Kościół - towarzysz młodych

Młodzi ludzie to nie tylko przyszłość, ale Boże TERAZ Kościoła. Aby tak było, trzeba stawać się ich towarzyszem

Młodzi ludzie to nie tylko przyszłość, ale Boże TERAZ Kościoła. Aby tak było, trzeba stawać się ich towarzyszem.

Zgodnie z definicją zaczerpniętą ze Słownika języka polskiego, „towarzysz” to „kolega”, „kompan”. „Towarzyszyć” oznacza „asystować”, „występować jednocześnie, razem z czymś”. Można więc postawić pytanie: czy Kościół jest dziś towarzyszem młodych ludzi? Kościół jako wspólnota wiernych, ale również jako instytucja, która dysponuje odpowiednim zapleczem, np. parafialnym, gdzie dorastający człowiek może kształtować swoje życie i podejmować decyzje, które zaowocują dobrem w przyszłości — zarówno dla niego, jak i innych. Co Kościół może mu zaoferować?

Pomysł na młodzież

— Moi uczniowie twierdzą, że ich parafie nie mają im nic do zaoferowania — mówi Elżbieta Krzyk, katechetka w jednej ze szkół średnich w powiatowym mieście. — Poza standardami w stylu: grupa ministrantów czy spotkania związane z przygotowaniem do przyjęcia sakramentu bierzmowania nie ma żadnych innych propozycji — dodaje i stawia diagnozę: — Należy stworzyć warunki dla młodych. Jak coś się będzie działo, to będą i oni. Trzeba się postarać, by odnaleźli się w swojej grupie rówieśniczej, by cieszyli się swoją obecnością. Jeśli Kościół tego nie zrobi, straci młodych ludzi. Oni pójdą szukać gdzie indziej. Trzeba mieć na nich pomysł, wyjść naprzeciw ich zainteresowaniom.

„Tym, co najbardziej ich interesuje, jest rodzina, praca, przyjaźń, cały świat wirtualny, miłość, seksualność. W tej przestrzeni można próbować z nimi rozmawiać, niekoniecznie od razu na temat wiary” — powiedział w 2018 r. abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, w kontekście synodu biskupów poświęconego młodym.

— Kościół towarzyszy przede wszystkim przez posługę księży. To od nich młodzież oczekuje takiego spojrzenia na świat, które będzie się opierało na wartościach, zaufaniu do Pana Boga, ale też nie będzie odrealnione. Ja poznałam Kościół, który pomaga mi w problemach, w którym mogę czuć się bezpiecznie, który przekazał mi wiele dobra; uczy mnie i umacnia mnie w wierze. Dostałam wspólnotę „do tańca i do różańca”. Takiego Kościoła chcę nadal towarzyszącego w codzienności, nie tylko przy okazji niedzielnej Mszy św. — dzieli się swoim doświadczeniem Agata Kowalska, członkini Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży działającego w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu.

Jaki jest zatem pomysł na młodych w Kościele? — Najlepszą i najmądrzejszą książką, która uczy nas życia, jest doświadczenie. Doświadczenie ludzi, którzy swoje życie przeżyli mądrze, słuchając Boga i żyjąc miłością. Myślę, że podobnie jest z odpowiedzią na pytanie o to, jak Kościół ma towarzyszyć młodemu człowiekowi. Gdy patrzymy na Jezusa albo na świętych wychowawców takich jak Jan Bosko czy Jan de la Salle, którzy na wzór Jezusa służyli młodym, widzimy po prostu streszczenie miłości. Miłości prawdziwej, która potrafi być ofiarą, poświęceniem czasu, pieniędzy i zaangażowania. Miłości, która potrafi długo i autentycznie słuchać oraz krótko i mądrze mówić. Wreszcie miłości, która zawsze prowadzi do Boga i na którą zawsze można liczyć. — To jest miłość, z którą Kościół ma towarzyszyć młodym — dopowiada ks. Sebastian Kosecki, wikariusz zawierciańskiej parafii Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.

Towarzyszenie w codzienności

Młodzi ludzie tak naprawdę nie oczekują od Kościoła fajerwerków. Te mają na co dzień w rozmaitych przestrzeniach swojego życia — tych realnych i tych wirtualnych. Młodzi poszukują towarzyszy życiowej wędrówki. Chcą podążać za Chrystusem. Aby tak się stało, pragną widzieć świadków wiary. Niekoniecznie kogoś, kto jest dla nich jakimś autorytetem w wierze.

Czego więc młodzi od nas chcą? Tak — od nas, bo przecież my to Kościół tu i teraz. To nie wyłącznie księża, siostry zakonne, katecheci itd. To my wszyscy, którzy mamy się stać dla nich przewodnikami w wierze, ale i powiernikami w życiu. Tu nie chodzi o to, by ciągle mówić: rób to i tamto; nie rób tego i tamtego. Tu chodzi właśnie o towarzyszenie, występowanie razem, bycie kompanem, asystowanie, pomaganie.

W tym towarzyszeniu młodzi nie mogą pozostać wyłącznie naszymi biernymi naśladowcami. Oni są wolni. Niejako rozeznają swoje życie, również to w Kościele. Mądry towarzysz to ten, który dostarczy narzędzi do owego rozeznania, podpowie. To zadanie dla nas wszystkich.

— Dziś młodzi tęsknią za Kościołem autentycznym. Za biskupami, księżmi, zakonnicami, ale przede wszystkim za wspólnotą, która jest szczera, serdeczna, bezpośrednia, budująca relacje — podkreśla p. Elżbieta. — Chcemy, by nasi liderzy mówili konkretnie i nie bali się podejmować kontrowersyjnych tematów. Postępując w ten sposób, Kościół będzie przyciągał młodych, bo przecież jest zakorzeniony w Panu Jezusie. On jest jedyną Prawdą. To wyróżnia Kościół spośród innych społeczności — dodaje Agata Kowalska. — Kościół pełen miłości to Kościół atrakcyjny dla młodego człowieka. To Kościół, który ma wiele propozycji, jak choćby: duchowość oazowa, różnego rodzaju wyjazdy czy inne formy spędzania czasu z Panem Bogiem, które w dobie pandemii zostały ograniczone, ale przecież nadal istnieją — puentuje ks. Kosecki.

Wspólnota Ducha

W obecnych czasach wielkie znaczenie przywiązuje się do nowoczesnych środków komunikacji związanych przede wszystkim z przestrzenią internetową. Panuje powszechne przekonanie, że sieć to domena młodych. To prawda. Niemniej jednak wydaje się, że towarzyszenie młodzieży przez Kościół nie może się zamykać wyłącznie w świecie wirtualnym.

Dlaczego? Bo Kościół to przestrzeń Ducha Świętego, który został dany naśladowcom Pańskim, i nadal nam towarzyszy. Stąd też trzeba dać się Mu poprowadzić.

Nie dziwią więc słowa św. Jana Pawła II, które napisał w Liście do młodych całego świata w 1985 r.: „Szukajcie tej prawdy tam, gdzie ona rzeczywiście się znajduje! Jeśli trzeba, bądźcie zdecydowani iść pod prąd obiegowych poglądów i rozpropagowanych haseł! Nie lękajcie się Miłości, która stawia człowiekowi wymagania”. Ponadto podczas II Światowych Dni Młodzieży w 1987 r. Ojciec Święty powiedział w Buenos Aires: „Młodość to czas, w którym człowiek odczuwa największą potrzebę akceptacji i wsparcia, kiedy najbardziej pragnie być wysłuchany i kochany”. Na kolejnych ŚDM — w 1989 r. w Santiago de Compostela papież zwrócił się wprost do młodych: „Często stoicie na skrzyżowaniu dróg i nie wiecie, którą z nich wybrać, gdzie iść. Istnieje wiele błędnych dróg, wiele łatwych rozwiązań a także wiele niejasności. W takich chwilach nie zapominajcie, że tylko Chrystus, tylko Jego Ewangelia, Jego przykład, Jego przykazania są drogą pewną, wiodącą do trwałego i pełnego szczęścia”.

Papież Franciszek natomiast na ostatnich ŚDM w 2019 r. w Panamie stwierdził: „Wy, drodzy młodzi, nie jesteście przyszłością (...), lecz jesteśmy Bożym teraz. On was zwołuje i wzywa was w waszych wspólnotach i miastach, by pójść w poszukiwaniu dziadków, dorosłych, aby stanąć na nogi i razem z nimi zabrać głos, i spełnić marzenie, z jakim Pan was wymarzył. Nie jutro, ale teraz, bo tam, gdzie jest wasz skarb, tam będzie również wasze serce (por. Mt 6, 21)”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama