Poruszenie sumień

O filmie "Capote" (reż. Benett Miller)

Poruszenie sumień

Niezwykły film „Capote" nie tylko opowiada historię powstania najbardziej znanej powieści Trumana Capote'a „Z zimną krwią", choć nawet to wystarczyłoby, by określić ten obraz mianem bardzo dobrego. Mówi jednak coś więcej: jego głównym bohaterem jest sumienie.

Najprościej byłoby stwierdzić, że film dotyczy sumienia Trumana Capote'a, ale jednak nie tylko jego. Owszem, ten słynny amerykański pisarz jest tu pokazany jako człowiek o nadzwyczaj podłym i cynicznym charakterze, dla którego najważniejszą rzeczą w życiu jest jego sława i rozgłos. Dla niej jest zdolny do wielu wstrętnych zachowań wobec innych. Dziś to temat niezwykle aktualny: do czego zdolni są pisarze, dziennikarze wykorzystujący drugiego człowieka dla chwili rozgłosu? Ale wychodziłam z kina z jeszcze jednym pytaniem: do czego zdolna jestem ja, nie dziennikarz, ale zwykły człowiek? Losy Capote'a przedstawione w filmie potwierdzają prawdę, że zło pociąga za sobą konsekwencje. Można śmiało postawić tezę, że sumienie nie dawało żyć pisarzowi.

Na szczycie

Kiedy rozpoczyna się historia opisana w filmie „Capote", tytułowy bohater jest już znanym pisarzem. Ma na swoim koncie powieści „Harfa traw" i „Śniadanie u Tiffany'ego"; ekranizacja tej ostatniej odniosła duży sukces. Capote jest gwiazdą nowojorskich przyjęć, uwielbia, gdy wszyscy wsłuchują się w jego słowa i żarty. W 1959 roku przeczytał w gazecie o morderstwie czteroosobowej rodziny dokonanym na farmie w małym miasteczku w Kansas. Ta sprawa go fascynuje do tego stopnia, że postanawia pojechać tam i napisać reportaż do „The New Yorkera", ale na miejscu zmienia zdanie - ma pomysł na książkę. Towarzyszy śledczym, zbiera materiały o zamordowanej rodzinie, rozmawia z sąsiadami, jest świadkiem aresztowania morderców i procesów sądowych. Powieść, którą zamierza napisać, ma być zupełnie nowatorska. I rzeczywiście „Z zimną krwią" to pierwsza powieść należąca jednocześnie do literatury faktu, rzecz bardzo dobra i wstrząsająca. Capote określał swój warsztat tak: „wzięcie z beletrystyki technik pisarskich do opisu autentycznego zdarzenia".

Napisanie tej książki zajęło mu sześć lat. Przez ten czas rozmawiał ze skazanymi na śmierć zabójcami, usiłując wydobyć od nich szczegóły zbrodni i wzbudzając ich zaufanie. Udało mu się to. W listach do pisarza nazywali go swoim przyjacielem. Wynajmował im adwokatów, dzięki którym wnoszone kolejne apelacje przedłużały ich życie, oddalając wykonanie wyroku. Czas był mu potrzebny do wydobycia od morderców wszystkich informacji. Później nie zrobił już nic, pozostawiając skazanych z iluzją przyjaźni i tematu mającej powstać o nich książki. Umierali w przekonaniu, że książka Capote'a choć trochę ich usprawiedliwi, że takie były intencje pisarza. Capote jednak od początku znał jej tytuł: „Z zimną krwią" - bo zawsze był przekonany, że było to morderstwo popełnione wyłącznie dla marnych pieniędzy. Przez tyle lat genialnie manipulował ludźmi, którzy zaufali mu niemal bezgranicznie, odsłaniając wiele swych sekretów, potrzebnych mu do osiągnięcia celu. I rzeczywiście, książka odniosła ogromny sukces, a Capote zarobił mnóstwo pieniędzy. Był na szczycie.

Upadek

W filmie ukazana jest scena, w której Capote na chwilę przed egzekucją płacze, choć wciąż kłamie w żywe oczy. Jednak sumienie nie śpi. Odtąd jego życie rzeczywiście się zmieniło. Alkohol, którego zaczął nadużywać podczas tej sprawy, niszczy go systematycznie, do tego dochodzą narkotyki. Nigdy już nie napisał do końca żadnej powieści. Jedna z nich, nieukończona, miała takie motto: „Więcej łez wylano z powodu wysłuchanych modlitw niż z powodu niewysłuchanych".

Zmarł w 1984 roku. Gerald Clarke, biograf pisarza, który współpracował ze scenarzystą filmu, napisał: „W życiu są chwile, które, jeśli spojrzymy na nie z pewnego dystansu, wyznaczają początek dramatycznego wzlotu lub upadku... Przyczyną tragicznego upadku Trumana była powieść «Z zimną krwią»".

Film Bennetta Millera, dotychczasowego dokumentalisty, kładzie nacisk właśnie na problem sumienia. Łatwo byłoby zrobić film o kolejnym genialnym homoseksualiście. Homoseksualizm Capote'a rzuca się bowiem w oczy-i uszy-jego dziwny sposób mówienia i mimikę doskonale odtwarza Philip Seymour Hoffman. Aż dziwne, że mimo to nie jest to film po prostu o homoseksualiście, ten aspekt jest tu całkowicie nieistotny. Sytuacje, których dotyka Miller, są uniwersalne i jakże dziś aktualne, gdy działania artystyczne i medialne są pozbawiane kolejnych granic. To film niezwykle klimatyczny, zaskakująco niehollywoodzki i wstrząsający. Po prostu bardzo dobry.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama