Bliskie spotkania z żywym Jezusem

O nowej ewangelizacji za pomocą kursu "Alfa" oraz kursu "Filip"

Widzę świt nowej epoki misyjnej, która stanie się okresem promiennym i bogatym w owoce, jeśli wszyscy chrześcijanie, a w szczególności misjonarze i młode Kościoły, odpowiedzą z wielkodusznością i świętością na wołania i wyzwania naszych czasów - te słowa Ojca Świętego Jana Pawła II zawarte w Encyklice Redemptoris missio stanowią wezwanie do nowej ewangelizacji we współczesnym zsekularyzowanym świecie. Próbą odpowiedzi na papieski apel są m.in. organizowane na całym świecie kursy ewangelizacyjne.

W powszechnej opinii ewangelizacja adresowana jest do ludzi, którzy nigdy nie zetknęli się ze Słowem Bożym. Rzeczywiście, wizja misjonarza nauczającego Indian w amazońskiej dżungli, czy też kapłana głoszącego Chrystusa w afrykańskim buszu, nie straciła wiele ze swej aktualności. Ale ewangelizacja ma także swoje drugie, mniej znane oblicze.

Potrzebą chwili jest bowiem dzisiaj ewangelizowanie - a precyzyjniej mówiąc reewangelizowanie - ludzi, którzy od wielu lat funkcjonują jako chrześcijanie. Niestety, jak pokazuje praktyka, mnóstwo osób żyje w religijnej stagnacji. Kościoły świecą pustkami. Dzieje się tak zwłaszcza w kręgach tzw. cywilizacji łacińskiej - a więc w krajach Europy Zachodniej, Ameryce Płn. oraz w Australii - gdzie ponad 90 procent ochrzczonych obywateli porzuciło praktyki religijne lub nie uczęszcza regularnie na nabożeństwa. Jednocześnie następuje „erozja" instytucji rodziny - polowa małżeństw kończy się rozwodami. Niewiele lepsza sytuacja panuje w krajach tradycyjnie uznawanych za bastiony katolicyzmu, np. w Polsce, gdzie ponad 95 procent obywateli określa się jako katolicy, podczas gdy praktykuje niewiele ponad polowa z nich.

Zatem to właśnie te tereny powinny stać się przedmiotem nowej ewangelizacyjnej misji, o której mówi Ojciec Święty. Kto wie, czy nie jest to trudniejsze zadanie od tego, z którym borykają się misjonarze na ziemiach uznawanych za „pogańskie".

Nowa ewangelizacja jest głoszeniem Jezusa z mocą Ducha Świętego. Z nową gorliwością, nowymi metodami i przy użyciu nowych środków. Jedną z najbardziej innowacyjnych, a zarazem najskuteczniejszych metod są coraz popularniejsze kursy ewangelizacyjne. Szczególną skutecznością w dziele reewangelizacji wyróżniają się Alfa i Filip - dwa kursy, które można określić mianem spotkań „pierwszego kontaktu".

Anglikański patent

Obydwa kursy są do siebie bardzo podobne. Tak Alfa, jak i Filip mają charakter ewangelizacyjny i nastawiają się na osoby, które z różnych względów utraciły kontakt z chrześcijaństwem lub pragną ugruntować swoją wiarę. Różni je właściwie tylko struktura - Filip to wyjazdowy kurs weekendowy stanowiący okrojoną wersję kursu Alfa. Znacznie intensywniejsza i pełniejsza jest Alfa - cykl jedenastu spotkań organizowanych w okresie dziesięciu tygodni, zawierający m.in. wszystkie tematy „przerobione" na Filipie.

Kurs Alfa został opracowany dwadzieścia lat temu przez anglikańską parafię św. Trójcy w Londynie i szybko okazał się olbrzymim sukcesem ewangelizacyjnym. Świadczy o tym choćby liczba wiernych, jaka od wielu lat gromadzi się na nabożeństwach w tej parafii, co jest ewenementem w skrajnie zeświecczonej Wielkiej Brytanii.

Opracowany przez anglikanów zakres tematyczny kursu zawiera podstawowe, uniwersalne prawdy wiary chrześcijańskiej, dlatego bez trudu mógł on zostać zaadaptowany przez inne wyznania, np. luteran czy zielonoświątkowców. Skuteczność Alfy docenił również Kościół katolicki, który od kilku lat z powodzeniem stosuje ją w dziele ewangelizacji.

Obecnie w 119 krajach świata odbywa się corocznie ponad siedemnaście tyś. kursów Alfa, a materiały kursu zostały przetłumaczone na ponad trzydzieści języków.

Tajemnica tkwi w metodzie

Skąd bierze się skuteczność ewangelizacji za pomocą kursu Alfa? Ponieważ Alfa pokazuje Jezusa Chrystusa jako żywą Osobę, z którą możemy nawiązać osobistą więź; jednocześnie kurs odpowiada na podstawowe pytania dotyczące wiary, modlitwy, umiejętności czytania Pisma Świętego, darów Ducha Świętego oraz Bożego działania w życiu człowieka.

Jednym z najważniejszych założeń kursu jest ewangelizacja oparta na budowaniu przyjaznych relacji między uczestnikami. Dlatego każda nowa osoba uczestnicząca w Alfie musi poczuć, że została od razu zaakceptowana tak, by doświadczyła prawdziwej chrześcijańskiej miłości. Spotkania rozpoczynają się zawsze posiłkiem, który jest istotnym elementem integracji uczestników. Potem następuje katecheza trwająca ok. 45 minut. Treści przedstawiane są językiem prostym i zrozumiałym dla każdego, z mnóstwem zabawnych historii i przykładów, bez wywierania presji i narzucania czegokolwiek. Po katechezie uczestnicy dzielą się na małe grupy prowadzone przez przeszkolonych animatorów. W grupach odbywa się dyskusja nad usłyszanymi treściami zgodnie z dewizą Alfy: żadne pytanie nie jest zbyt naiwne, żadne nie jest zbyt trudne i żadne nie pozostaje bez odpowiedzi.

W połowie kursu uczestnicy biorą udział w weekendowym wyjeździe, który jest kolejnym etapem integracji. Tam następuje otwarcie się na dary Ducha Świętego. Dzięki zastosowanej metodzie, Alfa pozwala stopniowo doświadczać, czym jest życie w Kościele.

„Hurraoptymizm" niewskazany

Alfa, choć stanowi niezwykle skuteczne narzędzie ewangelizacyjne, nie jest też pozbawiona wad. Alfa i Filip przedstawiają pewien wycięty fragment rzeczywistości katolickiej: mówią o podstawowych aspektach wiary: o chrześcijańskiej koncepcji Boga, o posłannictwie Jezusa Chrystusa oraz o darze Ducha Świętego. Kursy kończą się ukazaniem Kościoła jako wspólnoty wierzących. Nie mówią natomiast nic o sakramentach świętych, Maryi, a także o roli Kościoła katolickiego w głoszeniu Ewangelii. Niestety, wiele osób po zakończeniu kursu żyje w mylnym przeświadczeniu, że wiedzą już wszystko, co jest im potrzebne do bycia dobrym katolikiem.

Dlatego kluczowe znaczenie ma uświadomienie kursantowi, że nieodzowne jest dalsze pogłębianie swojej religijnej wiedzy i że jest on dopiero na początku drogi. Najtrafniej zdiagnozował to ordynariusz włocławski bp Bronisław Dembowski, krajowy duszpasterz Odnowy w Duchu Świętym: „My, katolicy, mocno podkreślamy słowa św. Piotra, że żadne proroctwo Pisma nie jest do prywatnego wyjaśnienia [...] i przekonani jesteśmy o autorytecie Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Chrześcijanie wychowani w tradycji poreformacyjnej inaczej o tym myślą [...] Trzeba o tym pamiętać, gdy słusznie korzystamy z metod powstałych w tradycji poreformacyjnej".

Ksiądz Waldemar Szlachetka, asystent kościelny Katolickiego Stowarzyszenia w Służbie Nowej Ewangelizacji w Poznaniu:

- Mówi się, że najwięcej do powiedzenia w sprawach wiary mają katolicy, najlepsze metody opracowali protestanci, a najskuteczniej ewangelizują Świadkowie Jehowy. Z kursem Alfa zetknąłem się po raz pierwszy , w 2001 roku, kiedy to w Londynie uczestniczyłem ! w otwartej konferencji zorganizowanej przez anglikański Kościół Holy Trinity Brompton. Kurs Alfa, mimo że został wymyślony przez anglikanów, stanowi świetne narzędzie ewangelizacji także w Kościele Katolickim. Jako że jest to przedsięwzięcie duszpasterskie, powinien nad nim czuwać kapłan. Dobry prowadzący może przeprowadzić tematy kursu w sposób niezwykle przystępny, nie wdając się w szerokie zagadnienia teologiczne. Jednocześnie będzie umiał pokazać, że Alfa stanowi jedynie start, a przebiec trzeba przecież cały dystans tak, by otrzymać na mecie nagrodę. Uczestnik musi zrozumieć, że dystans ten warto pokonać. Kolejne - już ściśle katolickie - kursy mają służyć rozwojowi i pogłębianiu wiary, np. Paweł - kurs przeznaczony dla przyszłych katolickich ewangelizatorów, czy też Melchizedek - kurs liturgii. O wszelkich organizowanych przez SNE kursach można przeczytać na stronach www.sne.poznan.pl.

Nieodzowne zatem jest, by „absolwent" Alfy nie został sam po zakończeniu kursu, ale włączył się w uczestnictwo w Kościele katolickim i tym samym pogłębił zdobytą wiedzę o elementy stricte katolickie. Katolicki kurs Alfa powinien więc informować o tej konieczności.

Niebezpieczeństwo tkwi również w minimalizacji wymogów formalnych, jakie są niezbędne dla zorganizowania i przeprowadzenia Alfy. W konsekwencji może to spowodować, że kurs będzie firmowany przez grupę osób zupełnie do tego nieprzygotowanych i nieuprawnionych lub - co gorsza -chcących wykorzystać go do działań prozelickich (podbierania wiernych) albo sekciarskich. Nieprzypadkowo zresztą większą część kursów Alfa w Polsce organizują zbory zielonoświątkowe, a krajowy koordynator Alfy jest członkiem Kościoła zielonoświątkowców. Może się zatem okazać, że praktykujący katolik, szukający okazji do pogłębienia swojej wiary, „wyląduje" - skuszony nazwą - na Alfie, ale prowadzonej przez zielonoświątkowców. A to już stwarza świetną okazję do „nawracania papisty".

Dlatego - powołując się na słowa bpa Dembowskiego - potrzebą chwili jest ustanowienie katolickiego koordynatora Alfy, który będzie zaaprobowany przez właściwego biskupa diecezjalnego, jak również wyraźne podkreślanie przy wszystkich działaniach ekumenicznych różnic w tożsamości.

Warunkiem koniecznym do zorganizowania katolickiej Alfy powinno być przeprowadzenie kursu na terenie parafii katolickiej i pod opieką księdza. Jeżeli zaś wykłady miałyby być prowadzone przez osobę z innej denominacji, np. członka zboru zielonoświątkowego, czy też uczestnicy Alfy byliby osobami różnych wyznań, należy zadbać o to, by ekumeniczny charakter kursu nie rzutował na treść przekazywanych informacji. Ekumenizm przynosi bowiem pozytywne efekty jedynie wśród osób już ukształtowanych w wierze; natomiast ekumenizm na poziomie ewangelizacji - a zatem tyczący się ludzi niewierzących lub niezaangażowanych -może się łatwo przerodzić w pole działań prozelickich.

Przy zachowaniu wszystkich powyższych warunków Alfa i Filip będą mogły odegrać znaczącą rolę w dziele ponownej chrystianizacji. Bo nikt nie zaprzeczy, że proponowana przez obydwa kursy forma podstawowej ewangelizacji jest świetną metodą doprowadzenia człowieka do bliskiej relacji z Bogiem.


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama