Papież Franciszek mówiąc do młodzieży posłużył się słowem "raban". Dlaczego Kościół, a zwłaszcza młodzi chrześcijanie, powinien czynić raban? Dlaczego nie może pozostać zamknięty we własnym, spokojnym świecie? Jaka jest tu rola ŚDM?
Papież Franciszek ma świadomość, że zachęta do robienia przez młodych „rabanu” nie wszędzie w Kościele spotkała się ze zrozumieniem, a niektórych poważnie zaniepokoiła. Czy słusznie?
To było w katedrze w Rio de Janeiro, w czwartek, 25 lipca 2013 r. Podczas spotkania z argentyńską młodzieżą Franciszek mówił o swoich oczekiwaniach na przyszłość. W pierwszych tłumaczeniach na polski brzmiało to tak: „Pragnę wam powiedzieć, co mam nadzieję, że nastąpi po Światowym Dniu Młodzieży: mam nadzieję, że będzie hałas. Będzie hałas tutaj, w Rio, będzie hałas. Chciałbym jednak, by was było słychać w diecezjach, chcę, aby się wychodziło na zewnątrz, żeby Kościół wychodził na ulice, chcę, byśmy się bronili przed tym wszystkim, co jest światowością, bezruchem, przed tym, co jest wygodą, klerykalizmem, od tego wszystkiego, co jest zamknięciem w sobie. Parafie, szkoły, instytucje stworzone są po to, aby wychodzić na zewnątrz... Jeśli tego nie czynią, stają się czymś w rodzaju organizacji pozarządowej, a Kościół nie może być organizacją pozarządową. Niech mi wybaczą biskupi i kapłani, jeśli ktoś będzie z tego powodu później robił zamęt. Jest to rada. Dziękuję za to, co będziecie mogli zrobić”.
Jak widać, nie pojawia się tutaj słowo „raban”. Pojawiło się ono w relacjach mediów świeckich. Początkowa wstrzemięźliwość wobec tego słowa nie powinna dziwić. W potocznym znaczeniu ma ono u nas niezbyt pozytywny wydźwięk. Słowniki objaśniają je jako „głośną awanturę”, „zamieszanie, zamęt, drakę, rozróbę”. Dopiero w kolejnym znaczeniu mówią o „rozgłosie wokół jakiejś sprawy”. Papież z pewnością nie namawiał młodych do działań przynoszących negatywne skutki.
Jednak ostatecznie „raban” się przyjął i zaczął funkcjonować również w obiegu wewnątrzkościelnym. Być może dlatego, że — jak zwrócił uwagę Marek Zając — to piękne, soczyste słowo, o lekkim posmaku archaiczności. „Ciut bezpieczniejsze niż rewolucja, ale mocniejsze niż wrzawa czy harmider”.
Komentując wypowiedź Franciszka we wstępie do książki Idźcie, zróbcie raban, ks. Dariusz Piórkowski SJ stwierdził, że papież „podburzył” młodzież. Chciał, aby dzięki niej po doświadczeniach związanych ze Światowym Dniem Młodzieży w Brazylii w życiu Kościoła wydarzyło się coś, co odbije się szerokim echem w świecie. „Papież zapragnął, aby wszędzie aż huczało od ruchu i twórczego zamętu młodych chrześcijan, który rozsadzi utarte schematy, pomoże przekroczyć przeciętność, bezwład i światowość'” — napisał.
Myślę, że papieskie wezwanie do młodych skierowane w Rio i potem niejednokrotnie powtarzane, niesie jeszcze jeden niesłychanie ważny przekaz. Franciszek apelem o robienie rabanu podkreślił podmiotowość młodych w Kościele. Zaakcentował, że mają oni już teraz, a nie kiedyś, w przyszłości, poważne zadanie do wykonania. Przypomniał im o ich misji.
Dostrzeganie i dowartościowywanie podmiotowości młodzieży trwa w Kościele katolickim od dawna. Sobór Watykański II w swych końcowych orędziach zwrócił się między innymi do niej. „Kościół jest stroskany, by ta społeczność, którą tworzycie, uszanowała godność, wolność i prawa osób: a te osoby to wy” — stwierdzili ojcowie soborowi. „W imię tego Boga i Syna Jego Jezusa zachęcamy Was, byście rozszerzyli serca wasze na miarę światową, byście mogli usłyszeć apel Braci waszych i oddać z odwagą na ich służbę wasze młodzieńcze energie. Walczcie z wszelkiego rodzaju egoizmem” — dodali. Wezwali młodych, by sprzeciwiali się rozpasaniu instynktów gwałtu i nienawiści, które rodzą wojny i których następstwem jest nędza. „Bądźcie wspaniałomyślni, czyści, pełni szacunku i szczerzy. Budujcie z entuzjazmem lepszy świat i świat waszych ojców. Kościół patrzy na Was z ufnością i miłością”.
Szczególną formą podmiotowego, a nie tylko przedmiotowego traktowania młodych w Kościele są Światowe Dni Młodzieży. Inicjując je w roku 1985, Jan Paweł II odwołał się do słów św. Piotra Apostoła „Abyście umieli zdać sprawę z nadziei, która jest w was” (1 P 3, 15). Papież z Polski zwrócił uwagę, że Kościół do okresu młodości przywiązuje szczególną wagę, uważając go za kluczowy etap życia każdego człowieka. „Wy, Młodzi, jesteście właśnie tą młodością: młodością narodów i społeczeństw, młodością każdej rodziny i całej ludzkości — również młodością Kościoła. Wszyscy patrzymy w Waszym kierunku, gdyż przez Was stale niejako na nowo stajemy się młodzi. Tak więc Wasza młodość nie jest tylko Waszą własnością osobistą czy pokoleniową — należy ona do całokształtu tej drogi, jaką przebywa każdy człowiek w swym życiowym itinerarium, a zarazem jest jakimś szczególnym dobrem wszystkich. Jest dobrem samego człowieczeństwa” — wyjaśniał Jan Paweł II. Dodał, że w młodzieży jest nadzieja, ponieważ ona należy do przyszłości, a zarazem przyszłość należy do niej.
Nieodzownym elementem podmiotowego traktowania kogoś jest zaufanie. Jan Paweł II swoją zaskakującą dla wielu relację z młodymi budował na zaufaniu. Na przekonaniu, że są oni w stanie wziąć odpowiedzialność za losy świata, Kościoła, a przede wszystkim za samych siebie. W słynnym rozważaniu wygłoszonym podczas Apelu Jasnogórskiego w Częstochowie w czerwcu 1983 r. papież Polak powiedział z całą powagą: „Do was, do was należy położyć zdecydowaną zaporę demoralizacji — zaporę tym wadom społecznym, których ja tu nie będę nazywał po imieniu, ale o których wy sami doskonale wiecie. Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Doświadczenia historyczne mówią nam o tym, ile kosztowała cały naród okresowa demoralizacja. Dzisiaj, kiedy zmagamy się o przyszły kształt naszego życia społecznego, pamiętajcie, że ten kształt zależy od tego, jaki będzie człowiek”. Wezwanie do wymagania od siebie powtórzył cztery lata później, zwracając się do młodzieży zgromadzonej na Westerplatte. Mówił o odwadze trwania pełnego inicjatywy, trwania pulsującego świadectwem wiary i nadziei. Tak się mówi do kogoś, komu nie waha się powierzyć wszystkiego, co ważne i cenne.
Papież Franciszek ma świadomość, że zachęta do robienia przez młodych „rabanu” nie wszędzie w Kościele spotkała się ze zrozumieniem, a niektórych poważnie zaniepokoiła. Odebrali ją jako wezwanie do wprowadzania chaosu i łamania zasad porządkujących funkcjonowanie wspólnoty wyznawców Jezusa Chrystusa. Papież nawiązał do tego podczas spotkania z młodzieżą w Asunción w Paragwaju, 12 lipca br. Cytując skargę pewnego księdza, że po rabanie, zrobionym przez młodych, to tacy jak on muszą sprzątać, Franciszek wyjaśnił, jak widzi realizację swojego apelu z Rio de Janeiro: „Róbcie raban, ale też pomagajcie porządkować i organizować raban, który robicie. Są to dwie rzeczy, czyż nie? Robić raban i dobrze go organizować. Raban, aby dać nam wolne serce, raban, aby dać nam solidarność, raban, aby dać nam nadzieję, raban, który zrodzi się z poznania Jezusa i z wiedzy, że Bóg, którego poznałem, jest moją mocą. Taki jest, taki winien być raban, jaki macie robić”. Podkreślił, że młodzi niczego nie powinni w Kościele niszczyć.
W wielu miejscach na świecie, także w Polsce, widać wyraźnie znaki dokonującej się zmiany pokoleniowej. Ma ona miejsce również w Kościele. Jest niezbędna dla trwania Kościoła, dla głoszenia Ewangelii w nadchodzących czasach. Komentując swoją podróż do trzech ubogich krajów Ameryki Południowej, papież wyznał: „Chciałem dodać odwagi temu młodemu Kościołowi i sądzę, że Kościół ten może nam wiele dać...”. Franciszek uważa, że nie należy „bać się tej młodzieży i tej świeżości Kościoła”. Jego zdaniem może to być Kościół trochę niezdyscyplinowany, ale z czasem stanie się bardziej zdyscyplinowany, uporządkowany i da nam wiele dobrego.
opr. mg/mg
(obraz) |