Nowy kościół - pełna mobilizacja

Rozmowa z ks. Jerzym Dudkiem, budowniczym kościoła pw. Chrystusa Króla w Czyżowicach

— Czy łatwo jest rozmawiać z parafianami o pieniądzach, które wiążą się z budową nowego kościoła?

W mojej parafii inicjatywa budowy kościoła wyszła od ludzi. Oni autentycznie potrzebowali i domagali się nowej świątyni. Stara była już za mała, za ciasna i do tego znajdowała się w złym stanie technicznym. Kiedy planowaliśmy budowę, obliczyliśmy, ile wyniesie jej średni roczny koszt i ile jest rodzin w parafii. Okazało się, że gdyby każda z rodzin przekazała miesięcznie 20 zł i wytrwałaby w tym postanowieniu, to w ciągu czterech lat będziemy w stanie postawić nową świątynię. Na kolędzie przekazałem parafianom anonimowe deklaracje, na których wpisywali kwotę, którą w ciągu roku mogą wspomóc budowę. Z deklaracji wynikało, że jesteśmy w stanie sprostać kosztom. Już po pierwszym roku budowy okazało się, że każda z rodzin przeznaczyła na nowy kościół więcej pieniędzy, aniżeli wcześniej zadeklarowała. Tak było przez trzy lata i tak jest dziś. Od dawna nie przypominam już parafianom o pieniądzach na budowę. Stało się to dla nich zupełnie oczywiste i naturalne. Obecnie mieszkańcy nie wypisują już deklaracji, wszystko opiera się na zaufaniu, a na tym nigdy się nie zawiodłem.

— Czy ludzie chętniej ofiarują datki na budowę, czy też wolą bezpośrednio angażować się w prace budowlane?

Każdy z mieszkańców pomaga tak, jak może. To nie jest parafia ludzi bogatych, ale zaradnych. Bardzo dobrze widać to przy budowie kościoła. Wielu parafian pomaga i finansowo, i pracując na budowie. Czyżowianie reprezentują niemal wszystkie zawody związane z budownictwem, a wielu z nich nauczyło się tych profesji, podpatrując pracę innych. Kilku mieszkańców kieruje większymi i mniejszymi firmami, nie tylko budowlanymi. Jeden z nich wydelegował ośmiu swoich pracowników, którzy zajmowali się tylko budową kościoła. Początkowo martwiłem się, że do pomocy przyjdzie garstka ludzi, a przecież takie prace jak betonowanie fundamentów czy stropów to poważne zadania. Tymczasem ludzi było aż za dużo. Bywały dni, kiedy na budowę przychodziło nawet po pięćdziesiąt osób. Są i tacy, którzy każdego roku pracowali na budowie przez trzy miesiące. Kilka osób poświęciło na to swoje urlopy. Parafianie sami wychodzili z propozycją pomocy, od razu zaznaczając, że za darmo. Grosza nie zapłaciliśmy za ciężki sprzęt budowlany. Całą drewnianą konstrukcję więźby otrzymaliśmy bezpłatnie. Kierownik dużego zakładu produkującego środki spożywcze przekazywał nam zupy dla robotników. Jedna z rodzin powiedziała mi, że nie może dać pieniędzy, bo jej na to nie stać, ale ponieważ otwarli właśnie piekarnię, codziennie będą przekazywali robotnikom bułki. Kiedy poprosiłem wiernych o modlitwę, ponad 250 osób wpisało się do specjalnej księgi, deklarując, że codziennie w intencji budowy będą odmawiać Różaniec.

— Czy przy budowie angażują się także młodzi parafianie?

Czasem o młodzieży mówi się, że nie interesuje się sprawami Kościoła. W mojej parafii, w czasie wakacji, do pomocy przy budowie kościoła przychodziło wielu młodych. Były to nawet dziewięcio-, dziesięcioletnie dzieci. Oczywiście, że nie wykonywały one ciężkich prac — oczyszczały deski, porządkowały plac budowy, starsi przychodzili z własnymi kosiarkami i ścinali trawę. Przychodzili też studenci. Od jednego usłyszałem: „W tym roku przepracuję tu 2 miesiące. Tak sobie postanowiłem”. Zaangażowanie młodych wynika z tego, że o budowie na co dzień w domu mówią ich rodzice. Każdy chce mieć swój udział w tej nowej świątyni. Niedawno spotkałem starszą, schorowaną kobietę, którą córka oprowadzała po nowej świątyni, wyjaśniając, co trzeba jeszcze zrobić. Kobieta z trudem się poruszała, ale chciała zobaczyć swój nowy kościół. To niesamowite, jak bardzo budowa świątyni może zintegrować parafię, zjednoczyć wokół Bożej sprawy.

— Czy dziś sprawdza się idea tzw. parafii patronackich?

Każdej parafii, w której budowany jest kościół przydzielone zostają parafie patronackie, które finansowo wspierają budowę. My mamy dziewięć takich parafii. Ich pomoc jest nie do przecenienia. Czasem zaczyna brakować pieniędzy, a wtedy ich wsparcie jest dla nas dobrym zastrzykiem. Zwłaszcza kiedy można się dogadać z proboszczami, by przekazywali środki wtedy, gdy czekają nas szczególnie duże wydatki. Niejednokrotnie zdarza się, że parafie wspomagają nas nie tylko dwa razy w roku, do czego są zobowiązane, ale przekazują środki częściej. Ludzie rozumieją potrzebę budowy kościoła i nie odmawiają pomocy. Okazuje się, że w niedziele, kiedy zbierana jest kolekta na budujący się kościół, wierni ofiarowują kilkakrotnie więcej aniżeli w inne niedziele. Budowa kościoła wyzwala w ludziach wiele dobra, ofiarności. Doświadczam tego na każdym kroku.

— Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
ANNA BURDA

KS. JERZY DUDEK, budowniczy świątyni pw. Chrystusa Króla w Czyżowicach, w archidiecezji katowickiej

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama