniej powinniśmy domagać się od rządów krajów europejskich, aby nie być oskarżonymi o tolerowanie zbrodni dokonywanych na chrześcijanach na Bliskim Wschodzie?

Powinniśmy wywierać nacisk na rządy państw, aby odciąć dochody finansowe ISIS — przecież tzw. Państwo Islamskie sprzedaje ropę naftową za 3 mln dol. dziennie i ktoś ją kupuje! Należy zrobić wszystko, co można, aby odciąć źródła finansowania ISIS. Drugi front to wspieranie grup bardziej umiarkowanych, które mogłyby zorganizować „okrągły stół” dla Syrii. Poza tym należałoby usunąć czynniki zewnętrzne, które wywołały i podsycają konflikt.

— Bardzo ważnym aktorem geopolitycznej sceny bliskowschodniej stała się Turcja, która coraz bardziej się islamizuje. Jak Ksiądz ocenia jej rolę w obecnych konfliktach? Turecka prasa opublikowała zdjęcia, które świadczą o tym, że tamtejsze służby specjalne tolerowały przemyt broni dla bojowników ISIS lub wprost w tym pomagały?

To prawda, że większość bojowników ISIS trafiła na tereny kalifatu przez turecką granicę. Najprawdopodobniej przez tę granicę przesyłana jest również ropa, chociaż oficjalnie nie ma na to dowodów. Turcji Recepa Erdogana marzy się rola, jaką pełniło imperium osmańskie. Ale ta rola zmalała w związku z powstaniem tzw. Państwa Islamskiego. Na dodatek Kurdowie domagają się własnego państwa, a to oznacza, że Turcja, Syria, Irak i Iran musiałyby oddać część swego terytorium, aby takie państwo mogło powstać. Czy dojdzie do podziału Syrii? Czy Aleppo, największe kiedyś skupisko chrześcijan, trafi pod kuratelę Turcji? Tego nie wiemy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama