Jak mówić młodym ludziom o seksualności i rodzinie?
Środowiska liberalne, które uznają same siebie za „nowoczesne” i „postępowe”, od kilkunastu już lat próbują wyeliminować z polskich szkół wychowanie do życia w rodzinie, a w to miejsce chcą wprowadzić tak zwaną "edukację seksualną". Jednocześnie usiłują ukryć zasadniczą różnicę, jaka zachodzi pomiędzy faktycznym wychowaniem do odpowiedzialnych postaw w sferze seksualnej a „wychowaniem” pozornym, które w praktyce staje się instruktażem antykoncepcyjnym i prymitywną formą reklamy środków antykoncepcyjnych. „Edukacja seksualna” oparta jest na naiwnym założeniu, że sama wiedza wystarczy, by wychowanek w rozsądny sposób kierował sferą seksualną i by w odpowiedzialny sposób odnosił się do samego siebie oraz do osób drugiej płci. Takie założenie jest podobnym mitem jak przekonanie, że wiedza z zakresu dietetyki gwarantuje, iż ktoś będzie się zdrowo odżywiał albo jak przekonanie, że wiedza z zakresu kodeksu karnego gwarantuje, iż ten, kto tę wiedzę posiada, nigdy nie popełni przestępstw.
Dla środowisk liberalnych „wiedza” o seksualności to w rzeczywistości tworzenie fikcyjnego obrazu seksu jako łatwej rozrywki, bez konsekwencji i bez odpowiedzialności. W rzeczywistości jest to zachęta do wyuzdania seksualnego i do demoralizacji. To także nieoficjalna promocja antykoncepcji i aborcji. To wreszcie sposób na podtrzymywanie mitów o tym, że antykoncepcja w postaci zbędnych hormonów nie jest szkodliwa czy że prezerwatywa daje „bezpieczny” seks. „Edukatorzy” seksualni skrzętnie usiłują ukryć fakt, że prezerwatywa nie chroni nawet przed skutkami fizycznymi nieodpowiedzialnego współżycia, a już zupełnie nie chroni przed skutkami psychicznymi, moralnymi czy duchowymi, takimi jak poczucie żalu do samego siebie czy do drugiej osoby, poczucie winy i grzechu, zerwane więzi z Bogiem i z bliskimi. „Edukatorzy” seksualni ukrywają ponadto fakt, że prezerwatywa zupełnie nie chroni przed uzależnieniami ani przed przestępstwami. Gwałt czy współżycie z osobą poniżej piętnastego roku życia pozostaje przecież przestępstwem także wtedy, gdy została użyta prezerwatywa. „Edukacja seksualna” to zachęcanie dzieci i młodzieży do chorej filozofii życia, w której przyjemność staje się ważniejsza od osoby i od jej godności. Prowadzi to do wulgaryzacji więzi a także do dramatów życiowych, gdyż w żadnej dziedzinie krzywdy nie są aż tak bolesne i aż tak trwałe, jak właśnie w sferze seksualnej.
„Edukacja seksualna” to działanie na zamówienie politycznych i finansowych zleceniodawców, którzy pozostają ukryci. Tego typu ideologiczna i zmanipulowana „edukacja” jest w rzeczywistości promocją naiwności, bezmyślności oraz ignorancji w zakresie ludzkiej seksualności. „Edukatorzy” mają wiele tematów tabu. Zwykle w ogóle nie wspominają o tym, że płodność pary ludzkiej to tylko kilka dni w cyklu i że w związku z tym odpowiedzialne rodzicielstwo w ogóle nie musi wiązać się z antykoncepcją. „Edukatorzy” seksualni ukrywają przed wychowankami wiedzę o tym, że w zakresie zachowań seksualnych istnieje jeden stuprocentowo pewny sposób ochrony przed chorobami wenerycznymi i przed niechcianą ciążą. Sposobem tym jest wstrzemięźliwość przedmałżeńska i wzajemna miłość małżeńska. A chyba najbardziej skrzętnie „edukatorzy” ukrywają fakt, że w Anglii, w której od kilku już dziesięcioleci stosuje się „edukację seksualną” zamiast wychowania, jest najwięcej w Europie nastolatków zarażonych chorobami wenerycznymi. Największy jest też tam odsetek dziewcząt, które zachodzą w ciążę poniżej piętnastego roku życia.
Tymczasem kompetentni wychowawcy wiedzą o tym, że seksualność to nie sfera łatwej rozrywki czy niezobowiązującej do niczego zabawy. Wychowawcy wiedzą o tym, że seksualność jest błogosławieństwem jedynie dla ludzi dojrzałych, gdyż staje się miejscem wyrażania miłości małżeńskiej oraz miejscem odpowiedzialnego przekazywania życia. Natomiast dla ludzi niedojrzałych seksualność staje się przekleństwem, gdyż bywa miejscem wyrażania przemocy (do gwałtów włącznie) oraz miejscem przekazywania śmierci (do AIDS i aborcji włącznie).
Właśnie dlatego realistyczne - a nie ideologiczne! - wychowanie w sferze seksualnej to przejaw troski o dobrą przyszłość wychowanków i o rodziny, które oni w przyszłości założą. Wychowanie mądre opiera się na przekazywaniu wychowankom całościowej i realistycznej wiedzy o postawach w sferze seksualnej i o skutkach tychże postaw. To także promowanie dojrzałej hierarchii wartości, na czele której stoi człowiek ze swoją godnością oraz ze swoim powołaniem do świętości i czystości. To wreszcie fascynowanie wychowanka perspektywą dorastania do mądrości i wolności w tej ważnej sferze życia. W konsekwencji takiego wychowania chłopcy i dziewczęta mają szansę w sposób odpowiedzialny kierować sferą seksualną. I tylko wtedy mogą zachować świadomość, że osoba jest ważniejsza niż przyjemność oraz że ich los - a także los ludzkości - zależy najbardziej od tego, w jaki sposób mężczyźni i kobiety odnoszą się do siebie nawzajem.
opr. mg/mg