Wierność głoszonemu Słowu

O prześladowaniach chrześcijan w Republice Środkowoafrykańskiej mówi ks. Stanisław Tymoszuk przebywający na misji w Czadzie

Od dawna słyszymy o prześladowaniach chrześcijan w Republice Środkowoafrykańskiej. W ostatnim czasie doszło do tragicznych w skutkach wybuchów przemocy i ataków na misje katolickie. Co było przyczyną tragicznych starć?

Szukając odpowiedzi na to pytanie, trzeba wrócić do ubiegłego roku, a dokładnie do marca, kiedy to rebelianci z Seleki (przede wszystkim muzułmanie) obalili rząd, a ich przywódca Michel Djotodia obwołał się prezydentem. Od tego momentu kraj popadał w coraz większy chaos, co przejawiało się m.in. w rosnącej ilości aktów przemocy. Były one skierowane głównie przeciw chrześcijanom. W styczniu tego roku Djotodia, krytykowany i w kraju, i przez społeczność międzynarodową, został zmuszony do ustąpienia z fotela prezydenckiego, a Seleka do opuszczenia stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej. Rebelianci wycofując się, dopuszczali się i dopuszczają tych wszystkich czynów, o których ostatnio mogliśmy słyszeć. W chwili obecnej znajdują się niedaleko granicy z Czadem, plądrując między innymi misje prowadzone przez polskich kapucynów.

Rebelianci to przede wszystkim muzułmanie z Sudanu i niestety - bo tu mieszkam - z Czadu. Można się tylko domyślać, z jakim zamiarem przybyli do RŚA oraz przez kogo są wspierani. Faktem natomiast jest, że kraj ten posiada bogate złoża naturalne, np. ropę. I chyba tu należy szukać źródeł całego konfliktu. Afryka jest niepodległa, ale ciągle manipulowana przez mocarstwa i koncerny.

Na jaką pomoc mogą liczyć polscy misjonarze? Gdzie szukają schronienia?

Z tego, co się orientuję, nie mają dużych możliwości. Dzielą los miejscowej ludności. W sytuacjach zagrożenia życia po prostu chronią się na polach albo w lasach.

Polskie ministerstwo spraw zagranicznych apeluje do misjonarzy, aby wrócili do Polski. Oni jednak odmawiają. Dlaczego nie chcą wyjechać z Czadu?

Według mnie czują się odpowiedzialni za tych wszystkich ludzi, wśród których pracowali i żyli tyle lat. Ich parafianie, i nie tylko, szukają dziś schronienia i pomocy na misjach. Nie da się chyba powiedzieć tak po prostu: „wyjeżdżamy” i ich wszystkich zostawić. W jakiś sposób jest to również sprawdzian wierności głoszonego Słowa. Przecież głosimy Tego, który się ofiarował do końca.

Jak wygląda sytuacja w miejscu, w którym Ksiądz przebywa na misji? Czy też dochodzi do starć?

Pracuję w Czadzie, około 400 km od granicy z RŚA. Tutaj jest spokojnie i jak na razie stabilnie. Należy jednak wspomnieć, że w ostatnim czasie przybyło do naszej miejscowości prawie 30 uchodźców z Republiki Środkowoafrykańskiej. Zapowiadają przybycie następnych. Jako parafia, mimo naszych skromnych możliwości, staramy się im jakoś pomóc. W ostatnim tygodniu przekazaliśmy dla nich 100 kg prosa oraz niedzielną tacę. Planujemy dalszą pomoc.

Jak wynika z raportów, wolność religijna jest wciąż nagminnie łamana w wielu krajach na świecie. Narusza się podstawowe prawo do swobodnego wyboru religii i publicznego wyznawania wiary. W wielu państwach, jak np. w Pakistanie czy Iranie, rośnie presja islamskich ekstremistów na niemuzułmanów poprzez „prawo o bluźnierstwie”. Czy takie przypadki zdarzają się również w Czadzie?

Czad oficjalnie jest państwem laickim. Prowadzony jest dialog międzyreligijny: muzułmanie, katolicy, protestanci. Ale kilka lat temu w jednej z miejscowości na terenie mojej parafii były próby wprowadzenia prawa koranicznego. Według oficjalnych źródeł zginęło 300 osób. Do dziś czuje się tam klimat tych wydarzeń.

Najbardziej skomplikowana sytuacja istnieje w państwach, w których konstytucja określa religię państwową, nie pozostawiając miejsca dla innych wyznań. Jak sytuacja wygląda w Afryce?

O Afryce generalnie trudno mówić. To wielki kontynent i bardzo zróżnicowany. Jeśli chodzi o nasz region, sytuacja najgorzej wygląda w północnej Nigerii. Ciągle działają tam grupy islamskich ekstremistów próbujących przejąć władzę oraz narzucić prawo koraniczne. Bardzo często dochodzi do różnego rodzaju zamachów, w których giną ludzie. Podejmują oni również próby przeniknięcia na teren Czadu. Dlatego też w ostatnim roku mieliśmy do czynienia z podwyższonym środkami ostrożności: bariery kontrolne na drogach, rewizje samochodów, a nawet domów, zamknięte granice z Nigerią i Kamerunem. W ten sposób udaremniono przynajmniej dwie próby zamachów. W parafiach zostały powołane do istnienia służby czuwające nad bezpieczeństwem. Mają one za zadanie obserwację terenu wokół misji, sprawdzanie nieznanych ludzi czy wnoszonych rzeczy.

Obywatele Egiptu w dowodzie osobistym mają wpisane wyznanie. Jeśli pracodawca zobaczy tam słowo „chrześcijanin”, to taki człowiek nie dostanie pracy. Czy podobne represje spotykają katolików w Czadzie?

W Czadzie wyznania nie wpisuje się do dokumentów. Bywa jednak, że pada pytanie o religię, co niejednokrotnie utrudnia otrzymanie pracy. Spotkałem się też z innymi przypadkami. W niektórych miejscowościach, gdzie muzułmanie stanowią zdecydowaną większość, chrześcijanom zabrania się np. korzystania z ogólnej studni lub zobowiązuje się ich do płacenia za wodę. To bardzo dotkliwa sankcja w kraju, którego ponad połowę powierzchni zajmuje pustynia, a temperatury sięgają powyżej 40°C.

Z jakimi formami prześladowań, trudności ma Ksiądz do czynienia w miejscu swojej posługi misyjnej?

Największy problem rozgrywa się na poziomie relacji rolnicy - hodowcy bydła. Chrześcijanie zajmują się głównie uprawą ziemi. Muzułmanie zaś hodowlą, prowadzoną według starej zasady: gdzie dojdziesz, posiadasz prawo wypasu. W porze deszczowej, kiedy rolnicy zasiewają pola, a potem o nie dbają, czekając na zbiory, pasterze wpędzają na nie bydło. Powoduje to liczne konflikty, często z użyciem siły, a nawet ofiarami śmiertelnymi. Mimo że źródło nieporozumień nie dotyczy religii wprost, dochodzi jednak do sytuacji, w której po jednej stronie stają chrześcijanie, a po drugiej muzułmanie.

Dziękuję za rozmowę.

OKIEM DUSZPASTERZA

ks. Tomasz Grzyb
Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie

Potrzebna pomoc i modlitwa

Mieszkańcy Republiki Środkowoafrykańskiej, którzy uciekają przed rebeliantami, chronią się w placówkach kościelnych. Według danych 68 tys. osób uciekło do ościennych państw, a 400 tys. to uciekinierzy wewnątrz kraju. W samej katedrze św. Antoniego w Bossangoa zgromadziły się 34 tys. osób. Liczby wciąż się zmieniają. Schronienie znajdują wszyscy: chrześcijanie, katolicy, muzułmanie i wyznawcy miejscowych religii. Nasi misjonarze dzielą się z uchodźcami tym, co mają, na co pozwalają im fundusze: dają pitną wodę, żywność, schronienie nad głową. W kościołach ludzie nocują, mieszkają. Uciekinierom pomagają też parafianie.

Pierwszym naszym działaniem, jako ludzi wierzących, powinna być modlitwa o pokój, pojednanie, potrzebne siły, łaski. W przypadku Republiki Środkowoafrykańskiej zawsze możemy oddziaływać na polskie ministerstwo spraw zagranicznych. Zaatakowani zostali przecież polscy misjonarze, księża, siostry zakonne. Warto wysłać maila, choćby przez stronę internetową, do ministerstwa, naciskając, by nasze władze ochroniły polskie placówki misyjne, zapewniły im utrzymanie i bezpieczeństwo. Jednocześnie tym samym zabezpieczą ludzi, którzy tam znajdują schronienie.

Inny rodzaj pomocy to wspieranie instytucji, które pomagają w tych krajach. Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, zaalarmowane o dramatycznej sytuacji w Republice Środkowoafrykańskiej, postanowiło zwiększyć pomoc dla tego kraju. Już pod koniec ubiegłego roku udzieliło pomocy humanitarnej na kwotę 200 tys. euro, ale z ogarniętego niepokojami kraju znów docierają prośby o pilne wsparcie. Działająca przy PKWP Fundacja im. ojca Werenfrieda już w tym roku pomogła parafii ks. Stanisława Tymoszuka w Czadzie. Chcemy tej pomocy udzielić jeszcze więcej.

Not. KO

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama